PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=339292}

Źródło wszelkiego zła?

Root of All Evil?
2006
7,3 2,5 tys. ocen
7,3 10 1 2471
7,0 2 krytyków
Źródło wszelkiego zła?
powrót do forum filmu Źródło wszelkiego zła?

Jest tyle dowodów świadczących o tym że Bóg po prostu nie istnieje i to nie on stworzył
wszechświat, a ludzie nadal wierzą w te stare bujdy i chodzą do kościołów, modlą się.. do
czegoś co nie istnieje. Dla mnie to jest bardzo proste, Boga stworzyli ludzie kiedy nie
potrafili wyjaśnić sensownie jak powstawał świat, przecież jeszcze nie tak dawno ludzie
myśleli że słońce krąży wokół ziemi i że ziemia jest płaska a od spodu ktoś ją podtrzymuje.
Na prawdę nie rozumiem, jak w dzisiejszych czasach można wierzyć w Boga, dziękuję że
mogę to napisać, jeśli ktoś chce to zapraszam do dyskusji na ten temat, mało wiem, ale
chętnie pogadam :).

użytkownik usunięty
un_titl3d

O ile życie kończy się śmiercią, to choroba nadziei jest jak najbardziej uleczalna, o czym świadczą przykłady wielu ludzi, którzy przed śmiercią nawet przez chwilę nie wahali się powiedzieć, że nic po śmierci na nich nie czeka!

użytkownik usunięty
Miczok13

A teraz kilka słów do Pani Eleonory.
Nie marnowałem swojego czasu na czytanie wszystkich Pani postów w tym temacie, dość przydługich jak na zwykłe komentarze. Ale dużo chyba nie straciłem, bo i tak wszystkie (te które przeczytałem) łączy kilka cech. Pierwsza. Brak konkretnego stanowiska, jakie chce się przedstawić. Co jednak nie przeszkadza obszernej krytyce oponentów i czepiania się części zdań. Ta krytyka zresztą(to mój drugi zarzut), nic nie wnosi, bo oprócz tego, że zdanie jest podważone nie wnosi żadnej alternatywny (prawidłowej według Pani).

Jak można wywnioskować po wypowiedziach i po profilu, jest Pani aktywną(albo nie) uczestniczką Ruchu New Age.
Dzięki czemu może się i, ma prawo, Pani wypowiadać na temat ludzkiego ducha, zgodnie z uzyskaną wiedzą. Ale teoria która wydaje się użyteczna, nie czyni jej żaden sposób prawdziwszą. A my ateiści kierujemy się dowodami empirycznymi.
W swoich wypowiedziach wykorzystuje Pani, długo kształtowaną, umiejętność artykułowania swoich myśli w formie tekstu. Wnioskować można, że dużą część swojej młodości, spędziła Pani na czytaniu wielu książek, dlatego, tu ostrzeżenie dla innych, mniej oczytanych użytkowników, nie warto wdawać się w dłuższą dyskusje, gdyż zostaniecie zalani ogromną ilością tekstu, na który nie jesteście, w równie dostojny i piękny sposób odpowiedzieć.
Do samego Ruchu mam stosunek obojętny, dopóki ktoś nie zacznie zabijać w imię jego Stwórcy.
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 1

Wszystkie Twoje domysły są niestety (rzecz jasna dla Ciebie niestety) błędne. Nie rozumiem po co zabierasz głos skoro nie masz nic do powiedzenia i skąd ta potrzeba podzielenia się tymi teoriami na temat mojej osoby? Skoro kierujesz te parę słów do mnie, to pozostaje mi tylko odpisać, że w niczym Ci się nie udało trafić, a zwracanie się do ludzi per Pan/Pani na forum internetowym sprawia strasznie głupie wrażenie.

W sumie to z tzw. dobrego serca mogę Ci ułatwić życie i zaoszczędzić przeciążania umysłu. Zabierając głos w tym temacie spytałam autora o owe dowody. Moje pytanie pozostało rzecz jasna bez odpowiedzi i to wszystko. Jakie miałabym zajmować stanowisko skoro po prostu pytałam? Zastanów się czasem nad sensem swoich komentarzy.

Ale swoją drogą zabawnie się wyrażasz :) Najfajniejsza jest chyba ta "długo kształtowana umiejętność artykułowania myśli w formie tekstu". To taka niespotykana u ludzi umiejętność, no nie? Wysławianie się :)

Oooo, ale wiesz co, jest jedna rzecz której jestem ciekawa i mógłbyś mi odpisać na to, plisss W jaki sposób połączyłeś mój profil filmwebowy z New Age?! Już pomijam kwestię tego jakże inteligentnego wnioskowania z moich wypowiedzi, ale to wnioskowanie z profilu... to jest szczególnie interesujące :) W ogóle taki z Ciebie domorosły "profiler", co?:))) "jest aktywną (albo nie) uczestniczką" :)) Fajne, naprawdę. "Przestępca to mężczyzna (lub kobieta) między dwudziestym, a osiemdziesiątym piątym rokiem życia, posiadający(a) wykształcenie lub bez wykształcenia"... brzmi poważnie ;> ...

użytkownik usunięty
Eleonora

Teozofia, o której tak często wspominasz, jest nierozerwalnie związana z Ruchem New Age.

"W sumie to z tzw. dobrego serca mogę Ci ułatwić życie i zaoszczędzić przeciążania umysłu. Zabierając głos w tym temacie spytałam autora o owe dowody."
Dziękuje, bo z większości twoich wypowiedzi (z których, notabene, można by zrobić małą książkę) nie wynikał żaden konsensus. Wygląda to trochę jak postmodernistyczna krytyka "wszystkiego", którą zresztą sam bardzo cenię, ale nie wydaje mi się, byś chciała uzyskać odpowiedź. Rozwlekasz temat na wiele pobocznych wątków, przy toczę jeden z ostatnich Twoich cytatów:
"Ależ Ty mi jak najbardziej dogryzasz, tylko że ja po prostu nie odbieram tego tak emocjonalnie jak Ty i nie reaguję na to obrażaniem się itd. Już blisko początku tej dyskusji stwierdziłam, że odpisałeś mi na moje pytanie wedle swoich poglądów i za tę odpowiedź dziękuję, bo jest to kwestia wykazania zainteresowania moim pytaniem, więc miły odruch. Dalszą dyskusję kontynuuję, ale nie za bardzo rozumiem jej sens, bo usiłujesz zmieniać moje poglądy na swoje, mimo że to poglądy dotyczące dziedzin, którymi się nie interesujesz, a ja akurat tak. I nie rozumiem tego, bo jeśli ktoś interesuje się jakąś dziedziną wiedzy, o której ja nie mam pojęcia, to nie mam parcia na poprawianie go. Nie mając wiedzy na dany temat musiałabym wymyślać jakieś informacje i wmuszać je tej osobie, co przecież byłoby bez sensu. Podziwiam ludzi znających się na różnych dziedzinach wiedzy, mogę zazdrościć, jesli chodzi o jakieś dziedziny, z których także chciałabym mieć podobną wiedzę, ale nie uważam, żeby stwierdzenie tego, że się na tych dziedzinach nie znam było dla mnie obelgą."
Nie rozumiesz jej sensu, ale dalej piszesz... Zdumiewające, jaki brak asertywności... no Chyba jednak daje ci coś kontynuowanie, skoro to czynisz, ciekawi Mnie, co?
Dalej to już lanie wody, piszesz o jakiś dziedzinach, w sumie, nie precyzujesz o jakie Ci chodzi. To się powtarza przez wszystkie twoje posty.

Co do istnienia/nie istnienia Boga. Logiczne jest, że to do twórców hipotezy Boga, należy jej udowodnienie. Nie ma tu o czym dyskutować, nikt nie przedstawił owych dowodów.

ocenił(a) film na 1

Wiesz co, ja rozumiem, że możesz się nie orientować co oznacza termin teozofia, ale nie rozumiem po co publicznie się chwalisz tą swoją niewiedzą. Przy takim nonszalanckim podejściu to większość ludzi można zaklasyfikować jako wyznawców New Age, tylko czy nie lepiej trzymać się rzeczywistości?

@ "Dziękuje, bo z większości twoich wypowiedzi (z których, notabene, można by zrobić małą książkę) nie wynikał żaden konsensus."

I to by była chyba pierwsza książka, którą byś w swoim życiu przeczytał, ale żeś nie przeczytał... W każdym razie miło, że dziękujesz, ale miałeś dosłownie w pierwszym moim wpisie napisane właśnie to za co teraz dziękujesz. Może więc czytaj mniejszymi partiami po dwa razy i zaczniesz ludzi rozumieć. Warto spróbować.

@ "Nie rozumiesz jej sensu, ale dalej piszesz... Zdumiewające, jaki brak asertywności... no Chyba jednak daje ci coś kontynuowanie, skoro to czynisz, ciekawi Mnie, co?"

Widzę, że Cię wciągnęło :)) Tamtemu użytkownikowi przynajmniej zależało na wymianie poglądów. Usiłował odpowiedzieć na moje pytanie z pierwszego mojego postu (to, którego nie załapałeś, bo było takie skomplikowane...) i z tego rozwinęła się rozmowa. Z sensem czy bez, ale jeśli się z kimś rozmawia, to wypada jednak go słuchać/czytać i mu odpowiadać/odpisywać. Inaczej nie ma rozmowy. Czy to coś da czy nie okazuje się w czasie rozmowy, natomiast jeśli ktoś źle rozumie nasze poglądy, to raczej pragnie się to sprostować. W tej chwili pisanie z Tobą też nie jest szczególnie sensowne wziąwszy pod uwagę stopień Twojego nierozgarnięcia, ale by uprzedzić Twoje kolejne pytanie, odpisuje na Twój post, bo liczę na kolejną zabawną odpowiedź z Twojej strony.

Tak więc wróćmy do sedna. Napisz mi proszę jakimż to szlakiem zawiłej dedukcji potoczył się Twój rozmarzony umysł, by w końcu wpaść na ten niezwykły pomysł, że mój profil filmwebowy czyni ze mnie członkinię czynną lub bierną (jak uroczo raczyłeś zauważyć) Ruchu New Age.

Co do ostatniego akapitu, jesteś mordercą logiki, więc zmiłuj się nad swoją ofiarą i się nią jeszcze nie podpieraj.

użytkownik usunięty
Eleonora

Oczywiście, że odpowiem:)

"Wiesz co, ja rozumiem, że możesz się nie orientować co oznacza termin teozofia, ale nie rozumiem po co publicznie się chwalisz tą swoją niewiedzą. Przy takim nonszalanckim podejściu to większość ludzi można zaklasyfikować jako wyznawców New Age, tylko czy nie lepiej trzymać się rzeczywistości?"
Liczę, że Mnie w końcu "oświecisz" tą "rzeczywistością". W tym momencie trudno rozmawiać, jeśli podważa się czyjeś zdanie, nie dając nic w zamian. Ja wiem z wikipiedi, że oba pojęcia łączy bardzo wiele.

"Co do ostatniego akapitu, jesteś mordercą logiki, więc zmiłuj się nad swoją ofiarą i się nią jeszcze nie podpieraj."
Znów podważasz, nie dając wyjaśnienia.

A z profilu można jeszcze wiele wywnioskować... już po samym zdjęciu na wall-u... i rzetelnej ocenie filmu pod którym dyskutujemy... ale będę się trzymał rzeczywistości! (jakakolwiek ona jest)

ocenił(a) film na 1

Ok, skoro nie umiesz wyjaśnić dlaczego coś piszesz, to trudno. Dam radę z tym żyć i ja Ci objaśniać Twoich szalonych myśli nie będę.

Co do Twoich fantazyjnych wniosków wyciąganych z urywków informacji pozyskanych choćby z wikipedii, to fakt, że coś czegoś w jakimś tam stopniu dotyczy, to nie znaczy, że możesz sobie tak dowolnie jedno z drugim utożsamiać i bezpośrednio wiązać. Zapewne nie pierwszy raz się na tym wyłożyłeś.

Pisząc o zdjęciu na wall-u masz na myśli gotycką grafikę? Tego rodzaju sztuka ma jakiś związek z New Age? :)) cóż...

użytkownik usunięty
Eleonora

" ja Ci objaśniać Twoich szalonych myśli nie będę."
Ja swoje "szalone" myśli znam i potrafię je wytłumaczyć. Nigdzie nie prosisz bym coś wyjaśnił, ja proszę Cię byś Mnie oświeciła swoją prawdą, a ty ją ukrywasz.

Wikipedia to wspaniała encyklopedia tworzona przez ludzi, dla ludzi (na uczciwej licencji Creative Commons). Jeśli uważasz, że coś jest tam napisane niezgodnie z prawdą, lub wymaga rozszerzenia tematu, możesz w każdej chwili to zmienić.

"Pisząc o zdjęciu na wall-u masz na myśli gotycką grafikę? Tego rodzaju sztuka ma jakiś związek z New Age? :)) cóż..."
Tak.
Nie. O New Age tu nic nie wspominałem. Napisałem:"A z profilu można jeszcze wiele wywnioskować..." ale nie dzieliłem się tą wiedzą.
Nie wiem jakie są Twoje doświadczenia z tym Ruchem, ale na pewno jakieś było (choćby czysto teoretycze) skoro interesowałaś się teozofią.

"Zapewne nie pierwszy raz się na tym wyłożyłeś"
Tak. Wiele razy się wyłożyłem i to w różnych sprawach. Ale tak będzie do końca Moich dni.

ocenił(a) film na 1

@ "Nigdzie nie prosisz bym coś wyjaśnił..."

Prosiłam o objaśnienie mego profilu psychologicznego, który raczyłeś skonstruować. Na jakiej podstawie wysnuwasz takie to a takie wnioski. No ale ok, nieważne. Co do oświecania Ciebie, to w sumie szkoda zachodu, ale dla świętego spokoju, by nie mnożyć nieporozumień, jestem skłonna parę rzeczy wyjaśnić.

Co do Wikipedii, to bardzo ją cenię. Stworzenie jej było cudownym pomysłem i często z niej korzystam. Niestety i tam zdarzają się pewne błędne informacje. Już parę razy na takie trafiłam. Chodziło np. o treść jakiejś książki, czy jakieś inne rzeczy nie podlegające interpretacji - takie normalne błędy. Ale pomijając tego typu błędy możemy jeszcze wyprodukować sami swoje własne po prostu nie do końca rozumiejąc to o czym w wikipedii czytamy. Na pewno im lepiej człowiek się orientuje w danej dziedzinie tym więcej potencjalnych błędów jest w stanie wyłapać i mniej tych swoich własnych wytworzyć. Dlatego wiem, że jeśli mówiąc/pisząc o czymś niezbyt mi znanym opieram się wyłącznie na informacjach z wikipedii, to rozmawiając z kimś, kto jest w danej tematyce lepiej zorientowany zawsze mogę palnąć jakąś przysłowiową bzdurę. W związku z czym nie startuję z pozycji osoby doskonale zorientowanej (tak jak Ty to uczyniłeś), jeśli korzystam wyłącznie z danych z wikipedii.

Co do grafiki na moim blogu - po prostu mi się podoba. Lubię te klimaty. Poza tym podobało mi się zestawienie kolorystyczne - mam ustawione na fw jasno niebieskie tło zamiast białego. Ta dziewczyna kojarzy mi się też trochę z pannami młodymi, które były wdowami. Kiedyś był taki zwyczaj, że jeśli panna młoda była wdową, to ubierała do ślubu nie białą lecz czarną sukienkę i czarny welon. Ciekawy zwyczaj, bo tak jakby ciążył na niej ten ślad zmarłego małżonka. Umieściłam to zdjęcie, bo chciałam zobaczyć jak się sprawuje funkcja filmwebowa - to było po zmianach na filmwebie. Spodobało mi się i od razu nawiązała się pod nim rozmowa, więc zostało. Nie należy nadawać temu jakiegoś wielkiego znaczenia. Zdjęcie niżej przedstawia oczy osoby, którą bardzo lubię, ale zamieściłam je tam nie z tego powodu. Znowu chodziło o to, że spodobała mi się kolorystyka jak i sama fotka i chciałam zobaczyć jak to razem "zagra". Spodobało mi się, więc zostało. Filmweb dotyczy filmów, pod spodem jest ich wypiska - zbliżenie na oczy, którymi filmy się ogląda pasuje mi.
Pisałeś wcześniej, że z mojego profilu wnioskujesz o tym, że jestem członkinią New Age, więc spytałam w jaki sposób to New Age tak Ci promieniuje z tego profilu. Napisałeś o tym obrazku, a teraz nie rozumiesz o co chodzi. Łatwo gubisz wątek.

Co do kontaktów z New Age, to nie miałam żadnych. No, ale Ty wiesz lepiej ode mnie :)
Teozofia jest nauką zajmującą się światem, "działaniem" świata, jego strukturą i w tym też rzecz jasna strukturą i "działaniem" różnych istot (w tym człowieka) wchodzących w skład świata z tymże, co istotne chodzi o badanie świata przy uwzględnieniu nie tylko fizycznego planu istnienia. Ponieważ religie także zahaczają o tę tematykę, to ma pewien związek z religiami i rzecz jasna Bogiem, ale rozumianym w inny sposób niż jako przysłowiowy "wszechmocny staruszek z brodą". To jest podejście bardziej od strony energetycznej. W zasadzie mniej więcej to to samo, co okultyzm. Można na to spojrzeć jak na rozszerzone połączenie nauk konwencjonalnych typu fizyka i biologia, rozszerzone na badanie nie tylko wymiaru fizycznego, ale i też innych. Te dziedziny zresztą przeplatają się. Fizyka, szczególnie jeśli chodzi o fizykę kwantową bardzo mocno zbliża się do teozofii/okultyzmu - dostrzega energetyczną naturę materii. Z kolei bezpośrednio z alchemii wynikło wiele prac, które zalicza się obecnie do fizyki, chemii czy medycyny. Przykładowo prace Newtona, który był zagorzałym alchemikiem, a stał się ikoną nowoczesnej fizyki. Tak więc ze względu na to, że wszystkie te dziedziny wiedzy dotyczą tego samego świata w wielu momentach się spotykają, tyle że jeśli ktoś chce rozważać coś z założenia nie mającego struktury fizycznej, to lepiej by wystartował do tego z jakąś tam, choćby ubogą, znajomością teozofii czy okultyzmu i dlatego o tym wspominałam w tamtej rozmowie wyżej.

Co do New Age, to jest to słabo zdefiniowany w sensie granic ruch, do którego wrzuca się co popadnie, który to ruch jest o wiele młodszy niż teozofia, okultyzm czy ogólnie mówiąc wiedza, do której się odnosiłam. Jasne, że ktoś, kto uważa się za wyznawcę/członka New Age może się interesować teozofią czy okultyzmem, bo z założenia chodzi w tym ruchu o jakieś zainteresowanie kwestiami duchowymi związanymi z różnymi filozofiami i religiami, co siłą rzeczy nieuchronnie zahacza w końcu o teozofię. Jednak zainteresowanie teozofią nie oznacza, że ktoś jest wyznawcą New Age. Tak samo jak bycie buddystą nie oznacza bycia członkiem New Age, choć wyznawca New Age może być buddystą. Przy Twoim spojrzeniu ze względu na to, że New Age czerpie z tylu religii i nurtów filozoficznych wszystkich wyznawców tych religii (czyli np. właśnie buddystów, hinduistów itd.) z założenia należałoby uznać za członków New Age.

Ze względu na to, że do New Age wrzuca się co popadnie, to prawdopodobnie znajdą się tam też wartościowe rzeczy. Z tymże ja osobiście odbieram ten ruch jako bardzo chaotyczny. Takie pomieszanie różnych elementów, różnych nurtów, byle było więcej, byle bardziej ekscytujące. Bez zważania na sens, jakieś zasady (często bardzo ważne zresztą), podstawy, głębsze zrozumienie. Takie lecenie po łepkach i upajanie się samą ideą jakiejś paranormalności, nawiedzenia czy po prostu wolności. W sumie to zrozumiałe, że powstał taki ruch jako reakcja na narzucanie ludziom konkretnych religii, konkretnej drogi duchowej. Taki naturalny odruch zrywania kajdan. I stąd chyba to większe skupienie w tym na samej tej wolności obierania sobie drogi i chwytania się wszystkiego na raz niż na sensie tych nauk, których się po drodze dotyka. Dla mnie jest w tym za mało naukowego i konsekwentnego podejścia. Za dużo lekkomyślności i powierzchowności. Za mało rozsądku. Za dużo podniecania się nierozumieniem. Jestem przyzwyczajona do naukowego podejścia i lubię rozumieć. Nie odpowiada mi podejście na zasadzie "wierzę i nie muszę rozumieć".

Największy zarzut jaki mam do filmu, pod którym piszemy, to nienaukowe podejście. Wprost ośmieszanie nauki i w dodatku wmawianie ludziom, że właśnie jest to naukowe podejście. Nie każdy ma wykształcenie wyższe z zakresu nauk ścisłych, więc rozumiem, że nie dla każdego jest to tak rażące jak dla mnie. Wiele oczekiwałam po tym filmie i tym bardziej mnie rozczarował.
Mylnie mnie oceniłeś, sądząc, że to niby taka walka z ateizmem, czy coś w tym stylu. "Religulous" ma ode mnie 10/10, "The God Who Wasn't There" 7/10, choć na początku dałam 8, ale mógłby być pod pewnymi względami troszkę lepiej zrealizowany, więc obniżyłam do 7.
Popieram po prostu inteligentne podejście, a nisko oceniam brak profesjonalizmu i głupotę.

użytkownik usunięty
Eleonora

W końcu coś konkretnego napisałaś:)

W nagrodę odpowiem, na nurtujące Cię pytanie;)

W pierwszy poście wylałem na ekran komputera kilka myśli-skojarzeń. Miało to zwrócić Twoją uwagę i wzbudzić ciekawość. Liczyłem na ciekawą rozmowę, a mam, to co widać. Rozumiesz? Gdybym ładnie poprosił o dyskurs, mógłbym liczyć się z odmową, ale gdy zaczniesz o "coś" posądzać jakąkolwiek duszyczkę na tym świecie, ona zawsze wystąpi w obronie "opinii na Swój temat".

Fajnie, że wyjaśniliśmy już kwestie Twojego, przypuszczalnego, uczestnictwa w RNE.

Nieco wgłębiłem się w temat teozofii (bo rozumiem, że to właśnie z tym nurtem się utożsamiasz?) i zajrzałem na najwyżej umieszczone w wyszukiwarce forum.
Trafiłem tam na ciekawy wątek:
http://www.teozofia.fora.pl/rozmowy-ogolne,1/co-daje-studiowanie-teozofii-c-w-le adbeater,10.html
Przypuszczam, że autor tekstu jest swego rodzaju autorytetem w tej dziedzinie. Co ciekawe jakieś 75% tekstu tam zawartego, w pewien sposób opisuje mój pogląd na świat, zastanawiające... Ale przede wszystkim, by uciąć wątpliwości, chciałbym wiedzieć czy też reprezentujesz pogląd opisany w tym tekście?


Na koniec: "Największy zarzut jaki mam do filmu, pod którym piszemy, to nienaukowe podejście. Wprost ośmieszanie nauki i w dodatku wmawianie ludziom, że właśnie jest to naukowe podejście. Nie każdy ma wykształcenie wyższe z zakresu nauk ścisłych, więc rozumiem, że nie dla każdego jest to tak rażące jak dla mnie. "
Co cię tak zraziło?

ocenił(a) film na 1

@ "Liczyłem na ciekawą rozmowę, a mam, to co widać. Rozumiesz?"

Nie wiem czy rozumiem, ale brzmi to tak jakbyś otrzymał przeciwieństwo ciekawej rozmowy, co mnie bynajmniej nie martwi (żebyś nie pomyślał, że czuję się urażona czy coś)

Nie widzę sensu w dążeniu do nawiązania ciekawej rozmowy lub rozmowy w ogóle (ciekawej lub nie) przez wmawianie drugiej osobie poglądów czy zachowań, które do niej nie pasują tak by czuła potrzebę sprostowania tego. Natomiast samą chęć sprostowania uważam za zdrowy odruch.

Nie utożsamiam się z nurtem teozofii. Po prostu mnie interesuje.

Co do końcowego pytania, pisałam już o tym. Wiem, że dyskusja wyżej jest rozwlekła i bynajmniej nie namawiam do jej czytania. Ale nie chce mi się ponownie pisać o tym samym. Najkrócej to ujmując zraziło mnie nienaukowe podejście i głupota (co już napisałam). Nierozumienie na czym polega przeprowadzanie normalnego dowodu - dowodzenie czegoś - to w końcu podstawy nauki. Poza tym Dawkins mógłby zwrócić uwagę na szereg faktycznych problemów związanych religiami, ale wolał latać po świecie i kłócić się o teorię ewolucji, co było tym głupsze, że szereg osób różnych wyznań nawet nie jest nastawiona anty w stosunku do teorii ewolucji, więc jak można wykorzystywać teorię ewolucji przy podważaniu sensu tych religii? Kompletny bezsens. No i do tego jeszcze samo to niezrozumienie co znaczy określenie "teoria" w nauce.

użytkownik usunięty
Eleonora

Miałaś to doczytać w ten sposób: "Rozumiesz? Gdybym ładnie poprosił..."


"Nie utożsamiam się z nurtem teozofii. Po prostu mnie interesuje."
To dobrze, jednak rozmawiam z rozumną osobą, stojącą bardziej "obok" niż "w".
Swoją drogą ciekawe czym się zajmujesz na co dzień, skoro tak dobrze orientujesz się w naukowych dowodach?

ocenił(a) film na 1

Zwyczajnie się orientuję, a nie jakoś szczególnie. Po prostu skończyłam fizykę.

użytkownik usunięty
Eleonora

powiedz mi, czy czytałaś jakieś książki Dawkinsa?

ocenił(a) film na 1

Facet stworzył żenujący film i to oceniam. Nie chcę na dokładkę czytać jego książek. Nawet gdybym się ogromnie nudziła nie sięgnęłabym po coś takiego. Jest tyle mądrych książek, a inne z kolei mogą nie być w jakiś sposób pouczające, ale za to dają doznania estetyczne czy po prostu bawią. Po co miałabym się męczyć? Gdyby już nie było co czytać wolałabym po prostu posiedzieć bez czytania :)) Jeśli do Ciebie on trafia, to ok. Nie namawiam Cię do tego byś przestał go lubić czy czytać jego książki i nie namawiam Cię też do tego byś zaczął się interesować tym, co jest dla mnie ciekawe. Wolna wola.

użytkownik usunięty
Eleonora

Posądzasz Pana Dawkinsa o nienaukowe podejście, a skąd wiesz, że Twoje podejście jest słuszne?

ocenił(a) film na 1

Akurat moje podejście do czegokolwiek nie ma tu nic do rzeczy. Po prostu żeby coś udowodnić nie wystarczy powiedzieć "bo ja w to wierzę" albo "bo ja tak chcę". Nikt wykształcony (i raczej wielu niewykształconych, a po prostu w miarę inteligentnych ludzi) nie przyzna, że takie zachowanie to naukowe podejście. Nie moja wina. Znowu skręcasz w błędne myślenie, że jest to jakaś kwestia niezgodności poglądów.

użytkownik usunięty
Eleonora

Możesz podać przykład takiego naukowego rozumowania?

ocenił(a) film na 1

Słuchaj, dajże już spokój. O tym wszystkim już była mowa w tym temacie, były przykłady takie i owakie. Gdyby kogoś to naprawdę interesowało, to by sobie przeczytał. Zachowujesz się jak namolny misjonarz chcący za wszelką cenę nawrócić owieczkę na jedyny prawidłowy tok myślenia. Pod tym względem bardzo przypominasz Dawkinsa. Naucz się żyć akceptując fakt występowania różnych poglądów u ludzi. Doceń to, że ktoś Ci w ogóle odpisał, mimo że wszedłeś do tego tematu i na dzień dobry walnąłeś do kilku osób parę niegrzecznych i prymitywnych uwag. Zrobiło Ci się nieco głupio więc spuściłeś z tonu, ale dalej nie możesz się powstrzymać od dyktowania ludziom co mają myśleć, a nawet czym się interesować. Naucz się szanować wolność drugiej osoby. Interesują Cię jakieś ruchy kulturowe, nurty filozoficzne czy cokolwiek innego, to poczytaj o tym i tyle. Inni ludzie jakoś sobie radzą.

użytkownik usunięty
Eleonora

Jeśli pytam, to mnie to interesuje. A nie chciałbym niczego wyrywać z kontekstu.

Pan Dawkins jest wybitnym autorytetem, chciałbym mieć taką wiedzę i odwagę jak On, ale to długa droga.

"Naucz się żyć akceptując fakt występowania różnych poglądów u ludzi"
Zaakceptowałem.

"dzień dobry walnąłeś do kilku osób parę niegrzecznych i prymitywnych uwag."
och, co tam jest niegrzeczne? Jaki jest Grzeczny język?

"dalej nie możesz się powstrzymać od dyktowania ludziom co mają myśleć, a nawet czym się interesować."
To Ty, to tak odebrałaś. Ja nie mam na to wpływu.

"Naucz się szanować wolność drugiej osoby."
Szanuję.

"Interesują Cię jakieś ruchy kulturowe, nurty filozoficzne czy cokolwiek innego, to poczytaj o tym i tyle."
Tak, interesują mnie, ale kończenie na czytaniu mnie nie satysfakcjonuje.

"Inni ludzie jakoś sobie radzą."
No właśnie, "jakoś", a mogłoby być dużo lepiej.

użytkownik usunięty
Eleonora

"Naucz się żyć akceptując fakt występowania różnych poglądów u ludzi"
Zaakceptowałem. Pan Dawkins również, w przeciwnym wypadku nie rozmawiał by z tymi ludźmi.

ocenił(a) film na 7
Miczok13

Jeżeli nie Bóg stworzył wszechświat i wszystko co nas otacza to kto????

Detoksynator

Amerykanie go zbudowali z piasku i mgły albo zwyczajnie wypadł komuś z kieszeni.

ocenił(a) film na 9
Detoksynator

Widać, że wiedzy, to Ty żadnej nie masz...

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 9
Detoksynator

Oho, kolejny cieć, co w swastyce widzi tylko nazizm...

użytkownik usunięty
Detoksynator


"Jeżeli nie Bóg stworzył wszechświat i wszystko co nas otacza to kto????"
Nie rozumiem- łatwiej Ci uwierzyć, że jest w kosmosie jakiś niewidzialny czarodziej, który istnieje od zawsze (i jest istotą idealną, której nie poprzedziła żadna ewolucja z prymitywnego organizmu- powiedział parę słów i wszystko powstało?) niż to, że kosmos był zawsze, że wszystko, co teraz oglądasz powstawało w procesie długotrwałych procesów? Radzę przestudiować książki o naszej planecie i ogólnie o wszechświecie, pomyśleć racjonalnie i nie przywoływać (w pytaniach, na które nie znasz odpowiedzi) "boga-zapchajdziurę". Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7

A kosmos to sobie tak sam wypadł sroce spod ogona? Wierze w siłę która to wszystko stworzyła,kosmos, zasdady jego działania, długotrwałe procesy,nas i wszystko co nas otacza itd a siłę tą nazywam Bogiem.Pozdro

użytkownik usunięty
Detoksynator

Mogę zadać po raz drugi to samo pytanie, co wyżej, Ty wtedy odpowiesz to samo i tak w kółko, więc rozmowa jest bezcelowa. Nadal jednak nie znajduję odpowiedzi na pytanie, dlaczego niektórym ludziom tak łatwo przychodzi wiara w zawsze istniejącego, niewidzialnego czarodzieja, niż w zawsze istniejący kosmos, materię i zalążki życia. Ktoś już przede mną zadał to trafne pytanie, ale pozwolę je sobie powtórzyć: Skoro według Ciebie musi być bóg, bo ktoś ten świat musiał stworzyć, to kto stworzył boga? No przecież nic nie może być od zawsze. Wszystko musi być przez "coś" lub "kogoś" stworzone.

ocenił(a) film na 3

Ale dlaczego świat nie mógł być stworzony przez Boga? Nauka jak dotąd nie udzieliła nam pewnej i "racjonalnej" odpowiedzi na to pytanie. Właściwie wiemy o nas samych i otaczającym nas świecie bardzo niewiele i nie możemy wykluczać tego, że jest gdzieś wszechmocna istota, odpowiedzialna za stworzenie wszechświata.

użytkownik usunięty
rumpel86

Nigdzie nie napisałam, że nie mógł być stworzony przez Boga. Po prostu więcej sensu ma teoria, że wszechświat istnieje od zawsze.
"Ale dlaczego świat nie mógł być stworzony przez Boga?"- pierwsze podstawowe pytanie; przez jakiego boga? Bo jest ich cała plejada.

ocenił(a) film na 3

Być może nie ma wielu bogów, ale jest jeden Bóg, którego różne religie opisują na swój sposób.

użytkownik usunięty
rumpel86

Być może jest jakaś siła, która wszystko zapoczątkowała, ale jestem niemal pewna, że nie może być to żaden z bogów, czy to Jahwe, Zeus lub Sziwa, bo ci są po prostu wymyśleni przez ludzi. W mitologiach typu biblia, Tipitaka,
Sri Guru Granth Sahib, czy Awesta jest wiele niespójności, rzeczy, które nierzadko same sobie zaprzeczają- jeśli pisane by były przez samego boga (tylko za pośrednictwem człowieka) to jaki bóg pozwoliłby sobie na błędy? To świadczy o tym, że wszelkie święte księgi to po prostu wymysł człowieka. Niby nie powinnam się wypowiadać, bo nie czytałam wszystkich, ale mogę się założyć, że wszystkie "jadą na tym samym wózku". Mnóstwo sprzeczności, niedopracowań i niewiarygodnych opowieści.

ocenił(a) film na 1

To jest wiesz kwestia niezrozumienia samej idei religii/mitologii, idei wiedzy ezoterycznej, idei samego Boga jak i idei/istoty struktury świata. Nie rozumiesz na co używa się określenia Bóg (jak i bóg) i sprowadzasz Boga do poziomu ludzkiego, nadajesz mu cechy ludzkie typu choćby myślenie. Księgi religijne chcesz rozumieć dosłownie, a nie jako przypowieści symboliczne. Tak się nie da. Tzn. na siłę da się, ale wtedy produkuje się bezsens z tymże twórcą tego bezsensu jest osoba usiłująca w ten sposób to rozumieć. Te zagadnienia czy dziedziny wiedzy i życia same w sobie nie są bezsensowne. Dopiero przez to ich nierozumienie można samemu stworzyć wyobrażenie ich dotyczące, które to wyobrażenie faktycznie będzie bezsensowne. Patrząc przez jego pryzmat będziesz widzieć te zjawiska czy świat ogólnie jako pozbawione sensu. To właśnie zachodzi w Twoim przypadku. Dodatkowo jeśli chodzi o religie politeistyczne, to nie rozumiesz, że prędzej (choć też nie będzie to w pełni precyzyjne) ci różni bogowie z danej religii politeistycznej zebrani w zbiorowość - jako całość - odpowiadają temu samemu co jeden Bóg w religii monoteistycznej. A nie w ten sposób, że pojedynczy bóg z religii politeistycznej miałby odpowiadać Bogu z religii monoteistycznej. To jest kompletnie mylne myślenie już u samych podstaw i przy takim podejściu wszelkie religie i mitologie faktycznie wydają się bez sensu. Tyle że ten bezsens wynika z tej osoby, która w ten sposób rozumuje. Nie chcę Cię bynajmniej obrażać i właściwie nie chcę tutaj prowadzić jakichś dłuższych dyskusji, bo tłumaczenie kwestii religijnych czy ezoterycznych jest bardzo trudne i jednocześnie wcale nie uważam, że masz obowiązek wnikać w te kwestie. Chciałam Ci jedynie zasygnalizować, że nie dasz rady sensownie rozważać czegokolwiek związanego z religiami, życiem duchowym czy w końcu Bogiem/bogami mając aż tak kompletnie błędne wyobrażenie o samych podstawach istoty tych zagadnień.

W religiach politeistycznych bogowie odpowiadają pewnym sferom życia i na tej zasadzie są takimi jakby ich opiekunami, patronami czy ich uosobieniem. Nadawano i nadaje się im kształty ludzkie, bo to ułatwia np. tłumaczenie pewnych kwestii, umożliwia np. skonstruowanie przypowieści coś wyjaśniającej. To tak jak się mówi, że morze zabiło marynarza, albo że gniew oceanu spadł na marynarza. Faktycznie nie myśli się, że ocean naprawdę pogniewał się i postanowił ukarać albo że jest mordercą, ale stosuje się takie formy nadawania rzeczom i zjawiskom zupełnie nie-ludzkim cech czy zachowań ludzkich. Podobnie rzecz się ma w religiach, przypowieściach religijnych czy mitologiach, a i w końcu w baśniach, że antropomorfizm jest jedynie narzędziem służącym temu, żeby skonstruować pouczającą przypowieść - jako naukę, jako pomoc do wyjaśniania ludziom zjawisk, które zachodzą w otaczającym ich świecie, dla uświadomienia ludziom na czym polegają przemiany w nich zachodzące (uczucia, pragnienia, zmiany związane z rozwojem itp.itd.) czy w końcu na czym polega i z czym jest związana zasada przyczyny i skutku. Nie chodzi o to by rozumieć te teksty dosłownie, bo w ten sposób żadnej wiedzy z nich nie wyniesiesz. Identycznie rzecz się ma z nauką i literaturą. Także wykorzystuje się symbole, porównania czy przenośnie przy tłumaczeniu i opisie. Jeśli ktoś nie umie się nimi posługiwać i wszystko rozumie dosłownie, to wszystko wydaje mu się pozbawione sensu. Mając np. zadanie z fizyki, w którym masz klocek działający z pewną siłą nacisku na stół rozumiesz, że określenie, że ten klocek "działa siłą" nie oznacza np. wymuszania, czy przykładowo popychania/uciskania w sposób ludzki i to jeszcze z rozmysłem. Nie masz odruchu, by przypisać temu klockowi jakieś zamiary w stosunku do stołu, z którymi wiąże się jego działanie na stół. Tak naprawdę w odniesieniu do wielu dziedzin bez problemu rozumiesz, że zastosowano symbole, porównania, odniesienia itd. żeby coś wyjaśnić. Nie traktujesz tego dosłownie. Gdybyś zaczęła podchodzić do tych dziedzin wiedzy i życia tak samo jak podchodzisz do religii też byś miała jeden wielki bezsens. Przychodzi mi tu do głowy cytat z Daniela de Foe otwierający "Dżumę" Camusa: "Jest rzeczą równie rozsądną ukazać jakiś rodzaj uwięzienia przez inny, jak ukazać coś, co istnieje rzeczywiście, przez coś innego, co nie istnieje.".

użytkownik usunięty
Eleonora

Tak się niepotrzebnie rozpisałaś. Z początku, mając do każdego Twojego zdania jakieś "ale" miałam cytować i odpowiadać, ale po dalszym czytaniu stwierdzam, że to bez sensu. Odniosłam wrażenie z Twojej wypowiedzi, że wydaje Ci się, że zjadłaś wszystkie rozumy świata (ja też w tym momencie nie mam na celu obrażania Cię, po prostu co chwilę stosujesz wypowiedzi typu "Nie rozumiesz na co używa się określenia Bóg", lub że moje myślenie "jest pozbawione sensu", czy że mam jakieś kompletnie błędne wyobrażenie o jakiejś rzeczy. No co najmniej jakby to była matematyka i źle zrobiłabym zadanie. To są rzeczy natury filozoficznej, a tu jak dla mnie nie istnieją tego typu sformułowania, że "ktoś się myli", co najwyżej " ja widzę to inaczej". Cała Twoja wypowiedź w moim odczuciu jest jałowa. Tyle tekstu, mało treści. Przypomina mi książki Coelho- gdzie autor z prostej rzeczy, próbuje wyciągnąć jakieś głębsze treści. Piszesz, że odczytuję to powierzchownie, że trzeba w "świętych księgach" doszukiwać się drugiego dna- ja go nie widzę. Nie napisałam, że na pewno nie ma żadnego boga, być może jest jakaś nadprzyrodzona siła, która wszystko zapoczątkowała, nie wiem. Nie sprowadzam boga do poziomu ludzkiego, jak piszesz. Święte księgi czytam dosłownie, bo i jak należy je inaczej czytać? I wreszcie co znaczy "symbolicznie". Czyli, że każdy może sobie interpretować, jak chce? Że biblijni pierwsi ludzie byli symboliczni? czyli tym samym "grzech pierworodny" również był symboliczny? Że Jezus również umarł symbolicznie na krzyżu za nasze symboliczne grzechy? Wtedy cała religia jest "symboliczna". Dla mnie to gadanie o niczym, doszukiwanie się sensu tam, gdzie go nie ma. Tego typu zdania "W religiach politeistycznych bogowie odpowiadają pewnym sferom życia i na tej zasadzie są takimi jakby ich opiekunami, patronami czy ich uosobieniem" ja wiem, ale to również jest bez sensu dla mnie, tak jak że ludzie chcąc sobie wyjaśnić coś niezrozumiałego używają do tego nadprzyrodzonych wyjaśnień. Może było to zrozumiałe w dawnych czasach.

użytkownik usunięty

Chodziło mi o to, że jest dla mnie zrozumiałe, że kiedyś ludzie chcąc wytłumaczyć sobie np. wybuchy wulkanów używali metafor, które nieraz rozumieli dosłownie, człowiek ze swojej natury nie lubi pozostawiać pytań bez odpowiedzi, ale w dzisiejszych czasach, kiedy nauka odpowiada na coraz więcej pytań, nie ma sensu wymyślanie nadprzyrodzonych rzeczy.

ocenił(a) film na 1

Może niepotrzebnie się rozpisałam, ale może przynajmniej ktoś inny to przeczyta i jemu się przyda. Tak się często zdarza na filmwebie. Poza tym to kwestia mojej wiary w ludzi. Po prostu myślałam, że masz określone poglądy, ale jednocześnie jesteś otwarta na wiedzę i masz w sobie chęć zrozumienia. Gdyby tak było byłabyś ciekawa tego, co napisałam. Nie ma nic złego w tym, że nie interesując się daną dziedziną masz o niej błędne wyobrażenie. To Ci jedynie chciałam uświadomić i to nie było nijak dla Ciebie obraźliwe, jednak Ty odebrałaś to na zasadzie pouczania i popisywania się z mojej strony "pozjadaniem wszystkich rozumów". Ale to jest Twój wybór, że nie skorzystałaś, bo wolisz zamykać się na poznawanie nowych rejonów wiedzy, czy choćby spojrzenie na dane zagadnienie z innej perspektywy, ale może ktoś inny przeczyta to i stwierdzi, że faktycznie niepotrzebnie dotychczas odrzucał na starcie możliwość poznania wielu ciekawych zagadnień i rozwoju. A jeśli nikt z tego nie skorzysta, to też nic nie szkodzi.

Sprowadzasz Boga do poziomu ludzkiego w każdym momencie. Samo rozumowanie o stworzeniu świata w ten sposób w jaki to opisujesz wiąże się z tego rodzaju sprowadzaniem. I tak samo to nieodróżnianie co oznacza określenie "bóg" w religii politeistycznej i monoteistycznej. Zadałaś wcześniej pytanie tego rodzaju, że jeśli jakiś bóg miałby stworzyć świat to który miałby to być bóg - czy np. Zeus. Już w tym miejscu wykazujesz kompletne niezrozumienie idei bogów politeistycznych, jak i idei boga/Boga w ogóle. Jak pisałam nie musisz być tą tematyką zainteresowana, możesz też się wypowiadać mimo braku zainteresowania i wiedzy na ten temat, ale wtedy byłoby dobrze, żebyś była zainteresowana jakimiś wyjaśnieniami na ten temat, a Ty po prostu czujesz się urażona faktem, że ktoś może się orientować w danym temacie lepiej niż Ty. No i ok, faktycznie lepiej się orientuję w tych kwestiach co wcale jednak nie znaczy, że pozjadałam wszystkie rozumy, albo że uważam się za super mądrą. Chciałam być pomocna i wyjaśnić Ci pewne kwestie. Twoją reakcją na moje miłe zachowanie jest wykład o tym jak to niby jałowo piszę. Dla pewnych osób po prostu nie warto być miłym i należy pohamować odruch chęci bycia pomocnym.

Co do nauki to właśnie bardzo wielu rzeczy nie jest w stanie ogarnąć, tyle że żeby o tym wiedzieć i żeby zobaczyć jak naciąganą jest konwencjonalna nauka (co nie jest jej krytyką, bo tego po prostu nie da się uniknąć), ile wykorzystywanych w niej teorii jest jedynie wyobrażeniami i to przybliżonego zachodzenia różnych zjawisk - czyli jak najbardziej można by powiedzieć fantazjami/bajkami na ten temat tych zjawisk pomocnymi w badaniu tych zjawisk, ale bynajmniej ani nie wyjaśniającymi ich, ani też nie wiernie ich opisującymi/tłumaczącymi - żeby to wszystko zauważyć trzeba mieć pewną styczność z nauką. Ja mam wykształcenie wyższe z fizyki i bezpośredni wgląd w świat nauki. Z tego, co piszesz wygląda na to, że Ty raczej tego nie masz. Przy czym jeśli zapoznałabyś się z mechaniką kwantową zobaczyłabyś, że nauka poszła w kierunku metafizyki i nie jest to żaden powód do wstydu czy popadanie w zabobony, a jedynie kwestia rozwoju i otwartości umysłu naukowców. To jest naprawdę rozległa wiedza. Natomiast kwestią Twojego wyboru jest to na ile chcesz korzystać z wiedzy/mieć otwarty umysł/rozwijać się, a na ile chcesz tkwić w miejscu, nic nie rozumiejąc powtarzać zabobony i w razie czego ratować się twierdzeniem, że jak ktoś chce Ci coś wyjaśnić, to nie z dobrej woli, a dlatego, że się wywyższa, a Ciebie chce poniżyć.

użytkownik usunięty
Eleonora

To Ty myślisz, że jesteś miła. Nadal jednak uważam, że wydaje Ci się że pozjadałaś wszystkie rozumy. Ja przynajmniej w zdaniach używam zwrotów typu: "wydaje mi się", czy "uważam że", bo nigdy nie przyjmuję nic jako pewnik, zwłaszcza kiedy nie znam drugiej osoby. Ty natomiast znowu dodajesz komentarz w którym co chwila twierdzisz, że nie znam tego tematu i przez to mam błędne rozumowanie. Tematowi religii poświęciłam w życiu ładnych parę lat. Nadal czytam książki, czy artykuły na ten temat. "a Ty po prostu czujesz się urażona faktem, że ktoś może się orientować w danym temacie lepiej niż Ty."- czyli, że Ty jesteś lepiej zorientowana? Gratuluję skromności i pokory. A tak poważnie znowu piszesz, co ja czuję. Skąd przyszło Ci do głowy, że jestem czymś urażona?
"Już w tym miejscu wykazujesz kompletne niezrozumienie idei bogów politeistycznych" Dlaczego kompletne niezrozumienie? Wiem, na czym polega różnica między bogami politeistycznymi a Bogiem monoteistycznym. Dla mnie oni wszyscy mają cechy wspólne. Są do siebie podobni (niektórzy nawet bardzo będąc z zupełnie innych religii), dlatego nie rozdzielam na "Boga" i "bogów".
"Może niepotrzebnie się rozpisałam, ale może przynajmniej ktoś inny to przeczyta i jemu się przyda. Tak się często zdarza na filmwebie"- tak, z tego również zdaję sobie sprawę. Jeśli byłoby inaczej nie komentowałabym tutaj nic
"Po prostu myślałam, że masz określone poglądy, ale jednocześnie jesteś otwarta na wiedzę i masz w sobie chęć zrozumienia. Gdyby tak było byłabyś ciekawa tego, co napisałam." Jak już wcześniej wspomniałam, Twoje wypowiedzi są dla mnie jałowe. Nie dlatego, że nie mam w sobie chęci zrozumienia (gdyby tak było, nie czytałabym w ogóle Twoich wypowiedzi)
"Ja mam wykształcenie wyższe z fizyki i bezpośredni wgląd w świat nauki. Z tego, co piszesz wygląda na to, że Ty raczej tego nie masz. " no tak, mam inne zdanie, wrzucam wszystkich bogów po przeanalizowaniu pewnych kwestii z nimi związanymi do jednego pojemnika, znaczy, że pewnie nie mam takiego wykształcenia, jak Ty. Zapomniałaś dodać, że jestem zbuntowaną gimnazjalistką.
"No i ok, faktycznie lepiej się orientuję w tych kwestiach" Tym zdaniem zdałam sobie sprawę, że nie ma sensu w ogóle nasz dyskusja. Co bym nie napisała, Ty stwierdzisz, że nie mam racji, bo moja wiedza na ten temat nie dorasta do Twojego poziomu. Na przyszłość, jeśli chcesz być poważnie traktowana przez rozmówce, zaakceptuj fakt, że nie każdy, kto ma inne zdanie od Ciebie- jest w błędzie. Jeśli to nie matematyka, gdzie wszystko jest czarno na białym, ale religia, filozofia czy jakieś zagadnienia metafizyczne, nikt nie może "się mylić", bo to tylko rozważania. Nie udowodnisz mi swoich racji, tak jak ja nie udowodnię swoich Tobie. Pozdrawiam

użytkownik usunięty
Eleonora

"Sprowadzasz Boga do poziomu ludzkiego w każdym momencie." Tutaj jeszcze dodam, że nie rozumiem o co Ci chodzi. Jakiego Boga? Którego? Wspomniałam Ci wcześniej, że nie wykluczam teorii jakiegoś nadprzyrodzonego bytu (możesz nazwać to sobie "Bogiem" jeśli chcesz) który wszystko zapoczątkował. I o co chodzi w stwierdzeniu "do poziomu ludzkiego"?

ocenił(a) film na 1

Jeśli sama wyraźnie pokazujesz, że czegoś nie rozumiesz opisując swoje na ten temat wyobrażenie, to trudno żeby ktoś Ci napisał, że może i masz rację. Udowadniasz, że nie masz o danych kwestiach pojęcia. Chcesz kogoś winić za to, że staje się to widoczne, to wiń siebie.
I nadal podtrzymuję swoje zdanie, że nie ma nic złego w tym, że chce się porozmawiać na jakiś temat jednocześnie niespecjalnie się w nim orientując, ale wtedy nie powinno się obrażać tak jak to czynisz, gdy ktoś bardziej zorientowany chce Ci wyjaśnić na czym polega błąd Twojego rozumowania. Ja tam jestem wdzięczna w takich sytuacjach.

Jeśli poświęciłaś zagadnieniom religii kilka lat i masz na ten temat takie pojęcie, jakie tutaj prezentujesz, to Ci współczuję. I mogę tylko tyle, bo co mogę innego? Nie wiem w ogóle jak spędziłaś te kilka lat drążąc ten temat i traktując wszystko dosłownie. To jest dziwne i smutne zarazem, bo w ten sposób faktycznie nie mogłaś wyciągnąć z tych studiów żadnej wiedzy, bo dosłowne traktowanie religijnych tekstów kompletnie to wyklucza. A z kolei wiedza jaką można w ten sposób uzyskać jest naprawdę fascynująca i przekracza zawartą w naukach konwencjonalnych. Dlatego uważam, że to smutne i bynajmniej wcale nie jest to stwierdzenie złośliwe, choć pewnie tak je odbierzesz.

Odnośnie tego, że czujesz się urażona, to nie wiem jak można by tego nie zauważyć. Byłam dla Ciebie miła, Ty twierdzisz, że nie byłam (i tak przy okazji - w ten sposób wmawiasz mi intencje, więc w rzeczywistości sama robisz to, co mi niesłusznie zarzucasz), że chciałam Cię poniżyć skoro siebie chciałam według Ciebie wywyższać. Czy to nie znaczy, że poczułaś się urażona czy dotknięta czy niemile potraktowana? Sama to opisałaś w ten sposób, więc dlaczego masz do mnie pretensje? Chciałaś to ukrywać, to mogłaś się z tym nie zdradzać. Dla mnie to też nie jest przyjemne być tak opacznie odebraną, ale jakkolwiek człowiek się stara coś takiego może się zdarzyć.

Sama napisałaś, że czytasz święte księgi dosłownie, a to implikuje sprowadzanie Boga do poziomu człowieka, bo przy dosłownym rozumieniu np. Biblii to właśnie dokładnie to daje. W Biblii odczytywanej w sposób dosłowny Bóg przejawia ludzkie zachowania i uczucia (nie mówiąc już nawet o tym, że np. słychać jego kroki). To jest sprowadzanie nieopisywalnego Boga do poziomu ludzkiego - nadawanie mu cech ludzkich. Mitologie pełne są antropomorfizacji, więc jeśli odczytuje się je dosłownie, to siłą rzeczy postrzega się bogów jako istoty przejawiające cechy i zachowania ludzkie (a nawet zresztą i ludzki wygląd). To jest sprowadzanie Boga do poziomu ludzkiego (swoją drogą niezgodne z naukami zawartymi w religiach). Jednocześnie jednak zaprzeczasz temu, że sprowadzasz Boga do poziomu ludzkiego. (Pytasz którego Boga/boga - wymieniłaś paru z różnych religii.) W tym jest sprzeczność. To że ją zauważam nie wynika z tego, że jestem niemiła.

Co do odczytywania symbolicznego, to absolutnie nie oznacza ono, że można sobie dowymyślać co się zechce. Symbole mają określone znaczenie, symbolizują określone rzeczy. Nie ma tu mowy o tak swobodnej interpretacji, jaką sugerujesz.

Co do wykształcenia, to mogłabyś zauważyć, że napisałam, że "z tego, co piszesz wygląda, że nie masz takiego wykształcenia" - chodziło mi o wykształcenie dotyczące fizyki (nie wiem co zrozumiałaś; absolutnie nie sugerowałam, że nie masz żadnego wykształcenia, a chyba takie intencje zachciałaś mi przypisać), a to dlatego, że miałabyś wtedy nawyk stosowania logicznego myślenia i naukowego podejścia i nie dałabyś rady lekceważyć sensu określeń typu dowód czy teoria. Wiedziałabyś też, że teorie w nauce nie są niczym pewnym, a jedynie pomysłami na opis np. pewnych zjawisk, które to opisy często okazują się zupełnie fałszywymi bajkami. Co jednocześnie nie zmienia faktu, że teorie są narzędziem niezbędnym w nauce jak i tego, że przeprowadzanie dowodu nie opiera się na stwierdzeniu, że w coś się wierzy lub nie wierzy (czy np., że brak dowodu na istnienie czegoś jest dowodem na jego nieistnienie - tak jak się wydaje Dawkinsowi) i żeby w ogóle brać się za badanie czegoś trzeba ów przedmiot badań określić (czego Dawkins nie robi). Wiedza zawarta w religiach - choć troszkę trudno w ten sposób to określać, bo religie to wiara zinstytucjonalizowana, a mi w tym momencie chodzi o wiedzę powiedzmy ezoteryczną, czyli wiedzę związaną z religiami, która to wiedza związana jest z życiem i strukturą świata jak i człowieka i innych istot - ta wiedza w zasadzie ma więcej wspólnego właśnie z naukami typu fizyka, biologia, chemia niż z filozofią, dlatego że dotyczy tego, czego dotyczą te nauki z tymże z rozszerzeniem zakresu na inne wymiary bytu (nie tylko fizyczny). Natomiast filozofia, przynajmniej współczesna, jest ciekawą dziedziną, ale dość oderwaną od życia i świata i faktycznie taką, w której jest miejsce na dość dowolne pomysły, dowolne spojrzenia, interpretacje - nie jest nauką ścisłą. Filozofia dawna obejmowała nauki przyrodnicze i inne, więc jeśli chodziłoby Ci o to podobieństwo religii do filozofii w dawnym sensie jej znaczenia, to ok - z tym bym się zgodziła. Ale myślę, że chodziło Ci o filozofię współczesną.

Nie wiem jakie masz wykształcenie i nie miałam zamiaru pisać, że jesteś zbuntowaną gimnazjalistką. Przy czym znam szereg osób starszych bez wykształcenia wyższego, a dużo mądrzejszych od osób z wykształceniem. I znam też osoby nastoletnie z którymi warto rozmawiać i są na tyle mądre, że jak najbardziej można się od nich czegoś nauczyć. W mojej uwadze, którą tak emocjonalnie odebrałaś, chodziło dokładnie o to, co opisałam wyżej, czyli nawyk naukowego podejścia połączony ze świadomością, że nauki konwencjonalne nie zawierają wcale tak wspaniałych i dokładnych opisów działania świata, nie są nieomylne i często korzystają z przybliżonych wyobrażeń. W konwencjonalnej medycynie stosuje się mnóstwo leków, które stosuje się wiedząc jak działają, ale nie wiedząc dlaczego tak działają. Z kolei co do leków, których mechanizm działania został opisany, to te opisy też często zostają zmienione, bo okazuje się, że poprzednie domysły okazały się mylne. Koniec końców w konwencjonalnej nauce jest mnóstwo sytuacji, kiedy stosuje się domysły/wyobrażenia, więc nie za bardzo to się różni od tego, że kiedyś ludzie wyobrażali sobie, że coś tam dzieje się na jakiejś zasadzie. Teraz jest tak samo.

I tak przy okazji - kiedy piszesz zdania tego rodzaju jak to: "Zapomniałaś dodać, że jestem zbuntowaną gimnazjalistką." to właśnie pokazujesz, że czujesz się obrażona czy że uważasz, że ktoś usiłuje Cię obrazić. Gdyby to (i tak wcale nie zachodzące) usiłowanie nie dotknęło Cię, to nie zareagowałabyś takim tekstem (czyli nie poczułabyś się obrażona), więc potem nie pytaj mnie skąd to wiadomo.

Co do Twojej rady cytuję:"Na przyszłość, jeśli chcesz być poważnie traktowana przez rozmówce, zaakceptuj fakt, że nie każdy, kto ma inne zdanie od Ciebie- jest w błędzie. ", to uspokoję Cię, że przez poważne osoby, z którymi faktycznie warto podyskutować jestem poważnie traktowana, a jeśli ktoś zachowuje się tak jak Ty, to i tak rozmowa z nim nie ma sensu, więc po co bym miała chcieć, żebyś mnie poważnie traktował? Jak będę potrzebowała kontaktu ze złośliwą osobą to zgłoszę się do Ciebie.

użytkownik usunięty
Eleonora

"Co do wykształcenia, to mogłabyś zauważyć, że napisałam, że "z tego, co piszesz wygląda, że nie masz takiego wykształcenia" - chodziło mi o wykształcenie dotyczące fizyki" wiem, ale co ma w ogóle Twoje wykształcenie z fizyki do tematu religii? W którym miejscu nauka idzie w stronę metafizyki? (proszę, pisz konkrety, a nie tak ogólnie jak robisz to do tej pory)
"a to dlatego, że miałabyś wtedy nawyk stosowania logicznego myślenia i naukowego podejścia" czyli, że ja nie mam logicznego podejścia? W którym momencie?
"Jeśli sama wyraźnie pokazujesz, że czegoś nie rozumiesz opisując swoje na ten temat wyobrażenie, to trudno żeby ktoś Ci napisał, że może i masz rację." Proszę Cie, napisz dokładnie CZEGO NIE ROZUMIEM? Że sprowadzam bogów mitologicznych i Boga np chrześcijańskiego do jednego? Tak, sprowadzam, ale nie dlatego, że nie rozumiem na czym polega różnica między nimi ale jestem ateistą i siłą rzeczy mimo ich różnic widzę, że mają cechy wspólne. Bóg chrześcijański nie jest dla mnie bardziej prawdopodobny od Zeusa. Co to zmienia, że np w religii prawosławnej jest jeden bóg a w mitologii greckiej wiele? Mogę porównać Dionizosa lub któregokolwiek boga do Jahwe. Poza tym nie uważam, żeby religia chrześcijańska była religią monoteistyczną (tak, wiem, zaraz napiszesz, że przecież to nieprawda, że to JEST MONOTEIZM. Że jestem niedouczona) Dla mnie to że z definicji judaizm, chrześcijaństwo i inne tego typu religie są wyznaniami monoteistycznymi jest po prostu mocno naciągane. Co z trójcą świętą w chrześcijaństwie? (zgaduję że napiszesz, że tego nie czytamy dosłownie, tak więc od razu Ci napiszę, że mamy odmienne zdanie na ten temat)
"A z kolei wiedza jaką można w ten sposób uzyskać jest naprawdę fascynująca i przekracza zawartą w naukach konwencjonalnych. " proszę Cie, napisz mi KONKRETNIE przykład jaką to fascynującą wiedzą wyniosłaś czytając "święte księgi"
"ale wtedy nie powinno się obrażać tak jak to czynisz, gdy ktoś bardziej zorientowany chce Ci wyjaśnić na czym polega błąd Twojego rozumowania. Ja tam jestem wdzięczna w takich sytuacjach. " Ja również jestem wdzięczna, kiedy ktoś naprowadzi mnie na właściwy trop, dlatego lubię dyskutować, ale my mamy odmienne poglądy. Nie dojdziemy do porozumienia. Ty JESTEŚ PRZEKONANA że masz rację i nie akceptując moich poglądów stwierdzasz, że jestem niedouczona. Powtórzę raz jeszcze TO NIE MATEMATYKA. Nie pisz mi, że jestem niedouczona, tylko dlatego, że nie patrzę na biblię Twoimi oczami.
"W Biblii odczytywanej w sposób dosłowny Bóg przejawia ludzkie zachowania i uczucia (nie mówiąc już nawet o tym, że np. słychać jego kroki). To jest sprowadzanie nieopisywalnego Boga do poziomu ludzkiego - nadawanie mu cech ludzkich. Mitologie pełne są antropomorfizacji, więc jeśli odczytuje się je dosłownie, to siłą rzeczy postrzega się bogów jako istoty przejawiające cechy i zachowania ludzkie (a nawet zresztą i ludzki wygląd). To jest sprowadzanie Boga do poziomu ludzkiego (swoją drogą niezgodne z naukami zawartymi w religiach). Jednocześnie jednak zaprzeczasz temu, że sprowadzasz Boga do poziomu ludzkiego." Napisz jakie są kryteria czytania biblii w takim razie. Jak należy odczytywać Boga chrześcijańskiego? Sprowadzanie boga do ludzkiego poziomu nastąpiłby wtedy, kiedy przypisywałabym mu same cechy ludzkie, żadnych nadprzyrodzonych. Opieram się na tym co pisze w świętych księgach. Rozumiem, że można czytać między wierszami różne treści, ale co z tego wynika? Wyszłyśmy od tego, kto lub co stworzyło wszechświat, nie sądzę, żebym uzyskała odpowiedź na to pytanie, czytając np koran (nawet czytając go w nie dosłowny sposób)
"Symbole mają określone znaczenie, symbolizują określone rzeczy. Nie ma tu mowy o tak swobodnej interpretacji, jaką sugerujesz. " Więc zapytam jeszcze raz. Podaj przykład np z biblii (jakąś np przypowieść, i swoją interpretację, naukę wysuniętą z danego fragmentu)
"nie dałabyś rady lekceważyć sensu określeń typu dowód czy teoria. Wiedziałabyś też, że teorie w nauce nie są niczym pewnym, a jedynie pomysłami na opis np. pewnych zjawisk, które to opisy często okazują się zupełnie fałszywymi bajkami" Dlaczego według Ciebie lekceważę słowa teoria, czy dowód? Zwróć uwagę, że często w nauce nawet udowodnione fakty nadal określa się jako "teorię". Najprostszym przykładem jest choćby teoria ewolucji. Jest to udowodniony FAKT, natomiast nadal mówi się o "teorii ewolucji".
"nauki konwencjonalne nie zawierają wcale tak wspaniałych i dokładnych opisów działania świata, nie są nieomylne" Wiem.

"I tak przy okazji - kiedy piszesz zdania tego rodzaju jak to: "Zapomniałaś dodać, że jestem zbuntowaną gimnazjalistką." to właśnie pokazujesz, że czujesz się obrażona czy że uważasz, że ktoś usiłuje Cię obrazić. Gdyby to (i tak wcale nie zachodzące) usiłowanie nie dotknęło Cię, to nie zareagowałabyś takim tekstem (czyli nie poczułabyś się obrażona), więc potem nie pytaj mnie skąd to wiadomo. " zadziwia mnie Twój tok rozumowania. Napisałam tak nie dlatego, że czuję się urażona, to było raczej żartobliwe przypuszczenie, bo często ludzie na forach tak właśnie piszą, kiedy ktoś się z nimi nie zgadza. No ale Ty wiesz najlepiej co ja myślę i jak się czuję, więc nie ma sensu nic pisać.
"Jak będę potrzebowała kontaktu ze złośliwą osobą to zgłoszę się do Ciebie." W którym momencie jestem złośliwa?.
:"Na przyszłość, jeśli chcesz być poważnie traktowana przez rozmówce, zaakceptuj fakt, że nie każdy, kto ma inne zdanie od Ciebie- jest w błędzie. ", to uspokoję Cię, że przez poważne osoby, z którymi faktycznie warto podyskutować jestem poważnie traktowana" pisałam to w moim odczuciu. Ja nie traktuję poważnie osoby, która twierdzi, że NA PEWNO SIĘ MYLĘ nie podając mi tym samym konkretnych argumentów DLACZEGO jestem w błędzie. Mylę się dlatego, że nie myślę w taki sposób jak Ty. Jesteś przekonana, że masz rację, bo potrafisz czytać między wierszami i nie odczytujesz "świętych ksiąg " dosłownie. Zaakceptuj fakt, że dla niektórych osób to przereklamowana pseudofilozofia. Nie każdy uważa, że biblia jest naszpikowana "fascynującymi treściami które można odczytać między wierszami". Nie wiem, może zmienię zdanie jeśli podasz konkretny przykład. Wystarczy jeden krótki fascynujący fragment.


użytkownik usunięty
Eleonora

Dodam jeszcze po chwili zastanowienia, że nie skreślam biblii czy innej mitologii np greckiej. Jeśli się nad tym zastanowić to również nie odczytytuję wszystkiego dosłownie. Uważam, że biblia jest nawet ciekawa pod względem literackim (pomijając fragmenty o genealogii danego bohatera tej książki). Osobiście sama lubię np przypowieść o talentach, czy o miłosiernym samarytaninie. Oczywiście również nie odczytuję dosłownie tego typu fragmentów, że Bóg "dał", "zasadził" talent itp. Są fragmenty biblii które rzeczywiście są moralizatorskie i coś wnoszą, ale dla mnie nie są "fascynujące", raczej po prostu ciekawe. I bez tego człowiek ambitny będzie chciał rozwijać swoje zainteresowania, a człowiek postępujący moralnie wobec drugiego przedstawiciela swojego gatunku pomoże nawet człowiekowi innej narodowości. Biblia jest takim "dodatkiem". również tego typu "dobre" fragmenty występują w mitologiach, jednak to są tylko nieliczne fragmenty. W moim odczuciu biblia jest przepełniona okrucieństwem Boga (kiedy np człowiek nie jest posłuszny wobec niego, kiedy wyznaje innego boga itp. skoro już piszesz, że ja sprowadzam go do poziomu ludzkiego przypisując mu cechy ludzkie to jak inaczej interpretować takie fragmenty mówiące o zemście boga na ludziach. to nie ja przypisuję Bogu cechy ludzkie, ale biblia napisana przez człowieka. To zazdrość przemawia przez starotestamentowego boga. Nie potrafię inaczej odbierać tego typu fragmentów. Tutaj każde próby czytania "między wierszami" są jak dla mnie próbą usprawiedliwienia okrucieństwa starego testamentu. Że przecież "nie czytamy tego dosłownie". Jeśli zaczniemy inaczej wszystko interpretować to już przestanie być wiara chrześcijańska. Jeśli przyjmiesz, że np Jezus jest tylko symbolem (jeśli tak, to czego) to nie jesteś chrześcijaninem. Sprostuję moją wcześniejszą wypowiedź. Świat nie mógł zostać stworzony przez Boga lub bogów (tych wymyślonych przez ludzi, którzy są na kartach ziemskich "świętych ksiąg") ale tych branych w dosłowny sposób. W takim razie zgadzamy się ze sobą, bo ja nie wykluczam że świat może jest zapoczątkowany przez jakąś siłę wyższą ( w Twoim odczuciu -Bóg). Bo jeśli nie interpretujemy np Jahwe w dosłowny sposób, to może być to np taka właśnie nadprzyrodzona siła nie koniecznie z tymi atrybutami, które przypisuje mu biblia. Wracając jeszcze do monoteizmu np katolicyzmu. Nie chodzi mi tu tylko o "trójcę świętą", zapomniałam dodać jeszcze cały orszak świętych, Maryję itp. To mi przypomina starożytne religie gdzie jest jeden główny bóg i reszta pobocznych do których wyznawcy mimo wszystko również się modlą. Cóż z tego, że w teorii katolik powie, że wyznaje jednego boga, jak kiedy zgubi klucze modli się do św Antoniego. Święci odpowiadają bogom starożytnym. Każdy miał swój atrybut, każdy był "od konkretnej rzeczy". Bogów starożytnych zastąpił niby jeden w trzech osobach z całą plejadą świętych czy błogosławionych, których również pododawali sobie ludzie. Podsumowując, wkładam ich do jednego worka bo jest to to samo tylko pod inną nazwą, inaczej zapakowane.

ocenił(a) film na 1

Słuchaj, piszemy pod filmem Dawkinsa, któremu wydaje się, że dowodzi nieistnienia Boga w sposób naukowy, a który dowodzi jedynie tego, że nie rozumie wielu rzeczy, ale przede wszystkim - co najbardziej miażdżące - czym jest naukowa teoria jak i dowód. Autor tematu, pod którym piszemy twierdzi, że jest wiele dowodów na nieistnienie Boga. I Ty się pytasz co do tego tematu jak i filmu ma to czy ktoś przejawia podejście naukowe i w tym rozumie sens określeń typu "dowód/przeprowadzanie dowodu" albo "teoria"??

I tak, nie przejawiasz logicznego myślenia i to w wielu momentach. Żeby tylko w jednym. Co do mechaniki kwantowej, to wybacz, ale nie będę Ci jej objaśniać, bo raz że mi się nie chce, a dwa nie wierzę w Twoje faktyczne zainteresowanie, ani możliwość zrozumienia przynajmniej w tej chwili (dokładnie dlatego, że nie jesteś w tej chwili przyzwyczajona do myślenia w kategoriach fizyki i matematyki, co naprawdę widać szczególnie właśnie po tej nonszalancji w stosunku do dowodów, teorii jak i logicznego rozumowania - po prostu musiałabyś w to wejść - trochę w tym posiedzieć innymi słowy, przyzwyczaić się do naukowego rozumowania, żeby potem zagłębiać się dalej), ale jeśli faktycznie jesteś zainteresowana odpowiedzią na swoje pytanie, to przecież możesz sama zacząć to studiować. To nie jest wiedza do objaśnienia w krótkim, albo i nawet kilku długich postach. Jeśli na poważnie jesteś zainteresowana, to przecież możesz po to sięgnąć.

Co do Twojego zgadywania co drugie zdanie, co też ja Ci napiszę w odpowiedzi, to rozczaruję Cię, bo wcale tego, co wymyślasz nie zamierzam pisać. Nie obchodzi mnie Twoja chęć porównywania bogów i wcale nie uważam (wbrew Twemu założeniu, że lepiej wiesz ode mnie co ja myślę), że nie można porównywać bogów/Bogów. Tłumaczyłam Ci po prostu z czego wynika bezsens, który odnajdujesz na końcu swego rozumowania, a wynika on z Twojego niezrozumienia istoty bogów/Bogów jak i religii/mitologii. Ja Ci absolutnie nie zakazuję myślenia czegoś na jakiś temat, porównywania czegoś itd., ale po prostu powinnaś wziąć pod uwagę, że bezsens, do którego docierasz w swoich rozważaniach religijnych jest wynikiem Twoich rozważań i tylko tyle.

Czytam dalej ten Twój wpis i no niestety Ty masz naprawdę bardzo dziecinne lub brutalniej mówiąc bardzo głupie podejście do wiedzy i rozwoju.
W zasadzie nie ma sensu odpowiadać na jakiekolwiek Twoje pytania, bo do Ciebie nie docierają najbardziej starannie wyłożone tłumaczenia.
Twierdziłaś, że nie sprowadzasz bogów/Boga do poziomu ludzkiego, mimo że jednocześnie stwierdziłaś, że właśnie w ten sposób patrzysz na zawartość ksiąg religijnych - czytając je dosłownie czyli dokładnie widząc u bogów/Bogów cechy, zachowania jak i wygląd ludzki. A następnie pytasz się mnie gdzie Ty niby sprowadzasz bogów/Boga do poziomu ludzkiego. Pisze Ci się wołami, w bardzo prosty sposób, a do Ciebie nie dociera. Znowu za trudne. Dziewczyno, co Ty w ogóle jesteś w stanie zrozumieć? Przeczysz sama sobie, a potem obrażasz się, że stwierdzam, że nie potrafisz rozumować logicznie.

Nikt nie zakazuje Ci określonego spojrzenia na bogów, religie itd., tak samo jak możesz mieć swoje własne wyobrażenie na temat śniegu czy samolotów, ale jeśli chcesz rozmawiać na tematy religijne w bardziej poważny sposób, a nie tylko na zasadzie "a bo ja mam takie wyobrażenie", to nie możesz ignorować faktycznej istoty zagadnień, o których toczy się taka rozmowa.

Domyślam się, że przyzwyczaiłaś się do tego, że wystarczy kogoś wyśmiać, żeby wyjść na postępową, kierującą się rozumem osobę, ale tak naprawdę dobre wrażenie tego rodzaju zachowaniem robisz jedynie na osobach tak samo w niczym nie zorientowanych jak Ty sama, a z kolei osoby, które usiłują z Tobą dyskutować (naprawdę dyskutować) zapewne szybko dają sobie spokój, bo nie da się prowadzić normalnej dyskusji z kimś, kto nie ma nic do powiedzenia, a pragnie jedynie atakować.


Napisałaś: "Dlaczego według Ciebie lekceważę słowa teoria, czy dowód? Zwróć uwagę, że często w nauce nawet udowodnione fakty nadal określa się jako "teorię". Najprostszym przykładem jest choćby teoria ewolucji. Jest to udowodniony FAKT, natomiast nadal mówi się o "teorii ewolucji"."

W tym fragmencie dokładnie udowodniłaś, że nie rozumiesz co oznacza określenie "teoria" i jednocześnie spytałaś dlaczego uważam, że lekceważysz znaczenie słów takich jak "teoria" czy "dowód". Tu masz naraz przykład nienaukowego podejścia i braku logiki. I najgorsze jest to, że Ty naprawdę nadal tego nie rozumiesz i Ty chcesz, żeby coś Ci tłumaczyć typu np. mechanika kwantowa.
Teoria ewolucji nie jest faktem tylko właśnie teorią. Teorię konstruuje się na podstawie obserwacji danego zjawiska i oczywiście musi się ona w jak największym stopniu zgadzać z przebiegiem/"wyglądem" tego zjawiska, do którego opisu ją konstruujemy. Inaczej nie miałaby sensu. To, co Ty postrzegasz jako dowody, to punkty, w których teoria pasuje do tego, co ma opisywać. To nie są faktyczne dowody i dlatego teoria ewolucji nadal pozostaje teorią. Gdyby faktycznie można było ją udowodnić można by też przestać nazywać ją teorią, ale ponieważ _jest_to_niewykonalne_, to nadal jest to teoria.

Ponad to, co już wcześniej napisałam (czyli pierwszy mój post do Ciebie) nie chcę Ci nic tłumaczyć na temat religii czy tego, co z jakich nauk wyniosłam, bo uważam, że nie jesteś tego warta. Pisząc pierwszy wpis do Ciebie naprawdę miałam do Ciebie miłe nastawienie i chciałam być pomocna. Po dalszych Twoich wpisach stwierdzam, że nie jesteś tego warta. Pomijając fakt, że jesteś po prostu wredna w stosunku do ludzi, to nie rozumiesz bardzo prostych wypowiedzi i nie ma znaczenia czego dotyczą - czy religii, czy nauki, czy czegoś innego. Poświęciłam Ci trochę czasu na to odpisywanie, ale to naprawdę nie ma sensu, kiedy Ty po prostu niemalże specjalnie się starasz, byle tylko żadna wiedza, choćby najprostsza - do Ciebie nie dotarła. Po co komuś takiemu cokolwiek tłumaczyć?

Wiesz, wcześniej nie patrzyłam na Twoje poprzednie wpisy w tym temacie, ale gdybym na nie spojrzała, to mogłam już na samym początku zorientować się, że Ty wcale nie jesteś zainteresowana rzeczową rozmową.

Na samym początku tego tematu piszesz do innego użytkownika, który ośmiela się mieć inne zdanie niż Ty tego rodzaju perełki:

"Napisałam, że -jeśli jesteś osobą wierzącą- ( a zapewne jesteś) to nie masz, bo i mieć nie możesz, przynajmniej sensownych- jak każda osoba wierząca w irracjonalne bajki. "

a potem walisz do mnie cytuję: "Ja przynajmniej w zdaniach używam zwrotów typu: "wydaje mi się", czy "uważam że", bo nigdy nie przyjmuję nic jako pewnik, zwłaszcza kiedy nie znam drugiej osoby."

Rzeczywiście wiesz... stuprocentowa konsekwencja...
Nie wiesz co myśli tamten użytkownik i nie możesz napisać, że na pewno nie ma żadnych sensownych argumentów. Do tego jeszcze jesteś najzwyczajniej bezczelna w stosunku do niego po prostu go obrażając. Najwidoczniej po prostu taka jesteś (sama dajesz sobie świadectwo - żebyś potem nie pisała, że nie znając Cię coś tam Ci przypisuję bezpodstawnie - nie muszę, bo sama się przedstawiłaś). To przykre, ale skoro już taka jesteś, to przynajmniej powstrzymaj się od pouczania innych osób o tym jak to należy szanować cudze zdanie i być dla innych miłym.

Przy czym gdybyś choć odrobinę logicznie myślała, to byłabyś w stanie zauważyć, że tak jak Twój potencjalnie (choc niekoniecznie) wierzący rozmówca nie ma dowodów na istnienia Boga tak i Ty nie masz dowodów na jego nieistnienie w związku z czym pod żadnym względem nie stoisz na lepszej od niego pozycji.

W pierwszym wpisie w tym temacie nazywasz ludzi wierzących schizofrenikami. I Ty chcesz mnie pouczać jak wygląda akceptowanie faktu, że ktoś ma inne zdanie?
Piszesz cytuję: "mam dość przegadywania się z wierzącymi. Dość tłumaczenia, że trawa jest zielona.". No faktycznie, powalająca argumentacja i w ogóle bardzo to jest na temat. Na jakiej niby zasadzie dałabyś radę komukolwiek cokolwiek wytłumaczyć? Jedyne co dotychczas udowodniłaś, to brak wiedzy i wychowania.

I tak w ogóle może mogłabyś czasem zwrócić uwagę na temat, pod którym się wpisujesz, co? Bo w temacie autor pisze o dowodach na nieistnienie Boga, więc jeśli ktoś go pyta o te dowody, to powinien potrafić wytłumaczyć o co mu chodziło, a Ty nie powinnaś za takie pytania (będące jak najbardziej na miejscu) atakować. I nie ma znaczenia czy pytający dysponuje jakimiś dowodami na istnienie Boga czy nie.
Ja się o owe dowody na nieistnienie Boga, których według autora tematu "jest tyle" także pytałam i odpowiedzi nie uzyskałam. Spytałam po prostu z ciekawości. Bynajmniej nie żeby kogoś wyszydzać. Za to osoby Twojego pokroju zaczęły na mnie najeżdżać wyłącznie właśnie z tego powodu, że w ogóle pytam i twierdząc, że to ja mam obowiązek udowadniania istnienia Boga (a nawet nie wiedziały przecież czy ja w ogóle wierzę w Boga!).

Nie mam nic przeciwko ateistom tak samo jak nie mam nic przeciwko osobom wierzącym o ile zachowują się rozsądnie, nie są agresywni w stosunku do osób o innych przekonaniach i nie usiłują im za wszelką cenę narzucić swojego zdania. Istnieją religijni fanatycy, ale istnieją też fanatyczni ateiści, co widać nawet w tym temacie.

użytkownik usunięty
Eleonora

'I Ty się pytasz co do tego tematu jak i filmu ma to czy ktoś przejawia podejście naukowe i w tym rozumie sens określeń typu "dowód/przeprowadzanie dowodu" albo "teoria"??" Czytaj ze zrozumieniem, nic takiego nie pisałam. Zapytałam co do tego ma Twoje wykształcenie. To, że go masz nie znaczy wcale, że masz logiczne/naukowe podejście.
"I tak, nie przejawiasz logicznego myślenia i to w wielu momentach. Żeby tylko w jednym." czekam na przykłady.
"nie wierzę w Twoje faktyczne zainteresowanie, ani możliwość zrozumienia przynajmniej w tej chwili (dokładnie dlatego, że nie jesteś w tej chwili przyzwyczajona do myślenia w kategoriach fizyki i matematyki, co naprawdę widać szczególnie właśnie po tej nonszalancji w stosunku do dowodów, teorii jak i logicznego rozumowania - po prostu musiałabyś w to wejść - trochę w tym posiedzieć innymi słowy, przyzwyczaić się do naukowego rozumowania, żeby potem zagłębiać się dalej), ale jeśli faktycznie jesteś zainteresowana odpowiedzią na swoje pytanie, to przecież możesz sama zacząć to studiować. To nie jest wiedza do objaśnienia w krótkim, albo i nawet kilku długich postach. Jeśli na poważnie jesteś zainteresowana, to przecież możesz po to sięgnąć." faktycznie nie byłam zainteresowana, bo wiedziałam, że tak wymijająco odpowiesz na moje pytanie i że znowu nie dowiem się od Ciebie żadnego konkretu.
"Co do Twojego zgadywania co drugie zdanie, co też ja Ci napiszę w odpowiedzi, to rozczaruję Cię, bo wcale tego, co wymyślasz nie zamierzam pisać. " dlaczego "rozczarujesz"? wcale nie liczę na to, że będziesz zgadywać co zamierzam napisać.
"Nie obchodzi mnie Twoja chęć porównywania bogów" skoro Cię nie obchodzi to w jakim celu w ogóle ze mną rozmawiasz? Przecież właśnie to była odpowiedź na Twoje zarzuty, że nie rozróżniam Boga od bogów. Wytłumaczyłam Ci że rozumiem na czym polega różnica i podałam powód dla którego wrzucam ich do jednego worka.
"(wbrew Twemu założeniu, że lepiej wiesz ode mnie co ja myślę)" raz jeszcze napiszę- CZYTAJ ZE ZROZUMIENIEM. Nigdzie nie napisałam, że lepiej wiem od Ciebie co Ty myślisz, ale na odwrót- a napisałam tak dlatego, że piszesz w jakim stanie emocjonalnym się znajduję nie mają o tym pojęcia.
"Tłumaczyłam Ci po prostu z czego wynika bezsens, który odnajdujesz na końcu swego rozumowania, a wynika on z Twojego niezrozumienia istoty bogów/Bogów jak i religii/mitologii." wytłumacz na czym polega mój bezsens? analizuję książki po tym, co w nich znajduję, nie stwarzam wymyślonych dopowiedzeń. Wiem, że przeanalizowanie "świętych ksiąg" prowadzi do bezsensu, bo one takie właśnie są (jeśli brać je w dosłowny sposób i traktować wydarzenia w nich zawarte jako rzeczywistość- jak to mają w zwyczaju wyznawcy).
"Czytam dalej ten Twój wpis i no niestety Ty masz naprawdę bardzo dziecinne lub brutalniej mówiąc bardzo głupie podejście do wiedzy i rozwoju. " no tak, bo przecież się z Tobą nie zgadzam. A tak serio, to znowu piszesz jałowe komentarze. Co ma na celu to zdanie? Czy w jakiś sposób pozwala nam się dogadać? Czy w ten sposób próbujesz przekonać mnie, że masz rację? Pisząc mi że mam dziecinne, głupie podejście do wiedzy? Jeśli już prowokujesz w ten- nie ukrywajmy- prostacki sposób, to po takim zdaniu UZASADNIJ (tego mi właśnie brakuje w rozmowie z Tobą. Konkretów i uzasadnień) w którym momencie mam dziecinne podejście? Że czytam biblię dosłownie? Myślisz, że jak bujasz w obłokach, przypisując wartości tam gdzie ich nie ma to jesteś znawcą, bardzo inteligentną osobą przy której każdy kto ma inne zdanie jest głupi (nie, przepraszam- ma "głupie rozumowanie")
"W zasadzie nie ma sensu odpowiadać na jakiekolwiek Twoje pytania, bo do Ciebie nie docierają najbardziej starannie wyłożone tłumaczenia. " To gadanie o niczym nazywasz starannie wyłożonymi tłumaczeniami?
"stwierdziłaś, że właśnie w ten sposób patrzysz na zawartość ksiąg religijnych - czytając je dosłownie czyli dokładnie widząc u bogów/Bogów cechy, zachowania jak i wygląd ludzki." nie sprowadzam ich pod stricte ludzkie wyobrażenie. Są to istoty nadprzyrodzone. Potrafią rzeczy, których nie potrafią ludzie. Jednocześnie święte księgi nadają im cech ludzkich takich jak miłość czy zazdrość.
"jeśli chcesz rozmawiać na tematy religijne w bardziej poważny sposób, a nie tylko na zasadzie "a bo ja mam takie wyobrażenie", to nie możesz ignorować faktycznej istoty zagadnień, o których toczy się taka rozmowa. " jaka jest faktyczna istota zagadnień którą ignoruję?
"Domyślam się, że przyzwyczaiłaś się do tego, że wystarczy kogoś wyśmiać, żeby wyjść na postępową, kierującą się rozumem osobę, ale tak naprawdę dobre wrażenie tego rodzaju zachowaniem robisz jedynie na osobach tak samo w niczym nie zorientowanych jak Ty sama, a z kolei osoby, które usiłują z Tobą dyskutować (naprawdę dyskutować) zapewne szybko dają sobie spokój, bo nie da się prowadzić normalnej dyskusji z kimś, kto nie ma nic do powiedzenia, a pragnie jedynie atakować." kolejny fragment w którym mnie oceniasz. Nic nie wnosi, a tylko udowadniasz, że brak Ci argumentów. Czy ja kogoś wyśmiewam? Owszem, zdarza mi się, ale w momencie kiedy ktoś mi pisze ewidentne bzdury, typu że ziemia ma 6 tysięcy lat. Wybacz, ale nie mogę być poważna w takich momentach. Ciebie natomiast w żadnym momencie nie wyśmiałam, więc nie wiem po co zaczynasz kolejny jałowy wątek.
"a z kolei osoby, które usiłują z Tobą dyskutować (naprawdę dyskutować) zapewne szybko dają sobie spokój, bo nie da się prowadzić normalnej dyskusji z kimś, kto nie ma nic do powiedzenia, a pragnie jedynie atakować." kiedy napisałaś o Twoich rozmówcach, przez których jesteś traktowana poważnie, przyjęłam to. Z grzeczności tego nie skomentowałam. W tym momencie Ty piszesz mi jak reagują moi rozmówcy. Że pewnie dają sobie spokój bo i tak nie mam nic do powiedzenia. I kto tu jest agresywny? Według mnie Ty również nie masz nic ciekawego do powiedzenia (a przynajmniej łudzę się, że może jednak czegoś ciekawego się dowiem- inaczej nie rozmawiałabym z Tobą, jednak powoli tracę nadzieję... i cierpliwość
"W tym fragmencie dokładnie udowodniłaś, że nie rozumiesz co oznacza określenie "teoria" i jednocześnie spytałaś dlaczego uważam, że lekceważysz znaczenie słów takich jak "teoria" czy "dowód". Tu masz naraz przykład nienaukowego podejścia i braku logiki. I najgorsze jest to, że Ty naprawdę nadal tego nie rozumiesz i Ty chcesz, żeby coś Ci tłumaczyć typu np. mechanika kwantowa. " znowu seria jałowych epitetów o tym jak to mało wiem i jak lekceważę pewne sprawy. Co do ewolucji. Pomińmy tą kwestię. Czytałam Twoje wypowiedzi na forum na ten temat. Znam Twoje poglądy na ten temat, nie zgadzam się z nimi, Ty z moimi zapewne też byś się nie zgodziła, więc przemilczmy to. Nie lubię się przegadywać. Dla mnie ewolucja to fakt, nie teoria. Jakieś niedociągnięcia w tej kwestii to tylko drobnostki, które wymagają czasu, żeby je doszlifować. Polecam stronę http://fhs-bio-wiki.pbworks.com/w/page/24003004/Hominid-evolution
"To, co Ty postrzegasz jako dowody, to punkty, w których teoria pasuje do tego, co ma opisywać. To nie są faktyczne dowody i dlatego teoria ewolucji nadal pozostaje teorią. Gdyby faktycznie można było ją udowodnić można by też przestać nazywać ją teorią, ale ponieważ _jest_to_niewykonalne_, to nadal jest to teoria. " jak już wcześniej wspomniałam, mamy odmienne zdanie na ten temat. Dla mnie, mimo drobnych niedomówień ewolucja jest oczywista. Dobór naturalny jest faktem. Na pewno jest to dla mnie o wiele bardziej logiczne i spójne, niż jakiekolwiek inne przypuszczenia na temat powstania naszego gatunku, o kreacjonizmie już nie wspominając.
"Ponad to, co już wcześniej napisałam (czyli pierwszy mój post do Ciebie) nie chcę Ci nic tłumaczyć na temat religii czy tego, co z jakich nauk wyniosłam, bo uważam, że nie jesteś tego warta." Ty tak na serio w tym momencie? Aż boję się pomyśleć co napiszesz o mnie w kolejnym komentarzu, bo widzę, że używasz coraz ostrzejsze określenia w stosunku do mnie. Miałam być miła, ale wiesz, moja cierpliwość też się kiedyś skończy. Jeśli mam Cię traktować poważnie to proszę, skończ z tymi uwagami, że jestem niedouczona, głupio rozumuję, czy nie jestem czegoś warta. Po prostu pisz na temat. Jeśli szukasz kłótni, znajdź sobie kogoś innego, bo mnie męczy tego typu bezsensowna wymiana zdań.
"Pomijając fakt, że jesteś po prostu wredna w stosunku do ludzi, to nie rozumiesz bardzo prostych wypowiedzi i nie ma znaczenia czego dotyczą - czy religii, czy nauki, czy czegoś innego." ile rzeczy się o sobie dowiem, czytając Twoje wypowiedzi. Nie rozumiem, jestem wredna...
"Wiesz, wcześniej nie patrzyłam na Twoje poprzednie wpisy w tym temacie, ale gdybym na nie spojrzała, to mogłam już na samym początku zorientować się, że Ty wcale nie jesteś zainteresowana rzeczową rozmową. " kolejne zdanie o niczym. Znowu mnie oceniasz, zamiast pisać konkrety. W dalszej części tekstu znowu piszesz to samo. Cała seria wywodów na mój temat, że jestem niewychowana itp. Mam wrażenie, że nie rozmawiamy już o stworzeniu świata, ale o mnie. Zejdź ze mnie, bo robisz się nudna.
"Ja się o owe dowody na nieistnienie Boga, których według autora tematu "jest tyle" także pytałam i odpowiedzi nie uzyskałam. Spytałam po prostu z ciekawości. Bynajmniej nie żeby kogoś wyszydzać." właśnie to robisz. Wyszydzasz mnie. Niemal w każdym zdaniu oceniasz, nie znając mnie. Co do "dowodów na nieistnienie" o które pytasz, jak już wcześniej Ci odpowiedziałam na to pytanie "ciężar dowodów spoczywa na osobie która wysuwa tezę, nie na tej która jej zaprzecza" .



użytkownik usunięty

"Co do Twojego zgadywania co drugie zdanie, co też ja Ci napiszę w odpowiedzi, to rozczaruję Cię, bo wcale tego, co wymyślasz nie zamierzam pisać. " dlaczego "rozczarujesz"? wcale nie liczę na to, że będziesz zgadywać co zamierzam napisać." Przepraszam, mój błąd. Źle Cię zrozumiałam. Teraz to ja nie czytam ze zrozumieniem. To były tylko przypuszczenia. Chciałam ubiec Twoje ewentualne pytania, czy komentarze.

ocenił(a) film na 1

Kręcimy się w kółko, co uważam za kompletną stratę czasu.
Cokolwiek o mnie myślisz jestem bardzo otwarta na długie i budujące dla obu stron dyskusje, ale moje rozmowy z Tobą nie mają tego charakteru z czym chyba sama się zgodzisz.

Powtórzę jeszcze raz - odpisując pierwszy raz na Twój wpis miałam dobre intencje. Wiele osób lubi ze mną rozmawiać i odbywa się to z korzyścią dla obu stron. W takich rozmowach widzę sens i im zawsze chętnie będę poświęcać czas. Natomiast nie interesują mnie przepychanki o to czyja prawda jest prawdziwsza, albo kto jest mądrzejszy - jakieś gry powiedzmy towarzyskie, w których zawsze jedna strona musi być górą, a druga upokorzona. Chciałam Ci coś wyjaśnić - coś, co udało mi się zrozumieć. To nie jest kwestia jakichś moich prywatnych wymysłów, ale można powiedzieć pracy w tym kierunku - pracy, by to zrozumieć. Jeśli coś zrozumiałam, a widzę, że ktoś inny jeszcze nie zdołał, to lubię mu trochę pomóc, tak jak i lubię, gdy ktoś inny wykazuje tego rodzaju pomoc w stosunku do mnie, gdy ja usiłuję coś zrozumieć, a nie daję rady.

Odebrałaś moje wypowiedzi, a szczególnie pierwszą, która była tu najważniejszą - w negatywny sposób, przypisałaś mi niskie i wredne pobudki. Nic na to nie poradzę. Dalszymi swoimi wypowiedziami zniechęciłaś mnie do siebie. Obecna nasza wymiana zdań przypomina raczej kłótnię a tego rodzaju rozmowami nie jestem zainteresowana, więc po prostu nie mam zamiaru tego ciągnąć i dalej Ci odpisywać. Jeśli uznasz, że brak odpowiedzi z mojej strony na jakieś Twoje pytania czyni mnie w tej rozmowie przegraną, a Ciebie wygrywającą, nie szkodzi.

użytkownik usunięty
Eleonora

"ale moje rozmowy z Tobą nie mają tego charakteru z czym chyba sama się zgodzisz. " zgadzam się z Tobą.
"Powtórzę jeszcze raz - odpisując pierwszy raz na Twój wpis miałam dobre intencje. " nie wątpię. Ja również
"Wiele osób lubi ze mną rozmawiać i odbywa się to z korzyścią dla obu stron." z mną też.
"Natomiast nie interesują mnie przepychanki o to czyja prawda jest prawdziwsza, albo kto jest mądrzejszy " mnie również.
"Chciałam Ci coś wyjaśnić - coś, co udało mi się zrozumieć" widocznie nie umiesz przekazać tej wiedzy "którą zrozumiałaś"
"Odebrałaś moje wypowiedzi, a szczególnie pierwszą, która była tu najważniejszą - w negatywny sposób, przypisałaś mi niskie i wredne pobudki." no co Ty tak z tą "wrednością? napisałam tylko, że według mnie piszesz się jakbyś zjadła wszystkie rozumy. Bo takie odniosłam wrażenie.
"Dalszymi swoimi wypowiedziami zniechęciłaś mnie do siebie." nawzajem.
"Obecna nasza wymiana zdań przypomina raczej kłótnię a tego rodzaju rozmowami nie jestem zainteresowana, więc po prostu nie mam zamiaru tego ciągnąć i dalej Ci odpisywać. Jeśli uznasz, że brak odpowiedzi z mojej strony na jakieś Twoje pytania czyni mnie w tej rozmowie przegraną, a Ciebie wygrywającą, nie szkodzi." najwidoczniej Ty rozpatrujesz to z perspektywy "przegranej" czy "wygranej" bo w ogóle o tym pomyślałaś. Niejednokrotnie wspominałam, że każdy ma swoje zdanie. Nie ma tu podziału na wygraną czy przegraną.





ocenił(a) film na 1

Nie rozumiem po co odpisujesz na post sprzed 5 dni zwłaszcza w sytuacji, gdy toczysz ze mną rozmowę w innym miejscu tego tematu i postulujesz tam zakończenie rozmowy. W dodatku ten mój post sprzed 5 dni nie wymagał żadnego komentarza (co zresztą właśnie potwierdziłaś), a Twój komentarz tradycyjnie prawie całkowicie złożony jest z cytatów moich wypowiedzi.

No ale może na coś się jednak przyda. Nie umiesz zrozumieć gdzie przekręcasz sens moich wypowiedzi w tamtej odnóżce tego tematu, to możesz spojrzeć na ten Twój wpis powyżej - to jest nowa dawka świeżych przekręceń. Szczególnie zakończenie jest warte uwagi.

użytkownik usunięty
Eleonora

No postulowałam zakończenie rozmowy, ale widzę, że to do Ciebie nie dociera, więc skomentowałam.
. "Nie umiesz zrozumieć gdzie przekręcasz sens moich wypowiedzi w tamtej odnóżce tego tematu, to możesz spojrzeć na ten Twój wpis powyżej - to jest nowa dawka świeżych przekręceń. Szczególnie zakończenie jest warte uwagi" Nadal pytam W KTÓRYM MIEJSCU I CO PRZEKRĘCIŁAM?

ocenił(a) film na 1

Słońce, życia Ci nie starczy na to oszukiwanie siebie i innych co też tam niby chciałaś powiedzieć, albo co też ktoś inny myśli lub chciał powiedzieć pisząc coś tam. Komplikujesz proste rzeczy. Mi się nie chce.