Tak odrealniona, nierzeczywista, niepoważna, że popsuła mi cały odbiór serialu. Początkowo myślałem że to majaki senne, wyobraźnia bohaterki, a to jednak realna scena. Wielki otwarty dom, we tle Bach leci, w pokoju siedzą postacie abstrakcyjne, komiczne i przerysowane w sposób wręcz absolutny. Pani burmistrz z wielkim cycem, radny i policjant wulgarny oraz ten niemiec co wygląda jak diabeł Boruta. Jeżeli Żulczyk to napisał albo zaakceptował w scenariuszu, to jest miernym pisarzykiem dla pokojówek a nie poważnym artystą.
Też zwróciłem na to uwagę. Wydaje mi się, że to celowy zabieg. Innego wytłumaczenia nie znalazłem.
Śmiechłam gdy zobaczyłam tam Beatę Kozidrak. Absurdalne od pierwszej sekundy wejścia do tej miejscówki.
Dokładnie, też miałam takie wrażenia. Ani to było straszne, ani fantazja, ani prawdopodobne...
Zabieg absolutnie celowy. Cały serial mocno inspirowany stylem Lyncha, szczególnie Twin Peaks. Co jakiś czas pojawiający motyw muzyczny wręcz miałem wrażenie że splagiatowany przez twórców. Ta oniryczna scena wyrwana jak ze snu jest tylko kropką nad i tego wszystkiego. Czy wyszło dobrze? Widz sam oceni, w moim mniemaniu było to tylko nieudolne naśladowanie kilku zabiegów filmowych w stylu Lyncha co nie przełożyło się do końca na całość. Bo albo robisz coś od A do Z albo wpisujesz się w dzisiejsze ramy serialu skrojonego pod każdego widza.