po obejrzeniu tego filmu odniosłem takie wrażenie, gdyż te piramidy od razu przypomniały mi "Gwiezdne Wrota", z kolei fabuła niemalże identyczna jak w "Apocalipto" Mela Gibsona, a scena zabicia "niby-boga" to nic innego jak końcówka "300" Zacka Snydera... heh