Było spoko. Z pewnością mogło być lepsze ale całkiem mi się podobało. No z jedną rzeczą. Ze mimo iz było szczęśliwe nie było w 100%. No bo jednak Liv musi się ukrywać itp. No ale ostanie kilka zdań sugeruje ze bohaterowie znów będą razem w jednym miejsci na owej wyspie więc... Z pewnością serial na długo pozostanie jednym z moich ulubionych.

14 lipca 2015 – 20 sierpnia 2019.

Piękna przygoda, pięć równych sezonów, mnóstwo humoru, słownych gier, kulturowych nawiązań (o odcinku 05x10 utworzyłem temat), świetny dobór aktorów, rewelacyjnie napisane postacie, wiarygodna ewolucja ich charakterów, niesamowite popisy aktorskie osoby grającej Liv, która co rusz wchodziła w skórę nowego bohatera, żywiołowy procedural (czasem aż za bardzo, więc bywało, że nie rozkładałem zagadek kryminalnych na części pierwsze, gubiąc się trochę w natłoku nowych imion). Ostatni sezon nawet lepszy niż dwa poprzednie. Oceny dla poszczególnych serii: 8, 10, 7, 7, 8. Ocena dla całości: 8/10.

Ostatni odcinek tak bardzo wypełniony treścią, że jeszcze kwadrans przed końcem mnóstwo było niewiadomych. Ale sam finał satysfakcjonujący i - co dziwne wobec tego, co właśnie napisałem - zrobiony bez pośpiechu. Zaskakujące, ale też w jakiejś mierze dowodzące kunsztu twórców, było to, że metraż każdego odcinka był taki sam.

Odcinek 10 to ten z filmem noir, prawda? Faktycznie, oglądało się to rewelacyjnie. Mam tylko pewien niedosyt w związku z postaciami Blaine'a i Dona E. Wiem, że byli pozbawionym moralności kryminalistami, ale chyba liczyłam na nieco inne ukoronowanie ich losów. Zwłaszcza że Don E miewał czasem ludzkie odruchy. Poza tym świetnie, zakończenie - choć szczęśliwe - nie jest przesłodzone. Zastanawia mnie tylko, skąd Liv i Major pozyskują mózgi na tej swojej Zombie Island... :)

https://www.filmweb.pl/serial/iZombie-2015-711132/discussion/05x10+-+opinia,3099 997

Ja uważam, że koniec Blaine'a i Dona E był świetny, bo oryginalny. Brałem pod uwagę kilka ewentualności: skończą za kratkami; zginą; jakoś im się upiecze. A tu niespodzianka: studzienne więzienie. Aktor grający Dona E to chyba jedyny, który irytował mnie już w pierwszym sezonie. Było dla mnie pewnikiem, że uśmiercą go szybko, a został jedną z ważniejszych postaci.

Nie doszukiwałbym się racjonalności w wielkim finale ani we wcześniejszych odcinkach, bo można do bardzo wielu rzeczy się przyczepić. Niech źródło, z którego Liv i Major czerpią mózgi, pozostanie ich mroczną tajemnicą ;)

Finał jest niezły, chociaż za bardzo w tym żyli długo i szczęśliwie. Udało się też pozamykać większość wątków. No bo tak- po śmierci wszystkich swoich kolejnych facetów Liv wraca do Majora, Ravi wynajduje działający lek, który szukał 5 sezonów, Clive ma dwójkę dzieci z różnymi matkami, wyspa Zombie ma się dobrze, a Blyne trafia do tej samej studni w której zamknął ojca i pewnie będzie tam na wieki. Historia zakończona, aż żal że to koniec.