Blade Runner jest konstrukcją wymagającą od słuchającego luźnej, ale bądź co bądź koncentracji i po drugie - czasu. To zupełnie przeciwstawne wytyczne potrzebne do słuchania muzyki nagrywanej współcześnie, tj. produkowanej z wielką kolorową fasadą, za którą najczęściej nic nie stoi. Chwytliwe zabiegi marketingowe są jak kłamstwo - zarówno jedno jak i drugie mają krótkie nogi, które pokazują, że stać je tylko na szybki start i nic ponad to. Płyty Vangelisa jak opisywany tu Blade Runner, to rzetelne, długowieczne konstrukcje, które są jak valeriana dla kota - raz spróbujesz i długo nie zapomnisz tego uzależniającego stanu lewitacji. Gorąco polecam zarówno film, jak i muzykę z niego.