Tekst Paracelsusa, z niewiadomych mi przyczyn określany mianem "recenzji", to wykład z paleobiologii, a nie recenzowanie. Co za moderator dopuścił taki tekst i wystawił jako recenzję? Gdzie tu recenzja? Ostatni akapit o dywagacjach naukowych i przyjemności z oglądania? To się nadaje jedynie do działu "ciekawostki". Żadnej analizy, tylko wykład o tygrysach, mamutach i drapieżnych ptakach. Co to ma być? Źle się dzieje w królestwie Filmwebu, oj bardzo źle...

W kwestii samego filmu, to jest niestety nędzny, a muszę wspomnieć, iż zawsze stałem, z różnych powodów, w obronie Emmericha. Fajne filmy robi, takie rodzinne, rozrywkowe, miejscami całkiem udane, niekiedy znajduje odrobinę czasu na przymrużenie oka, coby widz nie dał się nabrać, że to niby zupełnie na poważnie ;) Oczywiście tak było w przypadku "Dnia Niepodległości" czy z "Godzillą", reszta raczej na poważnie, ale bardzo średnio, z wyjątkiem dobrego "Patrioty". Humoru też nigdy nie brakowało. Niestety pewien graniczny poziom głupoty i tandety został w "10 000 B.C." przekroczony. Nie pomaga nawet fakt, że to filmowa bajka. Fabuła nędzna, bo bezsensowna i naszpikowana zwykłymi nielogicznymi głupotkami, w dodatku wtórna i kopiująca pewne znane motywy. Wykonanie kiepskie i jedyne co może zrobić wrażenie to chyba efekty specjalne, choć na mnie osobiście nie zrobiły żadnego wrażenia. Pół dekady temu powstawały już lepsze efekty specjalne. Zupełnie inaczej sprawa by się miała, gdyby to była komedia, ale do diaska nie jest i nawet nie próbuje nią być :)

Zawsze chcę film polecić, chociażby wąskiej grupie odbiorców, nawet jeśli mi się nie podoba. Tylko, że nie mam najmniejszego pojęcia komu mógłbym polecić "10 000 B.C.", jeśli nie dzieciom. To jedyna grupa odbiorców, która nie powinna czuć się zażenowana pozytywnym przyjęciem "10 000 B.C." ;)

2/10 za...

...ładne widoki? ;)