Jak miałem kilka lat (3 czy 4) w telewizji miała lecieć transmisja z jakiegoś koncertu Pink Floydów. Mój ojciec gdy tylko się o tym dowiedział, poszedł do sklepu i zakupił specjalnie na tą okazję nasz pierwszy kolorowy telewizor heh A po kolejnych 3-4 latach zakupił na VHSie właśnie film "The Wall". Pamiętam jak jeszcze mały nieczający nic szczyl oglądałem go i to dość często z rodzicami, a czasem puszczałem go i oglądałem sam. W tamtych czasach niebardzo rozumiałem przesłanie, czy też wydarzenia jakie film przedstawiał, ale z biegiem lat coraz bardziej zaczynał do mnie docierać sens tego filmu.
Zatem oczywistą oczywistością jest fakt, że oceniam film na 10/10, gdyż jest to część mojego dzieciństwa :)
Również oglądałam z rodzicami jako kilkuletnie (5?) dziecko. Ojciec nagrywał na VHS podekscytowany. Zadziwiające jak mocno wrył mi się w psychikę, szczególnie niektóre sceny np. maszynka do mielenia ludzi, dewastacja szkoły, pokoju, ale najbardziej chyba animacja z kwiatami. Pamietam, że czułam sie zawstydzona, bo przeczuwałam że chodzi o seks.
Uważam, ze takich filmów nie powinno pokazywać się dzieciom i mam trochę żal do rodziców, bo choć muzyka świetna, to film za bardzo przerażający jak dla malucha, który wszystko praktycznie odbiera dosłownie. Nie dość, że nie zrozumie w pełni, to jeszcze udzieli mu się psychodeliczny klimat i negatywne emocje.