Udało mi się wreszcie zobaczyć nową ekranizację "Śmierci na Nilu" i bardzo się rozczarowałam. Poprzednią ekranizację uwielbiam, jest rewelacyjna, ciekawa, oddaje klimat epoki, grają znakomici aktorzy , w ogóle się nie zestarzała. Byłam bardzo ciekawa nowej wersji i niestety mogę tylko powiedzieć, że zmasakrowano powieść. Pomieszano i zmieniono wątki i postacie, co jest dla mnie niezrozumiałe, właściwie po co, tylko zaszkodziło to filmowi, wprowadziło totalny chaos. Nowa wersja w założeniu miała być bardziej dynamiczna, ale reżyser trochę przesadził, np. pierwsze sceny tańca są mało prawdopodobne jak na obyczajowość tamtej epoki. Dobór aktorów też jest pomyłką, mamy tu aktorów różnych ras co nijak się ma do powieści ani do jakiejkolwiek logiki postaci. Podobała mi się aktorka grająca Linett, była olśniewająca, ale już jej partner nie zachwycał, a relacja między nimi oparta była na seksie, a uczucia nie było widać., również Kenneth Branagh w roli detektywa nie przekonuje, jest za bardzo melodramatyczny, co nijak się ma do oryginalnej postaci. Rozumiem, że jest to odmienna, unowocześniona wersja reżyserska, ale niestety mnie nie przekonuje.