Christie niezbyt dbała o logikę i realia, nie mówiąc już o słabym kamuflażu ("Śmierć na Nilu"
jest potwornie przewidywalna niezależnie od wersji).
Przecież nie było żadnego dowodu. Tylko poszlaki i to mocno naciągane.
Poirot tylko przedstawił swoją wersję wydarzeń, po czym winni się posypali
(przypomina to mocno Columbo, który też niczego nie udowadniał, tylko pod jego
perswazją winni przyznawali się do winy).
Gdyby para szła w zaparte, żaden sąd by ich nie skazał.