kolejna odsłona tego samego zjawiska w języku diego armanda..
to jest jednak całkiem nawet spoko zgoła oraz wprost wręcz pokrzepiające, że w kraju, w którym bogiem jest maradona, a religią jest piłka nożna, są też i takie sny, za sprawą których łączą się w pary kibice dwóch przeciwnych a wrogich sobie drużyn
(santiago i emily)
a przypomnę, że mówimy o kraju do tego stopnia zafixowanym na piłce kopanej, że kiedy córka dzwoni do matki z dobrą nowiną: mam narzeczonego, ale jedna rzecz ci się w nim nie spodoba! matka natychmiast odpowiada: nie mów, że jest kibicem river plate
(i oczywiście ma rację)