No to zaczynam... Sam tytuł nie przypadł mi do gustu - zbyt dosadny, mało w nim przewrotności i jakiegoś ukrytego dna - a takie tytuły lubię najbardziej. To taka jakby sugestia dotycząca tego, co obejrzymy za chwilę, a takich sugestii również nie lubię. No dobrze, sprawy techniczne - oczywiście jakości obrazu w żaden sposób niezależnej od twórców oceniać nie będę. Zdjęcia na dosyć dobrym poziomie, montaż czasem "skrzypi" ale jest poprawnie. W kwestii technicznej (pod uwagę biorę tylko te elementy, na które twócy filmu mieli wpływ) można byłoby trochę naprawić (mniej rzucające się w oczy przejścia z jednej sceny do drugiej, staranniejsze oświetlenie), ale ogólnie jest w porządku.

Film zaczyna się cytatem. Jest to zabieg, za którym nie przepadam, bo tak jakby narzuca mi jakieś wnioski. W tym wypadku jednak ten cytat to tylko "punkt wyjścia", nic nie zostało mi nim narzucone, nadaje tylko jakby tło całemu obrazowi. W porządku. Kiedy zobaczyłam człowieka siedzącego przed komputerem skojarzyło mi się to z powielaniem schematu, korzystaniem z czegoś, co jest już symbolem współczesności tak utartym i wykorzystanym, że nie wnosi niczego ciekawego. Ot, kolejna opowieść o zniewoleniu przez komputer, o ucieczce do świata virtualnego, nic nowego. Później scena z kanapką. Przyznam, że podobała mi się dużo bardziej niż ta z komputerem. Po tej właśnie scenie nasunął mi się jeden termin - konsumpcjonizm. Życie po to, by było przyjemnie, życie polegające na napełnieniu brzuszka, zapewnieniu sobie rozrywki i zapadnięcia w sen. Do dalszych scen termin ten pasuje równie dobrze. Zakońćzenie wymowne, niejako podsumowanie całego filmu - po takim męczącym dniu nadchodzi czas na odpoczynek - odpoczynek od czego? Obraz powoli się przyciemnia i wtedy... dobre wrażenie znika. Zostaje się zbombardowanym jakimiś napisami, któe mają mi pomóc w wyciągnięciu wniosków. Uważam się za osobę, która wnioski może wyciągać sama, bez zbędnej pomocy. Pytania te również jestem w stanie zadać samej sobie, nikt nie musi mnie do tego w ten dosadny sposób prowokować, podawać na tacy. Jeżeli ktoś ma dojść do jakiś przemyśleń po tym filmie, powinno dać mu się szansę do samodzielnego przemyślenia pewnych kwestii. Te końcowe napisy jest to, moim zdaniem, największy minus całego filmu. Obraz całkiem dobry, mam andzieję, że twórcy będą dalej się rozwijać w tym kierunku, a może kiedyś obejrzę coś naprawdę bardzo dobrego ich autorstwa. Pozdrawiam.