Jak wiadomo już, dzięki ostatniemu news'owi powstanie jakiś nowy film w universum Blade Runnera, mrocznej apokaliptyczno-cyberpunkowej przyszłości, gdzie pada ciągły deszcz i nastała ciemność, a degradacja środowiska posunęła się do katastrofalnych rozmiarów. Przyszłości, w której ogromne molochy korporacyjne rządzą Planetą i życiem manipulując genetyką, tworząc imitacje snu o przyrodzie... Wiadomo jak kończy się oryginalny Blade Runner i jest tu dość spora furtka otwarta na kontynuację ale ciekawi mnie fakt, jakie byłyby losy Ricka Deckarda i kim on tak na prawdę był zanim otrzymał "propozycję nie do odrzucenia" od Bryanta w znanym nam, cenionym i wręcz, nie boję się tego słowa użyć, kultowym "Łowcy Androidów". Co sądzicie? Jakieś pomysły?
Świat Blade Runnera ma ogromny potencjał i jest on wspaniały co oczywiście pozostawia furtkę do wykorzystania go.Jednak moim zdaniem nie opłaca się powielać tego co zostało już pokazane.Dlatego uważam,że kolejny film czy to Prequel czy sequel nie powinien powstać.
Ja mam pomysł na sequel.
Scena pierwsza:
Pluton egzekucyjny składa się do strzału. Kilka metrów przed nimi klęczy postać z opaską zasłaniającą oczy i starą szmatą obwiązującą skrzyżowane z tyłu ręce.
Nagle huk kilku wystrzałów niesie się przez noc.
Scena druga:
Kamera robi najazd na nagrobek. Nie ma marmuru, jest tylko odrapana metalowa tabliczka podczepiona do krzywo wbitego w ziemię drewnianego krzyża. Koślawo wyryte litery głoszą:
"W zapomnieniu i samotności zmarł ten, który chciał zrobić sequel Blade Runnera"
Koniec filmu.
--
To tyle jeśli chodzi o tego rodzaju pomysły. Nie sądzę, że ktoś choć trochę poważny odważył się na to. Dobrze wiedzą, że są z góry skazani na klęskę. Poprzeczka jest zawieszona zbyt wysoko.
A sam film mimo wytworzonej legendy nie jest na tyle "nośny" by samym tytułem zarobić pierdyliony dolarów.
Od dobrych kilkunastu lat co rusz pojawiają się plotki, że już za chwilę, już za momencik ktoś zrobi sequel. Że już piszą scenariusz... Za każdym razem wielkie G z tego wynika. Oby tak dalej.