PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=282892}

Życie Pi

Life of Pi
2012
7,1 153 tys. ocen
7,1 10 1 153118
6,4 60 krytyków
Życie Pi
powrót do forum filmu Życie Pi

UWAGA, MEGA SPOILER


Opisana interpretacja filmu przeznaczona jest dla osób DOROSŁYCH, proszę o nie przekazywaniu jej dzieciom czy osobom dla których film jest baśniową, charyzmatyczną walką o życie uratowanego z katastrofy morskiej chłopca i tygrysa bengalskiego.
Pierwsza cześć opisu dotyczy już znanych przez forumowiczów faktów związanych z dramatem czwórki ocalałych, tak druga część zawiera opisy które mogą być dla niektórych zbyt drastyczne i mogą spowodować bardzo „niesmaczny” odbiór filmu.

Zanim przejdę do omówienia symboliki filmu, muszę zaznaczyć że wstępną interpretację filmu/książki opisał użytkownik tomekk59, który to zainspirował mnie do wgryzienia się w ukazaną/opisaną historie walki o przetrwanie.

W całej ukazanej opowieści (skupiam się na filmie, książki nie czytałem) poszperałem na temat samej osoby Pi. Szukając w necie natrafiłem na informacje opisującą książkę „Life of PI” jako historie prawdziwą o postaci, która to spędziła na pełnym morzu 227 dni, czyli raptem ponad pół roku. Biorąc ten fakt za prawdziwy, mogłem w pełni oddać się interpretacji ukazanej historii.

Zacznijmy od samego końca filmu, gdzie widz dostaję obraz podróży, który posiada dwie różne wersje dramatycznej walki o przetrwanie. Pierwszą jest opowieść o zwierzętach a druga posiada już elementy ludzkich postaci ( trochę będę spłycał) Teraz dla zrozumienia symboliki filmu będę porównywał obie wersje, ponieważ tworzą jedną spójną całość i pozwolą zrozumień przekaz autora, czyli samego PI.

W czasie podróży PI i jego rodziców do Kanady następuje wielka tragedia, statek tonie a z ludzi którzy próbują dostać się na szalupę jest buddysta, kucharz no i sam PI.
Buddysta został przedstawiony jako zebra, zwierze roślinożerne. Jego osoba przedstawiona jest także w momencie jak PI próbuje ratować rodziców i biegnie do już zalanych przedziałów osobowych, gdy nagle przepływa koło niego zebra, to jest właśnie ratujący się buddysta wegetarianin (chyba nie trzeba tłumaczyć że zebry nie są dobrymi nurkami, panika tego zwierzęcia szybko sprowadziłaby jego do utonięcia). Następną postacią jest kucharz który został przedstawionych jako hiena, zwierze mięsożerne, padlinożerca.
W trakcie szalejącego chaosu do szalupy ratunkowej wskakuje buddysta i bardzo dotkliwe łamie sobie nogę , przypuszczam że obrażenia były większe, następnie kucharz no i PI.

Po całym zdarzeniu zatonięcia statku na drugi dzień, przy sprzyjającej już pogodzie, uratowana trójka wszczęła poszukiwania ocalałych pasażerów statku. Dzięki poszukiwaniom udało się znaleźć matkę PI która została przedstawiona jako orangutan, najbardziej człowiecze zwierze z całej „na razie” trójki.
Dramat jaki został przedstawiony przebiegał pewnie w pierwszych dniach dryfowania na morzu ocalałych pasażerów. Kucharz zabija buddystę (pewnie dla mięsa) przy wielkim sprzeciwie matki PI, po czym następuję kolejny dramat, kucharz godzi nożem matkę a na samym końcu w PI odzywa się po raz pierwszy zwierzęcy instynkt i zabija kucharza, PI staję się tygrysem bengalskim.

W filmie ukazana jest to szczegółowo, hiena terroryzuje całą trójkę na szalupie, po czym dobiera się do zebry (buddysta), orangutan (matka) uderza hienę(kucharz) , on w przypływie wściekłości zabija orangutana. Cała sytuację obrazuję nam późny atak tygrysa, przecież gdyby takie zwierze było na szalupie szybko by się rozprawiło z hieną nie pozwalając je na jakkolwiek dominacje. To sam chłopiec przerażony całą sytuacją zamienia się w bezwzględną bestię która zabija z zimną krwią. Dlaczego PI przedstawił się jako tygrys? Przypomnijcie sobie scenę gdy tata PI pokazuję jak z wielkiego pięknego kota, wydobywa się brutalne dzikie zwierze. Tu zaczął działać INSTYNKT – to słowo będzie bardzo kluczowe w zrozumieniu całej historii.

„TU ZACZYNA SIĘ DRUGA CZĘŚĆ OPISU, KTÓRA MOŻE OKAZAĆ SIĘ SZOKUJĄCA – jak w każdym programie dla dorosłych tu pojawia się czerwony symbol informujący o treści przeznaczonej dla użytkowników dorosłych, przynajmniej w wymiarze emocjonalnym.”


Na szalupie znajdują się cztery osoby, przy czym jedna z nich jest żywa – chłopiec o imieniu PI. Chłopiec buduje tratwie gdzie składuje, myślę że wszystkie, ciała nieżywych osób. Pozwala to uniknąć chłopcu potwornego fetoru jaki mógłby towarzyszący gnijącym zwłokom. Pierwszą potrawą dla chłopca był „ szczur” (więcej o symbolice szura opisze później). Sytuacja jest bardzo dramatyczna ponieważ Pi przez długi okres nic nie je, co powoduje że podczas strasznego, potwornego uczucia głodu wręcz pożera ów szczura. Symbolika w filmie, tygrys połyka zwierze w całości. Kolejne dni powodują zwątpienie PI, który w dramacie swojej sytuacji wskakuje do wody i próbuje złowić własnymi rękami jakąś rybę. Myślę że PI spędził w wodzie bardzo dużo czasu i spożytkował na ten cel bardzo dużo energii i tak już nadwątlonych sił. Symbolika w filmie przedstawia go jako tygrysa, który już nie ma sił wejść na szalupę, tu zastanawiał się czy nie przerwać tej walki i pozwolić sobie utonąć. W całych swoich przemyślenia zadziałał INSTYNKT przetrwania i ratuje tygrysa /siebie.

Kolejny dramat rozgrywa się na zbudowanej tratwie. Przedstawię w pierwszej kolejności pierwsza opowiedzianą historie przez Pi. Na tratwie chłopiec łowi bardzo dużą rybę ( nie jestem pewien, ale to była ryba drapieżna, mięsożerna - mogę się mylić- ale sadzę że tak symbolika dotyczyła człowieka). Po złowieniu, PI paczy prosto w oczy rybie i przeprasza Boga, po czym ją. Pierwszą osobą, którą chłopiec zaczął się posilać był buddysta wegetarianin, tu sytuacja była podobna jak ze szczurem, nasilający się potworny głód spowodowała łapczywe zjadanie mięsa. W filmie Pi rzuca tygrysowi rybę którą łapczywie pożera.

Następnie pojawia się wątek latających ryb i walka o największą rybę ( w ty mam pewność że to była drapieżna ryba głębinowa). Tu symbolika jest bardzo podobna co wcześniej, jednak tym razem Pi postanawia ujarzmić INSTYNKT który każe mu „pożreć” mięso po bardzo długim głodowaniu. Ciało, tym razem kucharza, zostaje po porcjowane i suszone na słońcu. W filmie Pi tresuje tygrysa, jest to symbolika samodyscypliny, która pozwalał na przetrwanie.

Kolejna cześć filmu opowiada jak chłopiec, podczas dryfowania traci tratwę z „żywością” przez polującego wieloryba. Będąc na morzu jest to bardzo prawdopodobne że w czasie tak dużego czasu mógłby przytrafić się przypadek tak bliskiego spotkania z ssakiem. Musiało dziać się to nocą, przy wielkim blasku księżyca. Przedstawiona sytuacja w filmie jest bardzo bajkowa, w rzeczywistości musiało być to z pewnością nie lada przedstawienie.

Idąc dalej Pi został bez pożywienia, jedynie w szalupie została jego matka. Wspomniałem wcześnie że wszystkie ciała były na tratwie, lecz sądzę że ciało matki po jakimś czasie przeniósł z powrotem do szalupy.
Dryfują po morzu trafia na sztorm, który prowadzi PI do szaleństwa. Zrywa płachtę i pokazuję tygrysowi pioruny. Tu symbolika sięga emocjonalnego zenitu dla chłopca,
pyta Boga co ma robić, czego o niego jeszcze chce, po czym pada i przeżywa istną gehennę szalejącego sztormu. Symbol sztormu i jego wpływ na wycieńczenie chłopca to nieokreślony głód oraz mama która jest dla nie ukochana osobą i nie wyobraża sobie aby stałaby się jego kolejnym etapem do przetrwania.

PI przypływa na wyspę gdzie zamieszkują tysiące surykatek. Ten wątek spróbuję szerzej opisać ze względu na kilka występujących symbolów.
Tygrys/PI wchodząc na wyspę i zauważa że zamieszkują ją tysiące surykatek. PI zaraz po wejściu na brzeg zajada się „różowymi” kawałkami roślin tworzących wyspę. Tygrys zajada się surykatkami, które nie uciekają i nie boja się zwierzęcia , wręcz poddają mu się w celach zaspokojenia głodu. Już pewnie wiecie że cała wyspa to symbolika jego matki, najlepiej jest to przedstawione jak Pi po „zrobieniu zapasów” odpływa z wyspy która ukazuje mu się jako zarys śpiącej kobiety. W filmie określił ją jako wyspę która uratowała mu życie.
Kolejne symbole z przebywania na wyspie:
-podejrzewam że po takim czasie Pi miał już bardzo duża depresje, konsumpcja ciała mamy wywoływała u niego bardzo duże wyrzuty sumienia, które objawiały się w nocy lub robił to pod osłoną nocy która ukrywała jego zdziałania. W filmie przedstawiono to jako trawiąca wszystko w nocy wyspa.
- ząb znaleziony w roślinie z wyspy był jego, przy takiej „diecie” chłopiec cierpiał na szkorbut. Brak witaminy C powoduje duże spustoszenia w uzębieniu no i wspomnianą depresję.
- ostania symbolika to nieszczęsne surykatki, ta symbolika ma swój początek w pierwszych dnia dryfowania po morzu. Pierwsze zwierzę jakie Pi zjadł był szczur, myślę że tu widz/czytelnik został wyprowadzony w zamierzony błąd. Sądzę że pierwszym zwierzem, które jakimś trafem się uratowało była surykatka. Je smak w początku przetrwania lub faktu ukojenia potwornego głodu zostało uformowane w symbolikę ciała mamy.

Kończąc dość długi wywód na temat filmu, pozostaje jeszcze kwestia ostatnich scen dotyczących kluczowych pytań samego PI.
1 Dlaczego tygrys się nie odwrócił.
2 Jak wersję wybrał by Bóg

Po przybyciu PI do meksyku, na granicy wycieńczenia fizycznego, umysłowego i duchowego dotykając lądu wiedział że jest ocalony i INSTYNKT przetrwania, który jawił się pod postacią tygrysa znikł, tak jakby nigdy nie był jego częścią życia, już nie musiał walczyć o przetrwanie.
Chłopiec o imieniu PI był osobą bardzo wyjątkową jeżeli chodzi o wiarę. Wyznawał wiele religii, dając widzowi do zrozumienia że jest osoba bogobojną. Wszystkie jego uczynki Bóg widział i oceniał. W pytaniu do pana Kanadyjczyka, którą wersję zobaczył/wybrałyby Bóg, jednoznacznie odpowiedział: pierwszą. Bóg nie ocenił by go jako zabójcę, kanibala który za wszelka cenę chcę przetrwać. Bóg widział go w roli tygrysa bengalskiego w który obudził się INSTYNKT przetrwania.

Historia PI ukazuję co może się stać z człowiek w zderzeniu z wielka wolą przetrwania, jest to swoisty pamiętnik ukazujących podróż małego chłopca na pustkowiu dzikiego nieznanego oceanu, dla którego teraz, wzrok Boga skierowany jest na jego dorosłe życie.
Teraz jako dorosły człowiek udowadnia że jego ocalenie i ofiary z tym związane nie były nadaremne. W ostatnich minutach filmu przedstawia zonę i dzieci które noszą imiona jego już nieżyjącej rodziny.

Dodatkowe spostrzeżenia:

-zatonięcie statku: jest fragment w filmie gdzie na statku odbywa się dramatyczna walka ze sztormem . W pewnym momencie z pokładu statku fala zmywa marynarzy. Jest to moment, który podpowiada widzowi że wtedy musiało dojść do awarii/ podtopienia statku.

-skąd PI tak zręcznie opowiedział Japończykom o wręcz nieprawdopodobnej historii o zwierzętach i samotnej podróży z tygrysem. Chłopak w pewnym momencie opowiada o swoim „przyjacielu” jakim jest zeszyt i ołówek. Przez całą swoja podróż spisuje swoje losy ubarwiając ją w niezwykłą podróż, pozwala mu to także na uspokojenie sumienia.
Spisana historia w zeszycie ginie przy jakiś nieszczęśliwym wypadku (sztorm) ale pozwala bez zająknięcia opowiedzieć ją Japończykom.


Na trop symbolu „wyspy matki” wpadł wspomniany user tomekk59, który to spowodował we mnie tak dogłębna analizę historii „ Life of PI”
http://www.filmweb.pl/film/%C5%BBycie+Pi+3D-2012-282892/discussion/%C5%BBycie+Pi +%E2%80%93+pr%C3%B3ba+interpretacji,2109295

Zapraszam do dyskusji oraz proszę o zimne spojrzenie na opisu filmu, bez emocji.
Pozdrawiam
Handlarz Trolli













Handlarz_trolli

Paczy? Chyba patrzy.

ocenił(a) film na 10
Handlarz_trolli

z pierwszą częścią twojej interpretacji się zgodzę, ale nie zgodzę się z tym że trzymał zwłoki i je zjadał.
Kiedy w Pi obudziła się bestia i zabił człowieka nie mógł się z tym pogodzić. Chciał się odciąć od tej bestii dlatego zbudował tratwę gryzło go sumienie. Przecież Pi też był wegeterianinem tak jak jego matka ale chęć przeżycia zmusiła go znowu do zabicia tym razem (niewinnej) ryby za co przepraszał Boga i znowu się obwiniał.

ocenił(a) film na 8
Handlarz_trolli

Żeby dojść do sedna filmu, to sprawy kanibalizmu, matki-orangutana, hieny kucharza, etc. można sobie spokojnie darować.

Istota "Życia Pi" jest kwestia wiary. Pierwsza historia jego walki o przetrwanie, ta kolorowa, brawurowa, niemal magiczna - to odzwierciedlenie wiary w Boga. Żeby w to wszystko uwierzyć, musimy "przymknąć na pewne sprawy oko". Tak samo jest z religiami, które są przesiąknięte niespójnościami, brakiem logiki etc.. Wiara pozwala nam łatwiej znosić trudy egzystencji i zachować nadzieje na jakieś tam życie po śmierci.

Druga historia, ta z 4 rozbitków - to po prostu racjonalizm. Ateizm. Jeśli wszystko postrzegać będziemy przez pryzmat nauki, wszelkie religie tracą swój sens.

Tylko od nas zależy jaką drogę obierzemy. Która historia jest nam bliższa. Z żywą wyspą, przyjaznym tygrysem, stadami surykatek czy też z małą rzezią pośrodku wielkiej wody.

ocenił(a) film na 8
Handlarz_trolli

Widziałem film na spokojnie dopiero wczoraj w telewizji i gdyby nie końcówka filmu nawet bym się nad nim za bardzo nie zastanawiał. Wchodzę tutaj i widzę konkretną dyskusję, analizy... Jestem pod wrażeniem. Nie zdołałem jeszcze przebrnąć przez cały topic, a tym bardziej resztę tematów podforum, ale mnie zastanowiło "imię", które nosił tygrys. Nawet ono niejako podsuwa myśl o kanibalizmie Pi. Bardzo interesujący temat, nagle chcę powtórki seansu ;)

ocenił(a) film na 8
Handlarz_trolli

Przeczytałam większość postów, może o to dokładnie chodziło, ale ja chcę wierzyć w co innego. Jeżeli nie chodzi tu o wiarę to po co było jej w filmie tak dużo. Większość was jest jak Ci Japończycy woli uwierzyć w kanibalizm niż w podróż z tygrysem. Ja jestem osobą, która wie, że kanibalizm jest ostatecznością u Pi jak dla mnie nie była. Miał spore zapasy (szalupa nie była jednoosobowa), morze pełne ryb dobrze pływał i był sprytny już nie wspomnę, że był wegetarianinem. Zanim skoczyłyby mu się zapasy nie byłoby co ze zwłok jeść, w takim upale i wilgoci. Zwłoki już po paru dniach wyrzuciłby za burtę, chyba, że nie zaczął od sucharów tylko od trupów. Pisałam wcześniej , ale napisze drugi raz. W Islamie wyznają, że Bóg widzi tylko w dzień w nocy nie widzi. Jak dla mnie to właśnie metafora wyspy. W dzień było wszystko ok, a w nocy zmieniało się diametralnie. Dwie historie to różne wiary, każda pozwala nam zrozumieć na swój sposób zachowanie Pi. Która opowieść jest lepsza dla nas wierzących- pierwsza, ale nie skreślamy drugiej. Tak jest z religiami każda jest dobra, ale w każdej znajdziemy coś co ciężko jest nam zrozumieć lub zaakceptować. Dlatego Pi wierzył po trochu we wszystkie starał się czerpać tylko te dobre rzeczy np. nie mógł pojąć dlaczego Bóg zesłał Jezusa by zginął na krzyżu. Więc dlaczego łatwiej jest większości uwierzyć w coś tak potwornego? Jest pózno więc błędów popełniłam zapewne ogrom.

ocenił(a) film na 8
wikiw99

Albo inaczej dwie historie Pi to jedna dla ludzi z mocną wiarą, a druga dla wątpiących. Jak wiemy każda religia jest pełna cudów dlatego człowiek który wierzy w Boga jest w stanie uwierzyć w podróż z tygrysem, a ten co ''mocno stąpa po ziemi'' woli uwierzyć, że Pi w krytycznej sytuacji był w stanie pożreć rozkładające się zwłoki matki, a wcześniej innych pasażerów. Pisarz uwierzył w Boga bo wierzył w ''cudowną'' historię Pi, dla Japończyków bardziej prawdopodobna była jednak ta o kanibalizmie.

ocenił(a) film na 8
wikiw99

Przykład Jezus spędził 40 dni na pustyni, ja jako chrześcijanka nie zastanawiam się dogłębnie czy to prawdopodobne, a człowiek który wątpi będzie analizował jak to możliwe. Cała ta interpretacja filmu jest dla mnie zbędna, bo rozwiązanie jest proste. Sorki za tyle postów ale nie dało się już edytować. Pytanie do Handlarz_trolli, a Ty wierzysz w Boga?

ocenił(a) film na 8
wikiw99

Tak, jestem osobą wierzącą.

Jak zauważyłem, wiele osób traktuje tą interpretację jako pewną dźwignię do zapadni na której stoi wiara w Boga,(czy to Brahman Jahwe, Allah). Racjonalizm i rozwiniecie tego tematu w taką stronę jest pewną zabawą,burzą mózgów, siłą logiki, która pozwala na poznanie/okrycie symboliki ukazanej w filmie. Nie ma nic przeciwko interpretacji chylącym się ku szalupie, konserwach, jednak wspomniana siła logiki mi osobiście nie pozwala na tego typu rozumowanie przedstawionej w filmie historii.

W całym temacie, moje wypowiedzi ani razu nie negowały/dyskryminowały wiary. Nie wiem dlaczego część osób odbiera tą interpretację jako dowód że wiara to kolorowo wymyślona bajka a racjonalizm jest wyłącznie domeną ateistów.
W odpowiedziach userów (ty wierzący i tych nie ) uczestniczących w tej dyskusji można znaleźć bardzo dużo fajnych przemyśleń, które dla mnie wyjaśniły/naświetliły nowe spojrzenie/rozumowanie na film pt. "Zycie PI".

Co do stwierdzenia cyt wikiw99"a człowiek który wątpi będzie analizował jak to możliwe" w życiu jest to bardzo przydatne, ponieważ wiele rzeczy powiedzianych przez człowieka ulega deformacji, zniekształceniom, nie rzadko pod przykrywką wiary.



ocenił(a) film na 8
Handlarz_trolli

Nie neguję twojej interpretacji, ale tak naprawdę łatwiej Ci uwierzyć w tak radykalne posunięcie Pi. Ja osobiście nie mogę przełknąć tak brutalnej historii.

ocenił(a) film na 8
wikiw99

Wikiw99, jak najbardziej możesz negować tą interpretację, jest to dyskusja, a tu można się przecież normalnie nie zgadzać:)

Zdaję sobie sprawę że opisana w temacie historia kanibalizmu jest brutalna i nieprawdopodobna, jednak abstrahując od filmu "Zycie Pi" człowiek w rożnych okolicznościach może zrobić naprawdę okrutne rzeczy. Dlatego otwarty umysł na tego typu zachowania pozwala zrozumieć a nawet zapobiegać sytuacją gdzie człowiek traci wszystkie cechy ogólnie przyjętych "normalnych zachowań",

Pozdrawiam

Handlarz_trolli

Bardzo dobra interpretacja ! Dzięki Ci za nią Handlarzu Trolli :)

ocenił(a) film na 9
Handlarz_trolli

Po obejrzeniu całego filmu chciałam postawić mu 7, po Twojej interpretacji nie mogę dać mu niżej niż 9. Tyle niuansów w tak, by się wydawało lekkiej, wręcz miłej historii z religią i bogami w tle. Aż mnie ciarki przeszły. Podziwiam za wnikliwą interpretację.
Miło też się czyta co niektóre komentarze roztkliwiające się nad gnijącym mięsem... Aż tak nie możecie dopuścić do siebie faktu, że człowiek jest w stanie stać się zwierzęciem w skrajnych warunkach? Polecam wiec lekturę książek Frankla, podniosą Was na duchu, peace.

ocenił(a) film na 8
ladyarwena

Fakt, rozkminki z mięsem czasami budziły mieszane uczucia.
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 10
Handlarz_trolli

Też uważam, że ta makabryczna wersja jest naciągana. Jeśli byłaby prawdziwa to buddysta wegetarianin jest w końcu symbolizowany jako mięsożerna ryba, czy zebra? Za dużo tego wszystkiego.

Poza tym w ogóle nie wspomniałeś o symbolice Pi jako Bogu. To on tresował tygrysa/Pi jak Bóg "tresuje" nieświadomego człowieka przeciwnościami losu. Też przesłanie było takie, że człowiek rani Boga (tygrys straszy Pi) swoim grzesznym życiem, ale mimo to boi się Go.
No i na końcu tygrys nawet nie obejrzał się za Pi, tak jak człowiek nie docenia pomocy Boga, czym znowu Go rani.

A co znaczyło "i tak samo jest z Bogiem"? Człowiek woli ubarwioną historię (czyli tą ze zwierzętami - która według mnie jest tą zmyśloną), dlatego nie akceptuje rzeczywistości (nie akceptuje wersji z ludźmi) powołując się na siłę wyższą - Boga.

ocenił(a) film na 8
kewlak

Zebra i ryba wymyślona została dla historii pierwszej, także nie musi być tu spójności, wszytko było ubarwioną fikcją.
Co do "tresowania" to może podpowiem, "i nie wódź na pokuszenie" czyli nie pozwól szatanowi na obnażanie naszych słabości, przy świętych było bardziej ekstremalnie;) Symbolika Pi jako Boga to zbyt mocne porównanie.
Co do ostatniej sceny już wiele razy opisane zostało w tym wątku.
Pozdrawiam

Handlarz_trolli

Ty to chyba nie czytałeś książki albo po łebkach. A tam na końcu kiedy Japończycy nadal nie wierzą w historię Pi, to on ich pyta czy znaleźli kości surykatek w łodzi. A oni potwierdzają. Pierwsza wersja była prawdziwa.

Handlarz_trolli

Uważam że każdy kto uważa twoją interpretację za naciąganą strasznie się okłamuje... Rozumiem że ktoś chce sobie w coś wierzyć i bez problemu to szanuję, ale jak ktoś pisze że twoja wersja jest naciągana i mniej wiarygodna, to mnie szlag trafia, bo niby jaka inna historia jest bardziej wiarygodna? Że gościowi manna z nieba spadła? Jasne że co do detali można się czepiać twojej interpretacji jak zawsze w takich sytuacjach, ale jeśli chodzi o ogólne założenie to nie! Niech ludzie wierzą w co chcą bo jak pokazuje sam film to potrafi być ważna i piękna rzecz, ale do cholery niech się nie wygłupiają twierdząc że najsensowniejsze logiczne wytłumaczenie jest nielogiczne bo im się nie podoba! Takie myślenie tworzy konflikty... Tak trudno napisać "nawet nie chcę brać pod uwagę takiej brutalnej wersji" i tyle?
Mówimy tu o człowieku który przetrwał w tak ciężkiej sytuacji i dobrze wiemy że kanibalizm w takich sytuacjach to nie pierwszyzna na którą nawet prawo zwróciło uwagę!
Polecam przeczytać http://historia.focus.pl/swiat/szalupy-mordercow-1058
Tutaj maleńki wycinek tekstu: "Siedem przypadków kanibalizmu, jedno zabójstwo. Jednak nikt z ocalonych członków załogi Esseksa nie stanął przed sądem. Większość z nich zrobiła kariery w marynarce."
Pierwsza wersja nie była prawdziwa i dlatego była taka fantastyczna! Celowo była taka fantastyczna, celowo była totalnie pojechana z mięsożerną wyspą itd. żeby postawić człowieka przed wyborem bardzo jasnej i oczywistej fantastyki vs wersja bardzo wiarygodna! Albo akceptujesz wszystko z pierwszej opowieści (bez prób urealnienia jej itd.), albo opowieść drugą! To celowy zabieg mający na celu pokazać jak ważna dla nas potrafi być wiara i jak wiele jesteśmy w stanie zaakceptować jeśli tej wiary potrzebujemy!
Moim zdaniem jeśli ktoś tego nie widzi, to zgubił cały sens filmu lub przynajmniej go spłycił... Chłopak był doświadczony jeśli chodzi o różne religie i wiedział jak różnorodne i barwne potrafią być tam historie, ale też ojciec nauczył go patrzeć na świat bardziej surowo.

Handlarz_trolli

Temat już nie najnowszy, ale jestem świeżo po obejrzeniu, więc nie będę patrzeć na daty. Twoja interpretacja jest interesująca, choć miejscami – jak dla mnie – jest zbyt daleko posunięta (np. dostrzeganie w zabijaniu ryb metafory dla zabijania ludzi to już dla mnie nadinterpretacja). Ale po kolei: Wyjaśnienia w szpitalu to kluczowy moment. Do tej chwili film był bajką – co z tego, że w wizualnie dopracowaną do perfekcji (jak na mój gust zbyt przerysowaną w tym „rozbuchaniu” kolorystycznym, ale w tej konwencji kicz jest chyba do zaakceptowania). A potem... widz dostaje obuchem w głowę :) Choć moja wiara w prawdziwość opowiadanej historii została zachwiana nieco wcześniej – przy pokazaniu wyspy, nierealnej do granic możliwości.
Zgadzam się (o co nietrudno), że zwierzęta są metaforą, a tygrys to ciemna strona osobowości Pi, jego atawistyczne „id”, instynkt nakazujący przetrwać za wszelką cenę. Dlatego pojawia się on np. wtedy, gdy chłopiec widzi szczura. Pi jest wegetarianinem, tygrys nie, więc to nie Pi, ale „tygrys” zjada mięso. Oczywiście oprócz instynktów jest też „człowieczeństwo”, którego trudno wyzbyć się bez reszty i o które chłopiec zaciekle walczy z „tygrysem”. Gdy zdaje sobie sprawę, że w zaistniałych warunkach bez tygrysa nie przetrwa, próbuje go „wytresować”. Obie strony ludzkiej natury pięknie pokazuje scena podczas sztormu, gdy Pi zachwyca się „boską” potęgą, jako tygrys odczuwając pierwotny strach przez siłami natury. Mam wrażenie, że gdy Pi obejmuje zwierzę, godzi się z tym, że ma tygrysa w sobie. I tu dochodzę do punktu, w którym się z Tobą nie zgadzam:
Dla mnie wyspa nie jest metaforą matki (a tym bardziej jedzenia jej ciała), ale raczej krótkiego zjednoczenia obu stron osobowości chłopca. Początkowo chce on pozostać na wyspie. Wydaje się mu, że to dobra, bezpieczna decyzja – zaakceptowanie tygrysa w sobie i życie z nim na co dzień. Ale w nocy wyspa pokazuje swoje drugie oblicze. Ostatecznie umysł chłopca nie jest w stanie udźwignąć tego, co wyczynia tygrys. Można z nim żyć na krótką metę, w wymagających tego okolicznościach, ale nie można tej sytuacji zaakceptować jako czegoś oczywistego, jako stanu, który będzie trwał zawsze. W końcu trzeba oddzielić tygrysa od siebie, dla dobra własnej psychiki. Tak to widzę i wybieram tę wersję historii ;) Przynajmniej dopóty, dopóki nie obejrzę filmu drugi raz.
Na koniec: Twoim zdaniem Pi pozostał na łodzi, a ciała zrzucił na tratwę. Moim zdaniem pozostawił ciała w łodzi, a sam przed nimi – i przed tygrysem (czyli przed swoimi czynami, których skutków nie chciał oglądać) – uciekł na tratwę. Ale tygrys co i rusz wychylał łeb z łodzi i przypominał mu o tym, co znajduje się na tej łodzi (i w nim). Ostatecznie to mniej istotny szczegół.

ocenił(a) film na 8
ramsz

Spóźnione sprostowanie:)

@Ramsz"np. dostrzeganie w zabijaniu ryb metafory dla zabijania ludzi to już dla mnie nadinterpretacja"

Nic takiego nie napisałem;) Porównanie ryby do człowieka owszem, jednak zabijanie ryby jako symbolika zabijania ludzi, gdzie tak napisałem?
A tak na marginesie dzięki za podjęcie dyskusji, pozdrawiam

ocenił(a) film na 7
Handlarz_trolli

Nadinterpretacja przez duże "N".

ocenił(a) film na 9
Handlarz_trolli

lekko naciagana, ale i tak bardzo ciekawa interpretacja. własnie obejrzałem film i jestem pod dużym wrażeniem zarówno symboliki, jak i samej historii

ocenił(a) film na 7
Handlarz_trolli

Stary temat ale się dołączę.

W większości zgadzam się z Twoją interpretacją. Ksiązkę czytałam jako lekturę i omawialiśmy ją na zajęciach kilka lat temu. Wg mnie ta 'brutalna historia' zdarzyła się naprawdę. Było ich czworo, wszyscy żywi choć 1 ze złamaną nogą. Kucharz go dobił i zjadł. Zabił też matkę Pi, czego chłopiec nie mógł znieść więc zabił kucharza. Od tamtej pory musiał żyć ze swoim 'złym obliczem' - tygrysem. Tak jak sam zauważyłeś, film jest przepełniony symbolami. Aczkolwiek wydaje mi się iż sama wyspa była wytworem jego wyobraźni. Był tak bardzo głodny i spragniony, że myśl takiej wyspie i odpoczynku dodawała mu sił. Nie wiem czego symbolem mogła być wyspa a tym bardziej surykatki... Wykluczam opcje symbolu matki, ponieważ wydaje mi się, że Pi jej nie zjadł. Uważam że ciała zmarłych wypadły do wody lub sam je tam wrzucił w momencie gdy przeniósł się na łodkę do tygrysa i pogodził z tym, że jest w nim zło.

Stwierdzenie końcowe, że Bóg też woli wersję ze zwierzętami rozumiem w ten sposób, że Bóg też nie jest w stanie zaakceptować ile człowiek wyrządza zła, nie chce go za to karać, aje mu drugą szansę. A to że ta historia miała sprawić, że pisarz uwierzy w Boga - Pi starał się być idealnie dobry przez całe swoje życie, nagle Bóg pokazuje mu ile w nim jest zła ale mimo to nie pozwala mu umrzeć a co więcej, darzy go szczęsliwym życiem, rodziną itd.

Zastanawiam się tylko o co tak naprawdę chodziło z wyspą i dlaczego były na niej tylko ( i akurat) surykatki...?

Handlarz_trolli

Może zacznij to leczyć? od 3 lat to juz pewnie u czubków siedzisz:)
wszystko to sciema moze na końcu podsumowanie ma jakis sens ale to tyle
A pytanie na końcu nie było do Boga a do kanadyjczyka / do nas co miało podwójne znaczenie, raz ze jak zrobimy coś złego i tak to ubarwimy że wcale takie nie jest a dwa to sie sami domyslcie:)

Handlarz_trolli

No to jestem TUŻ PO obejrzeniu końcówki. Dawno temu oglądałem ten film i wiele rzeczy nie pamiętałem, więc jeszcze raz zaczaiłem się na KOŃCÓWKĘ, żeby.............DOKŁADNIE przypomnieć sobie co on mówił w tej drugiej historii, tej rzeczywistej.

Uwaga, bo nie będę powtarzał!
1. Powiedział, że po dźgnięciu matki przez kuka, kuk wrzucił ją do wody i ZJADŁY JĄ REKINY! Czyli nie mógł jej zwłok "wozić" potem ze sobą, a jeszcze potem je zjeść. NIE !
2. Powiedział: "Kuk zjadł szczura", potem "Kuk zrobił z buddystą to co ze szczurem", potem "Po zabiciu kuka zrobiłem z nim to co zrobił z buddystą"....PROSTE !? Czyli, owszem, mówił o kanibalizmie, ale TYLKO — względem kuka !

Lubicie bawić się w fantazje, interpretacje, nadinterpretacje, to się bawcie...ALE NIE ZMIENIAJCIE TREŚCI tylko po to, żeby naciągnąć fabułę pod wasze fantazje i widzimisie !

A naciąganiem fabuły dla mnie jest gadanie w stylu "aaaa, bo....powiedział o tych rekinach, bo nie chciał się naprawdę przyznać do wszystkiego przez japończykami i przyznał się tylko do zjedzenia Kuka".
Bo wtedy to już zaczyna być Kononowicz i "wszystko jest wszystkim", można sobie co się chce wymazać, co się chce dodać itd.

ocenił(a) film na 6
Handlarz_trolli

Interesująca i inteligentna interpretacja. Robi wrażenie. Rzadkość w internecie. Pozdrawiam!

Handlarz_trolli

Witam, podłączam się do tematu po długim czasie. Rozumiem, że Twoja interpretacja dotyczy filmu, nie książki. Jest bardzo trafna. Mam tylko jedno pytanie. W filmie chłopiec opowiada, że jego matkę kucharz wyrzucił przez burtę i rozszarpały ją rekiny. Więc jakim cudem jej ciało jest ową wyspą?

Handlarz_trolli

Drażni mnie podział widzów na "doroslych" i "dzieci", bardzo niedojrzały
Czy nieletni odbiorca nie może sobie pozwolić na pełną interpretację? Czy powinniśmy tak ograniczać dostęp do kultury tylko na podstawie wieku? Nie wydaje mi się, tym bardziej, że okrucieństwo było od dawna składowa baśni

Handlarz_trolli

trochę czasu już minęło, ale.. tylko to tutaj zostawię dla kolejnych czytelników. Wyspa to
Wisznu, a nie matka ;)
https://youtube.com/shorts/54QpVzhW5yA?si=DVupJL1VM5grMHYw