IMHO to najlepszy film jaki powstał w historii kinematografii.
Niedawno odświeżałem. Jakie wrażenie ten film musi robić w kinie. Odyseja powstała w 1968 i nadal robi piorunujące wrażenie. Najśmieszniejsze, że do tej pory nie nakręcono lepszego filmu zarówno w warstwie wizualnej jak i treści. Odyseja się w ogóle nie starzeje. Poza tym można ją interpretować na wiele sposobów a i tak się wszystkiego nie powie. Żaden film po Odyseji nie ma takiego wizualnego rażenia.
To nawet smutne jak dzisiejsi filmowcy nie potrafią swoimi komputerami zbliżyć się technicznie nawet odrobinę do tego filmu.
Jako ciekawostkę dodam, że Odyseja powstawała 3 lata i na jej potrzeby wymyślono 200 tricków.
Spotkałem się z opiniami, że Odyseja się starzeje.
Bzdura.
Właśnie potęgą tego filmu jest to, że nie opiera się on upływowi czasu. Powstał klasycznymi metodami bez ingerencji komputerowej sztuczności.
Film pomnik.
Nie chce mi się ci dłużej tłumaczyć. Twoja sprawa skoro nie rozumiesz, na czym polega postęp techniczny.
Nic mi nie musisz tłumaczyć. Wiem na czym polega postęp techniczny. Jestem inżynierem.
Trochę kultury,
każdy ma prawo do wyrażenia własnego zdania, ale bez jednoczesnego obrażania innych.
E tam .Moim zdaniem film nie przetrwał próby czasu.Uważam że Kubrick nakręcił lepsze filmy i nie rozumiem tej niezdrowej fascynacji tym filmem.
Film to prekursor wszystkich dzieł kinematografii opierających się na efektach specjalnych.
Nawet dzisiaj pojazdy kosmiczne czy małpy wzbudzają szacunek starannością wykonania, pod tym względem film starzeje się wolno. Poza tym człowiek wówczas dopiero zaczął raczkować w kosmosie, a lot na księżyc jeszcze się nie odbył zatem "Odyseja" zaskakiwała śmiałą wizją. Oryginalność i strona audiowizualna wybudowała mu pomnik.
Natomiast obecnie może odrzucić właśnie przez nienaturalnie długie obnoszenie się tymi starzejącymi się efektami poprzez stosowanie długich i monotonnych ujęć obiektów co odbyło się kosztem fabuły.
Ujęcia muszą być długie bo wtedy koszty w przeliczeniu na minutę sceny - maleją. Żaden księgowy nie klepnie miliona dolarów za 3 sek. filmu, ale już za 10 minut to co innego. Co z tego, że psuje to film, ale w budżecie wygląda lepiej. W filmie "Zabriskie point" Antonioniego jest scena wybuchu. Bardzo drogiego, wielkiego wybuchu. W filmie jest powtarzana wielokrotnie raz po raz, właśnie z tego powodu.
https://www.youtube.com/watch?v=x4DhYAT-Feg
Dzisiaj jest już trochę inaczej.
2001: A Space Odyssey (1968)
http://www.google.pl/search?q=2001+a+space+odyssey&client=ms-opera-mobile&channe l=new&espv=1&biw=213&bih=147&prmd=ivn&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwjQsMa WqqzKAhVCZ3IKHY_gAC8Q_AUIBigB#imgrc=kkbWC4xTKAzhEM:
Mission to Mars (2000)
http://www.google.pl/search?q=misja+na+marsa&client=ms-opera-mobile&channel=new& espv=1&prmd=vin&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwid0NmnqqzKAhUj83IKHcZCA5QQ_ AUICCgC&biw=380&bih=141&dpr=1.5#imgrc=cbtcYWmYggnHSM:
Interstellar (2014)
http://www.google.pl/search?q=interstellar&client=ms-opera-mobile&channel=new&es pv=1&prmd=vin&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwi72NbVqqzKAhUnlHIKHdGLDzgQ_AU ICCgC&biw=380&bih=141#imgrc=DvnEiKVHzAyiOM:
Przepaść...
przesadzasz juz na dzisiejsze standardy nie wszystko wygląda tak wspaniale to pierdoenie albo jesteś niewidomy, w swoich czasach film wizualnie napewno the best ale wez nie pierdoy xd
No na mnie ten film nadal w 2016 roku robi piorunujące wrażenie. To jest potęga klasycznych, tworzonych z niezwykłą szczegółowością, efektów specjalnych.
Założę się, że gdyby dziś ten film powstał technologią komputerową nie miałby takiej siły rażenia.
jak dla mnie niektóre są eleganckie do dziś (wręcz dorównują prawie) dzisiejszej technice, jednakże cześć jest średnia już i animacje statków zwłaszcza nieciekawie się prezentują jakby klatkowaty no ale trzeba przymknąć na to oko bo to stary film xd
a i w filmie ewidentnie brak sikorek no takich ostrych dupeczek ale to moje skromne zdanie
W hd, w scenach z malpami widać że coś jest nie tak z niebem. Wygląda jakby było posklejane, czy namalowane. Albo było to kręcone w studiu i nieudolnie podlozono tło, albo to efekt marnego scyfrowania. Czyli możliwe że efekty gdzieniegdzie nie były takie idealne, co nie zmienia faktu że film świetny.
Czy najlepszy to trudno mówić dopóki się wszystkich nie obejrzy. :) Ale dla mnie to nr 1, zdarza się, że trzeba wskazać najlepszy film, jaki się zna i po długim namyśle jestem przekonany, że to Odyseja właśnie. O co chodzi w zakończeniu, tego nikt nigdy nie wiedział do końca, nawet Kubrick czy Clarke i to jest właśnie tak piękne. Nie chodzi o to, by coś przekazać, tylko wzbudzić w odbiorcy wrażenie, że coś się powiedziało, a on musi sam zrozumieć co. Na tym polega magia, sprawić wrażenie czegoś, co nie mało miejsca. I właśnie tak jest z końcową sekwencją, im dłużej o tym myślę, tym jestem bardziej pewny, że niezupełnie nawet twórcy wiedzieli, jakie przesłanie ma z tego płynąć. To jest myślenie abstrakcyjne na najwyższym poziomie, wymyślić coś, co da kilka możliwych wniosków, coś co będzie przedmiotem debat co najmniej 50 lat później, a jestem pewien, że i za kolejnych 100 ludzie będą dyskutować, jaki jest ostateczny sens tego filmu, albo czy w ogóle jest dobry, czy efekty specjalne są ładne. Pierwsza projekcja to niepowtarzalne doświadczenie przekraczające wyobrażenia. Później wiemy już co się stanie i sceny się dłużą. Paradoksalnie więc najlepszy film w historii to coś, co prawdziwie można obejrzeć tylko 1 raz.
Zgadzam się w 100% a nawet bardziej. Najbardziej ambitny film w historii kina, arcydzieło totalne, maisterstück, masterpiece itd. A jełopom którzy mówią że ten film jest ,,nudny'' powiem że nigdy w życiu nudnego filmu nie widzieli :)
Dokładnie. :)
Pamiętam, że moja przygoda z Odyseją miała miejsce podczas studiów. Była po prostu kolejnym filmem odpalonym ze zbiorów na komputerze. Nie wiedziałem niemal nic o nim tyle, że jest tam jakiś komputer o czerwonym oku. xD
Zaczęło się niewinnie jak z każdym innym dobrym filmem oglądam spokojnie aż nagle przyspawałem się do ekranu i tak do napisów końcowych a film trwa chyba ponad 3h. Niesamowite wrażenie robiło na mnie oddychanie kosmonauty w przestrzeni kosmicznej. Hipnoza. :)
Oglądałem dzisiaj Marcinie, jestem pod niesamowitym wrażeniem, zawsze jak gdzieś leciał ten film to wyłączałem go jak najszybciej bo myślałem, że to nudne zwykłe scenki, oczywiście okazało się inaczej :)
koles ten film nie jest arcydzielem gwiezdne wojny i planeta malp sporo lepsze jesli chodzi o sf ten film mnie rozczrowal mysalem ze bd lepszy a tu polowa filmu to jakies durne sceny bez dialogow co jakis czas po kilka minut durna piosenka pco trwa 2 razy dlugo jak pokazuja jak leci statek siedza ciagle w tym statku maja jakies dziwne problemy z tym halem i hu j wie o co chodzi
"Spotkałem się z opiniami, że Odyseja się starzeje.
Bzdura.
Właśnie potęgą tego filmu jest to, że nie opiera się on upływowi czasu. Powstał klasycznymi metodami bez ingerencji komputerowej sztuczności."
Subiektywną wartość "Odysei" można tak naprawdę ustalać biorąc pod uwagę lata w jakich powstała jak i z pominięciem tego faktu.
Ten film przypomina taką trochę etiudę technologiczną - dzieło popisowe, którego celem było przedstawienie nowoczesnej techniki wizualnej na tamte lata. Chyba się zgodzisz, że to główna karta przetargowa tego filmu. Niestety, technologia to jeden z niewielu aspektów kinematografii, jeśli nie jedyny, który właśnie się starzeje dużo szybciej od innych. Czynnikami, które nie poddają się upływowi czasu są np. scenariusz (fabuła, dialogi), zdjęcia, wybitna gra aktorska itd. Dlatego moim zdaniem filmami ponadczasowymi są te, które prezentują ogromną wartość artystyczną, a nie inżynierską - takie, które nawet dzisiaj ciężko podrobić (scenariusz w Casablance, zdjęcia w Psychozie). Natomiast jeśli chodzi o "2001" - dzisiaj technologicznie lepszy film potrafi zrobić jeden dobry grafik przy użyciu komputera. Dlatego uważam, że ten film przegrywa walkę z czasem - tak jak inne, których główną wartością jest technologia (Avatar czeka albo już spotkało to samo). Cóż, gdyby inne czynniki tego filmu wyniosły go ponad przeciętność - to być może.. Tymczasem scenariusz, metafizyczna fabuła, gra aktorska, zdjęcia, montaż itd. - do 1969 ludzkość znała filmy dużo lepsze pod każdym z tych względów.
Natomiast jeśli weźmiemy pod uwagę, że ta produkcja ma niemal 50lat i powstała przed lądowaniem na księżycu - sprawa wygląda zupełnie inaczej. Kubrick miał wizję głębi kosmosu najbliższą rzeczywistości i idealnie 'zamknął' ją w filmie, a nowinkami technicznym uczynił wielki skok w kinematografii, przyczyniając się w ogromnej mierze do jej rozwoju.
Pięknie to ująłeś. 5+. Warto jeszcze nadmienić, że 2001 to tak na serio również przestroga przed "Sztuczną Inteligencją", pokazanie przejścia na drugą stronę (co do mnie najbardziej przemawia), ukazanie zachwytu kosmosem i złożenie hołdu nadinteligencji (Bóg), która sprawia pieczę nad wszechświatem.
Oko ludzkie bardzo ciężko oszukać a ten film robi to perfekcyjnie...
Zgadza się. Totalne guano, a film to pomnik tego, jak nie kręcić filmów i dowód na to, że gdy jesteście z kumplem reżyserem w narkotykowym cugu, to nie bierzcie się za pisanie scenariuszy i robienie filmów. XD
Masz prawo do swojego zdania. Zgadza się. Widocznie jestem poryty jak Stanlejek... STOP ja mu do pięt nie dorównuje. Chcesz Odyseje ze scenariuszem to nie piskaj i zobacz Odyseję 2010 o ile już nie widziałeś. Film powstał właśnie dla takich malkontentów jak ty co chcieli Odyseje kosmiczną z fabułą.
Tylko brak w tym objaśnienia momentu wyjścia z tunelu po pojawienie się w pokoju co oznacza, że sami ci myśliciele nie wiedzieli co o tych sekwencjach mówić. Że to może być równoległa rzeczywistość z inną Ziemią a pokój to miejsce do między-wymiarowych podróży do poruszania się wśród wielu rzeczywistości. Żeby móc się w ogóle poruszać trzeba było kosmonautę obdarzyć nowym ciałem, które wytrzyma takie podróże. Tak czy siak dawny Bowman to na koniec między-wymiarowy kosmita gdzie jest poza czasem i patrzy na świat jak bóg.
https://www.youtube.com/watch?v=T0TQtqMQejk&t=112s
https://www.youtube.com/watch?v=bMLjmL-W1eE&t=887s
https://www.youtube.com/watch?v=lQD6wDiF41s&t=537s
Oczywiście z pytaniem w tle czy to ma być nasza przyszłość? W tym wszechświecie to nie ma tak naprawdę - poza jego zaludnianiem - nic do roboty. Oraz uwolnienie się od mieszkania w statkach kosmicznych do podróży oraz stacjach i skonstruowanie ciał do życia w próżni.
2010 było miałkie. To bajka a nie poważny film. Nic dziwnego, że poszedł w zapomnienie. No, ale fajnie się go zawsze ogląda tylko nie odbiega ni trochę nad inne filmy z epoki jak Diuna, Star Trek 3 i Terminator.
Ale to mimo wszystko dobry film... tylko zwykły i zakończony familijnym happy endem a nie pożywką dla mózgu jak tu.
Powinieneś coś napisać o dwójce. Trochę się zastanawiałem czemu niezły przecież sequel jest pomijany milczeniem.
Powiem tak. Wykorzystali rekwizyty z 2001, dodali fabułę, Roya Scheidera. Zrobili z tego zwyczajny film jakich na pęczki w gatunki Sci-Fi ale ładne zdjęcia tam są i to tylko tyle pamiętam na chwilę obecną... ale dałem 8/10. Powtórzę: 2010 to wykastrowana 2001 dla malkontentów szukających fabuł w filmie. Da się to obejrzeć za jednym podejściem...
Nieugięty Luke, Skazani na Shawshank, Gorączka,
Lot nad kukułczym gniazdem i wiele wiele innych, kolego. SO2001 to przedługa elegia na cześć Kubricka i tyle.
Pamiętam i wiem, że każde z nas odznacza się inną wrażliwością. Pisz~ tylko, że czasem warto spojrzeć na sprawy nieco obiektywnie, a nie przez pryzmat "kultowości".
ale nie obchodzi mnie kult. Nie mogłem oderwać oczu od tego filmu jak go oglądałem na studiach. Według mnie najogólniej Odyseja to kubrickowa próba zmierzenia się z tematem śmierci i pytaniem gdzie jest Bóg.
Że na naszym poziomie rozwoju nie rozumiemy absolutu Boga ale (czujemy, na czuja bierzemy do informacji) jego obecność i moc sprawczą, że on ukształtował ten świat. Nie każdy ma ten dar. Nie to żebym uważał się za kogoś wyjątkowego bo nie jestem. Bóg dał sygnał ludzkości, że życie i raj jest dostępny na Ziemi (wszystko zależy od nas) a opuszczanie planety nie jest wyczynem bezpiecznym co zauważyliśmy na ekranie. Dodam tylko, że załoga leciała na Saturna. Proponuje poczytać po co tam lecieli i dlaczego na Saturna. :)
Ze znajomym często wykłócam się o Kubricka. Uważam, że w Odyseji tak samo jak w Lśnieniu „coś” wisi w powietrzu i należy czytać między wierszami. Według niego Lśnienie jest filmem o niczym. :)
Tak jak Egzorcysta jest filmem niemal dosłownym i często traktuje się go jak anty religijną prowokację co mnie nie dziwi. Natomiast Lśnienie „pokazuje” nienamacalne zło.
Co do śmierci. Załoga wyruszyła w samobójczą misję. Samobójcy trafiają po śmierci z powrotem na ziemię. Finalna scena. Dziecko wpatrujące się na naszą fantastyczną planetę. Ja to tak odbieram... :>