nie byl tez jakos wybitnie nudny, ale faktycznie, momentami odrobine sie przeciagal... taka troche bergmanowska atmosfera, jakies niewiadomego pochodzenia spiecia na gruncie rodzinnym, watek kulminacyjny dzialajacy niczym antyczne katharsis itp. - no ogolnie nic nadzywczajnego, film nadajacy sie do cyklu 'okruchy zycia' ;)
co prawda bylo kilka scen zabawnych, kilka dosyc ladnych, jednak jako caloksztalt obraz ten jest wyjatkowym smutem przeznaczonym dla intelektualnych masochistow ;)