Świetny klimat, genialna muzyka to jednak za mało aby stworzyć genialny film. Przynajmniej dla mnie. To co szczególnie nie przypadło mi do gustu to wykreowany świat, który oczyma człowieka 2011 roku jest groteskowy. Z jednej strony tworzenie androidów wyglądających i myślących jak człowiek a z drugiej... masywne telewizory kineskopowe. Z jednej strony latające pojazdy a z drugiej.... masywne budownictwo przypominające raczej 19 wiek gdzie cegła i beton to główne materiały. Niestety dla mnie świat stworzony w filmie nie oparł się próbie czasu i widać zewsząd tą sztuczność. Dla porównania odyseja kosmiczna 2001 Kubricka - również stary film a jednak stworzone w nim pojazdy kosmiczne, czy wiele rozwiązań do dziś można uznać za nowatorskie, nowoczesne, świeże. Poza tym nie podoba mi się również gra aktorska H. Forda która naprawdę jest totalnie bez polotu. Podobno postać głównego bohatera jest inspirowana detektywem Philipem Marlowe ale porównując Forda z Bogartem to jak porównywać fiata z ferrari. Przynajmniej w tym filmie. Sama fabuła również mogłaby być ciekawsza, bardziej trzymająca w napięciu, samo dochodzenie i poszukiwanie androidów mogłoby być lepiej zrealizowane a nie właściwie tylko na zasadzie - poszedł poszukał i znalazł. Raczej w tak wielkiej metropolii musiałby się bardziej naszukać. Sam wątek miłosny również słabo zrealizowany jak dla mnie. Sam główny bohater taki beznamiętny. Ani szalony, ani z pasją, ani zimny drań, ani ciepły życzliwy człowiek, ani profesjonalista w każdym calu.... taki beznamiętny, bezpłciowy bardzo. Liczyłem na coś lepszego. 10/10 za klimat i muzykę -1 za fabułę , -2 za już dziś nieaktualny obraz świata 2019 roku, -1 za grę aktorską. W sumie 6/10 jak dla mnie. Zdaje sobie jednak sprawę że film mógłby mi się dużo bardziej spodobać gdybym obejrzał go w czasie premiery. Ale patrząc okiem człowieka żyjącego w 2011 roku niestety ocena jest niższa.