Właściwie ,to zawsze dziwił mnie fenomen Kim ,ja chyba jestem jakiś inny

Bo nigdy za nią nie przepadałem ,nie wiem jakiś denerwowała zawsze mnie jej osoba ,głos ,to, co robiła. Ogólnie nie potrafię jej współczuć .

Straszne też były te dźwięki wydawane przez partnera Kim podczas stosunku YEP YEP YEP , dosłownie jak ojciec Kevina w reklamie banku.

Akurat sposób obchodzenia się z Kim przez Saula w scenie podpisywania papierów rozwodowych jest ultrarealistyczny. Saul okazuje że a. ma ja gdzieś b. że może jej kazać czekać bo nie jest ważna i c. że ogólnie to sobie świetnie radzi. Może z perspektywy kobiety miło by było żeby się usmiechnal i spytał co słychać ale skoro to on jest w we własnej ocenie niewinny rozstania to tak właśnie winien reagować jak reaguje. Ja h tak zareagował.
Gorsza jest ta scena przez telefon bo ani nie powinien się tak denerwować bo i czemu niby akurat ani też specjalnie jarać tym że pytała co tam u niego.

>Spotkanie rozwodowe sprawiło, że miałam ochotę złoić Jimmie'mu tyłek - hej, to twoja żona, kochasz ją, chyba jest jeszcze odrobina uczuć w twoim sercu?

Bo to nie był Jimmy, tylko Saul Goodman :) Persona wykreowana m.in. po to, by móc nie odczuwać żadnych wyrzutów sumienia ani ponosić konsekwencji swoich czynów, rodzaj mechanizmu wyparcia. Kim widziała to już wcześniej, po śmierci Chucka, teraz to zostało spotęgowane.

>Scena w autobusie mnie nie przekonała, przez chwilę nie wiedziałam, czy będzie płakać, czy wymiotować - ostatecznie przy takich emocjach mogły wydarzyć się obie te rzeczy, ale mi się ta scena nie podobała.

Świetne było właśnie to, że wyglądało to jak prawdziwy, zwykły ludzki płacz - najpierw próba tłumienia, potem widowisko z wykrzywieniem twarzy, łzami, smarkaniem, zawodzeniem i rwanym oddechem. Imo wypadło to bardzo naturalnie, Rhea Seehorn zrobiła świetną robotę. Robi ją zresztą od pierwszego sezonu :)

>Co będzie dalej? Popełni samobójstwo, dozna oczyszczenia, czy zaszyje się w swoim obecnym życiu z mężem, który potrafi decydować o majonezie?

Uważam, że jej zeznanie i wizyta w domu Cheryl to pierwszy krok w stronę oczyszczenia i uzdrowienia. Zrzuci z siebie ciężar (może jeszcze będzie zeznawać?), może pójdzie na jakąś terapię i w końcu odzyska sprawczość i przestanie się bać podejmowania decyzji.

Też uważam, że przy scenie podpisywania papierów rozwodowych to był Saul, który nie odczuwa empatii i jak dobrze wiemy w BB, nawet nigdy nie wspomniał o Kim. Myślę, że on jako Jimmy wciąż może ją kochać, ale nie dopuszcza do siebie myśli, by móc to w jakiś sposób pokazać i kryje to pod maską Saula, który ma w dupie tego typu emocje i wyparł się uczuć jakie kiedykolwiek czuł jako Jimmy i broni się przed nimi arogancją i pewnością siebie.

W punkt.