Emmerich kręci najprawdopodobniej najbardziej wysokobudżetowe gnioty w historii kina.
O ile jeszcze inne jego filmy w stanie upojenia alkoholowego da się jakoś wytrzymać, o tyle tutaj trzeba wypić kilka kieliszków nerwosolu, co by nie rzucić się z siekierą na płytę DVD z tym obrazem.
Mamuty na pustyni, dzikie plemienia brechtające po angielsku, piramidy, tygrysy szablo zębne (oj Diego by się zdziwił gdyby to zobaczył), przerośnięte kurczaki, jakaś magia i cuda niewidy. Nawet jedna gwiazdka to za dużo dla tego syfu.
Crap roku !!
Plusy - nie ma
Minusy - są...
Moja ocena - 1/10
PS. Przepraszam, czy jest możliwość kliknięcia na pół gwiazdki? ;)
100% racji. Az szkoda komentowac tego gniota. Arcydzielo w swoim gatunku, a ten gatunek to: kaka. Siegnal dna kompletnego. Nie mam pojecia, czy on widzial w ogole ten film? Przeciez on jest taki glupi i tragiczny, zenujacy i denny, ze nie wiem czy sie smiac, czy plakac. Chyba jednak plakac, bo moglem te 90 min wykorzystac na cos lepszego.
Musze jednak tez dodac, ze jego dwa tytuly, a konkretnie " Stargate " i
" Universal Soldier " to calkiem przyzwoite filmy. No, ale 10.000BC to rzeczywiscie cos strasznego.
Nie polecam, strata czasu! Roland, co ty brales? :D
"brechtające po angielsku"
Kurna czemu wszystkim to przeszkadza? A po jakiemu mieliby gadać? Są różne plemiona, mówią różnymi językami (przynajlmniej tak zrozumiałem, choć z tego dzieła trudno cos zrozumieć). My rozumiemy tylko język plemienia głównego bohatera. Więc ten jeden język zrobili angielskim żebyśmy (a raczej angole)zrozumieli. Chcielibyście słyszeć cały czas przez półtorej godziny jakiś bełkot, który byłby naśladownictwem starożytnego języka, a treści dowiadywać się przez napisy (a skąd twóra napisów wiedziałby co to znaczy?)??
I żeby nie było że filmu bronię bo to kompletna klapa. 2/10 sam nie wiem za co. Wkurza mnie tylko ten jeden argument, który jest bez sensu. Dodam za to swój własny, którego Grifter nie wymienił:
-wszyscy jaskiniowcy są pięknie ogoleni, lub mają wspaniałe bródki
„Roland, co ty brales?”
Dobre pytanie. Jakbym miał okazję zapytałbym się. Ale musiało go mocno trzymać jak kręcił film…
„A po jakiemu mieliby gadać?”
Z pewnością nie po anglosasku. Najwięcej odwagi miał Annaud realizując „Walkę o ogień”. To było coś !!
„wszyscy jaskiniowcy są pięknie ogoleni, lub mają wspaniałe bródki”
Już o tym nie chciało mi się pisać. Za to jeszcze bardziej śmieszył mnie „garnitur ładnych, lśniących ząbków” u każdego. Toć już nawet taki kolorowy blockbuster jak „Piraci z Karaibów” postarał się o większą dozę realizmu w tym aspekcie…
PS. Ale tygrys animowany był ładnie. Fajna kicia :)
No tak już wiem za co 2, a nie jeden za tygrysa.
Tak jeszcze wracając do języka to po jakiemu oni wg Ciebie powinni gadać?
Najlepiej by było, jakby w ogóle się nie odzywali...
Filmu też mogliby nie kręcić...
Zgadzam się nawet 2h biegania po lesie w "Apocalypto" są lepsze od tego dna.Scenariusz do tego filmu to chyba jakiś amator napisał ...Dawno takiego szajsu nie oglądałem.
nie rozumiem jak możesz porównywać te filmy? gibson , zchranil aplcalypto , ale sam fakt nakrecenia go w ich naturalnym jezyku jest sporym plusem. apocalypto ma chociaz cel, szkoda ze tak glupi ,ale cel pozostaje celem.
Mam do Was jedno pytanie: czy żeby film dla Was był ok to musi być realistyczny - tzn zgodny z życiem do bólu ? To jak ocenisz LOTR czy Star Wars ?
Nie chcę bronić "10.000 BC", film dla mnie 6/10; idealny film na wieczór przy browarku, czasem lubię obejrzeć dla rozrywki jakiś prosty film, lepsze to niż część współczesnych horrorów.
"Mam do Was jedno pytanie: czy żeby film dla Was był ok to musi być realistyczny"
Absolutnie nie. Ale nie może też powalać tanim infantylizmem, którego stężenie w tym filmie przekracza ludzkie pojęcie.
Prosta rozrywka - tak, głupia rozrywka - nie.
A tak w ogóle na marginesie, nawet jeśli obniżyć próg tolerancji na wszelkiej maści debilizmy, to i tak film nie spełnia jakichkolwiek nadziei na dobrą zabawę, bo jest śmiertelnie nudny. Kilka marnych scen akcji (w dodatku nie mających większego znaczenia dla rozwoju fabuły jak np. scena z przerośniętą łateczką) przykrywa tylko przeraźliwie marny exodus bohaterów, który ciągnie się niemrawo przez ponad godzinę...
Nie wspominając nawet, że Roland wyraźnie zrobił swój film dla gówniarzerii (sam zresztą się do tego przyznał w jednym z wywiadów), w efekcie czego, nawet sceny walki są nakręcone żałośnie - pełne chaosu, niepotrzebnego slow-motion i zwyczajnej chałtury (włócznie owszem przebijają ciała wrogów, ale na ostrzu nigdy nie uświadczysz śladów krwi...litości). Ot cały '10.000 BC'...