wielkie uczucie między callgirl a żigolakiem?
to mogła wymyślić tylko taka ciota, jak Capote
jak można skomentować taką wypowiedź? moze tylko lekkim ironicznym uśmiechem jaki właśnie pojawił się na mojej twarzy po przeczytaniu twojego postu i westchnieniem wyrażajacym potrzebę wytłumaczenia czegoś małemu dziecku przy jednoczesnym "i tak nie zrozumiesz":)...hmmmm...
Grunt, że ty swoją wypowiedzią, pełen zagadek i nieokreślonego mistycyzmu "Robingoodzie", pokazałeś, że jesteś prawdziwym mężczyzną.
powstrzymajcie me palce przed uderzaniem w klawiaturę i napisaniem tu paru słów niezbyt pochlebnych dla autora tego tematu!
film Ci się nie podobał- zgoda, nie musi
strasznie nudny- może i tak, jeśli cczłowiek nie potrafi wczuć się w ten specyficzny klimat
"wielkie uczucie między callgirl i żigolakiem"- moim zdaniem, to nie jest wątek najważniejszy w tym filmie, ale jeśli tylko na to zwróciłeś uwagę- Twoja strata...
ale pisanie, że "mogła to wymyślić tylko taka ciota, jak Capote", to idiotyzm. Po prostu brak słów.... Ciekawa jestem, czy założyciel tematu ma ogólne pojęcie na temat tego, kim był ten pan...bo z jego komentarza wynika, że nie bardzo...
Pewnie, że 'Śniadanie u Tiffanyego' jest nieromantyczne.
Jest zupełnie nieżyciowe!
Prawdziwy tragizm ludzkiej egzystencji ukazuje najdoskonalej 'M jak miłość' ;)
Ciota, o której wspomniał założyciel tego tematu miała 215 iq i pamiętała 94 % przeprowadzanych rozmów. Przecież czymś takim może się pochwalić połowa populacji!
(nie rozumiem po co wdajecie się w polemikę z jakimś żałosnym prowokatorem)