Nic dodać, nic ująć.
To jest takie śmieszne przecież.
Ubaw po pachy :)
A według mnie się czepiacie, bo wydaje mi się, że autor postu zwyczajnie nabija się z opisu filmu, w którym dokładnie takich słów użyli. Zwróćcie na to uwagę. Powyższy post jest ironią, a autor zwraca uwagę, w jaki sposób został opisany ten film...
Zwróć uwagę na opis tego filmu. Wg mnie autor postu zwyczajnie śmieje się i ironizuje z tego, w jaki sposób został opisany ten film. W tytule posta dosłownie zacytował pierwsze zdanie tego opisu... Mnie też się to rzuciło w oczy, kiedy czytałam opis.
Sory ale tutaj nie ma miejsca dla ironii. Ten film jest piękny i troche śmieszny ale przede wszystkim niesamowity!
Niesamowita komedia o obozie koncentracyjnym.
Holocaust przedstawiony jako coś pozytywnego
.
Niech mi ktoś powie co w tym takiego śmiesznego i niesamowitego.
Żałuję, że również nazizmu i Hitlera nie przedstawiono tu jak czegoś bardzo wesołego :)
Ja ci proponuje najpierw zobaczyć ten film a potem oceniać. To tak logicznie rzecz biorąc bo chyba zapomniałeś o kolejności :)
Ja ten film oglądałem nawet kilka razy.
Za każdym razem był dla mnie równie zły i niesmaczny.
Oceniłem zgodnie z tym jak go odebrałem i jak mi się podobał.
Wydaje mi się, że nie zrozumiałeś przesłania tego filmu... Proponuję obejrzeć raz jeszcze i skupić się na relacji ojciec-syn
"Holocaust przedstawiony jako coś pozytywnego"? chyba żartujesz? na pewno ten film oglądałeś? Przedstawiono go jako potworny koszmar,przed którym ojciec stara się chronić dziecko......film dla mnie niesamowicie wzruszający i nie do zapomnienia.
komedia? co było śmiesznego w tym filmie? mężczyzna, próbujący ochronić swoje dziecko przed okrutną prawdą, że w każdej chwili może zostać rozstrzelane, albo zagazowane? poruszają mnie sceny, kiedy główny bohater nie ma już sił, a jednak walczy dalej dla osoby, którą kocha. kiedy uśmiecha się dla swojego dziecka i stara się oszczędzać mu cierpień, jednocześnie wiedząc, że najprawdopodobniej przyjdzie im umrzeć. to jest tragiczne.
trochę empatii, wczucia się w klimat filmu... o nic więcej nie proszę. to tak samo jakby mówić (wiem, że mało odpowiednie porównanie, ale ciśnie się na myśl), że dzień świra to cudowna komedia, przy której można się pośmiać, a nie tragiczny obraz człowieka, który nie wie, co zrobić ze swoim życiem.
tyle ode mnie. :)
Wg ciebie w tym filmie Holokaust jest tu przedstawiony jako coś pozytywnego? Albo widziałeś inny film, albo jesteś ślepy, albo - i ku temu wyjaśnieniu bym się skłaniał - jesteś koszerny. Garbate noski zawsze utyskują, gdy ktoś próbuje ruszyć Przedsiębiorstwo Holokaust. Doskonałe kino w najmniejszym stopniu nie gloryfikujące nazizmu, wręcz przeciwnie. Trzeba być geniuszem, żeby nakręcić komedię o takiej tematyce i przesłaniu. No i jak widać, trzeba mieć trochę oleju w głowie, żeby ją zrozumieć.
trochę masz racji,
muszę przyznać, że to dość dziecinna komedia o holocauście, zdecydowanie wolę poważniejsze kino pokroju Listy Schindlera
Ja tu nie widziałam nic dziecinnego. Fakt, film jest mocno specyficzny, ale właśnie w tym jest jego piękno. Ukazuje nam postać człowieka, niepoprawnego optymisty, który w dość nietypowych okolicznościach poznaje kobietę swojego życia, z którą później zakłada rodzinę. Piękna, bajkowa idylla? Sielankowy początek? A czy życie nie bywa czasami tak brutalnie przewrotne? Wiem, że sztuką jest dostrzec kontrast, między zabawnym początkiem historii, a jej tragicznym i wzruszającym końcem, ale taka właśnie jest ludzka egzystencja. Ludzie przed wojną też byli szczęśliwi, głowie dlatego, że nie zdawali sobie sprawy z nadchodzącego niebezpieczeństwa. Film pięknie obrazuje też poświęcenie zwykłego człowieka, ojca, którego jedyną bronią jest umiejętność rozbawiania innych. Nie jest silny, męski czy waleczny, ale ten z pozoru słaby człowiek daje dowód niesamowitego poświęcenia - chroni kruchą psychikę swojego dziecka przed piekłem, którym bez wątpienia był obóz koncentracyjny. Nie bacząc na trudy i niebezpieczeństwa postanawia wmówić swojemu dziecku, że bierze udział w zwykłej zabawie. Czasem mocno ryzykuje, ale nawet wtedy, gdy wraca mocno zmęczony i obolały po pracy nieustannie podtrzymuje swojego synka na duchu. Myślicie, że kogoś byłoby na to stać? Trzeba mieć naprawdę silną psychikę, by tak sprawnie grać i nieustannie okłamywać samego siebie, nie dopuszczając tej jedynej, wracającej jak bumerang myśli, że to wszystko i tak skończy się ich śmiercią. Nie wiem czemu nie potraficie dostrzec piękna tego filmu, bo ja już na samą myśl o nim zaczynam płakać, gdyż to jeden z najpiękniejszych dowodów miłości, na jakie stać zwykłego człowieka w tak paskudnych, niegodziwych i potwornych warunkach.
Podpisuję się obiema rękami! Moim zdaniem film jest świetny a cała reszta na temat tego dzieła została już powiedziana (napisana;)
Sama nie opisałabym tego lepiej. Uważam dokładnie tak samo jak ty - rapi_aga, nie wiem jak można uważać ten film za głupią komedie o holocauście .. naprawdę nie wiem.
Oglądałam dwa razy. Pierwszy raz - w szkole, drugi - w domu. I faktycznie, historia wydaje się śmieszna, ale to dzięki pewnym momentom, które tryskają humorem. Sam początek filmu, kiedy Guido poznaje Dorę, napawa optymizmem, więc od razu się myśli: Gdzie tu miejsce na Holocaust? Pragnę uświadomić, że tragedia Holocaustu jest tutaj przedstawiona, jednak nie bezpośrednio jak w innych filmach. Czym to jest spowodowane? Postacią Guida, którego sam widok wystarczy, by się uśmiechnąć. Jego osoba była niesamowicie optymistyczna, czym "zarażał" nas, oglądających. Ale czy w filmie nie było przedstawionej tragedii? Giosué uratował się tylko dlatego, że nie poszedł do kąpieli, ale reszta dzieci zginęła. A sam film miał pokazać nie tyle te wszystkie zbrodnie niemieckie, co relacje międzyludzkie oraz miłość między ojcem a synem.
Przyznam, że końcówka mnie niesamowicie zaskoczyła. Guido... Och, no popłakałam się. Spodziewałam się innego zakończenia po takim początku i takim wykonaniu.
Dokładnie tak. Zresztą to nie jest taka typowa komedia, gdzie roi się od głupich wulgarnych żartów, gdzie jest frajer, który jest poniżany przez innych, gdzie jest mąż, który narzeka na żonę, gdzie jest puściutka dziewczyna śmiesząca wszystkich swoją głupotą. Nie, to nie jest taka komedia. Jest to film, w którym gra komik. FAcet gra człowieka na luzie, przezabawnego kawalera i gra z taką lekkością, charyzmą i dozą poczucia humoru, że mimowolnie się człowiek uśmiecha. Nie, tam ani razu nie pojawił się niestosowny tekst na temat holocaustu. Owa 'komedia' jest do połowy filmu, potem fabuła się drastycznie zmienia i tak naprawdę to z sielankowej komedii robi się dramat. Ktoś powie - jaki dramat? Ojciec sobie cały czas żartował sobie z synem, nie przejmował się tym gdzie jest, nic go nie martwiło. Jeżeli ktoś tak postrzegł ten film, to świadczy o tym, że jest wyjątkowo płytką osobą. Guido tak naprawdę toczył rozpaczliwą walkę o życie. Przede wszystkim miał pod opieką syna. Nie mógł mu powiedzieć, że dosłownie krok ich dzieli od śmierci. No bo.. kto by powiedział tak po prostu do dziecka 'siedź cicho, bo Cie zamordują!'. Nie chciał, żeby mały bał się. Niech mysli, że to jest zabawa. No i słusznie, oszczędził chłopcu wielu zmartwień. Bał się też o swoją zonę. Wreszcie; bał się o siebie.
Cameron_baum - naprawde uważasz, że w którymś momencie w filmie holocaust był wyśmiany, a sam film jest prześwietną, przezabawną, lekką komedią?
To smutne, że niektórzy ludzie nie rozumieją tej rozpaczliwej walki ojca o życie syna.
To jest dramat wojenny połączony z humorem głównego bohatera ... a czemu główny bohater wyczynia przez cały film takie przezabawne gagi ?? Bo to jedyny sposób, aby syn nie zorientował się, że dzieje się coś złego, że lada chwila może stracić rodziców lub sam straci życie.
Dla mnie osobiście jest to jeszcze bardziej przygnębiający obraz niż wiele innych filmów o wojnie i holocauscie, w których wieje grozą .... aż ciarki przechodzą.
Tu nie ma nic do zrozumienia.
Po co dorabiacie jakąś fałszywą teorię jaki to ten film nie jest wspaniały?
Ot, zwyczajne przedstawienie "wojny na wesoło" z tym przygłupem Benigni.
To wszystko.
Wcale nie ma tu nic wesołego i nic nie ma śmieszyć.
Współczuję Twoim przyszłym dzieciom, skoro nie rozumiesz idei tego filmu. Przecież główny bohater robi to wszystko dla dziecka. To jest jego "podstęp" ...zastraszone dziecko może być nie obliczalne, a wmówienie mu że wygra czołg uratowało mu życie. I to jest główny wątek... Zezwierzęcenie też pokazano - patrz dr Lessling, ale holocaust absolutnie nie jest tu głównym wątkiem!
Dla mnie nawet wymalowanie konia wuja Guido było tragiczne. A Guido po prostu zgrywał przygłupa jak to nazwałeś, ale nim nie był. Dobrze wiedział, co go najprawdopodobniej czeka. Ale nie dał synowi myśleć, że są pokonani i "skończeni".
Twoje wypowiedzi są dla mnie banalne i wybacz...lecą na kilometr jakimś bucem.
Wiesz myślę, że poprostu nie powinieneś sięgać po ambitne filmy, bo jak widać zwyczajnie ich nie rozumiesz, a jak wiadomo jak się czegoś nie pojmuje uważa się to za głupie próbując uchronić się od przykrej prawdy - jesteś zbyt płytki by zrozumieć film. Pozdrawiam.
Mnie w tym filmie nic nie śmieszy.Ani jedna scena.
A sam pomysł jest bardzo prosty.
Przedstawić wojnę na wesoło i troskę tatusia nad synkiem.
no bez przesady :) przecież sama ta scena z tłumaczeniem [patrz - post niżej :)] była rewelacyjna!
Pamiętam tę scenę.
Też mnie to nie śmieszy...
Każdy lubi co innego.
Jednak nie podwyższy to mojej oceny :)
No cóż, każdy ma prawo do własnego zdania :) mi tez sie nie podobało kilka światowych, bardzo popularnych produkcji, które to na filmwebie zbierały same pochwały [m.in. "Lśnienie", czy "Siedem dusz"]. O gustach sie nie dyskutuje, a fakt faktem, że akurat ten film naprawdę może zostać źle odebrany, nie oszukujmy się
Dobrze że jeszcze są tu tacy normalni jak ty co rozumieją że się komuś coś może nie podobać.
Mimo że jest okrzyknięte wielkim filmem.
Może być źle odebrany i znam parę osób które są tym filmem też zniesmaczone.
Ekhm!
A o gustach się właśnie dyskutuje moja droga, bo na tym polega dialog w całym życiu - O DYSKUTOWANIU O GUSTACH.
Nie powtarzaj po kretynach tego debilnego powiedzenia bo jest błędne i bezsensowne.
Bardzo ładnie proszę.
Chodziło mi raczej o komentowanie czyiś gustów [gust? nie wiem jak to się mówi ;x]. Dyskutować można jak najbardziej, ale już mówić, że ktoś jest głupi i niedorozwinięty, bo mu się nie spodobał jakiś film. Oczywiście nie twierdzę, że ktoś tutaj akurat powiedział o kimś, że jest głupi i niedorozwinięty, ale chodziło mi tu ogólnie o obrażanie innych ;)
Zresztą - co innego jak ktoś zrozumie film, przesłanie itd, ale uzna, że gra aktorska go nie przekonała, sama idea była denna, a i ogólnie cały film słaby i go nie przekonał, a co innego jak ktoś mówi, że film mu sie 'nie podobał, bo był głupi i tyle'. :)
To ja właśnie o tym mówię - że zawsze komentujemy czyjeś gusty, tak jak ktoś komentuje tutaj mój/moje.
Ja nie mówię nikomu że jest niedorozwinięty jeśli mu się mój film nie podobał który dla mnie jest przewspaniały.
Rzecz w tym że jeszcze taki się nie urodził co by każdemu dogodził.
W sumie to nie wiem bo ja praktycznie wcale nie piję to ciężko mi wyrobić... ale możesz coś zaproponować to przyjmę chętnie :D
Często te najprostsze pomysły są najlepszymi.
Zadziałało... choć nie na wszystkich ;)
Nie zrozumiałeś, że ten film nie ma na celu śmieszyć. Szczerze mówiąc też się nie zaśmiałam, ale zabolała mnie tragedia zwykłego człowieka. Nie jakieś wyheroizowanie, a prosty zwykły koniec szczęścia rodzinnego. I zachowanie ludzi -patrz szkoła, scena z wymalowanym koniem czy sklepem "Żyda" ... Najgorsze jest, że takie rzeczy (na różnych polach, nie tylko antysemityzmu) się zdarzają. Przecież krytykę można stosować konstruktywnie, a ludzie wolą takie "przedszkolakowe" metody żeby komuś dokopać... No bo co komu winny był Guido... Że znalazł swoją miłość?
Oprócz tego, że film jest cudowny, to nieźle się na nim uśmiałem ;) Najbardziej podobała mi się scena z tłumaczeniem niemieckiego żołnierza :D
Człowieku takich bzdur dawno nie czytałem, nie wiem czy twój post miał być na początku prowokacją, czy co ci tam strzeliło do głowy, ale od razu widać że ty tego filmu nie widziałeś, przeczytałeś co najwyżej opis i chciałeś zabłysnąć, tylko nie wiem czym, bo po przeczytaniu twoich postów już nic nie rozumiem. Na początku opowiadasz głupoty, uważasz że film ci się nie podobał, później jednak twierdzisz że oglądałeś go kilka razy i jest dla ciebie niesmaczny, nie wie o co ci chodzi, może oburzyłeś się samą koncepcja, że w tak ciężkim temacie są poruszane zabawne kwestie, a całość zostaje przedstawiona, humorystycznie. Jak by nie było, odsyłam bo obejrzenia filmu, i skończ już wypisywać te głupoty, bo z każdym postem się pogrążasz.