Właśnie wróciłem z kina i chciałem się z wami podzielić moimi wrażeniami. Zacznę od tego, że nie
czytałem książki ani nigdy o niej wcześniej nie słyszałem.
Sam film nakręcony jest świetnie, zdjęcia (nawet to nieszczęsne 3D za którym nie przepadam) są
rewelacyjne. Prawdziwa uczta dla oczu, parada kolorów, począwszy od obrazu indyjskiego zoo a
skończywszy na scenie z meduzami i wielorybem.
Co do fabuły filmu to od samego początku byłem nieco negatywnie nastawiony, bo cała historia
wydała mi się bardzo naciągana. Na szczęście koniec filmu mi to wynagrodził. Cały film zaczyna
się poszukiwaniem wiary i próbą definicji boga czy też bogów. Chyba nikt nie miał wątpliwości, że
początkowe sceny miały nam przekazać, że nie można zdefiniować żadnego boga i wiary i
sprowadzić do poziomu jednej religii.
I tak cała historia na morzu toczy się swoim tempem coraz bardziej uświadamiając mnie że jest
możliwa, aż pod sam koniec sobie pomyślałem "ok, no w sumie mogło się to wydarzyć naprawdę".
No i wtedy dostajemy drugą wersję historii. Jako sceptyk i ktoś kto myśli racjonalnie i nie bierze
wielu rzeczy na wiarę (tak jak ojciec) Pi, przyznam się że dałem się porwać opowieści. W chwili
gdy Pi opowiada drugą wersję, to jakby mnie coś klepnęło w tył głowy z okrzykiem "obudź się" i
powróciłem do normalnego dla mnie trybu myślenia. Świetny zabieg. Chyba ten film będzie
odebrany inaczej przez osoby wierzące i sceptyczne.
Jak wy to odebraliście? Która historia była prawdziwa, a która była "lepsza"? Według mnie jednak
nie było na tej barce żadnych zwierząt, a Pi wymyślił wszystko by móc sobie jakoś poradzić ze
swoją tragedią i przyjąć ją na swój sposób. Czy ktokolwiek odebrał film (nie książkę, której nie
czytałem, a tam mogło być wszystko inaczej) dosłownie, że bohater spędził 227 dni na morzu w
towarzystwie tygrysa, tak jak to w swoim raporcie napisali Japończycy prowadzący śledztwo?
Dużo tam było symboli i mnie jednak przekonuje scena odejścia tygrysa. To tak jakby Pi zostawił
swoją ciemną stronę za sobą, że zabił kucharza, przeszedł przez piekło i już nigdy tamten Pi z łodzi
nie wróci.
Czytasz nieuważnie. Nie napisałem, że nastąpi ani nie nastąpi dane zjawisko, ale że może tak być. I nie napisałem również, że wszystkie racjonalne wynalazki są do niczego.
Natomiast co do chociażby środków zmieniających świadomość...skoro zmniejszenie (czy pozbycie się) lęku według Ciebie nie ma żadnej wartości...Wyobraź sobie świat, gdzie nie byłoby lęku (tzw. nabytego, nie mówię o naturalnym takim jak pewne odruchy organizmu) - po pierwsze oznaczałoby to koniec wszelkich religii (czyli hierarchii Bóg-pośrednicy (księża itp.) -wykonawcy woli pośredników, czyli trzódka wiernych), a po drugie wszelkich form władzy, które opierają się na starym jak świat mechaniźmie - dziel (zastrasz) i rządź. Swiat, jaki znamy, przestałby istnieć. Po prostu wydaje Ci się, że duchowość i materializm są ze sobą sprzeczne. Ale tak nie jest.
coż, jesli nie widzisz sprzecznosci pomiedzy potwierdzonymi naukowo faktami i zabobonami to: po 1. Czemu nie leczysz sie modlitwami i nie zapewniasz sobie za pomoca religii mieszkania, transportu i wszystkiego, co neizbedne do życia- tylko korzystasz z owoców racjonalnej mysli? w koncu jesli to jest wg. ciebei równowazne, to chyba obie metody sa równei skuteczne po 2. chyba trace czas na korespondowanie z tobą, niniejszym kończę
Powiem Wam szczerze, ze niejeden mój wykladowca, czy cwiczeniowiec zasmialby sie z glupot jakie co niektorzy pisza :P Oczywiscie ze KryMak ma rację.
'nie, nie widzę sprzeczności, prawdopodobnie obie strony mają rację co do Sokółki:)' Poważnie? Ech... Panie KryMak, tutaj jest Polska, tutaj nie ma chyba nic racjonalnego, więc i racjonalne argumenty nie docierają... szkoda nerwów. Podziwiam za próby wytłumaczenia pewnych spraw, jak widać bezskutecznie. Przynajmniej ciekawie się to czytało, czego niestety nie można powiedzieć o niektórych wypowiedziach.
Mnóstwo symboli w tym filmie. Niestety niektórych nie mogę rozszyfrować, np. życiodajna wyspa pełna surykatek, śmiertelna po zapadnięciu zmroku lub ten olbrzymi wieloryb, który wyskoczył z wody. Ma ktoś jakieś pomysły?
Zanim Pi dotarł do wyspy miał spotkanie z zewnętrznym bogiem na oceanie. I zapytał go, co jeszcze od niego chce? Później trafił na wyspę, która w dzień dawała życie, a w nocy je odbierała. Jest to przedstawienie symbolu YIN-YANG. Nie ma czegoś takiego jak "dobro i zło". Natura jest jaka jest, raz daje życie, innym razem zabiera. Dla jednego jest "dobra" dla innego "zła". Wykarmiła tygrysa zabierając życie małpie. I Pi to zrozumiał. Zrozumiał, że tylko wewnątrz siebie człowiek może odnaleźć szczęście i harmonię poprzez zapanowanie nad swoimi słabościami (tygrysem)...
Dla mnie ta wyspa jest odzwierciedleniem ziemskiego życia ludzi bez wiary.... Czerpanie z uroków życia, wygoda, dobrobyt naprzemiennie z unikaniem zagrożeń, które mogą nam zabrać to pierwsze..... Życie bez celu, dzień jak co dzień....
Pi pokazuje, że oczywiście należy czerpać korzyści z tego co daje nam świat ( zabiera przecież zapasy z wyspy), ale wie, że nie wolno się zatrzymać... Cel podróży jest inny i to do niego należy dążyć, choć wiadomo, że ta podróż będzie trudniejsza niż pozostanie na wyspie....
A co wg Ciebie takiego specjalnego robia ludzie bez wiary? Zarowno czlowiek wierzacy w zabobony moze byc dobrym jak i zlym czlowiekiem, jak i czlowiek ateista, czy agnostyk, moze byc takze i dobrym człowiekiem i zlym. Po tym co obserwuję sama, to predzej mozna stwierdzic, ze to ludzie wierzący w przewazajacej wiekszosci są tymi złymi, bo zamiast opierac sie na prawdzie, a tym samym oceniac sytuacje realnie, opierają się na bajkach i mitach, które dawno zostały obalone.
Oczywiście masz rację ,ale ja nie o tym pisałam, czy ktoś jest dobry , czy zły.... I nie chodzi mi wprost o wiarę w takiego czy innego Boga, tylko w to, czy nasza wędrowka kończy się tu na ziemi, czy gdzieś dalej... Czlowiek na wyspie surykatek - poprzednik Pi prawdopodobnie nie był złym człowiekiem, choć zdecydowal, ze nie będzie już dalej wędrował i szukał....
a ja wierze że to jednak pierwsza historia jest prawdziwa.. musi byc prawdziwa, a film genialny do tego muzyka poprostu bajka! :)
Historia z tygrysem nie jest prawdziwa ;) istnienie ow wyspy z surykatkami jest niemozliwe, a pozatym ksiazka na ktorej opiera sie film wyjasnia, ze historia z tygrysem jest nieprawdziwa, w filmie mozna sie tego domyslec, bo wskazuja na to oczywiste fakty :P
ja też wybieram pierwszą historię, druga jest zmyślona, naiwna i poprzez to mniej prawdopodobna niż pierwsza, stworzona na potrzeby ludzkości, która woli wierzyć w łatwiejsze rzeczy niż te bardziej skomplikowane, ah te naukowe podejście:)
Skoro wersja ze zwierzętami jest tylko interpretacją to nasuwa mi się pytanie- Skąd na łodzi wzieła się matka PI skoro podczas sztormu spała pod pokładem razem z jego ojcem i bratem?
Zwierzęta też były pod pokładem i to pewnie w klatkach ;) Także z tego samego powodu mogła być tam matka - udało jej się wypłynąć...
a mi się wydaje że wszyscy ludzie którzy nade mną się wypowiadają są idiotami bo główny bohater mówi wyraźnie na końcu... to ja byłem tygrysem, cała historia była zmyślona tylko dlatego że była dla niego tak przykra. Chłopak nie chciał opowiadać o tym jak zamordowano jego matkę. Cały film nabiera sensu przez ostatnie 5 minut seansu... także albo przeczytajcie książkę albo się zamknijcie zamiast pleść bzdury. Tak samo jak interpretacje "wątku o bogu" wydaje mi się że nie do końca został poprawnie ujęty i książka wytłumaczy nam to lepiej. Albo może jestem realistą, "naukowcem" który w takie rzeczy "średnio" wierze stąd nie przemawiają one do mnie.
Mnie aż dziw bierze że są ludzie którzy wierzą w opcje główny bohater i zwierzeta na łodzi... i ponad 7 miesięcy z tygrysem na łodzi :D ta od razu.
Nie pisz, że wszyscy :P Ja wyraznie obstaje za tym, ze historia z tygrysem jest zmyslona (co potwierdza tez ksiazka).
Chociaz gdyby nie te jasne sygnały, ksiązka i istnienie wyspy surykatek, to historia ze zwierzetami, z malym prawdopodobienstwem, ale jednak, mogłaby być prawdziwa. Jednak nie w tej historii.
Zaraz, zaraz.... co prawda książkę czytałem dobre kilka lat temu, ale nie przypominam sobie, aby w którymkolwiek momencie było wprost powiedziane (napisane), że historia ze zwierzętami jest nieprawdziwa... nawet jeżeli Pi faktycznie mówi w książce, że to on jest tygrysem (czego TBH również nie kojarzę - taka jest tylko interpretacja Japońców), nie musi oznaczać to, że wszystko zmyślił, tylko że taka wersja (z ludźmi) jest bardziej akceptowalna dla nas... niezależnie od tego czy jesteśmy wierzący czy nie. I w książce o ile znowu dobrze pamiętam nie kieruje on pytania: "którą wersję wolisz ?" do Janna Martela (autora książki), tylko znowu do owych dwóch Japońców z żeglugi, którzy rozmawiają z nim w szpitalu.
Ale feel free to correct me... znaczy się mogę się mylić. :-)
PS. Filmu nie oglądałem i oglądać nie zamierzam... z doświadczenia wiem, że film książce nie dorówna nigdy, a wręcz przeciwnie, na ogół niszczy jej poprawny odbiór poprzez narzucenie z góry czyjegoś obrazu, poglądu itd. Dobry przykład z filmem K-PAX. O ekranizacjach typy Harry Potter lub Narnia nawet nie wspomnę, bo to już w ogóle dla tych książek obraza.
PS2. OK, może pamięć mam słabą, ale w książce żadnego buddysty nie było. ;-) Był marynarz, kucharz, matka Pi oraz facet zjedzony przez tygrysa przez własna głupotę... którego nie ma w wersji z ludźmi. BTW, czy w filmie też jest ten motyw, czy też może wycieli go podobnie jak wiele innych ?
Za ksiazke zabiore sie za jakis czas, tak czy inaczej wersja ze zwierzetami jest niemozliwa bo istnienie ow wyspy z surykatkami jest nierealne i niemozliwe na 10000% ;)
w filmie nie ma faceta zjedzonego przez tygrysa co nie zmienia faktu że to niezły film, bardzo dobrze zrobiony . Na pewno przeczytam też książkę
O kurcze, na takie cos nie wpadlem ;) podobnie jak z Wyspa tajemnic
zapraszam do przeczytania mojej recenzji na http://piwos-filmowo.blogspot.com/
Właśnie to w tym filmie jest najciekawsze że nie chodzi o to która opowieść jest prawdziwa. Pewne w tych historiach jest tylko to że statek zatonął i facet przeżył i nie ważne w którą opowieść wierzymy-dokładnie tak samo jest z Bogiem:nieważne jaką religię wyznajemy-to zawsze jest ten sam Bóg tylko każda religia czci go w inny sposób. Dla jednych wiarygodne jest to co mówi koran, dla innych to co biblia, jeszcze inni wolą kriszne itd, itp.
Bardzo ciekawa dyskusja, która pokazuje niewątpliwą wartość tego filmu (czy też raczej książki). Alegoryczność tej historii pozwala na szerokie pole do interpretacji i czytając po wpisach mówi wiele o odbiorcach, którzy temat przefiltrowują przez własne Ja i w tych samych wydarzeniach odczytują zupełnie przeciwstawne czasami wskazówki. Ja ze swojej strony dodam, że ważny dla analizy tekst pada z ust autora pod koniec filmu, obok pytania która historia nam się bardziej podoba. Mianowicie: żadna z historii nie tłumaczy dlaczego statek zatonął, i każda kończy się naszą rozmową tu i teraz. Jako ciekawostkę powiem, że czytałem też (bodajże na IMDB) długi wywód na temat tego, że wyspa surykatek przedstawia zinstytucjonalizowaną religię, a walka Pi na oceanie poszukiwaniem prawdziwej wiary. Całkiem się to trzymało kupy też. Surykatki to wyznawcy religii, którzy w zamian za pokarm dostarczany przez wyspę godzą się podporządkować całkowicie swoją egzystencję jej prawom i ograniczeniom, stracili też cechy indywidualne, drzewa to kapłani religii zakorzenieni w wyspie i dający schronienie wiernym podczas nocy ( w filmie tego nie było, ale książka mówi o tym, że drzewa nie wydawały żadnych owoców (czyli żyły w celibacie) oprócz jednego największego, w którego owocu Pi znajduje ząb. To w tej analizie był papież, który uzmysławia Pi, że wyspa tak naprawdę posila się ludźmi ( czy drzewo wchłonęło ząb od wyspy przez korzenie mogło by znaczyć, że religia jest "urzyźniona" ludzką śmiercią, bądź też ząb symbolizuje ludzki pierwiastek drzewa papieża? Wiem, że im głębiej w las, tym bardziej to zagmatwane, ale dość ciekawie się to czytało. Generalnie najczęściej pojawia się kontrapunkt religia - racjonalność, choć mi bardziej "pasuje" dwoistość Pi w historii zwierzęcej, jako jego ludzka i zwierzęca część natury, a każda z nich była dla niego niezbędna, by przeżyć. W interpretacji PI = Bóg, tygrys = PI, trochę nie pasuje mi fakt, że ludzki Pi jest też niejako pionkiem w tej grze i sam walczy o przetrwanie, a tygrysa próbuje się pozbyć przez pół filmu widząc w nim zagrożenie, dopiero samotność i częściowo udane próby tresury przekonują go do zaakceptowania obecności tygrysa w szalupie (analizując tą historię dosłownie). Więc chrześcijańska teologia tu nie bardzo pasuje - już prędzej starotestamentowe przypowieści, a najbardziej to chyba mi to przypomina mitologię grecką.
Czy mógłbyś podać linka do podanej interpretacji.
Ja zapraszam do dyskusji w założonym wątku !!!PEŁNA INTERPRETACJA!!!
Pozdrawiam
zapraszam do dyskusji
http://www.filmweb.pl/film/%C5%BBycie+Pi+3D-2012-282892/discussion
Moim zdaniem pierwsza historia jest prawdziwa i fajniejsza. Nie chcę wierzyć w drugą bo zepsuła by cały film. Bez sensu że on to w ogóle opowiedział! Ta z tygrysem jest sympatyczniejsza, a ta z zabiciem ludzi-nudna, doprawdy. Głęboko wierzę że naprawdę pierwsza wersja wydarzyła się naprawdę. Co do przesłania to żadnego nie znajduję. Film jak każdy inny. Piękna historia i zdjęcia. Ja zawsze oglądam filmy dla rozrywki i zadnych przesłań nigdy nie znajduję. To ode mnie, dziękuję;)
"Chyba nikt nie miał wątpliwości, że początkowe sceny miały nam przekazać, że nie można zdefiniować żadnego boga i wiary i sprowadzić do poziomu jednej religii." No ja mam wątpliwości:) Sceny pokazywały że tego nie trzeba robić, a nie że nie można. Bardziej chodziło o pokazanie tego że Bóg jest jeden.
Dokładnie tak jak piszesz, druga historia wydaje mi sie prawdziwsza. Tylko nie wiem jak interpretować w niej wyspe na której się znalazł ?
Na samym koncu filmu,pisarz przeglada raport i znajduje wzmianke o tym ze Pi byl na morzu z tygrysem! Wiec chodzi chyba jednak ze pierwsza wersja mimo iz wydaje sie bajka i kazdy pogodzil sie juz z faktem iz byla tylko symbolika okazuje sie prawdziwa..
chyba nie . tu chodzi o to , ze ci co go przesluchiwali nie chcieli tak traumatycznej historri rozgrzebywac, wiec sami jednak wpisali w raporcie bajke bo nie sadzili ze prawda bedzie az tak brutalna. Przeciez to oni sami nie uwierzyli Pi i kazali mu powiedziec prawde. Po tym jak juz ja uslyszeli pewnie stwierdzili ze czasem po prostu lepiej jej nie znac.
Nie przeczytałem całego tematu, choć większość i zdziwiłem się że nikt nie zwrócił uwagi na jeden szczegół wg mnie najistotniejszy.
Prawdziwa oczywiście była historia numer dwa, o kucharzu itp.
Kluczowe w tym wszystkim są (wg mnie ) dwa zdania dorosłego Pi do dziennikarza po opowiedzeniu 2 historyjki.
1) Którą historię Ty byś wybrał ?
2) po odpowiedzi dziennikarza mówi mu " Dziękuję. I tak samo jest z Bogiem"
I taką właśnie historię o Bogu i wierze chcemy wybierać i wybieramy...... Bajkę.
P.S. A co do tygrysa. Zwróćcie uwagę na świetnie zmontowaną scenę w momencie gdy hiena zabija zebrę a potem orangutana(matkę PI), młody PI zaczyna wrzeszczeć rozwścieczony na hienę, wymachiwać jej noże, grozić i w tym momencie spod płachty w ciągu sekundy jak błyskawica wyskakuje Tygrys i zagryza Hienę. Wg mnie świetnie ujęty moment w którym to PI - młody bojaźliwy chłopak przekształca się w Tygrysa. Należy dodać że wcześniej tygrys był ciągle "schowany pod płachtą". Reszta filmu to walka Pi - dzieciaka z Tygrysem - samym sobą.