Nie uważacie, że ciało córki Helgi wyglądało dość sztucznie? Nie chce mi się wierzyć, żeby było zrobione to nieumyślnie... resztę dopowiedzcie sobie sami
Jak to mówią "achu achu i do piachu" :P. A tak serio to twórcy pewnie nie mieli pomysłu na rozwinięcie postaci dziewczynki, a przy okazji Floki został naprawdę ukarany, czyż nie ma gorszej kary niż śmierć dziecka?
Gdzieś znalazłem krótkie opisy co ma się mniej-więcej dziać w następnych odcinkach ( do 7 chyba) i z tego co tam było napisane ma się dowiedzieć w następnym od Ragnara.
Gdzieś znalazłem krótkie opisy co ma się mniej-więcej dziać w następnych odcinkach ( do 7 chyba) i z tego co tam było napisane ma się dowiedzieć w następnym od Ragnara.
Ps. podobno Lagherta ma zaciążyć :P
Bonjour! ;)
A zatem przyszło nam poznęcać się także nad Vikings? :( Mam nadzieję, że to ino taki przysłowiowy niemrawy początek, bo się mocno wkurzę jak mi zepsują kolejny dobry serial.
Zgadzam się że na razie s4 nie powala, ale serial wciąż ma u mnie kredyt zaufania, tym bardziej że ten sezon ma być ponoć dłuższy, zatem może będzie się wolniej rozkręcał. Dwa pierwsze odcinki właśnie takie trochę o niczym, w żadnym z wątków akcja się na dobre nie zawiązała. Ragnar myśli co zrobić z Flokim, Bjorn łowi ryby, Aslaug ma jakieś wonty do Ragnara nie wiadomo w sumie o co (trochę chyba na siłę chcą tu upichcić jakiś konflikt), w Wessex nuda, choć odbijanie Kwenthrith (aż musiałem sprawdzić jak to się pisze) było ok i to jej "co tak długo?" na koniec :) Scena z biskupem też fajna. Ale na razie w tych dwóch odcinkach było zaledwie kilka takich właśnie fajnych scenek i nic poza tym. Co do wątku francuskiego - takim totalnym koszmarem bym go nie nazwał. Oczywiście markiz de Sade, pardon! - Odon jest groteskowy, a aktorstwo panny Polańskiej dalekie od doskonałości, ale Rollo jak zawsze na plusie. Cóż poradzę, że go lubię i kibicuję mu nawet po jego definitywnym przejściu na "tamtą stronę"? Ciekawe jak będzie sobie radził w nowej roli i w nowym otoczeniu. Na razie ładnie strollował żonkę w noc poślubną ;)
Ciao ;)
Mnie również się to nie podoba, bo od roku każda kontynuacja lubianych przez mnie seriali to porażka. Tak było np. z GoT, Penny, czy choćby Z Nation.
Ja również obdarzam go kredytem zaufania. Jeszcze. Choć ulatnia się on z każdą minutą oglądania. Mamy już dwa odcinki, to naprawdę kupa czasu na wprowadzenie w nowy sezon, ale wciąż nie wiem, co będzie motywem przewodnim tego sezonu. W drugim wiadomo było, że chodzi o Brytanię i walkę o władzę pomiędzy Ragnarem, Rollo, Horikiem i moim ukochanych Borgiem, w trzecim - o Francję. A teraz?
Rolla nigdy nie lubiłam i nigdy nie polubię, ogólnie go mam go w nosie. Panna Polańska to drewno, postaci nie znoszę. Tak wiec wątek francuski bez Wikingów mnie zwyczajnie nudzi.
Choć trolling faktycznie udany :)
Mnie już nikt nie został do kibicowania, wszystkich ubili :'( Teraz chyba zacznę kibicować ragnarowym bachorexom. No dobra, w sumie dalej lubię Ragnara i nawet troszku Bjorna :3
Niestety Ragnar bez Athelstana wyraźnie traci.
Wiadomo, kredytu w nieskończoność przedłużać nie będziem ;) Niech lepiej twórcy zaczną go spłacać, bo się pożegnamy a na odchodne jeszcze obsmarujemy ;)
Fakt, prawie 1,5 godziny to dość czasu by zawiązać akcję we wszystkich wątkach, których aż tak dużo znowu nie ma. A na razie wiele się nie zadziało. Nawet wyrżnięcie swoich ludzi przez Rolla, teoretycznie taki mocny twist, było trochę od czapy, bo w sumie nie wiadomo po co on teraz Frankom. Sam Paryża nie obroni jak nastąpi kolejny najazd. Niby coś tam w drugim odcinku doradzał, ale specjalnie odkrywcze jego rady nie były...
Mam wrażenie, że głównym wątkiem będzie jakiś konflikt Ragnara z Aslaug, deczko wymuszony, jeśli o mnie chodzi, tak na zasadzie żeby coś zamącić. Do tego rozterki Ragnara związane z Flokim też mu pewnie zajmą trochę czasu, który można by skuteczniej spożytkować. Dziwię się, że w ogóle nie zająknęli się jeszcze na temat zdrady Egberta i zgładzenia osady Wikingów w Wessex. Może jak Ragnar wydobrzeje, to się tym zajmie, a nie będzie się dalej kisił w Kattegat :/ W Anglii na razie też tak średnio - odbijanie księżniczki ok, ale smęty z Judytką mnie rozwaliły. Czyżby szykowała się powtórka z Athelstana?
Również wiele sobie obiecuję po ragnarowych pacholętach - jeśli serial będzie się trzymał sag o nich, powinny jeszcze sporo zdziałać :)
Co do Rolla - ja tam go lubię. Trudno mi go winić za to, że chciał wyrwać się spod wpływu i dominującej pozycji Ragnara. Teraz chyba mu się to wreszcie uda, a jeśli jego losy potoczą się tak, jak jego historycznego pierwowzoru, to osiągnie bardzo wiele, więcej od swego brata. Na to się chyba zresztą zanosi po przepowiedni wróżbity.
Ragnar na razie faktycznie jakiś niemrawy, ale zrzucam to na karb tego, że słabuje na zdrowiu ;)
Trudno się nie zgodzić z tym, co piszesz, też tak o tym myślę :)
Co do Rolla - ja bym go kupiła, gdyby zżerany chorą ambicją próbował faktycznie przebić brata. Tylko że jego próby udowodnienia swojej wartości sprowadzają się do... ataków na brata. Wiesz, tak jakby oboje byli biegaczami, Ragnar był lepszy z racji wrodzonych warunków i ciężkiej pracy i Rollo, chcąc być lepszym, postanowił... podłożyć nogę Ragnarowi w trakcie wyścigu :) zamiast podwoić własne wysiłki. Tak więc Rolla nigdy nie polubię, bo po prostu gardzę takimi ludźmi, ot co :D
Ragnar "wyprzedził" wszystkich swoich przeciwników stając z nimi wszystkimi w szranki i pokonując własną pracą, inteligencją, umiejętnościami zarządzania ludźmi. I żeby było śmiesznie - to JEGO wywoływano do walki, on sam nigdy nie wykonywał pierwszego ruchu - co im wszystkim wykrzyczał u bram Paryża. Jakoś tak prawie wszyscy widząc wielkość Ragnara od razu chcą się na niego rzucić (i nie, wcale nie w seksowny sposób :D ). Tylko nieliczni chcą do niego dołączyć i skorzystać na WSPÓŁPRACY z nim.
Dlatego Ragnara mimo jego wad cenię, a Rolla kopłabym w dupę :P
Masz sporo racji :) Ja dostrzegam wady Rolla, ale tak jakoś mam, że lubię go pomimo tych wad :) A może też trochę dzięki nim. Mam słabość do takich postaci, które pozostając w cieniu innych chcą sobie i całemu światu udowodnić swą wartość. Owszem, atakował Ragnara i miał do niego pretensje, ale przyznasz, że trochę uzasadnione. W końcu gdy obaj zaczynali dopiero swe podboje, Ragnar obiecywał bratu, że będą zawsze równi. Jak wiesz, bywało z tym różnie. Rollo raz zdradził, dostał drugą szansę i później był wobec Ragnara wierny, ale cały czas miał świadomość, że żyje z jego woli i na jego łasce. I gdyby został u boku brata, zawsze miałby poczucie, że musi spłacać ten dług wdzięczności. A on już tego po prostu nie chciał. Myślę, że na to, co robi teraz należy spojrzeć jako na próbę zrzucenia tego bagażu, uwolnienia się od tej zależności poprzez definitywne zerwanie więzów nie tylko z Ragnarem, ale w ogóle ze swoim ludem. Rollo zaczyna w ten sposób wszystko od początku, zostawia przeszłość i buduje swoją pozycję w już nowej roli, w innym świecie niż znał dotąd.
A co do Ragnara to pełna zgoda, ale taka jest cena bycia na szczycie. Im więcej osiągasz, tym większy budzisz strach, zazdrość, nienawiść i tym więcej inni chcą od ciebie wyrwać. Ragnar może nie prowokować ataków na siebie, ale cechą władzy jest to, że trudno jest ją zdobyć, a jeszcze trudniej utrzymać, bo zawsze znajdą się niezadowoleni z twoich rządów, albo gotowi zniszczyć cię za twój sukces. Ragnar odrabia tą lekcję właściwie od początku serialu, tym boleśniej gdy obracają się przeciw niemu najbliżsi.
W ostatnim akapicie podsumowałaś właśnie to co myślę o relacji Ragnara i Rolla :D
Ragnar mógł mówić Rollowi, że są równi, że zawsze będą, mógł mu obiecać byle co, ale nie miał żadnego, absolutnie żadnego obowiązku mu to zapewnić, nie był jego niańką, a Rollo nie jest wymagającym opieki młodszym braciszkiem. To Rollo, jeżeli chciał być równy bratu, powinien do niego równać w górę, a nie Ragnar równać do jego poziomu, byle nie zranić delikatnych braciszkowych uczuć :) Myślę, że Ragnar na początku swojej wędrówki ku wielkości wierzył w to, że zawsze będą razem z bratem, ale życie zweryfikowało myślenie życzeniowe.
Poza tym jeżeli Rollo miał aż tak wielkie ambicje, to miał tylko dwie opcje: albo zacząć życie gdzieś indziej i tam robić karierę, albo... usunąć brata. Jak widać poszedł na łatwiznę i postanowił przejąć osiągnięcia Ragnara (i jego ówczesną małżonkę). I to mimo tego, że Ragnar wybaczał mu jego kolejne zdrady.
Ja również, tak jak ty, lubię bohaterów z wadami, ale w przypadku Rolla to nie są takie wady "do pobłażliwego wybaczania" jak np. u Boltonów (zasrańcy, ale kurde, lubię dziadów), tylko taki mały, słaby, żałosny człowieczek, skory do zdrady i podłości w imię SWOICH i tylko swoich korzyści. To już Boltonowie mają jakąś szerszą wizję, prowadzą politykę i mają na celu korzyści swojego rodu, nie tylko takie ograniczone do własnej osoby.
Poza tym Rollo zabił jedna z najfajniejszych postaci Vikings, czyli słodkiego Arne :C Za to jedno już nie ma u mnie szans.
Hmm, mam trochę inne zdanie na temat relacji braci. Nie chodzi o to, by Ragnar miał niańczyć Rolla czy równać w dół do jego poziomu. Pisząc to trochę krzywdząco zakładasz, że Rollo był w jakimś sensie gorszy czy słabszy od brata i potrzebował jego pomocy. A przecież kiedy ich poznajemy Rollo w niczym mu właściwie nie ustępował. Obietnica Ragnara, że będą sobie równi oznaczała równe przywództwo podczas ich wypraw i równy udział w ewentualnych sukcesach. Tymczasem Ragnar dość szybko wszedł w rolę jedynego lidera, samodzielnie podejmując decyzje i wydając rozkazy z których nie zwykł się nikomu tłumaczyć. Traktował Rolla jak każdego innego ze swych ludzi.
Nie wiem o jakim wybaczaniu "kolejnych zdrad" piszesz. Rollo zdradził brata raz, dogadując się z Borgiem. Zanim do tego doszło zachowywał się wobec niego fair, uratował mu tyłek podczas procesu o zabójstwo Knuta, nie wydał jego kryjówki mimo tortur. Potem, gdy Ragnar darował mu życie po jego zdradzie też zachował się bardzo w porządku broniąc Kattegat przed atakiem Borga i ratując żonę i dzieci Ragnara. Także nie jest też tak, że robił tylko podłe rzeczy.
Sama zauważasz, że zaspokoić swe ambicje mógł Rollo na dwa sposoby i właśnie teraz wybrał jeden z nich, tj. zaczął życie gdzie indziej, porzucił definitywnie Kattegat, swoją rodzinę, swój lud i zaczął żyć na własny rachunek. Pewnie, może bardziej chwalebne byłoby stać do końca życia wiernie przy bracie, ale chyba ciekawszym bohaterem jest Rollo, który nie zadowala się rolą przybocznego Ragnara ale kogoś, kto próbuje też w tym wirze wydarzeń wybić się na niezależność, zdobyć coś dla siebie. Nie wiem w czym tacy Boltonowie są lepsi ;) Że grają nie na siebie indywidualnie, ale na swój ród? Dajmy Rollo szansę, by też założył swój ród i o niego dbał. Na razie jest sam :) A co do szerszej wizji i polityki, to wydaje mi się, że Rollo w sposób może intuicyjny, ale trafnie odgadł skąd wieje wiatr historii i gdzie opłaca się ulokować swoje nadzieje. Zauważ, że zarówno po swoim chrzcie, jak i teraz spotkał się z niezrozumieniem czy wręcz pogardą, jak może bratać się z wrogami. Najpierw suszył mu głowę Floki, teraz jego ludzie byli niezadowoleni, że staje się frankońskim szlachcicem. Tymczasem Rollo jest pragmatykiem i wydaje mi się, że on właśnie widzi szerszy obraz.
Na argument ze słodkim Arne nie mam jak odpowiedzieć :) Lubiłem gościa, ale nie rozpaczałem po jego śmierci. Z przyjaciół Ragnara, których już nie ma w serialu najbardziej utkwił mi w pamięci i najbardziej mi szkoda było Torsteina, tego co sobie kazał rękę odciąć. Miał naprawdę godne zapamiętania zejście...
Ach, dyskusje o bohaterach, ostatnio rzadko w nich uczestniczę *łezka nostalgii*
ależ ależ - Ragnar od początku jest lepszy od Rolla! To jego wybiera Lagherta, to za nim od początku podążają inni, jak za naturalnym liderem, to on wynuftuje ustrojstwo potrzebne do popłynięcia do Brytanii, to on przywozi z wyprawy WIEDZĘ. Jeżeli dobrze pamiętam (aczkolwiek nie wiem, czy dobrze :D ) Ragnar musiał tłumaczyć swoje plany Rollowi, a to chyba nie świadczy o byciu sobie równym, prawda?
Z której strony nie patrzeć Rollo w żądnym momencie swojego życia nie jest pokazany jako lepszy w CZYMKOLWIEK od Ragnara, nie ma ani jego charyzmy, ani silnej woli, ani zdolności przywódczych, ani inteligencji, ani determinacji. Ragnar planuje, działa, Rollo płynie z prądem, Ragnar jest pragmatykiem, zdolnym do hamowania swoich emocji, sktywania urazów, przedłożenia dobra swoich ludzi ponad osobiste korzyści - Rollo do tego NIE jest zdolny. Ma owszem swoje dobre momenty, absolutnie mu ich nie odmawiam, ale do tej pory sam do niczego nie doszedł, zawsze jest ktoś, kto mu daje kopniaka, pomaga, wyciąga z doła, naprowadza. gdyby Rollo był równy Ragnarowi, mieliby oboje swoich zwolenników.
Ilu zwolenników ma Rollo? No właśnie :)
Hm, kurcze, byłam pewna, że więcej było akcji, w których Rollo knuł przeciw bratu. Myliłam się? :D
Boltonowie są lepsi w tym, że nie stają przeciwko sobie i mają na celu tylko dobro swojego rodu. Rollo ruszył na swojego brata, gotów go zabić. No i Boltonowie patrzą poza czubeczek własnego nosa i jutrzejszy dzień. Nie żebym ich rozgrzeszała, chciałam właśnie przywołać postaci podłe, które jednak da się "lubić" :)
Rollo wg mnie nie jest pragmatykiem, jest właśnie emocjonalny i obsesyjny. Wg mnie jego jedynym plusem są umiejętności bojowe. Nawet teraz, widząc swoją szansę we Francji bez wahania pozbywa się wszelkich przeszkód na drodze kariery, nawet jeżeli są to jego właśni ludzie. Tylko że to nie jest pragmatyzm, to jest bezrozumne okrucieństwo. I ponownie - staje przeciw bratu.
Ojej! Niezgodność opinii! Czy to rozgrzewka przed nowym sezonem GoT? :D
"Ach, dyskusje o bohaterach, ostatnio rzadko w nich uczestniczę *łezka nostalgii*"
Prawda, brakuje tego. W sumie to dobrze świadczy o "Wikingach", bo przy okazji innych seriali często nie ma o czym dyskutować :/
Przyznaję, że Ragnar jest w tym duecie bardziej przebojowym z braci. Inicjatywa i plan wyprawy do Brytanii wyszły od niego, zgadza się. Kiedy pisałem, że Rollo w niczym nie był gorszy, chodziło mi raczej o ich status względem siebie, tzn. Ragnar nie był ani bardziej znaczącą figurą w swej osadzie, ani nie został przez nikogo namaszczony na dowódcę. Wyprawa była ich prywatnym przedsięwzięciem i razem z Rollem ugadali się, że będą jej równoprawnymi wodzami. Zasługi też miały być wspólne. A jednak uznanie spłynęło głównie na Ragnara. Co do tłumaczenia planów: tak, Ragnar był inicjatorem, więc siłą rzeczy musiał brata wtajemniczyć w swe plany. Mnie chodziło o jego zachowanie już podczas samej wyprawy. Były sytuacje, w których Rollo decydował, że powinni coś zrobić, a jego brat stwierdzał "nie, zrobimy po mojemu" bez słowa wyjaśnienia. To nie było to, na co się umówili, zwłaszcza że Ragnar robił to w obecności reszty swych ludzi, podkopując autorytet Rolla i stawiając siebie w roli jedynego lidera.
Sprawa z Lagerthą - tu trudno mówić, że jej wybór świadczy to o tym, że Ragnara był lepszy. Po prostu Rollo miał pecha zakochać się w kobiecie, która tych uczuć nie odwzajemniała i kochała kogoś innego.
Rollo jednak ma potencjał, który ujawnił się, gdy Ragnar zostawił go w Kattegat i ten musiał zająć się obroną osady podczas najazdu jarla Borga. Wykazał wtedy zdolności przywódcze i organizacyjne, stawiając całkiem skutecznie czoło najeźdźcom przy pomocy starców i kobiet, bo brat nie zostawił mu praktycznie żadnych wojowników w sile wieku (co, nawiasem mówiąc, nie było zbyt rozsądne), uratował żonę i dzieci Ragnara, potem próbował zebrać wojowników by odbić osadę. Czyli działał, był przewidujący i zapobiegawczy. Wychodzi więc na to, że kiedy ma szansę się wykazać, to udowadnia swą wartość. Być może to dominująca osobowość Ragnara sprawia, że nie może tego robić częściej. Może Rollo jest tego świadom i dlatego stara się spod tego wpływu uwolnić.
Jeśli chodzi o stronników, to jest to po części pokłosie tego, o czym pisałem wyżej - że Ragnar na początku stał się takim samozwańczym dowódcą wypraw do Brytanii. Nie wiadomo jak wyglądałyby te proporcje, gdyby Ragnar inaczej stawiał sprawę. Poza tym z tego co pamiętam, to Rollo mógł liczyć na wsparcie Bjorna. Nawet jeśli to tylko jeden sojusznik, to jednak ważny.
Owszem, pomyliłaś się :) Rollo nie knuł przeciw Ragnarowi z wyjątkiem tamtej sytuacji z Borgiem. Może zapamiętałaś, że był kuszony przez jarla Haraldssona by wypiąć się na brata, ale na procesie zeznał na korzyść Ragnara czym zresztą ściągnął na siebie gniew jarla.
No dobra, Rollo zdradził brata i tego nic nie tłumaczy. Choć czy naprawdę był gotów go zabić? W końcu podczas ich starcia to chyba on pierwszy odłożył broń, jeśli mnie pamięć nie myli. Wiec myślę, że nie byłby w stanie tego zrobić.
Myślę, że przynajmniej w kwestii chrześcijan Rollo jak najbardziej jest pragmatykiem. Jego decyzja o przyjęciu chrztu wywołała dezaprobatę Flokiego i chyba też trochę samego Ragnara, ale żaden z nich nie przyznał, że dzięki temu udało się dogadać z królem Ellą. Decyzja o wybiciu swoich ludzi była okrucieństwem, ale raczej nie bezrozumnym, a chłodnym. Rollo doszedł do wniosku, że niezadowoleni i knujący za jego plecami ludzie mogą tylko robić problemy, więc postanowił ich usunąć. Choć osobiście uważam, że lepiej byłoby ich obłaskawić i jakoś przekonać do swoich planów. Trochę mam do twórców żal o to, że tak to rozegrali, bo znów wyszło na to, że tylko jeden Rollo jest zły i zdradziecki, bo mu się zamarzyły zaszczyty, gdy tymczasem historia pokazuje, że wśród wikingów nie było większych oporów by np. zaciągać się na służbę do europejskich monarchów czy zawiązywać z nimi jakieś sojusze w zamian za ziemie czy tytuły. Kurcze, wszak w samym serialu Ragnar dogadał się z Egbertem co do osady w Wessex, do zamieszkania w której znaleźli się jakoś chętni, to czemu ludzie Rolla nie mieliby mieć chrapki na coś podobnego we Francji?
Nie pierwsza to niezgodność opinii w naszych dyskusjach, ale prowadzona jak zwykle w kulturalnej atmosferze :) Ale na pewno nie jest to rozgrzewka przed GoT, bo nowego sezonu zgodnie z wcześniejszym postanowieniem nie zamierzam oglądać ;)
No faktycznie, to dobrze świadczy o Vikings :)
Kurcze, nie będę się rozpisywać, bo zacznę się powtarzać, ale jednak mimo wszystko obstaję przy swoim zdaniu :) Choć muszę powiedzieć, że bardzo dobrze mi się czytało twój komentarz, jak zawsze! *cukru cukru*
Zgadzam się tylko co do tego, że trochę głupio wyszło, że Wikingowie we Francji nie dostali nic, żyją jak dzikusy w lesie. Co też jest wg mnie na niekorzyść Rolla, który woli się nudzić na zamku, niż przewodzić swoim ludziom, zabiegać o ich dobrostan. Ragnar, nawet Lagherta, robili wszystko dla osiedleńców w Anglii (pomijając jak to się dla nich skończyło).
Nie zamierzasz oglądać GoT? Whoa! Ja zamierzam, przecież teraz to dopiero będzie wesoło! :D
Oj, bo się zarumienię ;)
Spoko, nie mam nic przeciwko pozostaniu przy swoich zdaniach jak długo dyskusja jest rzeczowa i przebiega w sympatycznej atmosferze :)
No niestety, trochę mi szkoda odpuszczać ten aspekt oglądania GoT, czyli wspólne darcie łacha z kolejnych odcinków ;) Ale oprócz tego, że będzie wesoło, będzie też niestety poczucie żenady, a ja mam już dość oglądania jak ta seria się stacza. Zwłaszcza, że niedługo planuję zabrać się za powtórkę sagi i rozdźwięk między książką a "dziełem" beniofów byłby trudny do zniesienia. Poza tym mogą mi zasunąć jakimś spoilerem, a nie zamierzam psuć sobie przyjemności z nowego tomu, jeśli w tym dziesięcioleciu jakimś cudem się go doczekamy ;)
No właśnie! Przynajmniej nie wadzimy się jak dzieci i wiemy, kiedy kulturalnie zakończyć dyskusję :)
Ja cię oczywiście rozumiem, bo masz inny stosunek do GoT jako czytelnik - i jak mi się wydaje fan książek. Ja osobiście, będąc fanką Tolkiena dooglądałam dwa ostatnie Hobbity z zaciśniętymi zębami i solennym przyrzeczeniem, że nigdy tego nie obejrzę ponownie (a sagę filmową LOTR, mimo pewnych wad, bardzo lubię i znam na pamięć). Więc kiedy wchodzą w grę fanowskie uczucia i poczucie zdrady, to nie ma co dyskutować.
Niemniej ubolewam nad tym, że nie będę miała z kim się pośmiać :( było jeszcze kilka osób, z którymi można było pogadać na forum GoT, ale one pewnie też się wykruszą jako fani książek... Smuteczek.
Uwierz mi, nie przyszło mi łatwo tak zostawiać nasze forumowe rozmowy o GoT. Ach, gdybym mógł je kontynuować bez konieczności oglądania samego serialu... ;)
Dzięki za wyrozumiałość i dodam, że całkowicie popieram przykład z Hobbitem. Oglądając "Bitwę pięciu armii" było mi autentycznie wstyd że na to patrzę... Nigdy więcej!
Mam nadzieję, że jednak nie wszystkie te osoby odpuszczą sobie serial i będziecie mogli odreagować jego głupotę w dyskusjach na forum :)
I tak nie omieszkam zdać ci relacji z tego, co się dzieje :D
Wiesz, dla mnie jest już lajt i czil: nie ma Mojego Ukochanego, więc nie będą go szmacić, co zdecydowanie poprawia odbiór serialu. Osobiście liczę na większy udział Króla Śniegu i jego zastępów, aczkolwiek pojawia się on tylko raz na sezon, więc pewnie też mi w tej kwestii nie "dogodzą" :P
No mam nadzieję, że co jakiś czas nakreślisz mi ogólny obraz :) Ciekawe, czy dziadostwem ten sezon przebije poprzedni, tak jak przypuszczam.
Fakt, JPK już nie będą mieszać z błotem, więc przynajmniej jeden powód do irytowania się odpada. Ale zostało jeszcze sporo postaci do zeszmacenia i sporo wątków do zepsucia, a w dodatku dojdą nowe - jakież pole do popisu dla tfurców! ;) Słyszałem np. plotki że mają wrócić starzy i pojawić się nowi Greyjoye i naprawdę wolę nie oglądać co z nimi zrobią. Niech przynajmniej ich wyobrażenie pozostanie w mym umyśle nieskażone ;) Obawiam się również powrotu wątku Brana, do którego beniofy ewidentnie nie mają serca. Na pewno można też liczyć na dalsze gnojenie innych moich książkowych ulubieńców - Sansy, LF'a, Melisandre, którzy mają to nieszczęście, że nie umarli kiedy ten serial trzymał jeszcze jakiś poziom.
Na Króla Śniegu bym nie liczył, co najwyżej mignie gdzieś raz czy drugi. Trzeba przecież zostawić więcej miejsca na bardziej "życiowe" tematy niż jakaś tam magia ;)
"Floki w tym sezonie jest pokazany jak trochę tępy ciul" - bo Floki jest tępym ciulem, tylko że jest uważany za kogoś kultowego przez fanów, (syndrom Tyriona w GoT). Aktor który go gra ma etykietkę takiego charyzmatycznego przypuszczam. Wg mnie Borg to był facet z ikrą i świetny (wcale nie jednoznaczny) charakter. W pierwszym sezonie ukatrupili najlepszego Wikinga całego serialu czyli Erika - niezapomniany Vladimir Kulich, a potem bez sensu równie dobrego Liefa jego syna (złożonego w ofierze). Floki - chudy wariat bez piątej klepki nie zginął nawet pod Paryżem, gdzie mógł śmiało paść podczas bitwy.
Mam na ten temat inne zdanie :) Floki dawniej był pokazany jako bardzo fajny, totalnie wyluzowany ziom, typ szalonego geniusza. Bez pudła postawił na Ragnara, kiedy ten był tylko chłopkiem na zagonku karmiącym kury, co musi świadczyć o jego inteligencji i przenikliwości. Do tego Floki pokazany był jako ktoś o otwartym umyśle, zdolnym do myślenia nieszablonowego. Do jego cech można zaliczyć bycie dobrym przyjacielem, lojalność, troskliwość wobec bliskich.
Nie ma się co dziwić, że został ulubieńcem, kto nie lubi zabawnych szalonych geniuszy, którzy są zdolni do śmiechu, wariactwa, pomocy bliskim i zatopienia toporka w głowie wroga, kiedy trzeba? :)
Dwa sezony później dostajemy Flokiego fanatyka religijnego o ciasnym umyśle i widzeniu/ myśleniu tunelowym, pogrążonego w obsesji na punkcie Ragnara i Athelstana, wystawiającego najbliższych na niebezpieczeństwo, zasrańca i egoistę, zdolnego do zbrodni w imię urojeń.
W najnowszych sezonie dochodzi do tego tępota.
Jak widzisz, Floki w Vikings na przestrzeni 4 sezonów został pokazany jako dwie różne osoby.
Jarl Borg i Erik to moje miłości, nigdy się nie pogodzę, że ich już nie ma. Erik nie miał okazji się wykazać, Borg miał i powiem tylko tyle, że nie wiem, czy nie był nawet lepszą postacią niż Ragnar :C
Ja też nie mogę odżałować Erika i Borga. Leifa zresztą też. Ogromny potencjał w każdej z tych postaci, szkoda, że tak na dobrą sprawę tylko Borg dostał więcej czasu. I Siggy, ah moja ukochana Siggy.
ojoj, tyle wątków na jeden temat, że można przebierać jak w warzywniaku!
podtrzymuję wszystko co rzekłam tydzień temu, tyle tylko, że sądziłam, że spadek formy w pilocie s4 to taki mały falstart i że w drugim dostanę Wardrunę, mistycyzm and so on ... ekhem, cóż
1. Bez komentarza - Rollo i jego cukierkowy romans (bardzo kurna do niego pasujący) .... Migawkowe zwidy Ragnara psują klimat (znów jak w scenie z Wrotami) ... Średniowieczni koneserzy bondage ...
2. Floki. Jest paskudny i w tym jego potencjał. Obrzydliwy był w zeszłym tygodniu, gdy prosił Helgę o ratunek (gotów był ze strachu narazić życie żony i córki). Tchórz. To ma być Wiking? W tym odcinku zaskoczył mnie nieco, gdy złapany, zaszczuty wreszcie przestał skamleć, błagać o litość dla swej nędznej osoby. Tortura Flokiego oddaje poziom jego szaleństwa. Samotność, natręctwo kapiącej wody; zniewolony i tragiczny.
3. Bjorn w tak pięknych okolicznościach przyrody ... Wątek jest w tej chwili jakby zupełnie oderwany, bohater również (wszak wiadomo, że w dziczy skandynawskiej bardzo trudno o zasięg). Dzięki temu ja-widz mam poczucie, że bohater faktycznie dorasta, nabiera dystansu, szuka siebie, przestaje udawać własnego ojca.
4. A tak w ogóle to czekałam na rozwinięcie wątku z Azjatką. Czytałam, że ma się dziać filozoficznie, więc oczekuję z nadzieją. Athelstana nie ma, a człowiek jednak musi jakoś odetchnąć.
szkoda mi flokiego, zbudował pierwszą łódź dla ragnara, przygarnął go rannego do swojej chaty, pomógł mu się wykurować, miał okazję go zdradzić na rzecz króla horika nie zrobił tego, według mnie nie zasłużył sobie na taki los
z jednej strony masz racje, ale jak sam Ragnar powiedział w tym odcinku kiedy policzkował swoją beznadziejną żonę (tak, tak nie lubię jej) tu chodzi o lojalność. Ragnar jest już nie tylko kumplem Flokiego, ale i królem. Floki powinien być lojalny wobec Ragnara jako króla. Zabijając (głównie z zazdrości) Athelstana zabił przyjaciela króla, niezależnie czy był chrześcijaninem czy nie, był bliski Ragnarowi. Gdyby Ragnar nic nie zrobił z Flokim wydaje mi się, że dałby jasną wiadomość innym, że jak komuś ktoś z otoczenia króla nie pasi to może go zaciukać, powołując się na bogów róbcie co chcecie, samowolka. Dobrze jest. Porządek musi być :P
Otóż to. Ragnar - człowiek nie chce zabijać Flokiego. Ragnar - król powinien. Oby nie ;-)
Może się czepiam, ale w serialu czesto pada śnieg oraz osada wikingów znajduje się nad morzem więc wydaje mi się, że temperatury byłby tam wręcz zabójcze, a większość bohaterów chodzi ubrana w jakieś cienkie "szmaty" w końcowej scenie Ragnar zrzuca swoje okrycie i kopie grób, a wcześniej ledwo co chodzil. Może byli przyzwyczajeni do klimatu, no ale bez przesady :D
Skandynawia, podobnie zresztą jak Islandia, Grenlandia, wybrzeże Nowej Fundlandii i Labradoru od V w. znajdowały się w fazie stopniowego ocieplania klimatu, by między IX i XI w. osiągnąć tzw. małe optimum klimatyczne. Oznaczało to, że średnie roczne temperatury były wyższe o 2 do 4 stopni Celsjusza w porównaniu z obecnymi.
Czy ja wiem czy temperatury były zabójcze?
Oznaczało to, że średnie roczne temperatury były wyższe o 2 do 4 stopni Celsjusza w porównaniu z obecnymi.
XXXXXXXXXXX
w porównaniu z temperaturami w latach mniej więcej 1300-1800...
Bałtyk wtedy zamarzał - ostatnie zamarznięcie Bałtyku to (Z PAMIĘCI) 1704 rok
link dał Guytzoo:
http://www.filmweb.pl/serial/Wikingowie-2013-659055/discussion/s01e04+scena+walk i,2609269
http://researchnews.osu.edu/archive/medimen.htm
"Steckel points out that agriculture from 900 to 1300 benefited from a warm period – temperatures were as much as 2 to 3 degrees warmer than subsequent centuries. Theoretically, smaller populations had more land to choose from when producing crops and raising livestock.
(...)
• The climate changed rather dramatically in the 1300s, when the Little Ice Age triggered a cooling trend that wreaked havoc on northern Europe for the following 400 to 500 years."
""The temperature difference was enough to extend the growing season by three to four weeks in many settled regions of northern Europe," "
różnice temperatur miały znaczenie dla upraw roślin, lepsze/gorsze wyżywienie (zdrowie) ludzi
jak powiedzmy zimą jest -7 stopni Celsjusza - to "aresztowany" Floki umrze z wychłodzenia organizmu
jak będzie 3 stopnie cieplej - czyli -4 stopnie - to "aresztowany" Floki też umrze...
"różnice temperatur miały znaczenie dla upraw roślin, lepsze/gorsze wyżywienie"
Zgadzam się. Ocieplenie się klimatu skutkowało wyższą temperaturą oceanu i brakiem dryfującego lodu, zaś na lądzie brakiem zmarzliny i porośnięte trawą łąki. Pierwsze ułatwiało żeglugę, rybołówstwo i polowanie na morskie ssaki, drugie zaś uprawę i hodowlę.
"jak powiedzmy zimą jest -7 stopni Celsjusza - to "aresztowany" Floki umrze z wychłodzenia organizmu
jak będzie 3 stopnie cieplej - czyli -4 stopnie - to "aresztowany" Floki też umrze..."
Dlaczego w Danii miałoby być -4, nie wspominając o -7 stopni Celsjusza?
Dlatego trzeba mieć na uwadze, że pomimo norweskich widoków akcja serialu cały czas toczy się w Danii. A jak wiadomo, klimaty tych dwóch państw skandynawskich trochę się różnią.
Nie można mówić klimat norweski czy duński. Południe Norwegii (główna zamieszkana część) ma praktycznie taką samą temperaturę co Dania, w porównaniu do samej Norwegii, gdzie różnica temperatur północ-południe to jak piekło i niebo.
Nie wiem dlaczego krajobraz nie może być duński? kręcą to w Irlandii i Szkocji o ile się nie mylę, więc od Norwegii też daleko. Dania też ma fiordy i góry, nie tak spektakularne jak Norwegia, ale takich najlepszych norweskich w serialu nie widziałem.
Widziałeś chociażby Preikestolen w scenie końcowej sezonu (Ragnar z mieczem na skale). Cyfrowo podkręcone zresztą:
https://www.youtube.com/watch?v=9wwLr994MB8
To chyba wystarczająco spektakularna z norweskich skał?
Byłem nawet tam. Foty, które wklejałem są moje. Jakoś zapomniałem tę scenę. W późniejszych scenach nie ma już takich norweskich klimatów. Trochę przesadzili. W Danii nie ma takich rzeczy. Chyba, że serial ma być luźno powiązany z historią i akcja może dziać się w Norwegii.
Serial jest luźno oparty na historii, a Kattegat miejscem bliżej nieokreślonym. Ja to traktuję jak baśniową, mitologiczną wizję wikińskiego świata, gdzie skały i fiordy być muszą.
Ja nie chcę wchodzić w geografię.
Użytkownik stoprocent napisał typowy stereotyp odnośnie epoki wikingów, czyli że temperatury były w Skandynawii zabójcze. Wiem kim jesteś i mam pewność, że możesz potwierdzić, że nie były zabójcze ze względu na już przez mnie wspomniane małe optimum klimatyczne.
Dalej poleciało "jak powiedzmy zimą jest -7 stopni Celsjusza - to "aresztowany" Floki umrze z wychłodzenia organizmu
jak będzie 3 stopnie cieplej - czyli -4 stopnie - to "aresztowany" Floki też umrze..."
Niby to nie jest stricte serial historyczny, ale Dania to Dania. W Danii w zimę temperatury obecnie wahają się -0,5 do +0,5 °C, dlatego zdziwiło mnie zakładane -7 °C. Przy tym też należy powtórzyć, że to małe optimum klimatyczne oznaczało, że średnie roczne temperatury były wyższe o 2 do 4 stopni Celsjusza w porównaniu z obecnymi. Czyli ta średnia temperatura w Danii we wczesnym średniowieczu, w porównaniu ze współczesnością, rośnie.
Popraw mnie jeśli źle mówię.
Nie wiem dlaczego krajobraz nie może być duński? kręcą to w Irlandii i Szkocji o ile się nie mylę, więc od Norwegii też daleko. Dania też ma fiordy i góry, nie tak spektakularne jak Norwegia, ale takich najlepszych norweskich w serialu nie widziałem.
W Danii nie byłam, ale z tego co wiem jest bardziej płaska i może rzeczywiście samo południe Norwegii ją przypomina. Akurat na samym południu Norwegii też nie byłam, ale przejechałam od Vestfold wzwyż aż po Nordskap i filmowe Kattegat mijałam kilka razy ;) Cudowne jest. Możliwe, że i w Danii są takie miejsca, choć osoby, które Danię zwiedziły twierdzą, że toto Danii nie przypomina.
Może źle to ująłem. Każdy z obu krajów jest zróżnicowany. Ja byłem tu i tu. W Danii są tereny lekko górzyste (może lepiej ująć pagórkowate), nie tylko całkiem płaskie. Wg mnie da radę umiejscowić akcję serialu w Danii.
Z kolei w Norwegii jest też trochę miejsc płaskich. Jednak przeważają góry, w dodatku często strzeliste, pionowe przy fiordach. W serialu takich typowych fiordów nie widziałem, aby stwierdzić że to wskazuje na Norwegię. Wszystko zależy od danego miejsca. Norwegia jest dużo większa od Danii (bo Grenlandii nie wliczam) zatem też zróżnicowanie krajobrazu dużo większe. Zwłaszcza że ciągnie się płn-płd zatem zmieniają się strefy klimatyczne, a co za tym idzie fauna i flora, co kształtuje krajobraz.
Czy ja wiem, ze Nordkapp jest podobne do terenów z filmu? Tam prawie nie ma roślinności - lekka trawa, bez żadnych drzew. Ludzie pojawili się tam w XVI-XVII wieku dopiero w celach badawczych. W czasach wikingów nikt tam raczej nie dałby rady dojść. Vestfold niestety nie znam.
Wg mnie Norwegia ma dużo lepszy od widzianego w serialu. Kręcili serial w Irlandii, która Norwegii nie dorówna a za Danię może wg mnie robić, choć Irlandia ma ciekawszy krajobraz od Danii.
Przykładowe foty. Jakość słaba bo dawno robione.
http://files.tinypic.pl/i/00765/ac22yr36r8je.jpg
http://pics.tinypic.pl/i/00765/jepvuoz6fyfg.jpg
http://files.tinypic.pl/i/00765/53nuobs40ot1.jpg
a tu o północy w bardziej nizinnym miejscu:
http://pics.tinypic.pl/i/00765/zk9tspvo5szl.jpg
A są w Norwegii dużo lepsze miejsca niż ja widziałem. Gdyby to wykorzystano w filmie to ewidentnie nie mogłaby być Dania. Tak jak jest teraz to przejdzie.
Całego kraju nie da się zwiedzić, żeby znać dobrze krajobraz. Chyba, że jest to np. Watykan, Andora, San Marino itp. ;)
Przykładowo Madera, wyspa ok. 800 km2 jest tak zróżnicowana, że jeśli ją dokładnie przejechać przypomina nieraz Hawaje, nieraz Norwegię, nieraz Grecję. Co dopiero mówić o znacznie większych krajach, których tak metr po metrze się nie da.
Trochę zróżnicowanych fot:
http://images.tinypic.pl/i/00765/vhl7d9cf6qu5.jpg
http://images.tinypic.pl/i/00765/z4s14l5muo6l.jpg
http://images.tinypic.pl/i/00765/3xk7h165p4yq.jpg
http://images.tinypic.pl/i/00765/si5ybnskc2hn.jpg
http://images.tinypic.pl/i/00765/li0glhkeyavp.jpg
http://images.tinypic.pl/i/00765/6yu9s9m053xr.jpg
http://images.tinypic.pl/i/00765/z1iv78e3ce0i.jpg
Ja nie napisałam, że Nordkapp pokazali na filmie, tylko, że przejechałam autem aż na Nordkapp, dotarłam też do wielu fiordów i innych atrakcji w głębi lądu. Chodzi mi o to, że widziałam sporo norweskich krajobrazów i to, co pokazują na filmie można w Norwegii odnaleźć. Ale nie znam Danii. Drugi zestaw zdjęć to z Danii? Nie kojarzę takich tarasowych pól z Norwegii, choć już tunel z wodospadem już jak najbardziej norweski. Krajobraz zdecydowanie "dramatyczny", pasuje do filmowego Kattegat.
Nordkapp z moich zdjęć - dla krajobraz z nordyckich mitów:
http://fideliusthecat.deviantart.com/art/Misty-Nordkapp-37661766
Mógłby się pojawić w jakiejś wizji z nordyckimi bogami. To tutaj powinni Ragnarowi zamknąć wrota do Walhalli, zostawić samego na gołych skałach mitycznej Północy. Wbiegał z soczystej zieleni, ale mógłby skończyć na martwej skale.
W czasach wikingów dojść może nie, ale dopłynąć? W końcu dopłynęli do Grenlandii, Ameryki i wg ostatnich odkryć - Australii, więc czemu nie na północ własnego lądu?
fakt, Helga wyglądała jakby trzymała zawinięty styropian. Ciężko powiedzieć ocb z jej córką, czy jest to jakiś cichy plan Helgi by Ragnar ze współczucia i litości uwolnił Flokiego czy najzwyczajniej w świecie taki był scenariusz i tak jej losy miały się potoczyć... nie sądzę jednak by była to sprawka Ragnara, widać że był zaskoczony całą sytuacją.
co do księżniczki Kwenthrith, wydaje mi się, że Aethelwulf czuje do niej coś więcej albo tylko ją pożąda. W każdym razie coś jest tu na rzeczy skoro tak bardzo nalegał na odsiecz, mimo że była to ryzykowna misja i pierwszy biegł jej na pomoc ;)
To ciało wyglądało jak marzanna którą dzieci w podstawówce idą palić nad jezioro wiosną :) ciało ludzkie po śmierci nie sztywnieje jak potrącony pies na polnej drodze :) aż w oczy raziło, no ale nie czepiajmy się szczegółów. módlmy się do Odyna, żeby sezon się rozkręcił :)
Na dodatek trzymała je z taką lekkością... przecież sama też była wycieńczona-zarówno fizycznie jak i psychicznie przez tą sprawę z Flokim...wydaje mi się,że pomimo tego że dziecko było małe to jednak sprawiłoby jej jakiś ciężar doniesienie ciała,a tu... nie dość że ciało dziwnie wyglądało to jeszcze i ona dziwnie je trzymała,dobrze że nie wzięła pod pachę.