Po pierwsze, jakby ktoś wyruchał moją żonę, to przerwanie ciąży byłoby pierwszym, co bym zrobił, zwłaszcza w tamtych czasach. Solidny kopniak w brzuch by wystarczył.
A gdyby mi ktoś wmawiał, że to Bóg ją przeleciał i nastąpiło niepokalane poczęcie (albo coś koło tego), to bym się temu komuś kazał dwa razy zastanowić, czy chce zachować język lub głowę na swoim miejscu...
Dlatego też nie dziwię się synowi Egberta, że wyciął w pień całą pogańską wioskę, nie zważając że może doprowadzić do wojny. Zrobił to z żalu o zdradę swojej żony z poganinem.
I tu dochodzimy do Athelstana... jakby nie przeleciał księżniczki, to wszyscy osadnicy prawdopodobnie nadal by żyli i spełniłoby się marzenie Ragnara... swoją drogą dziwne, że Egbert ich nie upilnował, bo dobrze wiedział co się święci. Ale on chyba po prostu lubi jak coś ciekawego się dzieje, zwłaszcza, gdy chodzi o wojny i niepotrzebny rozlew krwi...