Szłam do kina obawiając się gniota w stylu Apocalypto ale miło się zaskoczyłam. Co prawda na lekcjach historii to twórcy tego filmu chyba zbytnio nie uważali ale film miły i przyjemny.
Trochę bałam się że mieszkańcy Afryki przemówią tym samym językiem co ci zza gór ale na szczęście o tym pomyślano.
No i warto wybrać się do kina bo na komputerze czy telewizorze film nie zrobiłby większego wrażenia, jednak duży ekran jest ważny. ;)
"Szłam do kina obawiając się gniota w stylu Apocalypto "
Buahaha, chyba żartujesz, Apocalypto to wręcz perła, a to cos, to zwykły szary kamień. Ta wypowiedź to żart?
I ja również. Apocalypto nie uważam za perły...chyba że porównywać by obraz Gibsona do tego. Wtedy oczywiście, że tak.
Roland Emmerich chyba przechodzi kryzys wieku średniego. Schematyczna przesiąknięta patetyzmem obfita w bardzo wiele głupich błędów bajka z ograniczeniem wiekowym DO LAT 13.
Masakra...szkoda, myślałem, że Roland Emmerich zrobi coś jeszcze na miarę gwiezdnych wrót czy dnia niepodległości.
absolutnie nie
Apocalypto jest co prawda widowiskowe ale to jego jedyna pozytywna cecha
Gibson zrobił Johna Rambo starożytności, fabuła jest tak żałosna że aż dupę ściska
również uważam, że "Apocalypto" nie jest dobrym filmem, wg mnie jedynymi pozytywami tego filmu są realistyczne charakteryzacje, stroje i to, że mówili w starożytnym języku... ale i tak nie czułem tamtego klimatu... pod względem fabuły, zawiodłem się, spodziewałem się czegoś więcej... wydaję mi się, że ten film został zrobiony trochę na siłę, po sukcesie "Pasji"...
jeśli chodzi o "10.000 B.C.", uważam, że pomysł był świetny, ale wykonanie trochę złe, film posiada wiele błędów w fabule, wiele niedopowiedzeń, oraz niedociągnięć w realizacji niektórych scen... czasami się tak zastanawiam, jak można takie podręcznikowe błędy popełnić?... jak taki profesjonalny filmowiec może ich nie zauważyć i nie poprawić?... dziwne... razi też trochę ten angielski język...
"10.000" B.C." to film rozrywkowy, nastawiony na efekty specjalne, wizualne i dzwiękowe, w tej kategorii film jest moim zdaniem, po mimo tych w/w błędów, arcydziełem; oglądając go w kinie zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie... efekty specjalne i dzwiękowe prawie idealne, bardzo dobra muzyka, gra aktorska też nie najgorsza... stawiam ocenę 10/10 i czekam na dvd...
oczywiście, to tylko moja opinia, każdy jest inny i ma własne poglądy, zainteresowania, odczucia i ma do nich prawo... mam tylko nadzieję, że sposób ich wyrażania na forum trochę się zmieni, bo każdy ma prawo powiedzieć co myśli, ale nie ma żadnego prawa obrażać innych...
mam również nadzieję, że taka recenzja jaką trzasnął nam Pan Krzysztof Michałowski z Filmweb'u o "10.000 B.C." więcej się nie powtórzy; jest bardzo subiektywna, wyśmiewcza i poniżająca osoby, którym film się podoba, pokazuje brak tolerancji, psuje "profesjonalizm" tego portalu i relacje między użytkownikami Filmweb'u...
Pozdrawiam serdecznie!... ;)
"Dupe ściska" to Twój komentarz. Nie powtarzaj bezmyślnie napisanych kretynizmów, przez ignorantow z forum filmwebu, ale wyraź własne zdanie. Pragnę poinformować, że w Apocalypto była fabuła i to bardzo obfita jak na taki temat. Ale wy macie chyba sprane wnętrza czaszek, jeśli 10 000 b.c. oceniacie wyżej- BO EFEKTY? No śmiech na sali. Ten film w przeciwieństwie do dzieła Gibsona nie ma ŻADNEJ wartości. Jest naiwny, banalny, patetyczny, mnóstwo w nim błędów, już nie tylko historycznych. Naprawdę, wstyd aż czytać wasze komentarze.
Teraz:
Mauricio Esposito- 10/10 za dobre efekty mówi samo za siebie, jeśli podziwiasz film tylko za to, że pokazuje rozwój techniki wizualizacji w obecnym kinie to NIE MAM PYTAŃ (nawiasem mówiąć w 10 000 b.c. tylko Mamuty wyszły JAKO TAKO, ale bez rewelacji).
Aha pozwoliłam sobie zajrzeć w Twoje ocenione filmy i NIE MAM PYTAŃ po raz drugi (niepewnie, aczkolwiek całkiem poważnie spytam- ŻARTUJESZ z tymi ocenami?).
Nazwać coś arcydziełem, mimo MASY błędów (a właściwie samych błędów) to kolejne posunięcie do którego NIE MAM PYTAŃ.
Mi wypociny pana Michałowskiego, choć są dość ostre, podchodzą, bo są bardzo rzeczywiste. Przypominam, iż każda recenzja to subiektywna opinia.
Mój drogi, chyba napisałam że Apocalypto jedyne co zawiera ciekawego to efekty (w przeciwieństwie do 10 000), polecam czytanie ze zrozumieniem, było na maturze :)
Apocalypto pod względem historycznym jest odrobinę lepsze aczkolwiek zrobienie z głównego bohatera super herosa który wszystko potrafi a w koraliku na szyi ukryty ma helikopter i wytrych do jaskiń to już jak dla mnie przesada i wielka "psuja" tego filmu
JESTEM KOBIETĄ!
Ludzie ślepi jesteście? Szału już można dostać.
Mój post był nijako podsumowaniem waszych wspólnych wypocin. Czytanie ze zrozumieniem mam opanowane do PERFEKCJI, więc się o mnie nie martw.
Apocalypto jest KATASTROFALNIE lepsze pod względem historycznym od 10 000 B.C. W przeciwieństwie do tego drugiego chłamu, pierwsze dzieło zawiera suche fakty, okraszone w ciekawą przygodę. Może dlatego się nie podobało? Bo nie było naładowane mamutami, naiwnymi gonitwami i patetycznymi, "narodowościowymi" przemówieniami, a bohaterowie byli wykreowani dokładnie tak, jak przedstawiali się wtedy, a nie na poobieństwo ówczesnych ludzi. Nie zauważyłam żadnych HELIKOPTERÓW, koralików, ukrytych jaskiń- coś Ty sobie ubzdurała oglądając ten film, intryguje mnie to wyjątkowo?
Pytanie najważniejsze- co ma takiego 10 000 b.c. PRÓCZ efektów specjalnych?
Kochana, czytanie ze zrozumieniem obejmuje również zdolność wyłapywania ironii :)
Napisałam już raz - Gibson zrobił Johna Rambo amerykańskiej dżungi.
10.000 BC nie ma nic oprócz przygody (efekty nie są zbyt ładnie zrobione) bo ma to być film przygodowy.
I proszę, nie zachowuj się jak dziecko, rozumiem że masz ochotę ucałować Gibsona za Apocalypto ale czy ja nie mogę uznać tego za chłam? A czy nie mogę wyjść z kina zadowolona z 10 000? Moim zdaniem 10 000 idealnie spełnia założenia ładnego filmu przygodowego, Apocalypto zaś zdaje się mi marną próbą pokazania super bohatera w innym niż garnitur stroju.
Na koniec piękna rada dla Ciebie:
de gustibus... ufam, że wiesz jak idzie dalej :)
Kochana, ironie to naznacza się odpowiednio w wypowiedzi pisanej, ja Twoja pominelam.
Twoj argument, to zaden argument. Slepo powtarzasz idiotyzmy wypisywane na innym forum tegoz portalu. A dyskutowac to sie w ten sposob nie da (do tego sluzy ta cala piaskownica- rozumiem, iz zakladasz ten prowokacyjny temat w cely wszczecia jakiejs inteligentnej polemiki? No chyba, ze sie myle, wtedy wybacz mi i do widzenia z forum).
Wybacz mi, ale sluzenie sie lacina w tak blachej rozmowie, szczegolnie powiedzeniem, ktore w tym przypadku nie ma NIC do rzeczy, nie dodaje Ci inteligencji, wiec sobie to daruj.
nie przeczytalam ani pół innego tematu na tym portalu, daję swoje opinie na temat filmów a Tobie wyjątkowo ciężko przyjąć do wiadomości że moje wnioski mogą być inne niż Twoje. Pamiętaj - pokora jest cnotą :)
"Cyanide"
moje wypowiedzi na forum są moimi własnymi wypowiedziami; nie powtarzam niczego co inni napisali (jeśli coś jest podobne, to czysto przypadkowo), ponieważ ja, 99.9 proc. postów nie czytam na tym forum, ich poziom jest strasznie niski.
na Twoje "pytania", odnośnie mojej oceny filmu "10.000 B.C." i innych filmów, pozwolę sobie nie odpowiedzieć na nie, a dlaczego?... dlatego:
po pierwsze: musiałbym Ci napisać naprawdę bardzo długi tekst o tym, czym dla mnie jest ogólnie film oraz musiałbym przedstawić Ci po koleji elementy filmu "10.000 B.C.", / fabularne, wizualne, poszczególne sceny itp./, które pokrywają się czasami bezpośrednio, a czasami pośrednio z moim życiem, zainteresowaniami, poglądami i upodobaniami... nie chcę mi się pisać takiego kilku-stronicowego tekstu, tym bardziej, że...
po drugie: ...nic to nie zmieni. Ty film obejżałaś i nie spodobał Ci się, ja film obejżałem i spodobał mi się, ponieważ każdy człowiek jest inny i inaczej odbiera film wg indywidualnych, osobistych odczuć, więc ani Ty mnie, ani ja Ciebie nie przekonam do swoich racji... nie da się zmienić uczuć, gdyż są jedyne i niepowtarzalne, więc nie ma to sensu, tym bardziej, że...
po trzecie: ...posiadasz bardzo niski iloraz inteligencji emocjonalnej, po Twoich postach w tym temacie, widzę, że podchodzisz do sprawy bardzo osobiście i stwarzasz wrażenie, jakby ten film i jego ocena, była ogromnym problemem, sprawą życia i śmierci. nie możesz sobie psychicznie poradzić z tym, że komuś film może się podobać, że może się podobać bardziej od jakiegoś innego, który Ty uważasz za lepszy / może z zazdrości, że ktoś przez te dwie godziny trwania filmu był szczęśliwy? / i w związku z tym próbujesz na siłę, czasem bardzo agresywnie i apodyktycznie, przekonać, np.: mnie, do swoich racji... ja niestety na tak niskim poziomie rozmawiać nie zamierzam...
podsumowując: obojętne ile i co napisałbym aby wytłumaczyć Ci dlaczego uważam właśnie tak, Ty i tak tego nie zrozumiesz, nie będziesz tego tolerowała. będziemy kręcić się w kółko: ja coś napiszę, Ty mi odpiszesz, znów ja Ci odpiszę itd., całkiem jak dzieci w przedszkolu: "ja mam fajną zabawkę!... nie, bo moja jest fajniesza!...". żadnego sensu i wartości merytorycznej ta dyskusja mieć nie będzie. każdy post mój i Twój będzie niepotrzebnie zaśmiecać forum i pogrążać ten portal.
pozdrawiam!...
Dla mnie 10 000 rówiez jest lepszy od pięknego wizualnie acz nudnego fabularnie Apocalypto
BC jest brzydszy od apocalypto, efekty specjalne jak na dzisiejsze czasy również nie zachwycały ale nie to najwżniejsze
grunt że mi się nie nudziło i nie zasnąłem w kinie jak na filmie Gibsona
Cyanide, proszę zrozum że na tym forum każdy powinien dać SWOJĄ opinię na temat filmu, a nie polemizować z Twoją. Przyjmij do wiadomości że dla niektórych apocalypto to nie jest wielkie kino, a jedynie stracone dwie godziny. Tobie się podobał? Proszę bardzo. Ale nie wmawiaj mi że jestem jakiś upośledzony w tym temacie bo nie podoba mi się coś co podoba się Tobie.
Zajrzałem w Twoje oceny filmów i również mógłbym polemizować na temat wielu z nich, ale nikt nie ma prawa wmawiać drugiemu co ma mu się podobać a co nie.
Przyjmij do wiadomości że ja, merineth i Mauricio Esposito nie pokłonimy się przed "dziełem" Gibsona, tylko dlatego że Ty tak mówisz, za to z przyjemnością obejrzeliśmy 10 000 BC. Dasz nam karę? :>
PS.
Mauricio Esposito: w Twoje oceny też zajrzałem, to dopiero zwaliło mnie z krzesła :D Z Tobą to dopiero mógłbym polemizować, z czystej ciekawości. Twój poziom inteligencji nie uwałaczałby tej dyskusji, na pewno byłaby dojrzalsza niż z "niektórymi" na tym forum. ;)
Ludzie, wy jesteście jacyś niepoważni.
Odpowiem ogólnie, bo każdy z was napisał równie bzdurny i bezsensowny post- JEŚLI NIE MACIE ZAMIARU DYSKUTOWAĆ, to po co wchodzicie na forum internetowe? Rozumiem, że coś może wam się podobać, rozumiem, że coś może wpływać na was emocjonalnie (zakochacie się w aktorce, w trawie, plenerze, widokach, mamucie, piramidzie etecera etecera, czy cóż tam chcecie), jednak nie rozumiem już, dlaczego we właściwy dla osoby inteligentnej sposób, nie potraficie bronić swego "arcydzieła"? Wypisujecie tu jakieś androny na mój temat, które kompletnie nie wiążą się z tematem. Musicie być wyjątkowo ograniczeni, jeśli wychodzicie z założenia, że: "moje zdanie jest tylko moje i wcale go nie zmienie, bo jest najlepsze", uciekacie od polemiki, a tylko atakujecie. Uważacie się za jakichś inteligentów z wyższej półki, szkoda tylko, że swymi wypowiedziami do nich nie potraficie dołączyć.
Wciąż czekam na jakąś błyskotliwą i pozytywną wypowiedź osoby zdatnej, na temat tego filmu.
"Cyanide"
jeśli chodzi o mnie, to nie mam zamiaru dyskutować i bronić swojego "arcydzieła" dlatego, ponieważ nie widzę sensu tej dyskusji, wyjaśniłem to już w moim poprzednim poście powyżej...
nie uważam się za "inteligenta z wyższej półki", poprostu pewne sprawy są dla mnie oczywiste, takie jak: kultura osobista, tolerancja, wyrozumiałość, szacunek i podział życia na sprawy istotne, na które trzeba poświęcić czas, i sprawy nieistotne /np.: dyskusja o filmie/, na które szkoda czasu.
pozdrawiam!... :)