Konwencja lekka, nie jakieś łzawy romans jak10 części Listy do M. Dobrze się oglądało. Szkoda tylko że obsada nie do końca trafiona, Lamparska i Kasprzyk udźwignęły konwencję, ale Woronowicz i Głowacki nie. Po prostu nie nadają się do takich ról. Gdyby ni oni mogła by być wyższa ocena.