Można by zdzierżyć staroświecki sposób opowiadania tej historii, ale to dno techniczne i zdjęciowe jest nie do strawienia. Połowa filmu to nieudolne CGI, statek wygląda jakby nie był używany. Wszystkie dalsze kadry wyglądały tak samo i były wstawiane bezładnie. Pierwszy akt rąbała muzyka ni to jazzowa ni to bluesowa, żeby zniknąć w dalszej części i pojawić się w scenie zamykającej... jakby to montował ktoś na pececie w domu