PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=734}

Łowca androidów

Blade Runner
1982
7,7 216 tys. ocen
7,7 10 1 216097
8,5 97 krytyków
Łowca androidów
powrót do forum filmu Łowca androidów

Dla mnie Blade Runner jest przykładem jak można ukryć głębokie prawdy pod otoczką prostego i może nudnego SF. Początek fakt może nie porywa, ale jak już brniemy dalej zaczynamy dostrzegać że to nie jest zwykłe science fiction, że ten film chyba o czymś mówi. Wszystko po to aby na końcu usłyszeć słowa wypowiedziane przez Rutgera Hauera i w net wszystko staje się jasne. Cała ta historia o replikantach z "terminem ważności" i ludzkim łowcą głów miała na celu ukazanie tego, że zwykli śmiertelnicy nie doceniają życia. Zastanówcie się co WY byście zrobili na miejscu takiego replikanta? Wiecie że macie tylko 4 lata życia, uczycie się czuć , poznajecie rozmaite emocje i te dobre i te złe a potem od tak następuje koniec. Żyli byście na pełnych obrotach, czy raczej od razu chcieli byście żeby dopadł was taki Rick Deckard. Roy Batty był przykładem kogoś kto nie podda się bez walki, chociaż wiedział że jego działania są tak naprawdę z góry skazane na niepowodzenie. Stara się żyć jak normalni ludzie ale system mu na to nie pozwala. Ma ogromną wole życia, choć tak naprawdę nie zaznał wolności czy szczęścia w swojej krótkiej egzystencji. Co do Ricka, powiem tak: Na początku jest on zmęczonym życiem policjantem, który już dawno zapomniał co to znaczy mieć uczucia. Działał wedle schematu, zadawał celowi pytania a potem go likwidował. Koniec kropka. Na szczęście to się zmienia, bo dostrzega w tych "maszynach" coś, co przypomina mu, co to znaczy być człowiekiem i jaki dar to za sobą niesie. Kończąc zacytuje tutaj słowa które padają na końcu filmu, bo niosą one zasadnicze pytanie w całej tej historii: "Szkoda że ona długo nie pożyje, ale kto z nas żyje?!"... Bo właściwie kto z nas tak naprawdę czuje że żyje?

użytkownik usunięty
TheKeY

"It's too bad she won't live. But then again, who does?"...

ocenił(a) film na 8

Mam nadzieje że nie zacytowałaś/eś tego żeby podważyć moją interpretacje. Dla mnie nadal jest taka sama. Rachael nigdy nie będzie żyć jak człowiek, a z drugiej strony co to znaczy żyć jak człowiek?...

użytkownik usunięty
TheKeY

Niczego nie podważam.

Proszę spojrzeć, użytkownik portalu filmweb, po obejrzeniu filmu Blade Runner pyta: "co to znaczy żyć jak człowiek?..." - czy może być lepszy dowód na wielkość tego dzieła ???

ocenił(a) film na 10
TheKeY

Podpisuję się pod tą interpretacją, ale ... zauważ, że Roy mimo, że właściwie większość jego działań na Ziemi było skierowanych ku temu, żeby wydłużyć sobie życie, żeby jeszcze egzystować to po słynnych słowach: "All those moments..." mówi: "Time to die".
Czy to nie pokazuje tego, że Roy się już ze swoją krótką (ale jakże aktywną) egzystencją pogodził?
Pytanie zasadnicze, na które zwróciłeś uwagę: "Kto z nas żyje?" jest ciężkim orzechem do zgryzienia i odpowiedź na nie jednym przyjdzie prosto, drudzy będą się musieli nieźle namęczyć, trzeci może wcale nie znajdą odpowiedzi.
Jedni po prostu się nad swoim życiem nie zastanawiają - dni, tygodnie, lata upływają i koniec. Przychodzi "Grim Reaper" i kiwa palcem.
Drudzy, są jak duchy (wybaczcie skojarzenie), które w końcu po latach tułaczki znajdują wyjście z "czyśćca" zwanego Ziemią :) i odnajdują właściwe fale, nurt życia. Trzeci (właściwie trzeci to pierwsi ;) to ludzie, którzy od początku wiedzą (po prostu) jak żyć, tak jakby naturalna droga życia została im "zaserwowana" na przystawkę, albo jakby otrzymali na początku drogi przewodnik z dokładnymi wskazówkami.

Jeszcze jedno ... do Twojego pytania: "Kto z nas naprawdę czuje, że żyje". Lata temu oglądając po raz któryś Blade Runnera właśnie w finałowej scenie dopatrzyłem się hmmm ciekawostki, a zarazem (może) również odpowiedzi na Twoje pytanie. Kiedy Roy zaczyna "umierać" (ma to miejsce jeszcze w pomieszczeniach mieszkania Sebastiana), w pewnym momencie przebija sobie rękę gwoździem (czy czymś takim). Mówi: "... jeszcze nie teraz..." - zadaje sobie ból, cierpienie.
To tylko teoria, ale odpowiedź na Twoje pytanie może brzmieć tak: ten żyje, kto odczuwa cierpienie.
Skracając to zdanie można napisać: "Ten żyje, kto odczuwa". I tak to chyba można wszystko tłumaczyć.
Każdy organizm żywy zdolny odczuwać jest również "zdolny do życia" (chociaż pewna luka powstaje jeżeli bierze się pod uwagę np: bakterie :D ... no cóż... to takie moje przemyślenia. Jednak dzięki Ci za to, że poruszyłeś tę kwestię. Chyba w niewielu wątkach została ona rozpatrzona.

ocenił(a) film na 8
pendrago

Na pewno po rozmowie z Eldonem Tyrellem, Roy dostrzega że nie ma już odwrotu. Wtedy zrozumiał że chociaż posiada nadludzką siłę i intelekt porównywalny ze stwórca nie jest wstanie nic zrobić by temu zapobiec. Tak naprawdę egzystencja Roya przypomina mi życie człowieka który właśnie dowiedział się ze jest nieuleczalnie chory, i staje się tak zwanym "terminowym pacjentem". Z tą różnica że Roy wiedział już że nim jest od samego początku i do pewnego momentu nie wiedział tylko ile mu tak naprawdę czasu zostało. Przechodzi wszystkie fazy człowieka z rakiem(choć jest tylko replikantem) : szok, bunt, gniew, targowanie się, depresje, akceptacje. Szok gdy dowiaduje się że nie jest człowiekiem, że jest tylko sztuczną forma z "terminem ważności", zapewne każdy replikant to przechodził, buntu i gniewu nie tłumacze bo to obrazuje akurat fabuła. Co do targowania się, człowiek normalnie rozmawia w tedy z Bogiem, a z kim rozmawia Roy? Z jego własnym odpowiednikiem Boga, którym jest Eldon Tyrell. Nawiązując do początku tej wypowiedzi właśnie po rozmowie z nim dosięga go depresja i bezsilność. No i końcowe sceny mówią o jego akceptacji ze śmiercią. Dla mnie jest to idealny schemat działań tego bohatera. Podoba mi się to co napisałaś/eś pendrago o odczuwaniu. Pamiętam ta scenę z gwoździem. Dla mnie ta scena była dowodem wykształcenia przez Roya wyższej świadomości. Dla niego wbicie tego gwoździa było jak prośba o uszczypnięcie kogoś kto chce wiedzieć czy nie śni, czy jeszcze żyje.

ocenił(a) film na 9
TheKeY

Moim zdaniem podstawowym pytaniem o które chodzi w filmie jest pytanie: co czyni z nas ludzi? Gdy widzimy łowcę który gotów jest zabić (nawet takie "zwierzę") i androida który na kilka chwil przed "śmiercią" okazuje akt współczucia i łaski zadajemy sobie pytanie: czy mnie byłoby stać na coś takiego? Czy raczej prezentuję postawę bezlitosnego łowcy? Decard bierze sobie do serca postawę Roya, odpowiada sobie na to pytanie. Nawet jeśli jest replikantem decyduje się uratować Rachel. Jestem przekonany o tym, że nie czyni tego tylko z pobudek sexualnych. Współczucie, empatia, litość, bezinteresowność, chęć bycia dobrze zapamiętanym, chęć bycia dobrym - to czyni z nas ludzi.