Jacek Żytkiewicz/swoją drogą nazwiska Żydkiewicz,podobnie jak Nowohucki,zapewne cenzura by nie przepuściła!/,był typowym dziadem i kombinatorem z okresu schyłkowego PRL.Co prawda zamierzał zająć się produkcją karabinów,niszcząc przy tym wanienki kąpielowe dla niemowląt z trudem produkowane przez państwowy przemysł lekki,ale z powodu tragicznego w skutkach wypadku lotniczego z myszą nic z jego "ambitnych" planów nie wyszło.Zwróć uwagę jak mieszkał!Więc jedyne co posiadał, to tanie ale modne,spodnie na dupie,adidaski z czterema! paskami i koszulkę "Levis",która a propos w tamtych czasach była synonimem luksusu i kosztowała sic! tyle ile dzisiaj oryginalny t-shirt tej firmy odzieżowej z San Francisco z produkcją w Bangladeszu,więc całkiem blisko kraju rodzinnego Krashana.Ta koszulka kosztowała pewnie połowę jego miesięcznej pensji w WPT,dlatego nie dziw się,że szpanował nią kiedy tylko mógł.A tak swoją drogą to swoisty paradoks,bo dzisiaj koszulka byłaby komputerowo rozmazana,a znaczek marki samochodu taksówki zdjęty albo zaklejony.A wtedy?Bareja nie dostał ani złamanego centa za reklamę firmy Levi Strauss & Co.A i nie było w napisach końcowych.Serial zawiera "lokowanie produktu"Hah,ha,ha!