Po obejrzeniu tego arcydzieła zacząłem zastanawiać się, jak najtrafniej zinterpretować zakończenie. W głowie zaświtały mi trzy alternatywy:
1. Deckard znajduje origami, które zrobił Gaff, przypomina sobie jego słowa i po prostu zdaje sobie sprawę, że Rachel umrze w krótkim czasie, jak każdy android, więc nie pozostaje mu nic innego, jak zaakceptowanie tego takim, jakim po prostu jest.
2. Deckard wie, że to jest jego praca, dlatego też wchodzi do windy i zdaje sobie sprawę, że będzie musiał ją zabić. Być może za chwilę, być może jak zjadą windą w na dół.
3. Deckard już wie, że Gaff i reszta łowców czekają na niego na dole, bo wiedzą, że on nie jest w stanie zabić Rachel, co można wnioskować po zaniepokojonym wzroku głównego bohatera po podniesieniu origami.
Jakie wg was zakończenie jest najbardziej prawdopodobne? Czy może ktoś ma jakiś inny pomysł? Pozdro.
http://www.filmweb.pl/film/%C5%81owca+android%C3%B3w-1982-734/discussion/Prawdzi wa+interpretacja+Blade+Runnera+-+Odk%C5%82amanie+mit%C3%B3w,2954387
Za kanoniczne uznaję zakończenie z wersji Final Cut czyli kończące się na zamknięciu drzwi od windy.
Deckard śpieszy się żeby umknąć z Rachel przed Gaffem. Znajduje jednak origami - nosorożca. Jasne jest więc że Gaff był w jego mieszkaniu i zostawił mu origami jako znak że nie będzie ich ścigał, ponieważ Rachel i tak nie zostało wiele życia - poza tym Tyrell nie żyje, więc ściganie replikantów straciło priorytet. Dlatego też Deckard przypomina sobie słowa Gaffa i uśmiecha się z wdzięczności, domyślając się że przyszłość z Rachel nie będzie przez nikogo zakłócana.
Samo więc origami uznaję za symbol "zostawienia" Deckarda i Rachel w spokoju, Gaff nie mógłby im tego powiedzieć osobiście, bojąc się że ktoś mógłby przyuważyć jego uchylenie się od obowiązków.
To że origami przedstawia jednorożca uznaję za zwykły przypadek, wszak Gaff robił figurki różnych zwierząt. Przypadek ten zgrywa się ze snem Deckarda, co tym bardziej napawa go optymizmem - bilet do wolności okazuje się mieć formę zwierzęcia które miewał w snach.
Deckard nie jest replikantem. Gadkę Scotta uznaję za jedną z możliwych interpretacji, wybieram jednak dla siebie inną.
TFUUU cholerny brak edycji, oczywiście w drugim akapicie chodziło mi o jednorożca a nie nosorożca (który co prawda też gdzieś tam się w mieszkaniu Deckarda przewijał)
Denerwuje mnie to , że interpretacja jest zupełnie inna w oficjalnej wersji z 1982 i w wersji reżyserskiej. Twoja interpretacja odnosi się do wersji oficjalnej gdzie pytanie, "czy Deckard jest replikantem" nie jest na pierwszym planie. W wersji reżyserskiej, ten sen z jednorożcem wiele zmienia.
"To że origami przedstawia jednorożca uznaję za zwykły przypadek, wszak Gaff robił figurki różnych zwierząt. Przypadek ten zgrywa się ze snem Deckarda, co tym bardziej napawa go optymizmem - bilet do wolności okazuje się mieć formę zwierzęcia które miewał w snach."
Niestety (dla tych, którzy wierzą w człowieczeństwo Deckarda) sen o jednorożcu i jednorożec Gaffa jasno pokazują, że Gaff zna sny Deckarda. Deckard przecież mu o tym nie powiedział. Gaff wie co siedzi w głowie Deckarda. Ale to już wyżej pisał adamog1. To są wszczepione obrazy. W przypadku tego filmu szczęśliwy traf nie istnieje :). Gdybyśmy nie widzieli snu Deckarda, wtedy zakończenie można byłoby rozumieć inaczej. Że Gaff po prostu daruje resztę krótkiego życia Rachael z sympatii do Deckarda. Albo za dobrze wykonane zadanie? To byłoby dziwne zakończenie. Na szczęście wycięto też zakończenie, gdy Deckard odjeżdża z Rachael w stronę słońca :). Kiczowate.
Ale ponieważ jestem po kolejnym odświeżeniu sobie filmu (wersja ostateczna, reżyserska) oraz po obejrzeniu materiałów dodatkowych to dowiedziałem się czegoś jeszcze, na co wcześniej nie zwróciłem uwagi. Po scenie, gdy w swoim mieszkaniu Deckard obmywa twarz po bójce z Leonem, a Rachael go obserwuje jest moment, gdy Deckard staje za nią i mówi, że jeśli on jej nie zabije to znajdzie ją ktoś inny i to zrobi (nie pamiętam dokładnie słów). Jego oczy odbijają światło jak oczy replikantki. Wg. komentarzy z materiałów specjalnych takich smaczków w pełnej wersji filmu (4h! :D ) było mnóstwo, ale z oczywistych względów wycięto masę materiału. Nawet sam Tyrell był/jest replikantem, a ciało człowieka znajduje się w sarkofagu piętro wyżej (jednak ta scena nie została nakręcona ze względów czasowych i finansowych). jeśli ktoś nie ma wydania dwupłytowego: blu-ray + DVD z materiałami to polecam kupić. Dodatki są interesujące, przewija się w tle mnóstwo scen nie zawartych w filmie.
Ja to niby wiem, ale wersja że Deckard jest replikantem tak bardzo mi nie pasuje, że zastosuję każdą podpatrzoną u sekty czy partii politycznej metodę zagłuszenia rozsądku i zastąpienie faktów myśleniem życzeniowym :P
Ha! :) Mi też długo wydawało się niedorzecznym, że Deckard miałby być replikantem i toczyłem wewnętrzną wojnę :).
Nie jest żadnym robotem: http://www.filmweb.pl/film/%C5%81owca+android%C3%B3w-1982-734/discussion/Prawdzi wa+interpretacja+Blade+Runnera+-+Odk%C5%82amanie+mit%C3%B3w,2954387
Nie przypadek, a błąd: http://www.filmweb.pl/film/%C5%81owca+android%C3%B3w-1982-734/discussion/Prawdzi wa+interpretacja+Blade+Runnera+-+Odk%C5%82amanie+mit%C3%B3w,2954387
W wersji pierwotnej kinowej mamy dzieło
W wersji reżyserskiej - pustkę.
Niestety w wyniku, perfidnej dodajmy sugestii Ridleya, że Deckard nie jest człowiekiem, lecz androidem, a właściwie replikantem (za pomocą snu o jednorożcu i origami) film traci swoje... człowieczeństwo.
Bo czyż nie tego dowodzi robot Roy Batty ratując od śmierci człowieka, który mu zagraża?
Swojego człowieczeństwa.
Dopóki Deckard jest człowiekiem to scena wielka, pełna humanizmu.
W momencie gdy Deckard okazuje się androidem scena traci jakiekolwiek znaczenie. No, bo co może oznaczać, czego dowodzić, że jeden replikant ratuje drugiego?
Niczego.
Batty ratuje od śmierci androida, który jest jego wrogiem, nieświadomym "zdrajcą" androidów - udowadnia sobie wyższość nad tymi, którzy wysłali jego "brata" przeciwko niemu samemu. Czy mniej humanitarne - nie wiem, ale chyba bardziej logiczne.
Humanitaryzm to nie humanizm.
To oczywiste, że Roy nie wiedział, że Deckard jest replikantem,
ba! gdy go ocalał, był przekonany, że ratuje śmiertelnego wroga, człowieka, i to zabójcę replikantów. To czyni go Chrystusem. Chrystusem maszyn. On ponosi ofiarę na rzecz przyszłych pokoleń replikantów/androidów/robotów. Swą ofiarą dowodzi... człowieczeństwa.
Gdy jednak Ridley mówi nam, widzom, w swojej wersji, że Deckard też jest teplikantem, to zupełnie zmienia postać rzeczy, ofiara Roya staje się... jałowa, bez znaczenia. Zmienia się wymowa filmu, z humanistycznej staje się... żadna.