Smutny odcinek. Motywacja i poczucie się potrzebnym pomagało Chuckowi wyzdrowieć. Gdy się jednak posypało, doszło do najgorszego. Jimmy stracił brata i poparcie seniorów. Teraz ma tylko Kim. Zobaczymy jak długo... w kolejnym sezonie.
Howard zdecydowanie dobił się do czołówki fan favorites serialu w tym sezonie :D
ale chyba coś w tym jest, że jako widzowie lubimy takie podróże bohatera - od papierowych villanów po pełnokrwiste postaci, które powoli zaczynamy rozumieć
Trochę pod tym względem przypomina mi obergruppenfuhrera Johna Smitha i inspektora Kido z Człowieka z Wysokiego Zamku. W pierwszym sezonie - drugoplanowi villani i dwie z trzech ulubionych postaci wśród fanów. W drugim sezonie - jego gwiazdy :D
Tylko pytanie, co dalej z Howardem? Czy po śmierci Chucka i coraz szybszym dryfowaniem Jimmy'ego ku dilerce będzie dla niego miejsce w serialu?
Z Jimmy'm i jego skruchą widzę to tak, że on jeszcze (nawet mimo kilku akcji z tego sezonu) nie jest Saulem. Już bywał w jego sąsiedztwie, nawet na parking zajechał, ale do domu jeszcze nie wszedł.
Wciąż ma jakieś tam uczucia, Chuck - jaki by nie był, jest jego ostatnim żyjącym krewnym. Jimmy to koleś działający dość wybuchowo, ale za moment uspokoi się, odetchnie, i jednak pójdzie sprawdzić, jak bardzo narozrabiał. Poszedł do Irenki, upewnić się, że kobietka odzyskała znajomych, bo jednak było mu głupio i czuł wyrzuty sumienia. Dopiero tam zobaczył, że czasami nie wszystko idzie zgodnie z jego scenariuszem. O ile tutaj sytuację dało się odwrócić (chociaż tak sobie myślę - teraz Irenka powinna się obrazić na koleżanki, że ot tak ją rzuciły z powodu pieniędzy. Ja dziękuję za takie koleżanki!), tak też poszedł odkręcać sprawę z Chuckiem. Bo tak było zawsze. Narozrabiał, Chuck mu pociskał od najgorszych, się gniewali, ale Jimmy przeprosił i z czasem rozchodziło się po kościach. Tak wg Jimmy'ego miało być i teraz.
Ich zabawa w kotka i myszkę miała trwać dalej, ale Chuck postanowił inaczej.
"on jeszcze (nawet mimo kilku akcji z tego sezonu) nie jest Saulem. Już bywał w jego sąsiedztwie, nawet na parking zajechał, ale do domu jeszcze nie wszedł. "
Jak to pięknie, poetycko ujęłaś :D Ale to, to, to.
Ja myślę, że to wypadek Kim spowodował u niego skruchę. Prawie stracił dziewczynę i od razu pobiegł sprawdzić, co z Chuckiem. Jimmy wciąż jeszcze gdzieś tam w sercu to dobry chłopak.
A tak w ogóle, to ciekawe jaka będzie reakcja Mike'a na narodziny Saula? Chyba tylko on jeden niezmiennie kumplował się i z Jamesem i z Goodmanem.
a dziękuję :D
"kumplował" to może za duże słowo w przypadku Mike'a
"uznawał go na tyle przydatnego, że nie usunął jego numeru z kontaktów" bardziej się nadaje :D
A gdzie tam! ;) Przecież jesteśmy świadkami narodzin pięknej przyjaźni:
od bójki pod budką na parkingu, poprzez wspólne wypady na przesłuchana na policji, po "who's got your back? Me, that's who". Mike to mądry facet. Byłby głupi, gdyby nie docenił starań Jimmy'ego w tej pięknej znajomości ;] Kto wie, może za 2 lata będzie pożyczał od Saula kolorowe koszule na imprezy urodzinowe wnuczki ;)
Nie mam pojęcia co zaplanują dla Howarda. Po śmierci Chucka, możliwe że będzie się czuł winny, tak samo jak i Jimmy (czyli Chuck znów wyjdzie na tego biednego i pokrzywdzonego). W każdym razie mam nadzieje że nie zniknie.
Masz rację, widać było że mocno się przejął wypadkiem Kim, widocznie to mu dało domyślenia.
Jimmy nie jest wcale zły do szpiku kości, jak to Chuck uważał. Miał wyrzuty ze względu na babunie i Chucka. Dla babuni to nawet poświęcił swoją reputacje wśród seniorów.
"chociaż tak sobie myślę - teraz Irenka powinna się obrazić na koleżanki, że ot tak ją rzuciły z powodu pieniędzy. Ja dziękuję za takie koleżanki!"
Właśnie też mi to przemknęło przez myśl. Oczywiście nie usprawiedliwia to Jimmy'ego, niemniej niezamierzenie pokazał że psiapsiółki babuni są nie warte jej łez.
Ja tam bym nie miał nic przeciwko, a nawet bym się cieszył, gdyby ten wpieniający mnie Chuck się w końcu sfajczył i ... przepadł, bo wpienia mnie strasznie od samego początku niczym głupi ćpun Pinkman z "BB"! Udowodniono ponad wszelką wątpliwość, że Chuck jest egoistą i w dodatku próżnym, Jimmy natomiast udowodnił, że potrafi naprawić to co "zepsuł" u seniorów poświęcając swoje "dobre" imię i to się chwali, zresztą nie ma chyba wątpliwości, że Jimmy pomimo wszelkich wad jest jednak pozytywną postacią.
Howard natomiast zrobił co musiał, bo Chuck się w sądzie zbłaźnił koncertowo i nie można mieć do niego pretensji zważywszy, że również dbał o tzw. dobro Chucka i czasami go doglądał. Jimmy też dbał o brata, ale w pewnym momencie sprzeniewierzył braterstwo, po tym jak z Chucka wypłynęło dlaczego nie chce, by jego brat był prawnikiem tak jak on. A to było głupie i puste, dlatego dalsze decyzje i działania Jimmiego myślę, że w pełni usprawiedliwione.
Nie wiem czemu wydawało mi się, że będzie 13 odcinków i finał mnie totalnie zaskoczył, bo ... teraz cholera znowu tyle trzeba czekać na to co dalej!
P.S.
Nie wiem jak to się stało, że nie zgadaliśmy się wcześniej, że oglądamy ten serial, ale pewnie dlatego, że przez te ostatnie ponad dwa lata oglądałem go w całkowitym "milczeniu". To chyba mój pierwszy o nim post, łamię tabu :)
P.S. 2
"Westworld" w końcu widziałem, całkiem fajny, też tego czekania nie wiem ile na kolejny sezon.
"Twin Peaks" widziałem kilka pierwszych odcinków i może się nie znam, ale nie da się tego już oglądać, a w zeszłym roku dopadłem z rumieńcami "Z archiwum X", a to kupa... taka słaba, że po trzecim odcinku darowałem sobie. "Stranger things" za to bardzo fajne, ciekawe co będzie dalej?
Nowy "Obcy" to kompletna pomyłka, "Baywatch" jest taki sobie, ogólnie to się zabrali za odgrzewanie kotletów chyba?!
Aż się boję co zrobią z "Blade runnera"...
Nie no z tym że może Chuck przeżyje, to tylko taka moja luźna uwaga, ale generalnie nie sądzę żeby dało się go odratować i pewnie w 4 sezonie dowiemy się że Chuck się sfajczył. No chyba że twórcy pójdą w hardkor i mocno poparzony Chuck będzie walczył o życie w szpitalu, ale to nie wydaje mi się zbyt prawdopodobne. Wiadomym było, że jakoś historia Czaka musi się zakończyć, bo w BB go nie ma.
Chuck sam sobie niestety był winien. Nie potrzebnie zaczynał z Howardem i odepchnął od siebie wszystkich. A za tym wszystkim głównie stała właśnie jego pycha i egoizm. Howard i tak miał do niego ogromne pokłady cierpliwości, że pozwalał na te wszystkie cyrki z elektroniką i rozwijał przed nim dywanik z folii.
No przyznam że mnie zaskoczyłeś, nie wiedziałam że oglądasz ten serial :D
- Westworld ma być ponoć na jesień.
- Twink Peaks nie widziałam pierwotnego, więc za to nowe się nawet nie zabieram.
- Archiwum X, jakoś mnie nigdy do tego serialu nie ciągnęło :D
- Stranger Things jest zacne, głównie ze względu na świetny klimat ^^ Nie mam pojęcia co będzie dalej, czy będą ci sami bohaterowie, czy inni...
- Nie widziałam tych filmów, ale zgadzam się że nie podoba mi się ten "trend" chodzenia na skróty i kręcenia remaków kultowych filmów w myśl "zarobić, a się nie narobić", bo przecież łatwiej wziąć i odświeżyć jakiś staroć, niż wymyślić coś całkiem nowego. jak pomyślę że chcą Ucieczkę z NY remake'ować, to mnie skręca.
Ja po BB miałem lekki niedosyt i sine pięści od zaciskania na tego Pinkmana, ale jak tylko dowiedziałem się, że Saul będzie miał swój wątek, to siedziałem i czekałem na niego niczym pies przy lodówce :D Ogólnie wątek Saula był dla mnie niesamowicie ciekawym zastrzykiem nowej fabuły w BB, bo sam serial robił się nudnawy, bo ile można. Dodatkowo pojawił się Mike, a on też dodał nowego smaczku. I właśnie Mike'a najbardziej mi brak w BCS, bo mogłoby być go nieco więcej. Gustavo średnio mnie interesuje, choć koncepcja latynoskiego biznesmena dżentelmena jest dosyć ciekawa...
Odkąd się tylko pojawiały kolejne odcinki chłonę je niczym gąbka!
Don Eladio i Steven Bauer - masakra co się z tego gościa zrobiło!!! Niby się jakoś strasznie nie upasł, niby się bardzo nie zestarzał, a zrobiło się z nim coś takiego, ze wygląda niczym kupa rozjechana oponą na asfalcie i nie mogę na niego patrzeć! A kiedyś był to mój ulubiony aktor, co się porobiło na tym świecie...
Oprócz tego wpadłem jeszcze w "House of cards", ale po drugim sezonie widzę, że jest coraz gorzej, bo oprócz tanich szokerów nie ma już prawie nic ciekawego, żadnego pomysłu na serial.
"Twin peaks" to zaraz wyjdzie jaki stary grzyb ze mnie, ale oglądałem jako nastolatek "gorące" premiery na jedynce! To wiesz kiedy to było??? Stare dzieje niczym Egipt faraonów ;)
BB jest jednym z moich ulubionych seriali i ani chwili się przy nim nie nudziłam (nawet na odcinku z muchą) :D A Jesse'ego lubiłam, czasami odwalał głupie rzeczy i mnie wkurzał, by za chwilę znów go lubić, ale takie właśnie jest BB :) i BCS też takie jest - postacie są złożone, nie ma jednoznacznie dobrych i jednoznacznie złych (oczywiście, nie tyczy się to wszystkich).
Gusa uważam za świetnego villaina w BB, natomiast tutaj mam pewne wątpliwości co do jego roli, ale zobaczymy.
Też ubolewam nad tym, że Mike gdzieś w trakcie sezonu zniknął i nawet go nie pokazali w finale :c
Do House of Cards powiem ci że jakoś mnie nie ciągnie, polityka i te sprawy, to nie moja bajka.
Szczerze ni mam pojęcia :D
Ja oglądałem w jedynce Twin Peaks za dzieciaka i miałem niezłego pietra ;-)
Nowy sezon miałem po 2. odcinku odstawić, ale walczę ze sobą i już 6 obejrzałem, ale nie wiem czy dam radę więcej. To nie jest Twin Peaks tylko "Lynch untitled project" aka #imwięcejsurrealizmutymlepiejajaksięnieznasztowon" :(
Nowego X-Files jeszcze nie próbowałem, ale wierzę w ciemno, że kupa wyszła.
Też się boję o Blade Runner'a, echhhh takie czasy...
"#imwięcejsurrealizmutymlepiejajaksięnieznasztowon" "
aha
czyli dzieje się to, czego się obawiałam
i dlatego jakoś nie mogę się zmusić do oglądania nowego TP
No niestety, ale za mocno płyną...
Myślę jednak, że warto obejrzeć 2-3 odcinki i zniechęcić się samemu ;-)
Dzięki za słowa otuchy, bo już myślałem, że ze mną coś nie tak i straciłem dobry smak, ale widać nic mi raczej nie jest, skoro są inni widzący temat TP dokładnie tak samo. Do tej pory jeden z moich znajomych, który widział najnowsze i stare w podobnych jak ja okolicznościach, podzielał mój punkt widzenia, ale to mój znajomy i mógł być stronniczy :) dlatego warto pytać/czytać innych.
Ja widziałem tylko cztery i aż cztery obejrzane nadludzkim wysiłkiem jeden po drugim, dwa pierwsze nie powiem jeszcze jakoś weszły, ale te kolejne... masakra i męczarnie, dlatego dalszych sobie daruję.
Jak mówiłem X-Files odradzam stanowczo ludziom bez choroby psychicznej bądź jakiejś katatonii, bo nie do oglądania: dla dorosłych za głupi i naiwny, momentami ohydny, a dla dzieci pomimo okropnej infantylności się jednak nie nadaje!
" Ja oglądałem w jedynce Twin Peaks za dzieciaka i miałem niezłego pietra ;-) " - świetne! Ja byłem już trochę za "duży", ale doskonale znam to uczucie i wiem o co chodzi, bo jak puszczali Mann z Materną sto lat temu premierowo "Thriller" M.Jacksona, to potem ze dwie-trzy noce spać nie mogłem! Masakra jak ja się tego bałem, nawet tak bardzo, że do dzisiaj to pamiętam, ale już z łezką w oku ;)
Ten nowy Alien, co to miał być o wiele lepszy od Prometeusza, też niestety zawód wielki. Ech, racja, takie czasy: odgrzewają kotlety, ale już nie dla smaku, tylko dla kasy...
Ja odstawiłem serial po trzech odcinkach. Scenariusz tego nowego Twin Peaks wygląda tak, jakby ktoś go pisał na totalnym haju. Trzeba by chyba zażyć ten sam towar, żeby go zrozumieć. :)
Ja tam Howarda polubiłem od momentu w 1 sezonie jak wyszło że to Czak mu kazał Jimmyego wywalić. Było pokazane ze nie on jest prowodyrem krzywych akcji i że mu z nimi głupio.
Zakończenie sezony typowe dla tej serii. Praktycznie dalej nie wiadomo co się dzieje. Serial podoba mi się bardziej niż Breaking Bad, ale rozciąganie wątków w taki sposób jest już żenujące. 3 lata...
Jest to zarzut spowodowany tym, że naprawdę jest to jeden z nielicznych seriali, którego losy bohaterów mnie interesują. Gdyby nie to już dawno bym tego nie oglądał.
Finał sezonu trzymał w napięciu. Też nie do końca zrozumiałem dlaczego Jimmy, wybrał się do Chucka. Wydaje mi się, że po wizycie w szpitalu i zobaczeniu w jakim stanie jest Kim uzmysłowił sobie fakt, że każdy przez niego cierpi. Chuck mu to dobitnie powtórzył.
Załamanie Chucka wg. mnie najlepsza scena odcinku. Sposób w jaki próbował znaleźć źródło prądu i z jakim szaleństwem podchodził do licznika to aktorski i reżyserski majstersztyk.
Jeśli chodzi o historię Salamanki, to prawdę mówiąc miałem i mam nadal nadzieję, że Hector (tak jak Gus) zorientuje się, że Nacho podmienił leki. Gus co prawda przejął interes Salamanki jednak nie chce by tak łatwo odszedł.
Howard - krótko, zwięźle i na temat. Profesjonalne podejście do problemu Chucka i fajnie odegrana postać.
Kim - z tego co zrozumiałem, zrezygnowała z drugiego klienta, nie rezygnując z Mesa Verde. Każdemu należy się urlop, tym bardziej bo tak dramatycznym przeżyciu.
No i Jimmy... Tutaj jakby koło się zatacza. Jest plan, plan wchodzi w życie, jesteśmy na finiszu... i okazuje się, że jednak to nie jest to. Tak samo było w przypadku pracy Jimmiego w poprzedniej kancelarii.
Co do ostatniej sceny to musi być samobójstwo. Moim zdaniem, kopanie w stół miało symbolizować, że Chuck musi mieć nad wszystkim kontrolę. Nawet nad tym kiedy i jak odebrać swoje życie. Nie miał kontroli jedynie nad swoim bratem i stąd to załamanie.
Po zakończeniu odcinka wyciągnąłem pewne wnioski i mam pewne spekulacje:
Po pierwsze wiemy jak Hector Salamanca trafi na wózek.
Po drugie wydaje mi się, że Gus będzie chciał porozumieć się z Nacho na zasadzie "wróg mojego wroga jest moim przyjacielem".
Po trzecie Jimmy jako młodszy brat będzie po części obwiniać się o śmierć brata. Myślę, że to będzie kropka nad i w przemianie Jimmiego na ciemną stronę mocy. Weźmie sobie do serca Chucka, czyli to, że jest zły i chciwy. Zainkasuje potężny spadek bo starszym bracie, może też wpływy w HHM, bo Chuck nie jest jeszcze całkowicie spłacony (może jeszcze ubezpieczenia, kto wie). Zmieni imię i nazwisko, żeby nie brukać dobrego nazwiska Charlesa McGilla.
Zagadką pozostaje dla mnie postać Kim. Jak ona się skończy? Jako się nie pokazuje się ona w Breaking Bad, ani nie ma o niej ani wspominki jestem ciekaw jej historii. No i historia Nacho... Jedyną wspominką w BB to prześmieszne "it wasn't me, it was Ignacio!".
"Co do ostatniej sceny to musi być samobójstwo. Moim zdaniem, kopanie w stół miało symbolizować, że Chuck musi mieć nad wszystkim kontrolę. Nawet nad tym kiedy i jak odebrać swoje życie. Nie miał kontroli jedynie nad swoim bratem i stąd to załamanie. "
o to to - bardzo mi się to podoba
co do Nacho, ja myślę, że kiedy Jimmy krzyczy słynne słowa o Ignacio, to ma na myśli bieżące (dla niego wtedy) wydarzenia, czyli wg mnie, Nacho spokojnie będzie aż do wydarzeń z 2008 roku
podejrzewam, jak wiele osób, że zostanie on wplątany w wątek z gościem od odkurzaczy i może nawet będzie jego pierwszym klientem
Chuck nie panował nad wieloma sprawami (małżeństwo, relacje z ludźmi).
Mnie tylko zastanawia czy największym kickerem dla dolegliwości Chucka był jego brat Jimmy - jego wizyta striggerowała poniekąd nagły nawrót choroby (widać to po jego dzienniczku). Z drugiej strony miał tam też zapisany problem z dnia poprzedniego - i teraz nie wiem czy tylko Jimmy jest powodem jego nawrotów, czy ten dzień poprzedni to było mistrzowskie zagranie Howarda, a co z tym idzie wszystkie stresujące sytuacje nad którymi nie panuje prowadzą do zaostrzenia się objawów.
Moim zdaniem zarówno akcja z Howardem jak i z Jimmym. Wszystko się skumulowało.
Chwilowo to obok BB z BCS stały moze z 4 odcinki na 30.
Natomiast mnie najbardziej irytuje to, że w sumie nic się nie zmieniło. Problem brata chyba zniknął. Ale jimmy dalej jest trochę oszustem, trochę nie. Kim dalej jest trochę za mocno, a trochę za słabo zaangażowana w to co robi. obydwoje startują znowu prawie od zera. Ich wzajemna relacja nie jest ani kwitnąca ani upadła. Czemu Kim nie ma w BB nie wiemy i nic nie zanosi się na to, bysmy się kiedykolwiek dowiedzieli. Co odebał ignatio - nadal nei wiemy. Wątek Hectora budowany tak długo i mozolnie został zamkniety we wręcz prostackim stylu. Przy czym, skoro usunięto tuco i usunięto Hectora, teraz pojawi się problem z ludzmi Hectora i czy straszne blizniaki nie przyjadą znowu. Czyli co z kartelem nie wiadomo. Co z Mikiem no nadal nic nie wiadomo, na raize to poznał Gusa. Co z Gusem też nic nie wiemy. zwłaszcza kim on byl ze był taki genialny wczesniej.
No i to moze trwac jeszcze 10 sezonów w ttym tempie.
Przecież od początku było wiadomo, że Hector będzie miał wylew. I to tak właśnie musiało wyglądać po zamianie tabletek na Ibuprofen. Nie widzę tu nic prostackiego. A bliźniaki są raczej na usługach kartelu niż samego Hectora, gdyby byli na usługach Hectora to widzielibyśmy ich w ABQ częściej.
Nie chodzi że będzie maił, tylko w jakich okolicznościach. Starcia z ojcem praktycznie nie było, choć wątek był przygotowywany jakby się miało wydarzyć bóg wie co nim dojdzie do tego wylewu (choćby to i don;t trust him, wyglądało ze to akurat będą jeszcze budować i budować, i co) ale przede wszystkim chodzi o te okoliczności, zwłaszcza to, jak Nacho zbiera te tabletki i olewa szefa na oczch dwóch zbirów. dla mnie to było lekkie rozczarowanie, że akurat tak to skonczono.
No nie wiem czy blizniacy częściej, pojawili się przecież po to, by wytłumaczyc majkowi ze trzeba ratować tuco, czyli na zlecenie hectora. A potem Hector nie miał żadnyhc problemów, mimo skółócenia sie z innymi nie wygladało, by jakiś Don eladio chciał go zaciukać. Ma hector z jakiejs przyczyny mocne wsparcie gdzieś w ty Meksyku.
a może robimy błąd będąc w 100% pewni, że to już ten wylew
najważniejszy wylew telewizji 2017
już w tylu kwestiach byliśmy pewniaki, a później po odcinku było zdziwko :D
I czego tak marudzisz marudo? Dla mnie niech se trwa 10 sezonów. Pamiętacie jak od pierwszego sezonu wszyscy zacieraliśmy rączki na Saula, czy to już, żeby to już był Saul ile jeszcze a teraz każdy z nas prawi morale jak Jimmie odwala jedną krzywą akcję z babcią.
Tak sobie pomyślałam, gdzies tu na filmwebie w latach 90 ubiegłego stulecia zabawialiśmy się w hall of fame i hall of shame. Fajnie byloby się w to pobawić na przestrzeni tych 3 sezonów, jak bardzo nam się zmieniały opinie i odczucia względem postaci.
Dla mnie jeśli o charakterystyke chodzi to właśnie na tej postawie twierdzę, że BCS jest lepszy od BB. W BB łatwiej było lubić/nie lubić Jessiego czy Walta. Stanąć po jednej ze stron.
Starość chyba, no i gruby jestem na maksa:(
Nie to się znudzi za 10 sezonów i albo będą musieli urwać serial bo zacznie tracic ogladalności i się niczego nie dowiemy bo go urwą albo dowiemy się po łebkach. niech będą jeszcze maks 2 sezony i wszyskto skondensowane, a nie rozciągniete na 100 scen.
Starczy ze mi rozpierdzielili Boardwalk Empire najpierw na koniec 2 sezonu mordując najbardziej hipnotyczną postać serialu a potem dodając tyle wątków pobocznych, ze serial mial chyba trwac 12 sezonów. A po 3 stracił oglądalności i to co zroiono w piątym obnizyło ocenę serialu jako całości o 2 punkty. Tyle zmarnowanych postaci i wydarzeń bo też scenarzyści przeeeeciaaaagaaaaliiiii kaaaaaaazdddaaaaa nieeeeeisttoooooooootną sceeeeeenę taaaaak zeeeeeeby doooootarłoooooo.
Ej w ogole widzialem scenę jak ta laska od tej kasy co schowali ją w 1 sezonie w lesie co ten jej mąż buchnał podjeżdza z dzieciakami pod ten most co Jimmy tam sprząta i tam ten jej mąż bierze i sprząta smieci a laska od kasy mu spiewa z dziecmi (eh zaraz ktoś mnie spyta ile klas podstawówki udało mi się ukończyć i ile worków ziemniaków musiałem odpalić nauczycielom ze mnie tak daleko przepchali). To było w odcinku (widziałem na jutubach)???
podobno to "scena po napisach"
też widziałam tylko na yt
Lubię Betsy, fajnie, że się znowu pojawiła :D
Ej w ogole widzialem scenę jak ta laska od tej kasy co schowali ją w 1 sezonie w lesie co ten jej mąż buchnał podjeżdza z dzieciakami pod ten most co Jimmy tam sprząta i tam ten jej mąż bierze i sprząta smieci a laska od kasy mu spiewa z dziecmi (eh zaraz ktoś mnie spyta ile klas podstawówki udało mi się ukończyć i ile worków ziemniaków musiałem odpalić nauczycielom ze mnie tak daleko przepchali). To było w odcinku (widziałem na jutubach)???
Zadaję to pytanie: ile klas podstawówki udało ci się ukończyć i ile worków ziemniaków musiałeś odpalić nauczycielom, że tak daleko cie przepchali?:P
Ze trzy razy to czytałam i mówię,wow, o czym tu się pisze?
Betsy to zawsze miała grubo nierówno pod sufitem, więc nic w jej wykonaniu mnie nie zdziwi. Dziwi mnie jednak, a raczej zapytuję: Kiedy te dzieci zaczną zadawać pytania?:D
http://twitter.com/MandoMichael/status/878680432409165824
no i patrz co się wyrabia :D
W ogóle dlaczego Gusowi tak bardzo zależy na życiu Hectora, że nawet go zaczął reanimować? Bo własnoręcznie chce go zabić?
Wg. mnie Hector jest dosyć przewidywalny, ciągle może stanowić narzędzie dla Gusa i z takim zamysłem Gus go ratował.
Co jest naprawdę zabawne to fakt, że ta reanimacja mści się na Gusie w Breaking Bad - przecież (SPOILER) ostatecznie to Hector zabija Gusa :) Konsekwencje idą naprawdę daleko.
siedzę i dumam "jakie zadraśnięcie? nie pamiętam tej sceny ..."
i nagle ... zrozumiałam żart :D
Hehe, dobreee! :D
https://media.tenor.com/images/eaa01691f04e208bcf211d7703ceb7ad/tenor.gif
No i to mnie dziwi, ponieważ w Breaking Bad gdy przyszedł go zabić to wziął jakąś strzykawkę i chciał mu coś wstrzyknąć (pewnie jakąś truciznę). To taka śmierć byłaby większą karą niż kula w łeb czy atak serca?
Byłaby to śmierć po X latach bezradności i pierdołowatości na wózku oraz regularnych psychicznych tortur w formie opowiastek kogo i jak w rodzinie pozabijał mu Gus w tym tygodniu... ;) Tak więc widocznie Gus stwierdził, że Hector już swoją porcję przedśmiertnego cierpienia dostał, a że sprawia zagrożenie bo rzekomo zaczął gadać z DEA to pora na niego.
Niemniej też zdziwiłem się, że Gus tak ochoczo ruszył z resustytacją. Rozumiem, że chciał przed tym drugim drug lordem sprawić wrażenie, że biznes jest najważniejszy i nie chowa urazy do Salamanki i go odratuje. Natomist z racji, że po zniknięciu drug lorda (ależ mi jego imie wypadło z głowy....) dalej tak zawzięcie walczył o życie dziadka rzeczywiście musiał albo nie czuć satysfakcji z tak szybkiej śmierci swojego nemesis albo wierzył, że jeszcze mu się w interesie na coś przyda. Tak jakoś średnio mnie to przekonuje, no ale innego wyjaśnienia nie widzę....
A mnie się wydaje, że Gus po prostu chciał odwrócić uwagę od Nacho. Przecież odesłał gościa z kartelu, przydupasów wysłał po karetkę, a sam rzucił się na pomoc, moim zdaniem bardzo markowaną. I w tym zamieszaniu nikt nie patrzy na to, co zrobi nasz kochany Ignaś
A skąd on miał niby wiedzieć, że Nacho podmienił mu te pigułki? Gdy Nacho podawał lekarzowi opakowanie, to Gus patrzył na to z taką miną, jakby coś podejrzewał, ale nie wiedział o tym.
Nie sądzę aby Mike powiedział o tym Gusowi. Gus mówił, że śmierć Hectora Salamanki nie leży w jego interesie. Gdyby Mike powiedziałby mu o tym, to Gus mógłby przeszkodzić Nacho, a może nawet go zabić, a nie sądzę żeby Mike tego chciał, inaczej nie instruowałby go, co ma zrobić.