Kiepski film. Większość sali (około 70%) wyszła przed końcem, a reszta wytrzymała tak długo bo
nie stracili jeszcze entuzjazmu po puszczonym chwilę wcześniej w ramach festiwalu "Miliardzie
szczęśliwych ludzi". Reżyser chciał zbyt mocno i zbyt dużo przekazać w pojedynczych scenach,
do tego zajął się w promocją, równie co film "artystycznego", zespołu.