- Kto wymyśla taką kretyńską fabułę?
- Kto wykłada grube miliony na wyprodukowanie tego kuriozum?
- Kto umieszcza współczesne dialogi w czasach prehistorycznych? (oczywiście wypowiadane po hamerykańsku)
- Kto potrafi wskazać góry o charakterze alpejskim w Afryce? (zakładam że rzecz miała miejsce w Afryce z uwagi plemiona)
- Skąd w tamtych czasach to dobra opieka dentystyczna? ;-)))
- W jakiż to cudowny sposób zaostrzony kijek (bez metalowego ostrza!!!) miał przebić futro, grubą skórę, górę tłuszczu i mięśni oraz liczyć na to że nie trafi na kość, by wreszcie dotrzeć do serca mamuta?
Pytania mógłbym mnożyć ale powiem krótko:
Ta szmira to taka inna wersja "Gwiezdnych wrót" bez gwiezdnych wrót i Amerykanów po tej stronie kamery ;-)))) Ale i tak kretynizm kretynizmem kretynizm pogania.
gówno to ty się znasz, trzeba mieć pewien dystans do filmu, może te włócznie były zrobione z kości, skąd możesz wiedzieć jak w tamtych czasach była ukształtowana ziemia, poza tym wędrowali długo co jest wyraźnie podkreślone przecież te góry nie były obok pustyni, co mają plemiona do afryki? myślisz ze tylko w afryce są plemiona? poza tym wracając do wcześniejszego zdania wtedy nie było afryki, znawco wszystkiego, chyba minąłeś się z powołaniem, poszerz trochę horyzonty, to nie miał być film dokumentalny tylko przygodowy, a wg mnie to jest bardzo dobry film przygodowy, nie jest nudny, nie ociąga się, przyzwoite efekty specjalne, fajnie się go oglądam, co chcesz od fabuły? wymyślił byś lepsza? że co jaskiniowcy siedzą sobie w jaskini i dłubią w nosie? Ja szczerze polecam ten film, nie sugerujcie się komentarzami, film jest o wiele lepszy od np cytowanego już tutaj apocalypto, a ty następny razem jak coś napiszesz uświadom sobie wcześniej skoro jesteś taki mądry że w rzeczywistości gówno wiesz :P POZDRO!
Ileż w Tobie złości! Ileż "pasji"!! Ale czy warto aż tak sie podniecać tym dziełkiem??? Ale zacznijmy od początku twych uwag:
- "gówno to ty się znasz, trzeba mieć pewien dystans do filmu"
Chyba nie rozumiesz znaczenia słowa "dystans". Przeczytaj jeszcze moje pytania z pierwszego wpisu. Zawarte są w nich MERYTORYCZNE uwagi, a takowe wynikają z nabrania dystansu do jakiegoś dzieła.
- "może te włócznie były zrobione z kości?"
To chyba oglądaliśmy dwa różne filmy, to raz. Ja zwróciłem uwagę iż były to "zaostrzone kijki" to dwa. Nigdy robiono CAŁYCH włóczni z kości, bo ze względów technicznych łatwiej i taniej było robić z drzewa. Co najwyżej same ostrza. A poza tym nie zmienia to sensu mojej uwagi
- "skąd możesz wiedzieć jak w tamtych czasach była ukształtowana ziemia"
Proponuje poczytać trochę książek, zamiast grac w Xboxa. Akcja tego filmu dzieje się 10tys lat przed naszą erą, z geologicznego punktu widzenia nie jest to nawet mrugnięcie okiem. Naukowcy mają rozłożony ten okres na czynniki pierwsze pod względem geologicznym. Kształt i położenie kontynentów były takie jak obecnie (z dokładnością do kilku metrów, wszak płyty tektoniczne cały czas są w ruchu) Tak więc twoja uwaga ociera się o ignorancję.
- "poza tym wędrowali długo co jest wyraźnie podkreślone przecież te góry nie były obok pustyni"
Policz ile może przejść dziennie człowiek pierwotny. Brak obuwia, dróg, konieczność polowań w międzyczasie, ukształtowanie terenu, drapieżniki, odpoczynki, konieczność znalezienie wody, wreszcie noclegi. I nawet jeśli by szli 30 dni, to jaki dystans przeszli? 200km?? A niech będzie No a teraz znajdź na mapie w atlasie takie góry (o charakterze alpejskim) w okolicy pustyń afrykańskich
- ", co mają plemiona do afryki? myślisz ze tylko w afryce są plemiona?"
Plemiona o hebanowym kolorze skóry występujące w tym filmie mają wszelkie cechy (wygląd, strój, etc) plemion afrykańskich. Chociaż żeby być dokładniejszym, wszelkie wyobrażenia o tych plemionach. A twierdzenie że TAKIE plemiona mogły żyć gdziekolwiek jest zaklinaniem rzeczywistości. Oczywiście mogły gdziekolwiek. Akcja filmu też mogła toczyć się gdziekolwiek, np.: na Atlantydzie albo na Marsie ;-)))
- "poza tym wracając do wcześniejszego zdania wtedy nie było afryki, znawco wszystkiego,"
HAHAHA W zasadzie sam siebie zdyskredytowałeś tym stwierdzeniem (Powiedzieć że strzeliłes sobie w stopę to nic nie powiedzieć). Drugi raz ponawiam apel o podciągnięcie się z wiedzy o świecie. Polecam również zapoznanie się z jakim tematem z różnych WIARYGODNYCH źródeł wiedzy zanim zaczniesz się zabierać głos. I nie jestem "znawcą wszystkiego" po prostu odebrałem dobre wykształcenie, bo miałem wymagających nauczycieli. Teraz natomiast widać na Twoim przykładzie że ciągłe obcinanie programu nauczania w szkołach zaczynać "przynosić plony"
- "chyba minąłeś się z powołaniem,"
A kim jestem wg. Ciebie z zawodu/wykształcenia skoro uważasz że się minąłem z powołaniem? Mhm... aż boję się zapytać kim powinienem być wg. Ciebie.
- "poszerz trochę horyzonty,"
Jeśli się nie mylę to właśnie mój pierwszy wpis o tym świadczy. Raczej do Ciebie winna być skierowana ta prośba(?). Otwórz swój umysł i włącz myślenie.
- "to nie miał być film dokumentalny tylko przygodowy,"
Mhm... Czyli jak by zaczęły latać ufoki to też byś to przełknął! :-) W zasadzie każdą głupotę mozna by skwitować Twoim powyższym stwierdzeniem, ale jeśli ktoś tytułuje swoje dzieło "10000B.C." to oczekuję że przynajmniej tło filmu będzie osadzone w tamtejszych realiach!!! Jesli autor decyduje się na fantasmagorię to niech nazwie swoje dzieło dajmy na to "Johnny wśród jaskiniowców" albo "Rrrrr 2", co lepiej odzwierciedlałoby poziom filmu, no ale wtedy nie byłoby "tych kolejek pod kasami"
- "a wg mnie to jest bardzo dobry film przygodowy, nie jest nudny, nie ociąga się, przyzwoite efekty specjalne, fajnie się go oglądam, co chcesz od fabuły?"
Film jakich tysiące, nic oryginalnego, poza czasem akcji, reszta oklepana do bólu, no ale musiałbys nadrobić zaległości kina nazwijmy je umownie familijno-przygodowego z ostatnich 40 lat. Może wtedy zobaczyłbyś ZERO oryginalności. A zresztą o gustach się nie dyskutuje.
- "wymyślił byś lepsza?"
No zeszliśmy do poziomu dzieci z piaskownicy. To nie jest argument w dyskusji. Jak tobie nie podoba sie utwór muzyczny, komórka, buty etc. to czy ktoś Ci mówi: "a zrobiłbyś lepszy/ą?" Jestem konsumentem i jak na rynku pojawia się bubel to mam prawo go krytykować.
- "film jest o wiele lepszy od np cytowanego już tutaj apocalypto,"
Nie ma co sie rozpisywać nad "Apocalypto" bo to nie jest wątek o tym filmie. I co by nie powiedzieć o tym filmie to odwzorowanie tamtejszych czasów było rewelacyjne i to własnie odróżnia go od "10000 B.C." w którym cała wiedza o tamtych czasach była chyba czerpana z "Epoki lodowcowej"
-"a ty następny razem jak coś napiszesz uświadom sobie wcześniej skoro jesteś taki mądry że w rzeczywistości gówno wiesz :P POZDRO!"
No i co ja mam odpowiedzieć na tak rzeczowe podsumowanie???
Cóż dodać, prócz tego, iż wydaje mi się, że góry które zamieszkiwało to prehistoryczne plemie to po prostu szczyty Kilimandżaro. Zważywszy uwagę na fakt, iż nasi BOHATEROWIE, w strone pustyni udali się przez dżunglę, a następnie sawannę jest to najbardziej logiczne, z punktu geograficznego, rozwiązanie. Jednak cóż to za plemię postanowiło osiąść się na tej górze 10 000 lat p.n.e. tego już nie wie nikt, prócz Emmericha.
Człowiek, który broni tego filmu, jest przykry.
"Bes sęsu" - jak powiedziałby Jasio. Skąd te durne pomysły, że miejsce akcji należy umieścić gdzieś w znanym nam świecie :/ No naprawdę nie kumam, skąd takie pomysły.
Film jest lekki, banalny... ot zwykła rozrywka. Jednemu się spodoba, drugiemu mniej.
Ostatnie zdanie mojego przedmówcy (czy może przedmówczyni) jest również przykre ;-), niestety...
>>Skąd te durne pomysły, że miejsce akcji należy umieścić gdzieś w znanym nam świecie :/
Nie wiem w jakim świece ty żyjesz, ale to na Ziemi lata dzieli się na te przed i po Chrystusie, a tytuł filmu jednoznacznie stwierdza kiedy akcja się dzieje i na podstawie tego można powiedzieć też gdzie. Nie pamiętam już dobrze początku filmu ale czy nie było tam odniesienia geograficznego? To raz. Dwa - w pewnym momencie widać mapę świata na której wyraźnie zarysowane są wszystkie kontynenty (łącznie z Ameryką!).
"Nie ma co sie rozpisywać nad "Apocalypto" bo to nie jest wątek o tym filmie. I co by nie powiedzieć o tym filmie to odwzorowanie tamtejszych czasów było rewelacyjne i to własnie odróżnia go od "10000 B.C." w którym cała wiedza o tamtych czasach była chyba czerpana z "Epoki lodowcowej"
Stary, jeśli uważasz, Apocalypto to rewelacyjne odwzorowanie tamtych czasów to jestem zdruzgotany
Dobrze bonzo mówisz. Odrazu widać kto tu jest wieśniakiem nie umiejącym się wysławiać. Ale tak robi większość polaków ,zamiast podawać konkretne uwagi (za lub przeciw), woli kogoś obrażać. Większość rodaków to kretyni, wystarczy spojrzeć na zachowania na ulicy w pracy itp.
Może nie "koleś" to po pierwsze
Po drugie co to są "jakieś Manoki"???
Czy potrafisz podsunąć linka (niekoniecznie po polsku) w którym będzie opisany gatunek mamutopodobny zwany Manok/Manoki???
W przeciwieństwie do Ciebie poszperałem troche w necie i jedyne co udało mi się ustalić to "Manoki" są nazwą jednego z plemion indiańskich zamieszkujących na obszarze Brazyli, a "Manok" to na 75% po filipińsku nazwa kurcząt lub blisko związanego z drobiarstwem.
Jak dla mnie to w filmie pokazane były mamuty tylko postanowione nadać im inną nazwę, co chyba nie zmienia niczego mojej uwadze tyczącej "dźgnięcia w serce". Jeśli takowe jednak istniały to ok, nie będę kruszył kopii kwestia nazwy.
Heh nie ma to jak obejrzeć bajkę i wkurzać się, że nie pasuje do rzeczywistości :-) Niech zgadnę, kiedy oglądałeś Kroniki z Narnii to też wkurzałeś się, że lwy w prawdziwym świecie nie gadają? Albo że taki Minotaur nie ustałby na nogach bo ma za dużą głowę? A przy Władcach pierścieni wkurzały Cię góry w Mordorze, bo nie znalazłeś ich w atlasie? Że o dowodach na istnienie elfów, krasnoludów nie wspomnę?
Trochę dystansu. "10000 B.C." to JEST BAJKA. To film, który nie sili się na naśladowanie rzeczywistości, nawet jeśli momentami chce się do niej zbliżać. Przecież cała opowieść realizowana jest w konwencji legendy i jako taką należy ją traktować. To co robisz to jak poszukiwanie Śródziemia dzisiaj na mapie, czy wsadzanie Conana do jakiejś współczesnej Cymmerii. To nie ma sensu. Znacznie lepiej bawiłbyś się na filmie, gdybyś dał się ponieść fabule zamiast oglądać go jak krytyk kryminał :-)
Można przecież wkurzać się, że 10000 lat temu niemalże z pewnością nie było takich stworzeń jak te drapieżne ptaki, które atakowały bohaterów w lesie bambusowym, ponieważ największe z nielotów wyglądem nieco pasujące do bestii z filmu Phorusrhacidae wymarły jakieś 1,8 miliona lat wcześniej i to z pewnością nie w Afryce :-) Tylko po co? Podobnie jak w konwencji bajki nie będę podważał czarów Ambrożego Kleksa nie zrażą mnie do filmu olbrzymie nieloty ;-)
A co do filmu to lekkie, łatwe i przyjemne. Nic wymagającego wysiłku, w sam raz na bardzo przyjemny wieczór. Bardzo fajnie zrealizowane efekty komputerowe (mamuty podobały mi sie niesamowicie), ciekawa historia, choć nieco naciągana i łzawa. Ale to takie kino właśnie miało być w zamyśle. To nie była kolejna "Walka o ogień", ani film dokumentalny. Ot, bajka. I jako taka sprawdza się bardzo fajnie.
Różnica pomiędzy nami polega na tym, że ja bawiłem się świetnie, a Ty zgrzytałeś zębami narzekając na niezgodność bajki z realem :-) Gratuluję!
Kolejny pseudointeligent.
Po pierwsze, zarówno Władca Pierścieni jak i Opowieści z Narnii to filmy fantasy. Jak kazdy gatunek i ten rzadzi się swoimi prawami. Polecam poczytac wiecej na ten temat i nie wypisywac mi wiecej bzdur porownujacych te filmy do 10 000 b.c.
Po drugie, powtarzasz nieudolnie "bajka" i znow nie wiesz co to jest. Bajki maja charakter alegoryczny, a przede wszystkim posiadają morał. Zupełnie nie widze zadnego powiązania z tym nieudanym filmem o ktorym tutaj mamy okazje dyskutowac.
Po trzecie, juz sam tytul tego "dziela" wskazuje na charakter historyczny. Jesli rezyser nie chcialby, aby widzowie zwrocili uwage na istotne szczegoly w zachowaniu realiow ówczesnego swiata, to zwyczajnie nie nadalby tytulu ktory jednoznacznie wskazuje na czas i przestrzen świata przedstawionego.
Istotna roznica miedzy nami wszystkimi polega na tym ze Ty jestes ignorantem.
No proszę i Ty nazywasz mnie ignorantem, a widziałaś może film o którym piszesz? Aż z wrażenia ściągnąłem sobie listę dialogową "dzieła".:
Oto początek:
"Tylko czas może pokazać,co jest prawdą, a co legendą.
Niektóre prawdy nie przetrwają wieków.
Ale legenda dziecka o niebieskich oczach będzie żyć wiecznie."
Pewnie zaraz sięgnie mi się, że użyłem słowa "bajka" zamiast "legenda" :-). Cały film skonstruowany jest w formie legendy i naprawdę trzeba dużo złej woli aby szukać w nim odniesień do realnej historii gatunku ludzkiego - bo o tej ze wspomnianego okresu wiemy tyle co kot napłakał. Nadal twierdzę, że bliżej temu czemuś do fantasy niż do dzieła dokumentalnego i jeśli ktoś może oceniać 10.000 BC to tylko w kategoriach fikcji. Czepianie się "nieścisłości" historycznych jest co najmniej śmieszne.
Morału też nie zauważyłaś? A wyzwolenie spod obcego jarzma, spełnienie przepowiedni życia o tym który wyzwoli swój lud i przyniesie pokarm? Nic Ci to nie mówi? A to, że warto ze sobą współdziałać? No ale może zamiast szukać nieścisłości pseudohistorycznych warto czasem zwrócić uwagę na fabułę? nawet jeśli jest tak płaska i trywialna jak w tym filmie?
A tym tytułem dobiłaś mnie totalnie :-). Jeśli w tytule mamy "Kroniki" to też wskazuje na charakter historyczny? No przecież gdyby: "rezyser nie chcialby, aby widzowie zwrocili uwage na istotne szczegoly w zachowaniu realiow ówczesnego swiata, to zwyczajnie nie nadalby tytulu ktory jednoznacznie wskazuje na" zapis dziejów :-). Tytuł nie świadczy o niczym tak naprawdę i może być li tylko jedynie wizją twórcy.
Żeby było śmieszniej wcale nie broniłem tego dzieła. napisałem tylko, że jest sympatyczną rozrywką jeśli wie się jak go obejrzeć i człowiek nie robi z siebie za wszelką cenę krytyka filmowego :-). Ale taki to mamy zwyczaj i taką mentalność, że chcemy zawsze komuś dowalić prawda? Nawet jeśli nie wiemy z kim rozmawiamy :-)
Mimo wszystko pozdrawiam.
Żeby nie powtarzać tego co napisała Cyanide stwierdzę, iż w pełni zgadzam się z nią i dodam od siebie tylko, że to chyba najdziwniejsza BAJKA jaką widziałem (jeśli przyjąć kryteria zastosowane przez bufika - no właśnie jakie?)
> Niech zgadnę, kiedy oglądałeś Kroniki z Narnii to też wkurzałeś się,
> że lwy w prawdziwym świecie nie gadają? [...]
Akurat "Opowieści z Narnii" są książkami mego dzieciństwa i mam do nich wielki sentyment, tak więc pudło ;))) Dalsze uwagi na ten temat, jak również o "Władcy" są po prostu (ujmijmy eufemistycznie) nie najszczęśliwiej dobrane. Dlaczego? Otóż:
1) Nie jest to temat dotyczący tych filmów i nie mający z nimi nic wspólnego (reżyser, aktorzy, scenarzysta etc.).
2) Twoja uwaga jest luźną spekulacją nie popartą żadnym argumentem. Na poparcie swej "śmiałej tezy" nie przytoczyłeś żadnej z MOICH wypowiedzi, które by o tym świadczyły (nie szukaj bo i tak nie znajdziesz ;))) ). Rozumiem że miało to mnie w jakiś sposób ośmieszyć, a tym samym obniżyć wartość moich wypowiedzi.
3) W zasadzie to nic o mnie nie wiesz. Nie znasz mojego stosunku do SF i Fantasy, ani mojej wiedzy w tym temacie. A na forach dyskusyjnych można w ten sposób władować się czasem na minę i tylko samemu niepotrzebnie się zbłaźnić :P
4) Rozumiem, że Twa wiedza na temat literatury SF i Fantasy jest równie mocna, bo widzisz większość filmów tego gatunku to adaptacje (czasem dosyć luźne) realny dzieł literackich. A bez tego kontekstu dyskusja o wielu filmach byłaby co najmniej niepełna.
No, ale odeszliśmy od tematu.
Bufiku napisałeś:
> To film, który nie sili się na naśladowanie rzeczywistości,
> nawet jeśli momentami chce się do niej zbliżać.
No właśnie. A mój wpis jest niczym innym jak stwierdzeniem tego faktu, ale w trochę inny sposób. Poprzez zmuszenie odbiorcę do zastanowienia sie "co w tym filmie jest nie tak" i tyle. Dlaczego, więc nie zgadzasz się ze mną?
> Przecież cała opowieść realizowana jest w konwencji legendy i jako
> taką należy ją traktować.
> "Tylko czas może pokazać,co jest prawdą, a co legendą.
> Niektóre prawdy nie przetrwają wieków.
> Ale legenda dziecka o niebieskich oczach będzie żyć wiecznie."
Pierwsza sprawa to to, że jestem przyzwyczajony do legend, które funkcją w zbiorowej świadomości i zostały zekranizowane (lub na to czekają). Równie dobrze ten drugi cytat można wstawić na początku serii o Bondach, o Johnie McClain i reżyser może popuścić wodze nomen omen fantazji, wtedy każdy idiotyzm fabularny będzie usprawiedliwiony.
Druga rzecz czy wiesz co znaczy skrót "B.C."? To chyba jednoznaczny okolicznik czasu, który sugeruje pewne tło historyczne. Jak stwierdziłem we wcześniejszym wpisie wystarczyło nadać inny tytuł typu: "Bajka o/Legenda Pogromcy Manoków" i słowem bym się odezwał. Tylko, że wpływy kasowe byłyby "ciut" niższe. Zwróć też uwagę, że dzieła fantasy są pozbawione okolicznika czasu. W tym znaczeniu, że nawet jeśli dzieją się na planecie "takiej jak Ziemia", to nie jesteśmy w stanie czasu akcji umiejscowić na naszej ziemskiej linii czasowej.
> Znacznie lepiej bawiłbyś się na filmie, gdybyś dał się ponieść fabule
> zamiast oglądać go jak krytyk kryminał :-)
Niestety zawsze przy oglądaniu włącza mi się w głowie autonomiczny mechanizm obronny, który reaguje w sytuacjach, gdy film pretenduje (na podstawie trailerów, wypowiedzi twórców, info dystrybutora) do miana jakiegoś gatunku, natomiast to co widzę na ekranie znacznie odbiega od KONWENCJI i prawideł związanych z tymże. Niestety tak już mam, że nie przyjmuje wszystkiego w sposób bezkrytyczny.
> To nie była kolejna "Walka o ogień", ani film dokumentalny. Ot, bajka.
Powtórzę: szkoda że twórcy nie dopowiedzieli tego w żadnej z reklam. No ale nie podcina się gałęzi, na której samemu się siedzi.
Czas na Twój drugi wpis:
> naprawdę trzeba dużo złej woli aby szukać w nim odniesień do realnej
> historii gatunku ludzkiego - bo o tej ze wspomnianego okresu wiemy
> tyle co kot napłakał.
To, że TY mało wiesz na ten temat wcale nie znaczy, że poziom wiedzy naukowej o tym okresie jest mizerny. Wcale też nie kreuję się na znawcę tegoż, ale jeśli będę chciał zgłębić tę tematykę, to wiem że SĄ takowe źródła i wiem GDZIE ich szukać.
> "Morału też nie zauważyłaś? A wyzwolenie spod obcego jarzma,
> spełnienie przepowiedni życia o tym który wyzwoli swój lud i
> przyniesie pokarm? Nic Ci to nie mówi?
Ileż to filmów powstało na ten temat i niekoniecznie były to fantasy: "Rambo 2" (uwolnienie żołnierzy z niewoli), "Siedmiu wspaniałych" (uwolnienie okolicy od bandytów), "Jeździec znikąd" , "Najwspanialsze Historie Biblijne: Mojżesz", czy też ostatnio "Rescue Dawn" (długo by wymieniać)
> A to, że warto ze sobą współdziałać?
No bez przesady. Fabuła ponad połowy filmów jakie powstały we wszechświecie zawiera wątek współpracy/współdziałania/sojuszu i co z tego wynika? Nic to po prostu TRUIZM.
Pozwól, że wesprę Cię jeszcze kilkoma frazesami, będącymi zwykła popeliną:
- "Dobro wygrywa a zło po raz kolejny przegrywa" (co za nowość!)
- "Pamiętaj władco młody: nie wieź ludów Tobie niemiłych"
- "Los się musi odmienić" :P
- "Nawet po największej burzy wschodzi słońce"
- "Zgoda buduje, niezgoda rujnuje"
> No ale może zamiast szukać nieścisłości pseudohistorycznych warto
> czasem zwrócić uwagę na fabułę? nawet jeśli jest tak płaska i
> trywialna jak w tym filmie?
Ta wypowiedź to jakiś oksymoron. Jak mam zwrócić uwagę na FABUŁĘ jeśli jej brak? Znaczy jest ale płaska i trywialna? To przepraszam czym mam się podniecać? NA CO zwrócić uwagę? Czy tylko ja dostrzegam sprzeczność w tej wypowiedzi? Jedyną ciekawą rozrywką w tym filmie jest znajdywanie głupot ;)))
> Żeby było śmieszniej wcale nie broniłem tego dzieła. napisałem tylko,
> że jest sympatyczną rozrywką jeśli wie się jak go obejrzeć i człowiek
> nie robi z siebie za wszelką cenę krytyka filmowego
Żeby było śmieszniej to wcale nie miałem zamiaru poświęcić tyle czasu na dyskusję o tym filmie (bo i o czym?). I nie chce uchodzić za jakiegoś znawcę i wielkiego krytyka filmowego (musiałbym obejrzeć 2x więcej filmów, a "niektóre" jeszcze ze 2-3 razy). Po prostu lubię czasami podyskutować/pospierać się na argumenty/stoczyć pojedynek na słowa i tyle ;))))
Pozdrawiam
> Po pierwsze, zarówno Władca Pierścieni jak i Opowieści z Narnii to filmy fantasy.
W przeciwieństwie do 10 000 B.C., który jest ewidentnym filmem dokumentalnym. Nie? No jak to, przecież nazwa ewidentnie na to wskazuje. Fakt że wstęp wyraźnie sygnalizuje że film będzie o legendzie (wg wiki: Legenda - w literaturze opowieść, posługująca się elementami niezwykłości oraz cudowności(...) ) nie ma tu kompletnie żadnego znaczenia... :>
A na serio - narzekania na ten film przypominają mi marudzenie na temat filmów typu Hero, czy Dom latających sztyletów - zawsze znajdą się ludzie, którzy zjadą ten film za "skakanie po drzewach", tylko że są to osoby, które pomyliły sale kinowe, albo nie wiedziały na jaki film się wybierają. Równie dobrze mogłyby zjechać film wojenny, za to że jest o wojnie...
Nie do końca. Ponieważ tak Hero jak i Dom Latających Sztyletów są filmami opartymi na legendach. Wszystkie te "czary mary" wynikają z wierzeń kultury. Natomiast w 10000BC mamy miszmasz gatunków bezsensownie połączonych w jedną papkowatą kupę.
Potrafię zrozumieć, że Emmerich miał swój pomysł na film. Potrafię zrozumieć, że historia przez niego stworzona nie musiała mieć sensu. Lecz nie rozumiem i nie mogę zaakceptować tak wielkiej ilości bzdur umieszczonych w jednym obrazie.
Pozdr.
> Nie do końca. Ponieważ tak Hero jak i Dom Latających Sztyletów są filmami opartymi na legendach.
10 000 BC z założenia też ma być oparty na legendzie (prawdopodobnie nieistniejącej, choć to niczego nie zmienia - sam fakt wskazuje na to, że film będzie zawierał elementy nierealne i fantastyczne ;P), sam wstęp to sygnalizuje, i przy finałowej scenie walki w Hero nie wypada wcale niedorzecznie. ;) Trzeba podejść do tego z dystansem, a narzekania na to że jaskiniowcy mówią po angielsku, a film powinien być bardziej realistyczny, "bo tytuł zobowiązuje", są IMO po prostu śmieszne. ;]
Ten film NIE JEST OPARTY NA LEGENDZIE. Jest tu tylko kupę domysłów oraz zapożyczenia rodem z książek Danikena. I to tyle. W Project Monster na początku jest tekst mówiący nam, że materiał został odnaleziony w pozostałościach Central Parku - czyli takie oświadczenie mamy traktować jako fakt? Bzdura. Wstęp nam sygnalizuje, że będzie to film nierealny, nieprawdziwy i wyssany z palca. I taki jest. Nie mający nic wspólnego z rzeczywistością.
Najbardziej mnie wkurzało niekonsekwencja i dziury w scenariuszu, który sam w sobie jest cienki jak papier ryżowy. Przykładem może być w jaki sposób "rozwiązano" problem różnych dialektów. Ojciec głównego bohatera "przebywał" akurat w odpowiedniej wiosce ucząc swojego narzecza. Pomijając fakt iż plemiona nie były bardzo liczne a każdy mówił w swoim własnym języku/dialekcie to niezły zbieg okoliczności iż nagle wszyscy mogą się zrozumieć. Innym przykładem są rany na ręku głównej bohaterki i kolejny zbieg okoliczności - pas oriona.
Takich kwiatuszków jest o wiele więcej i jeśli mam już oglądać coś w tym stylu to wolę obejrzeć Tropiciela. Tam przynajmniej Wikingowie mówią tak jak powinni, a i magia jest w tym filmie.
A czy tytuł zobowiązuje? Tak i to bardzo.
Film jest utrzymany w konwencji opowieści o legendzie, nie musi być na jakiejś oparty, wstęp pokazuje z jakim filmem mamy do czynienia.
W kwestii tytułu - pozwolisz że zacytuję: "10.000 BC: Prehistoryczna legenda". I później ludzie mają pretensje, że w polskich tytułach są dodatkowe informacje o czym dokładnie jest film, żeby "głupi Polak zrozumiał o co chodzi". Widać jest w tym coś, możliwe że były narzekania na 300, bo ktoś myślał że to jakiś film o matematykach, w końcu nazwa zobowiązuje :>.
A co do zbiegów okoliczności - na tym właśnie polegają legendy, cały film jest o przepowiedni, która się spełnia. To chyba nic dziwnego, skoro mamy tu starą wiedźmę-wróżbitkę, która całą tą historię przepowiedziała, a na końcu jeszcze poczarowała sobie trochę ;]. Zresztą dziwne zbiegi okoliczności są w prawie każdym filmie, nikogo nie przeraża to, że np w takim Władcy pierścieni wystarczyło jedno inne posunięcie, a film nie kończy się happy endem? To że nawet błędy bohaterów obracają się ostatecznie na ich korzyść, a gdyby ich nie popełnili, to by im się nie udało?
Jest taki fajny stary film - Willow. Zrobiony w konwencji Fantasy. Nie udaje żadnego innego filmu. I powiem ci, że Willowa pomimo jego braków i niedoskonałości polecam KAŻDEMU. Natomiast 10000 BC odradzam każdemu. Wszystko się sprowadza do tego, że historia nie ma sensu ani logicznej spójności. Zabiegi użyte do maskowania braku weny twórczej są tak widoczne, że aż przykre.
"Widać jest w tym coś, możliwe że były narzekania na 300, bo ktoś myślał że to jakiś film o matematykach, w końcu nazwa zobowiązuje"
No i właśnie 300 jest filmem opartym na legendzie. Spartan było o wiele więcej i nie tak bitwa przebiegała.
"A co do zbiegów okoliczności - na tym właśnie polegają legendy, cały film jest o przepowiedni, która się spełnia"
Cały film jest kpiną z widza. I żeby jeszcze dobrze się to oglądało. Przez cały seans myślałem jedynie o zakończeniu i wyjściu. Zbieg okoliczności może być jeden, dwa. Reszta to wynikowa działań bohaterów. Tutaj natomiast zbieg, zbiega zbiegiem pogania.
"Władcy pierścieni wystarczyło jedno inne posunięcie, a film nie kończy się happy endem"
Widocznie lubisz LOTR. I fajnie. Tylko nie ma co porównywać tych dwóch pozycji bo porównujesz głębię rowu mariańskiego z błotną sadzawką. A Jackson nie za bardzo mógł sobie pozwolić na radosną twórczość. W końcu zekranizował jedną z największych powieści wszechczasów. Co mógł zmienić to zmienił i nikt nie oczekiwał, że nagle Aragornowi wyrosną skrzydła a drużyna się rozpadnie i pójdzie do gospody na browar.
Czy Jackson mógł coś zmienić, czy nie, to nie ma znaczenia, film jest filmem, a bohaterowie w nim błądzą w ciemnościach po krętej cieniutkiej ścieżce, i zawsze udaje im się trafić na dobrą drogę, podobnie jak w 10 000 BC, z tym że tu mamy przepowiednię, a tam zwykły fart. ;)
Nikogo nie mam zamiaru przekonywać ze film jest dobry, choć mi oglądało się go całkiem przyjemnie, lekka odmiana od kina osadzonego w bardziej współczesnych czasach, ale ja jestem dość tolerancyjny jeśli chodzi o naciągnięcia czy niedociągnięcia fabularne, zwykle wolę aby film przyjemnie się oglądało, ale rozumiem że są ludzie, którzy potrafią zjechać film, bo policzyli że bohater strzelił 7 razy z 6-strzałowego rewolweru :D. Jednak pretensje niektórych są albo naciągane, albo zwyczajnie głupie i przypominają właśnie narzekanie na film wojenny, bo jest o wojnie...
"Czy Jackson mógł coś zmienić, czy nie, to nie ma znaczenia, film jest filmem, a bohaterowie w nim błądzą w ciemnościach po krętej cieniutkiej ścieżce, i zawsze udaje im się trafić na dobrą drogę, podobnie jak w 10 000 BC, z tym że tu mamy przepowiednię, a tam zwykły fart."
Ojoj. Jackson dużo zmienił w stosunku do książki zachowując "konwencję epoki". Z kolei u Emmericha brakowało tylko spacerującego brontozaura.
A LOTR aż kipi od przepowiedni. Na pewno czytałeś książkowy oryginał więc ;).
Jestem bardzo tolerancyjnym widzem... tak jak pisałem wcześniej mogę przełknąć wiele niedorzeczności ale tutaj po prostu łyżka dziegdziu jest za wielka.
Ale jak to mówi przysłowie: na każdego potwora...:)
Pozdr
Jackson zmienił, dorzucił surfującego na tarczy Legolasa, świetnie pasującego do konwencji epoki, :D zabrał Bombadila, sporo książki całkiem wyciął, ale nie zmienił fabuły, najbardziej charakterystyczne elementy pozostały. A przepowiednia była, ale poza ostatnią częścią nie rzucała się w oczy, w 10 000 BC jest obecna praktycznie non stop.
> Ale jak to mówi przysłowie: na każdego potwora...:)
Pfff... :P
Legolas i jego tarcza (jedna z najgłupszych scen w filmie - popieram).
W 1000bc non stop była ale tylko przepowiednia. Bo pomijając fakt iż miała to być "legenda" (za legendę można uznać jedynie istnienie atlantydy i przedstawiciela tej rasy oraz migrację ludności) mdłe wytłumaczenie zniknięcie Mamoków(?) i pojawienie się niebieskookiej jest widoczne od początku filmu. Zresztą dzielny obłędny neandertal nie idzie tylko z miłości... wszak zniknąć mogą Mamoki(?).
Reszta jak już wcześniej wspomniałem to wymysł fantasty, który za pisanie czegoś takiego powinien zostać rozszarpany przez mamuty albo Mamoki(?).
Pozdr.
Och to takie typowe dla Polaków hehehehe - kto śmiał wydać na to grube miliony? A co, zapewne chciałbyś sobie zamiast tego owe pieniądze w kieszeń wsadzić? :D
Jeśli mam kasę i mam ochotę nakręcić za nią gniota, czy inne dzieło, to po prostu to robię :-) i nikomu nic do tego.
A skoro już pofatygowałem się z odpowiedzią, ustosunkuję się do pozostałych podpunktów:
1) kto wymyśla taką kretyńską fabułę?
No na przykład scenarzysta 10000 BC :D. Myślę, że trochę używasz tu niestosownego słowa, fabuła może jest płytka, ale na pewno nie można jej nazwać kretyńską - poczytaj biografie z życia niektórych ludzi, a dowiesz się, że niektórym przydarzają się takie rzeczy, o których Ci się nie śniło i nigdy w życiu byś nie przypuszczał, że coś takiego może się wydarzyć i choćby najbardziej durna z opowieści - zawsze może nagle okazać się prawdziwą (podkreślam, że mówimy o FABULE).
2) kto umieszcza współczesne dialogi w czasach prehistorycznych? (oczywiście wypowiadane po hamerykańsku)
Reżyser oczywiście :D - a miały być po polsku, czy może po duńsku? Ponieważ film jest przygodą - ma przede wszystkim bawić i być łatwy w odbiorze - nie ma potrzeby stosowania tutaj słownictwa, które powinno nosić cechy starożytnego pochodzenia (zresztą, czy ktokolwiek słyszał na własne uszy gadającego ludka pierwotnego? wątpię).
3) Kto potrafi wskazać góry o charakterze alpejskim w Afryce? (zakładam że rzecz miała miejsce w Afryce z uwagi plemiona)
Rzecz nie miała miejsca w Afryce, ani w Azji, ani w Ameryce - rozumiesz mój punkt widzenia? Jeśli nie, to trudno - bardziej się tego wyjaśnić nie da.
4) Skąd w tamtych czasach to dobra opieka dentystyczna? ;-)))
Pewnie pili dużo mleka :D
5) W jakiż to cudowny sposób zaostrzony kijek (bez metalowego ostrza!!!) miał przebić futro, grubą skórę, górę tłuszczu i mięśni oraz liczyć na to że nie trafi na kość, by wreszcie dotrzeć do serca mamuta?
Wystarczy odrobina szczęścia ;-)
To zwykła, prosta przygodówka - są od niej lepsze przygodówki, są także i gorsze. Mi się oglądało przyjemnie, w pamięci na dłużej raczej nie zapadnie.
@chryssalid
Chyba nie zrozumiałeś sensu mojej wypowiedzi? Owszem umiesz czytać. Składasz literki w wyrazy, a wyrazy w zdania, tylko nie zrozumiałeś co chciałem przez to powiedzieć.
1. Nie bronię nikomu wyrzucać pieniędzy, jeśli go na to stać. Był to raczej wyraz zdziwienia, że ludzie potrafią być tak bezrefleksyjni i tak głupi. Bo nikt o zdrowych zmysłach nie dałby kasy na tego gniota. I nkit inteligentny nie przyznawałby się do tego dzieła (no chyba że pod pseudonimem).
2. "No na przykład scenarzysta 10000 BC :D. Myślę, że trochę używasz tu niestosownego słowa, fabuła może jest płytka"
Płytka to jest fabuła w głupawych komedyjkach hamerykańskich. Ten film swoim tytułem pretenduje do miana....mhm...ocierającego się o historyczno-popularno-naukową tematykę. Poczytaj moje inne wypowiedzi to zrozumiesz o co mi chodzi. Scenarzysta był idiotą i ignorantem.
3. Kwestia dialogów. Potrafił Mel Gibson w DWÓCH filmach? Potrafił. No ale wtedy "mniej wyrobiony widz w USA" hehehehe nie nadążałby z czytaniem nawet gdyby film puszczano z dwukrotnie mniejszą prędkością.
4. "Rzecz nie miała miejsca w Afryce, ani w Azji, ani w Ameryce"
A gdzie wg. Ciebie? Na księżycu? Marsie? Mitycznej krainie? NIE. Na Ziemi!!! Gdyby na początku podano, że rzecz ma miejsce w krainie Oz, po drugiej stronie lustra, w Nibylandii, tudzież w Shire to słowem bym się nie odezwał w tej kwestii.
5. "To zwykła, prosta przygodówka"
Zwykłe proste przygodówki nie miewają takich tytułów tylko....a zresztą ponownie odsyłam do moich wcześniejszych wpisów
@chryssalid
Małe uzupełnienie bo wyleciało z głowy ;)))
W kwestii dialogów to chodziło mi przede wszystkim o to JAK mówia Ci ludzie pierwotni. Zwróć uwagę na złożonośc zdań, bogactwo języka, ekspresję, złozonośc duchową, bliską kontemplacji, filozofowaniu. A to bogate życie wewnętrzne. No prosze ja Ciebie! Litości!
Podobał mi się. Pierwszy raz oglądałam film, którego fabuła rozgrywała sie w prehistorii [nie zaliczając francuskiego "rrr" xD]. Obejrzałam chyba 2 razy i nadal jestem pod wrażeniem. Moze jednak za szybko wszystko się działo.? Pozdrawiam :) I skąd ten tytuł? Oświeci mnie ktoś? Bo jakoś mi sie nie kojarzy xD
"Pierwszy raz oglądałam film, którego fabuła rozgrywała sie w prehistorii"
To by tłumaczyło dlaczego Ci się podobał.
Ten film powinien być puszczany na MiniMini albo Cartoon Network.
bonzo na litość Boską!
Każdy normalny widz wie, że ten film nie jest wart bogatszej dyskusji. Więc proszę daj sobie spokój i nie rozkładaj go na czynniki pierwsze. To film dla mało wymagającego widza i kropka.
Jest jeszcze tyle filmów do zobaczenia...
Pozdrawiam
Odpowiedź na pytanie postawione w temacie przez tego kiepa jest bardzo prosta!!!
-ktoś na pewno mądrzejszy od niego
-ktoś, kto robi naprawde fajne filmy
-ktoś, któremu zależy na tym, aby film dobrze się oglądało a nie skupia się na tak minimalnych szczegółach
Proste i logiczne, pozdro dla tych którzy myślą podobnie ;P
Ale wymyśliłeś.
O ile Bruckheimer ma naprawdę fajne filmy, o tyle scenariusz tego dziełka jest poniżej wszelkiej krytyki. Przypomina to nie tyle filmy klasy B co najgorszą szmirę (lepiej oglądało mi się filmy Eda Wooda).
Te minimalne szczegóły nie pozwalają na obejrzenie w spokoju gdyż powalają swoją głupotą i naiwnością (o ile ciekawiej ogląda się takiego Tropiciela - bardzo podobna tematyka a nie razi głupstwami dla dzieci).
Pozdr.