Niech kolesie którzy pieją z zachwytu nad Matrixem obejrzą sobie ten film. Bedą mieli okazję (niestety coraz rzadszą w ostatnich latach, kiedy mnożą się różne Matrixy i Dni niepodległości itp) zobaczyć jak wygląda bardzo dobry (nie chce używać mocniejszych słów, by nie popadać w patos) film sf. Wtedy może zakumają z Matrixa coś więcej niż giercowo-kompuciarskie efekty, słodką buźkę Keniusia i całkiem całkiem C-A Moss (Trinity).