Życie jest piękne

La vita è bella
1997
8,4 290 tys. ocen
8,4 10 1 289898
8,0 48 krytyków
Życie jest piękne
powrót do forum filmu Życie jest piękne

Nic dodać, nic ująć.
To jest takie śmieszne przecież.
Ubaw po pachy :)

rose_fw

Będzie dobrze.
Nie przejmuj się.
Będę już grzeczny.
Słowo honoru.

cameron_baum

Widać, że jesteś inteligentnym gościem i wyrobionym widzem, więc czuję się trochę zmuszony wesprzeć Cię i napisać, że mnie również ten film się nie spodobał. Podziwiam opanowanie i chęć odpisywania co poniektórym oświeconym głupcom. Film Ci się nie spodobał i tyle. Nie rozpisywałeś się, ale myślę, że kumam o co Ci chodzi, bo sam mam podobne odczucia, więc napiszę o swoich.

Ten film jest słaby. Nie jest zły, ale z pewnością nie jest arcydziełem. Jasne, jest wzruszenie, łzy na koniec, ale jest w tym jakiś fałsz. Kicz i naiwność straszna. Holocaust, który jest jakimś odległym potwornym tłem, który nie dotyka głównych bohaterów, którzy niejako kpią z cierpienia i śmierci, która dotyka wszystkich oprócz nich (tak, tak wiem - błazen na końcu ginie, ale piszę o moim odczuciu na koniec). A to tylko dzięki humorowi i pogodzie ducha. Always look on the bright side of life. Film jest sprawnie obmyślony, żeby w końcowej scenie wywołać krokodyle łzy, ale kosztem ukazania obozu koncentracyjnego jako placu zabaw dla dla dzieci i zabawy w chowanego. Nawet w najtragiczniejszych czasach są chwile na uśmiech, co można było pokazać z klasą np. w "W Ciemności" Holland. Tutaj jest tylko blaga i tanie wzruszenie dla mas kosztem relatywizowania niewyobrażalnego. W obozach koncentracyjnych ludzie umierali w błocie w wyniku śmierci głodowej, tego w filmie nie zobaczycie, ale za to zrobi Wam się cieplej na serduszku.
Od razu zastrzegam, że nie odpowiadam na standardową litanię:
- nie zrozumiałeś przesłania (oczywiście, że zrozumiałem przesłanie, średniorozgarnięty gimnazjalista zrozumie przesłanie tego filmu)
-nie zrozumiałeś filmu
-nie wiesz, co to ambitny film
-jesteś poje***y
PS. Chyba duża częsć krytyków podziela moje zdanie.
http://www.metacritic.com/movie/life-is-beautiful

Wina_Woltera

Dobrze więc, zaczynamy.
1. Bohaterowie "niejako kpią z cierpienia i śmierci, która dotyka wszystkich oprócz nich". W którym niby miejscu jakikolwiek bohater ARCYDZIEŁA Benigniego kpi sobie ze śmierci? Pytam, bo film widziałem kilkadziesiąt razy i naprawdę nie potrafię pojąć, że coś takiego mi umknęło. Bo chyba nie mówisz o słynnej scenie tłumaczenia z języka niemieckiego na włoski- to jeden z najmocniejszych "momentów" w filmie, uderza w ludzkie uczucia nieporównywalnie bardziej niż wiele innych filmów o tematyce Holocaustu. Dlaczego? Scena jest świetnie napisana, te kilkanaście zdań "tłumaczenia" jest brawurowo wypowiedzianych przez Benigniego, zresztą sam tekst również jest cholernie zabawny. Widz mimochodem zaczyna się śmiać, ale po chwili śmiech staje się gorzki. Mając jakąkolwiek wiedzę na temat drugiej wojny światowej człowiek zaczyna się zastanawiać, dlaczego się śmieje z największego bestialstwa w dziejach ludzkości. Ale Benigni nie każe śmiać się z Holocaustu. On nawet nie chce wywołać takiego wrażenia. To jego sposób nie tylko opowiedzenia historii, ale i zadania pytań, na które nigdy nie otrzyma odpowiedzi. Dlaczego człowiek był zdolny do czegoś takiego? Zauważ, że cały film zawiera kilka podobnych epizodów- by wspomnieć tylko próbę wytłumaczenia synkowi, dlaczego psy i Żydzi nie mogą wejść do sklepu lub rozmowę na temat tego, że "palą ich w piecach i robią z nich mydło". Gdyby ktoś na początku XX wieku przepowiedziałby takie wydarzenia, większość być może zareagowałaby w ten sam sposób jak główny bohater- "Przecież to niedorzeczne!" Niestety coś, co wydawać by się mogło tak głupie, że aż śmieszne, okazało się prawdą. O tym właśnie mówi Benigni. Robi to po mistrzowsku, może trochę szokuje, ale i tym samym prowokuje do przemyśleń. I to bez mililitra sztucznej krwi.
I może po raz kolejny powtórzę- reżyser nie robił dokumentu ani też filmu, który miałby w jak najlepszy sposób odwzorowywać realia obozów zagłady. On nie chciał stworzyć kolejnej "Listy Schindlera". Chciał zrobić film, który ukaże, że życie może być piękne. I to nawet wtedy, gdy przychodzi walczyć o nie każdego dnia. Walczyć, by ukochane dziecko nie dowiedziało się o tym, w jakim piekle przyszło mu żyć.
PS. "Chyba" to krytycy cholernie entuzjastycznie przyjęli ten film, czego dowodem jest garść wielu prestiżowych nagród.
PS2. Daruj, ale muszę ustosunkować się również do tego: "Widać, że jesteś inteligentnym gościem i wyrobionym widzem". Akurat autor tematu W ŻADNYM swoim poście nie dał nawet cienia złudzenia, że może być "inteligentnym" lub też "wyrobionym widzem". Nie miał ABSOLUTNIE ŻADNYCH argumentów, a jedyne co potrafił powiedzieć, to "komedia o holocauście"- "holocaust" pisany oczywiście z małej litery, bo taki z niego wielki znawca i autorytet w dziedzinie znajomości czasów drugiej wojny światowej, co nie wie, że Holocaust pisze się z wielkiej litery.

ed j. rush

miałem się to tego odnieść, ale zapomniałem. będzie krótko, bo nie zamierzam nikogo przekonywać, tym bardziej, że piszę o swoich odczuciach po filmie, a to sprawa dla każdego bardzo indywidualna.
Źle się wyraziłem zwalając winę reżysera na bohaterów.
Ja rozumiem i wyłapuje te wszystkie artystyczne zabiegi, przesłania, środki wyrazu, reżyserskie zagrania, subtelności scenariusza itd, tyle tylko, że ich nie kupuję. Też mogę napisać scenariusz, dajmy na to o dzielnej afgańskiej dziewczynie, której własna rodzina odcina nos i ją podpala, bo ktoś rozniósł plotkę we wsi, że odważyła się spojrzeć na obcego mężczyznę. A dziewczyna mimo wszystko nie straci pogody ducha i będzie pokrzepiająco żartować. Wszystko będzie bardzo wzruszające, wręcz łapało za gardło i wyciskało łzy z największych twardzieli. Ale jakim kosztem? Czy to nie będzie już inżynieria filmowa, gdzie fabuła jest tylko tłem dla konkretnych uczuć?
Jasne, też się poryczałem na ostatniej scenie, nie dało się inaczej. Tylko zaraz poczułem, że w tych emocjach są jakiś fałsz i blaga.

Co do autora, to że jest inteligentnym gościem, wyczułem moim 6 zmysłem xd. Autor po prostu nie miał zamiaru nikomu niczego udowadniać ani bić się na argumenty i tyle.

Wina_Woltera

"Czy to nie będzie już inżynieria filmowa, gdzie fabuła jest tylko tłem dla konkretnych uczuć? "
Czyż nie po tym poznaje się znakomite filmy? Wpływają na emocje widza, prowokują do przemyśleń, nie pozostawiają go obojętnym.

"Autor po prostu nie miał zamiaru nikomu niczego udowadniać ani bić się na argumenty i tyle."
Autor po prostu chciał zaistnieć, sprowokować, obrazić każdego, kto ma inne zdanie niż on- czyli używając internetowej terminologii, okazał się zwykłym "trollem"- bezmózgim debilem, kretynem, którego wstyd bronić, naprawdę ;)

ed j. rush

Hold on! Właśnie autor w ogóle nie podjął tematu, (poza paroma wyjątkami - i to w kulturalny sposób), nie odpowiedział na zaczepki i obelgi (na normalne komentarze zresztą też nie). Gdzie on obraził ludzi o innym zdaniu niż on w tym jakże krótkim poście? Chciał sprowokować wyrażając swoje odmiennie zdanie, i jak widać mu się udało. Nie obrażając nikogo wpienił masę ludzi swoim lakonicznym komentarzem, a to już jest sztuka :D Pokazał, że masa inteligentnych ludzi, którzy zachwycają się "Życie jest piękne" potrafi hejterzyć jak gromadka gimnazjalistów. To jest wręcz art trolling, jak dla mnie w wersji bardzo, bardzo Light.

Wina_Woltera

"Po co dorabiacie jakąś fałszywą teorię jaki to ten film nie jest wspaniały?
Ot, zwyczajne przedstawienie "wojny na wesoło" z tym przygłupem Benigni."

"Wydaję werdykt w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej i Anny Marii Wesołowskiej."

"Aha czyli to film o holocauście bez holocaustu?
To jak człowiek z głową ale jednak bez?"

"W dupie mam księży, kościoły i to co można albo i nie."

"Tak, żebyś wiedział że jestem taki zajebisty z moim awatarem.
A ty jesteś szaraczkiem którego depczę jak robaka.

PS - Tylko ciotki kropkują przekleństwa."

"Nie, jebnał z morgenstera."

NO RZECZYWIŚCIE NAJBARDZIEJ KULTURALNY USER FILMWEBU. savoir vivre opanowany do perfekcji.

cameron_baum

Podział filmów na gatunki jest wymysłem przemysłu filmowego, ponieważ łatwiej im ustawiać filmy na półkach w sklepie oraz dużo łatwiej je reklamować, inną kwestią jest to jak widzowie szufladkują sobie filmy do konkretnych gatunków, bo oto np. do koszyka z napisem komedia lądują filmy takie jak: American Pie, wspomniany wyżej Życie jest piękne, Dr Strangelove czy np Jak rozpętałem drugą wojnę światową. Takie zestawianie filmów nie ma żadnego sensu, no ale przemysł jakoś je posortować musi i stąd biorą się tak idiotyczne sytuacje że ktoś przeczyta komedia w opisie filmu, chce obejrzeć łatwy i śmieszny film, a dostaje wspaniały choć nieco smutny obraz opowiadający o potędze miłości, a przede wszystkim otrzymuje film trudny, film nad którym trzeba się zastanowić, który zostaje w pamięci przez długi czas i przez to ma niewiele wspólnego z większością popularnych komedii. Według mnie przy tym filmie nie powinno być żadnych określeń gatunku, jedynie powinien być wspomniany jego temat, żeby nie wprowadzać widza w błąd i pozwolić mu na obiektywną ocenę nie podyktowaną wcześniejszymi założeniami wynikającymi z gatunku....

cameron_baum

A co Cię tak ubawiło??? Zabijanie dzieci, które siłą były wyrywane matkom z ramion? Czy śmieszyła Cię scena, gdzie owe dzieci jechały do komór gazowych ciężarówką i machały swoim rodzicom na pożegnanie? Co Cię tak ubawiło????

Kajaga

Why so serious? Why so serious????

ocenił(a) film na 10
cameron_baum

Otóż to. W tym filmie nie ma nic śmiesznego. Pokazanie wojny i holokaustu w ten sposób powoduje, że wydają się one jeszcze bardziej tragiczne. I nie zgodzę się, że film jest komedią. Dramat ojca jest niesamowicie przedstawiony. Jeden z lepszych filmów jakie widziałem.

ocenił(a) film na 8
Czarnes

Zgadzam się. Jednak odebrałam ten film trochę inaczej. Dla mnie głównym wątkiem nie była wojna czy holokaust. Wg mnie chodziło o pokazanie pięknego życia syna. Jak dla mnie to ten ojciec był prawdziwym bohaterem, ponieważ potrafił pokazać synowi walory życia. Malec nawet nie wiedział w jakim niebezpieczeństwie się znajduje, a to wszystko dzięki swojemu tacie. :)
9/10 <3