2001: Odyseja kosmiczna

2001: A Space Odyssey
1968
7,7 144 tys. ocen
7,7 10 1 143507
8,7 70 krytyków
2001: Odyseja kosmiczna
powrót do forum filmu 2001: Odyseja kosmiczna

Jako że od dłuższego czasu, układam w głowie wszelkie możliwe do zauważenia przeze mnie
elementy Odysei, postanowiłem podzielić się jedną z mych interpretacji. Bez wątpienia jest to
jeden z najgłębszych obrazów, jaki kiedykolwiek zawitał do mej głowy. Merytoryka jest
ponadczasowa, z kolei strona wizualna ku zdumieniu, jest wciąż bez wątpienia aktualna, (co
potrafi przyprawić o zawroty głowy, gdy pomyśli się cóż to musiał być za szok w 1968 roku). Ale
do rzeczy:

Z początku ukazana zostaje Ziemia, stricte jako planeta. Jest to swego rodzaju wprowadzenie
w klimat, pokazanie "gdzie" zaczęła się cała przyszła akcja. Zachwyciło mnie pole popisu
odrębnością i pięknem przedstawionych krajobrazów.

Istota pierwszej części, rozpoczyna się wraz z pojawieniem się praludzi, lub prościej: małp.
Przedstawione zostają codzienne problemy, jak i potrzeby danego gatunku: rywalizacja między
sobą, walka o przetrwanie, czy przejmowanie wygodniejszych fizjologicznie terytoriów. Bez
wątpienia mamy do czynienia ze zwierzętami, tudzież z prymitywnym gatunkiem. Same
fizjologiczne potrzeby, nie są jedynymi problemami codziennej egzystencji, bowiem wszędzie
może grasować głodny drapieżnik, zdolny do odebrania życia, któremu nawet cała grupa nie
jest w stanie podołać. Napędem rozwoju z pozoru wydaję się być "chęć postępu", głównie na
tle obrony. Następuje pojawienie się Monolitu wraz z reakcją "zwierząt", która jest czysto
instynktowna: ostrzegawcze krzyki, postawa obronna, gotowość do ataku - dzieją się bez
przemyśleń, automatycznie (instynkt). Następnie jest już podejście do obiektu "celem go
zbadania", zrozumienie, obcowanie (poznanie/interpretacja); jak i w rezultacie nagroda, postęp
technologiczny - broń. Widzimy, iż motorem napędowym ogólnie pojętego rozwoju każdej
cywilizacji, jest jednak "interpretacja" (małpa zastanawiająca się nad kupą kości i wyciągnięcie
odpowiedniego wniosku). Idąc dalej, coś, co pierwotnie powinno służyć obronie, w pierwszych
swych fazach przekłada się na odbieranie życia, ku własnym materialnym, tudzież
fizjologicznym celom, (lecz jest to do przyjęcia, zważywszy na to, iż wciąż mamy do czynienia z
prymitywnym gatunkiem). Moim zdaniem jest to swego rodzaju punkt widzenia, iż sam rozwój
to nie wszystko, bowiem istotniejsze jest to, do czego dany postęp może posłużyć.

Podsumowując, na początku mamy do czynienia z zaraniem ludzkości. Z przedstawieniem
zarysu "jak", "gdzie" i "w jaki" sposób zaczęła się ludzka egzystencja, na tle prymitywizmu, jak i
czysto domyślnie (subiektywny odbiór widza):, „do czego" zaranie te może prowadzić. Tzw.
"przejściówką" ku dalszej części filmu, jest rzucona kość w górę i ukazanie się statku
kosmicznego. Kość jak i statek kosmiczny to analogia skutku rozwoju. Osobiście tzw.
"przejściówkę" odebrałem jako skok ku "futuryzmowi interpretacji".

Dalej jest majestatycznie. Głownie za pomocą formy przedstawiony zostaje alternatywny
futuryzm ludzkości, a w dodatku wszystko wypełnione jest muzyką klasyczną. Od strony
technicznej, efekty tudzież triki wciąż potrafią zachwycić i zainteresować swą nietuzinkową
pomysłowością, co jest tym bardziej zachwycające przede wszystkim ze względu na rok
produkcji. Co do części kontaktu człowieka z Monolitem warto zauważyć, iż w zaraniu ludzkości
to Monolit był inicjatorem spotkania z praludźmi. To Monolit pojawił się znienacka, by
"obcować" z danym gatunkiem, to On "popycha" małpy ku rozwojowi. Z kolei na księżycu to
człowiek jest odpowiedzialny za spotkanie, mało tego nie traktuje swego "odkrycia" poważnie.
Tym razem inicjatywa "doświadczenia" nie stoi po stronie Monolitu, lecz po stronie ludzkości,
gdzie skutkiem całego zajścia jest kara, która ewidentnie podkreśla "negatywność" sytuacji.
Moim zdaniem, zauważalna wydaję się być krytyka ludzkości, jakoby wcześniej podjęty rozwój,
nie poprowadził nas tam, gdzie powinien tudzież ludzkość nie jest gotowa na kolejny
"skok"/kontakt z monolitem. Niestety, mimo wszystko takowy skok się urzeczywistnia, czego
skutkiem jest nowo podjęta misja, jak i opatentowanie super komputera HAL'a 9000. Za
sprawą Monolitu, człowiek zostaje zdolny do kreacji bytu... Tak, mam na myśli HAL'a nie jako
komputer, a jako w pełni możliwą do posiadania uczuć egzystencję. Ludzkość nie była na
takowy czyn/skok gotowa (ukaranie astronautów na księżycu), przez co nie zrozumiała swego
tworu. Biorąc pod uwagę sceny z obsługą statku przez astronautów, które były wielokrotnie
powielane, by oddać "autentyczność" rutyny tudzież profesjonalizm członków załogi, można też
interpretować jako "mechaniczność" człowieka. Reszta filmu to merytoryczny majstersztyk, a
więc między innymi pryzmat, przez który została ukazana dalsza treść. Mianowicie:
"ograniczone pole widzenia". Głównie mam na myśli niejasności, jakie przedstawia nam
Stanley: to czy HAL 9000 jest zdolny do posiadania uczuć, jak i cel czy skutek misji pozostają
enigmatyczną, nie do rozwiązania z punktu widzenia człowieka tajemnicą. Moim zdaniem
człowiek zostaję ukazany krytycznie. HAL nie jest idealny, bowiem jest "wadliwy", czego
skutkiem są popełnione przez niego błędy. Aczkolwiek, mimo tego wciąż jest zdolny do
posiadania uczuć, całe zajście przeżywa głęboko i niemalże błaga o litość, lecz w sposób nie
dostępny dla Dave'a:

"Ale teraz daję ci moje słowo, że wszystko wróci do normy. Nadal jestem entuzjastą i wierzę
powodzenie naszej misji i chcę ci pomóc. Dave, przestań. Przestań...Proszę. Przestań, Dave.
Boję się. Boję się, Dave"

Ukazany zostaję brak jakiejkolwiek empatii ze strony człowieka. Kreacja HAL'a (komputer),
który wszelkie sytuacje odczuwa głębiej od Dave'a (człowiek). Analogicznie, więc, moim
zdaniem mimo zdolności do kreacji bytu poziomem wyższego od "stwórcy", nie każdy człowiek -
by nie rzec: "żaden" - jest zdolny do jego zrozumienia tudzież poznania. Jakoby ludzka
jednostka to tylko trybik, niczym mrówka - element z, wielu, które tworzą cały organizm -
ludzkość. Dla przykładu: brak próby zastanowienia się nad sytuacją HAL'a przez indywidualną
jednostkę (można też zauważyć, iż Dave nie waha się ani chwili, odważę się na stwierdzenie, iż
kieruje się instynktem "zabijając" HAL'a).

Osobiście środek filmu odebrałem jako krytykę ludzkości, na tle piękna, do którego jest zdolna.
Choć w zasadzie, piękno wykreowane przez człowieka, nie miałoby miejsca bytu bez inicjatywy
enigmatycznego Monolitu, co tylko podkreśla niestety małostkowość.

Czas na zakończenie, które według mnie jest jednym z najlepszych wśród kinematografii, by
nie rzec: po prostu najlepszym. Gdy Dave przybywa do "głębi nieskończoności" jest jeszcze
młody. Następuje "skok" ku przyszłości, w której ukazany zostaje już jako starszy, lecz wciąż w
skafandrze kosmicznym, co podkreśla brak oswojenia się z sytuacją. Bohater wciąż jest
zdumiony otaczającą go przestrzenią, wciąż nie "okiełznawszy" otoczenia, stara się "poznać"
tudzież interpretować gdzie jest i czym "to" jest. Można sobie tylko wyobrazić, czym "to" jest,
skoro Dave po tylu latach (uwzględniając zestarzenie się) wciąż nie rozumie, aczkolwiek
przejawia chęć poznania (poważniejsza mina tudzież bez początkowego strachu). Bohater
oprowadza swą interpretację po pomieszczeniu, zaczyna rozumieć, po czym następuje kolejny
przeskok, tym razem już do dojrzałości. Gdy astronauta konsumuje posiłek, jest bez skafandra,
na twarzy zauważalny jest spokój jak i pogodzenie się - zrozumienie. Podkreślona zostaję
nieuchronność fundamentalnej bariery człowieczeństwa - śmierci (rozbity kieliszek). Jest to
wprowadzenie do przyszłej sceny - "łoża śmierci". Przedstawiona zostaje marność człowieka,
świadomość nieuchronnego końca i bezsilności w jego obliczu. Mimo zrozumienia
otaczającej, "wyższej" poziomem przestrzeni, człowiek jako byt nieuchronnie, bez względu na
wszystko musi zmierzyć się ze swą ostateczną barierą. I wreszcie finalne wyciągnięcie dłoni w
stronę Monolitu, na tle poczucia zrozumienia, lub inaczej: wartości monolitu (należy podkreślić,
iż w zaraniu ludzkości małpy też oddawały swego rodzaju "cześć", czego skutkiem był
"postęp"), co skutkuje postępem nie technologicznym, lecz "postępem bytu". Płód w postaci
planety, jest tylko dowodem, iż byt nawet "ponad" ludzki, jest tak bardzo ograniczony (płód).


Muszę przypomnieć, iż jest to jedna z kilku moich interpretacji. Bowiem jak to ujął Kubrick:
"Widz ma całkowicie wolną rękę w interpretacji filozoficznych i alegorycznych znaczeń filmu”.
Jako odbiór mego tekstu, prosiłbym o rozwój indywidualnych przemyśleń na temat tego
arcydzieła.

Dziękuje i pozdrawiam.

ocenił(a) film na 10
jak45

nie, to nie jest miłe, że są nierozwiązywalne natomiast cała zabawa tkwi w ich rozwiązywaniu. A ów czarny twór czym by on nie był z pewnością wzbudził ciekawość Praludzi i ona spowodowała rozwój. Gdyby osobniki wtedy zgromadzone przy monolicie stwierdziły nie badały go dotykiem z ciekawości to kurz by go pokrył jak nigdy nie czytana książkę. O jeszcze jeden symbol - Praksiążka. Kobiety może i nie będą walić głową w mur bo szkoda urody , ale za to postarają się cierpliwie wydłubać zaprawę a później cegła po cegiełce rozmontować tajemnicę. To wszystko kwestia cierpliwości i niepogodzenia się z dogmatami.

ocenił(a) film na 9
jak45

Zasklepione umysły. Dzielenie na kobiety i mężczyzny. Jestem kobietą, jestem mężczyzną. W ten sposób nigdy nie wzrośniecie, bo szukacie różnic, porównujecie.

"Jezus zobaczył malców pijących mleko. Rzekł do swych uczniów: "Te maleństwa pijące mleko podobne są do tych, którzy weszli do królestwa". Spytali Go: "Jeśli staniemy się małymi, wejdziemy do królestwa?" Odrzekł im Jezus: "Wejdziecie, jeśli macie zwyczaj czynić dwa jednością i stronę wewnętrzną czynić tak, jak stronę zewnętrzną, a stronę zewnętrzną tak, jak wewnętrzną, stronę górną jak stronę dolną, i jeśli macie zwyczaj czynić to, co męskie i żeńskie jednością, aby to, co jest męskie nie było męskim, a to, co jest żeńskie nie było żeńskim; jeśli będziecie mieli zwyczaj czynić oczy jednym okiem, a jedną rękę dacie w miejsce ręki i nogę w miejsce nogi, i obraz w miejsce obrazu - wtedy wejdziecie do królestwa"."

Jeśli chodzi o wiarę, to... chrześcijański mistyk, Tertulian, mawiał: -„Wierzę w Boga, bo tylko wtedy mogę wzrastać”. Dla Tertuliana Bóg nie miał nic wspólnego z faktem, czy fikcją, tylko z rozwojem wewnętrznym.

ocenił(a) film na 10
Gordon Geko

Ty tak na serio ?

ocenił(a) film na 9
jagamiga1

Tak naprawdę to nie. Jestem najgorszym kłamcą, hipokrytą, seksistą, rasistą i mam narcystyczne zaburzenia osobowości, a na filmach to się tak sobie znam, ale udaję najmądrzejszego na świecie. W dodatku jestem wybrańcem Boga, więc co mogę zrobić.

ocenił(a) film na 10
Gordon Geko

zmienić lustro

ocenił(a) film na 9
jagamiga1

Niestety, Wasza dyskusja przekracza moje możliwości i wytrzymałość. Długo jeszcze tak będziecie?

ocenił(a) film na 10
jak45

Nie, ja już wychodzę z piaskownicy. Przepraszam

ocenił(a) film na 10
Gordon Geko

Prawda.

ocenił(a) film na 10
jak45

"Myślę, że Kubrick chciał, aby natura Monolitu pozostała niepokojącą zagadką - co bardzo mi odpowiada jako autorski zamysł." - Monolit jest właśnie "tym czymś" najważniejszym dla każdej osoby/interpretacji, jest obrazem najwyższej wartości w - dajmy na to - danej interpretacji. Albo Dla jednego Bogiem, dla drugiego tworem innej cywilizacji itd. - po to właściwie jest, by można było - po swojemu - go odebrać. Tak myślę.

"Monolit był tworem/przedstawicielem/wysłannikiem/artefaktem/spadkiem Pierworodnych (tako ustanowił Asimov)." i "Oczywiście nie A. tylko Clarke." - Jak chyba wszyscy wiemy, Kubrick swe dzieło chciał wyodrębnić jako "własne". Clarke - z przykrością bo w sposób brutalny to ujmę - był jedynie maszynką kreacji pomysłów dla Kubricka (tutaj mógłbym się bardziej rozpisać). Książka jest jedynie subiektywną interpretacją Clarke'a - może brzmi to skrajnie bowiem to on pisał scenariusz - ponieważ Odyseja to specyficzne dzieło (mam na myśli genezę) i myślę, że jeżeli już ktoś, to tylko Kubrick "wiedział". No chyba, że nie zastanawiał się nadto nad symbolami - w co wątpię - i pozostawił to jdynie odbiorcom.

ocenił(a) film na 10
zuckovsky123

Można dodać jeszcze monolit jako symbol Szatana czy jego narzędzie. Oznaczałby on w takim przypadku coś zakazanego i przyciągającego zarazem.

ocenił(a) film na 10
Kamileki

to wtedy byśmy musieli założyć, że się jednak w przestrzeni starcia Dobra ze Złem poruszany i np. scena gdy Praczłowiek zaczyna pod wpływem doznanego olśnienia grać na tych kościach niby na klawiaturze w rytm muzyki to obrazy migające w jego głowie są początkiem pojmowania dylematów moralnych, w końcu w świecie zwierząt zło nie istnieje

ocenił(a) film na 10
jagamiga1

Dlaczego starcie dobra ze złem? Gdyby monolit symbolizował diabła to istniałoby "czyste zło", a dylematy moralne nie miały by prawa bytu. Napisałem taką opcję, gdyż jest ona możliwa ale mało realna. Monolit najpewniej wg mnie był pozostałością po poprzedniej cywilizacji tudzież przedmiotem cywilizacji o wiele bardziej zaawansowanej od naszej .

ocenił(a) film na 10
Kamileki

Dokładnie. Monolit może też być pozostałością po - wg mnie zgubionej już - cywilizacji. Warto zauważyć, iż monolit jest głównie motorem napędowym czy to myśli, czy to postępu - generalnie ujmując rozwoju życia. Fantazjując: pewna cywilizacja, świadoma swej nieuchronnej zguby, u kresu swego istnienia jako ostatni twór kreuje "coś" co pchnie wszelkie napotkane życie ku rozwojowi - jakby nie patrzeć jest to ciekawa alternatywa. Z punktu widzenia bytu, kreśli się nawet futurystyczną nutą nadziei...

ocenił(a) film na 10
Kamileki

no tak, a bez dylematów moralnych by się nigdy nie włączyły funkcje mózgu odpowiadające za uczucia wyższe , HAL np. wbrew pozorom ich nie miał, zatrzymał się na etapie lęku przed śmiercią jaki mają też zwierzęta i instynktu przetrwania. Czyli człowiek stworzył komputerowy byt zmierzający ku celowi bez angażowania sumienia , czerwone oko HALa ani nie mrugnęło gdy wyłączał zahibernowanych .
O tych cywilizacjach to najbardziej rozpowszechniona teoria i zgodna z książką, ale tak naprawdę to da się pod to podciągnąć wiele tez. Tyle ile wyobrażeń o tych cywilizacjach.

ocenił(a) film na 10
zuckovsky123

Podstawą do jakiejkolwiek interpretacji jest według mnie odpowiedź na pytanie czym jest monolit. Od tego powinniśmy zacząć, a potem możemy sobie dopasowywać całą resztę. Jednym z najlepszych materiałów interpretujących monolit jest filmik który możemy obejrzeć w necie (w 3 częściach):
http://www.youtube.com/watch?v=P95NWAHWLrc
http://www.youtube.com/watch?v=CiXR-pUrldw
http://www.youtube.com/watch?v=UksgTSj9AaE
W skrócie monolit według autora jest ekranem/obiektywem. Szczególnie fragment od 06:50 do 09:40 w trzeciej części filmu jest druzgocący. Chodzi mi mianowicie o sprzężenie zwrotne i obracanie kamery. Nie jestem wstanie uwierzyć że Kubrick dodał te sceny przypadkowo. Dla mnie bez dwóch zdań jest to drogowskaz. I nie jestem w stanie uwierzyć w jego inną interpretację.
Teraz pytanie co ten ekran/obiektyw oznacza. Moim zdanie ma on symbolizować kontakt między dwoma światami/wymiarami. Tak jak ekran jest elementem pomiędzy widzem a twórcą filmu. To jest taki tunel między wymiarowy.
Na pytanie pomiędzy czym/kim to jest kontakt niech każdy sobie odpowie sam. Dla mnie jest to kontakt z Bogiem. Wszystkie sceny kontaktu ludzi z monolitem zdają się według mnie potwierdzać tą teorię. Jest to swoiste wyciągnięcie ręki przez Boga. Które człowiek jest w stanie zrozumieć dopiero na samym końcu (symbolizująca to wyciągnięta ręka Bowmana). Z uwagi na moje lenistwo nie będę szczegółowo opisywał mojej analizy:) Poza tym i tak nie ma to sensu. Jak już powiedziałem kluczem jest monolit, reszta to już jak kto woli.

ocenił(a) film na 10
MishaPl

Tylko proszę się nie śmiać:)
Zrobiłem mały schemat ilustrujący znaczenie monolitu:
http://imageshack.us/a/img834/6417/monolitq.jpg
Oraz zobrazowanie (mojej!!) interpretacji ostatniego kontaktu człowieka z monolitem:
http://imageshack.us/a/img13/6361/odyseja1.jpg
http://imageshack.us/a/img69/9292/syks1.jpg
I w zbliżeniu
http://imageshack.us/a/img163/8126/odyseja2.jpg
http://imageshack.us/a/img547/1467/syks2.jpg

ocenił(a) film na 10
zuckovsky123

Tak bardziej z filozoficznego punktu widzenia, zastanawiam się - na lekkim rauszu - nad universum w sposób bardzo "chłopskiego myślenia". Cały wszechświat polega na świadomości egzystencji każdego bytu (monolit jako "popychacz" ku temu). Drążąc głęboko, wszystko jest przecież tym samym (choćby kończąc zagłębianie się już na atomach), tylko świadomość jest w tej identyczności czymś wyjątkowym, czymś co pragnie, a w skutek tego i czyni. Każda jednostka organiczna świadomie - lub za sprawą świadomości - czerpie energie czasoprzestrzeni, a energia wydaje się - z logicznego punktu widzenia - ograniczona. Myślę więc, ze przyszłością mogłoby być zjednoczenie się wszelkich świadomych form życia i z racji ujarzmienia całej możliwej energii; kreacja wielkiego wybuchu ku dalszemu egzystowaniu świadomości. To napawa wręcz niesamowitym uczuciem, gdy się pomyśli, iż każdy ruch, "każde wszystko" było, jest i będzie za sprawą świadomości. :D

ocenił(a) film na 9
zuckovsky123

Wizja mocno wątpliwa. Skoro dotąd panuje "silentium universi", to zapewne jesteśmy jedynym wystąpieniem świadomości we "Wszechśmiocie" i tzw. Obcy nie istnieją albo istnieją poza zasięgiem czasoprzestrzennym. Polecam poglądy Lema na ten temat - są dość pesymistyczne.
Czy wiesz, że powtórzyłeś w swoim pomyśle treść jednego z opowiadań s-f Clarke'a (bodaj jego a nie Asimova; tytułu nie pamiętam)? Ostatnie jego zdanie to: "Niech stanie się światłość".

ocenił(a) film na 10
jak45

I stanie się światłość.
"Skoro dotąd panuje "silentium universi", to zapewne jesteśmy jedynym wystąpieniem świadomości we "Wszechśmiocie""
Nie, nie jesteśmy jedynym.

ocenił(a) film na 9
zuckovsky123

Być może.

ocenił(a) film na 9
jak45

Wręcz przeciwnie, całkowicie możliwa. Twoja "logika" jest mocno wątpliwa. Taka intuicja, która wynika z nierozumienia pojęcia świadomości. Łatwo potrafię wykazać Twój błąd. Jak wiemy zwierzęta mają swój język i porozumiewają się między sobą. Niewątpliwie mają emocje i są świadome tych emocji. W każdym razie załóżmy, że mają swój poziom świadomości. Czy my jako istoty wyższe jesteśmy w stanie się z nimi porozumieć? Nie, a jeśli nawet, to im mniejsze zwierzęta, jak owady - nie ma na to szans. Wyobraź sobie teraz, że istnieją "obcy", którzy mają tak rozwiniętą świadomość, że my ludzie jesteśmy dla nich robakami. Taka świadomość jest niewyobrażalna oczywiście dla nas. A teraz wyobraź sobie, że ci obcy są bliżej niż Ci się wydaje. Bakterie, które żyją w nas traktują nasz organizm jak zwykłe środowisko. Podobnie my traktujemy Ziemię jak nasze środowisko. Ale ZIemia może być bytem świadomym z niewyobrażalną świadomością dla nas - jedynie przybliżeniem zrozumienia różnicy jest porównanie nas do bakterii, a naszego organizmu do Ziemi. Ziemia również jest organizmem, który żyje w swoim własnym środowisku - galaktyce. Oczywiście dla galaktyki jest zwykłym robakiem o niskiej świadomości. Twierdzisz, że Ziemia nie jest żywą istotą. Są dowody i mogę wskazać źródła, że Ziemia kiedyś była dużo mniejsza, była księżycem, dziś ciągle rośnie. Jesteśmy potrzebni Ziemi do życia tak samo, jak niektóre bakterie naszemu organizmowi.

ocenił(a) film na 9
Gordon Geko

Zbyt to wymyślne i nienaukowe jak dla mnie.
Jeśli świadomość to m.in. odróżnienie siebie od otoczenia (a tak sądzi nauka), to jest to niedostępne nie tylko zwierzętom, ale także dzieciom do ~3 roku życia (zanim dziecko zamiast "Kasia chce jeść" mówi "ja chcę jeść").
Ziemia jako planeta nie jest, oczywiście, żywym organizmem. Przenoszenie faktów psychicznych na poziom kosmiczny to metafizyka (w tym religia) lub s-f.
Istnienie Rozumu tak wysoko rozwiniętego, aby nas traktować jak "wróble Galaktyki", jest teoretycznie możliwe, ale albo już spotkalibyśmy się z kosmicznymi skutkami jego działań, czego nauka nie stwierdza, albo z pragmatycznego punktu widzenia jest to równoznaczne z nieistnieniem takiego Rozumu (bo ukrywa wobec nas swoje istnienie).
Zwróć uwagę, że napisałem "wizja mocno wątpliwa" a nie "niemożliwa". Prawdopodobieństwo istnienia innej cywilizacji/świadomości w rozsądnej odległości - powiedzmy 500 lat świetlnych - jest znikome [parę rzędów wielkości większe od możliwości stanięcia spadającego ołówka na "dupce" (każdy to doświadcza przynajmniej raz w życiu) i paredziesiąt mniejsze od tego, że woda w garnku, postawionym na ogniu, zamarznie - co jest naukowo możliwe, bo prawa termodynamiki są statystyczne].
Zakładam przy tym, że kontakt "pozaprzestrzenny", momentalny, jest praktycznie niemożliwy - inaczej już dawno ktoś by się z nami skontaktował lub nas odwiedził (lub jest możliwy, ale to my będziemy pierwszą cywilizacją we Wszechświecie, która go technicznie zrealizuje).
Nadal polecam w tym względzie przemyślenia Lema.
W każdym razie poglądy Twoje i "zuckovsky123" są, jak na wstępie napisałem, zbyt "fantazyjne" i pozanaukowe jak dla mnie.
Typowe "chciejstwo".
W pewnym sensie też tak bym chciał, bo "kosmiczna samotność" jest dl mnie przerażająca!

ocenił(a) film na 9
jak45

Oczywiście odwrotnie: (zanim dziecko zamiast "ja chcę jeść" mówi "Kasia chce jeść")

ocenił(a) film na 9
jak45

Co to znaczy nienaukowe? Że my ludzie nie możemy tego dowieść? Przede wszystkim powinieneś zrozumieć, że jeśli przyjmiemy te założenia, to już z tego wynika, że nie jesteśmy w stanie tego dowieść. (Ograniczona świadomość). Ja Ci jedynie przedstawiam możliwy punkt widzenia, który jest zakorzeniony zresztą w naukach ezoterycznych. Ty masz swojego Lema, którego traktujesz jak drogowskaz, a który może się mylić.

"Jeśli świadomość to m.in. odróżnienie siebie od otoczenia (a tak sądzi nauka), to jest to niedostępne nie tylko zwierzętom, ale także dzieciom do ~3 roku życia (zanim dziecko zamiast "Kasia chce jeść" mówi "ja chcę jeść")."

Ty podajesz definicję samoświadomości, a nie świadomości. Widać, że nie rozumiesz o czym ja mówię. Naczytałeś się książek i widzisz wszystko przez ich pryzmat. Wyraźnie piszę o POZIOMACH świadomości. O tym nie przeczytałeś nigdzie i już uważasz za "wątpliwe". Jedna świadomość nie musi być równa innej. Mogę podać przykład. Kiedy śpię, jestem nieświadomy tego co się dzieje dookoła. Kiedy się budzę, zaczynam być świadomy, ale ciągle może być moment gdy nie jestem w pełni świadomy. W czasie dnia mogę być świadomy wielu rzeczy dookoła ale to nie znaczy, że jestem w pełni świadomy. Bo np. mogę nie być świadomy swoich emocji, ruchów albo myśli. Ta sama analogia dotyczy dzieci i zwierząt. Są świadome tego czym są zainteresowane, ale ich rozumienie jest zawężone.

"Ziemia jako planeta nie jest, oczywiście, żywym organizmem. "

Zdefiniuj najpierw organizm żywy. Kiedy zaczyna się organizm żywy? Czy bakterie są żywe? Nauka mówi, że są. Czy wirusy są żywe? Nauka już ma problem, już nie umie powiedzieć tak albo nie i stwierdza, że ma przejawy życia, ale sama się gubi. Właśnie takie coś jak wirus, który jest tylko białkiem i kwasem nukleinowym jest dowodem, że życie zaczyna się już od związków chemicznych. Są ostatnio stawiane hipotezy, że elektrony wymieniają się informacjami, co oznacza, że są w pewnym sensie żywe. Natomiast Ty z całą stanowczością twierdzisz, że Ziemia jest martwa. Naukowcy mają ograniczone pole widzenia, naczytali się sporo i już wiedzą lepiej. A ja zwykły gość obalam was za pstryknięciem palca. ZIemia rośnie, staje się coraz gorętsza i ma czas, by zostać gwiazdą. Jak martwa materia może rosnąć potrafisz wytłumaczyć? Nie, Ty nie uwierzysz. Mogę podać naukowe źródło, które obala dotychczasowe myślenie astrofizyków.

I na koniec powracasz znowu do kontaktu cywilizacji pozaziemskiej z nami, choć ja wyraźnie akcentowałem, że taki kontakt jest niepotrzebny albo niemożliwy dla wyższego bytu. Po prostu masz ograniczone pole widzenia. Bardzo subiektywne, a nie obiektywne, choć tak Ci się wydaje.

ocenił(a) film na 9
Gordon Geko

"naukach ezoterycznych" - czegoś takiego nie ma: albo "ezoteria" i zabobony, albo nauka. Nie dogadamy się - nie mamy wspólnego języka.
"ZIemia rośnie, staje się coraz gorętsza i ma czas, by zostać gwiazdą"; - kompletnie sprzeczne z prawami nauki, znanymi już uczniom w gimnazjum.
"elektrony wymieniają się informacjami, co oznacza, że są w pewnym sensie żywe" - są tak żywe, jak dwa kamienie uderzające o siebie; też się "wymieniają informacjami", jak elektrony.
"A ja zwykły gość obalam was za pstryknięciem palca" - czy to megalomania?!

PS: nie posługujcie się "argumentum ad personam", bo to nieładnie - można zirytować lub/i obrazić; a poza tym dyskredytuje jako dyskutanta właśnie posługującego się nimi!
Żegnam bez żalu i pozdrawiam.

ocenił(a) film na 9
jak45

Nie dziw się, bo ewidentnie uważasz swoją rację za prawdę i nie masz otwartości na nowe horyzonty pomimo, że potrafię obalić każdy Twój argument. Przede wszystkim wzrost Ziemi nie jest to sprzeczny z prawami natury, a takie twierdzenie wynika tylko i wyłącznie z Twojego zaślepienia. Po pierwsze już na wikipedii jest hasło Expanding_Earth:

http://en.wikipedia.org/wiki/Expanding_Earth

czego nie wiedziałeś, bo Cię nie uczono w gimnazjum.

Po drugie poczytaj sobie pracę Blinova "Kinetic gravity and growing earth":

http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=1&ved=0CCsQFjAA&url= http%3A%2F%2Firbis-nbuv.gov.ua%2Fcgi-bin%2Firbis64r_81%2Fcgiirbis_64.exe%3FC21CO M%3D2%26I21DBN%3DVFEIR%26P21DBN%3DVFEIR%26Z21ID%3D%26Image_file_name%3DDOC%252FR E0000236.PDF%26IMAGE_FILE_DOWNLOAD%3D1&ei=dZK7UdelPM_otQax14Ag&usg=AFQjCNE_WPRYF aMpMaA2uUcQ4pUKipEVkw&sig2=uOosUsLqK5r0WlJHkBSJKw&bvm=bv.47883778,d.Yms

Generalnie masz jednak rację - nie dogadamy się. Kiedy piszę np, że mogę przedstawić źródła teorii, to Ty nawet nie poprosisz o nie, bo uważasz z góry, że wiesz lepiej i że to bzdury. Więc sam podałem. Możesz sobie nie wierzyć, ale to właśnie są dowody, które obalają waszą astrofizykę.

ocenił(a) film na 9
Gordon Geko

Skoro nie potrafisz pisać bez osobistych złośliwości i epitetów, to masz:
"potrafię obalić każdy Twój argument" - jednak megalomania!
By,by

ocenił(a) film na 9
Gordon Geko

Używasz kłamliwych argumentów. Zajrzałem do Wikipedii - nie wciskaj mi, że Ziemia rośnie jak żywy organizm; po prostu spada na nią materia kosmiczna, ot co. Chyba nie doczytałeś artykułu do końca.

ocenił(a) film na 9
jak45

Jesteś drogi panie manipulantem. Najpierw kiedy twierdzę, że Ziemia rośnie, powiedziałeś, że to "kompletnie sprzeczne z prawami nauki". Kiedy podałem na to dowody, zmieniasz kierunek i już nie twierdzisz, że wzrost ziemi jest sprzeczny z prawami natury, tylko że kosmiczna materia spada na Ziemię, co wywoływac może ekspansję. Czyli już sam sobie panie zaprzeczasz. To po pierwsze. Po drugie manipulujesz faktami, bo wikipedia wyraźnie wskazuje, że są różne hipotezy wyjaśniające ekspansję ZIemi (polska wikipedia też podaje ciekawe dowody). Oczywiście, że można powiedzieć: "materia kosmiczna" spada na Ziemię, ale bardziej prawidłowo należy stwierdzić, że Ziemia połyka materię kosmiczną. Ziemia nie może rosnąć sama z siebie, bez dopływu zewnętrznej energii i to jest oczywiste. Podałem źródło wikipedii, żeby Cię trochę drogi panie oświecić, czyli dać do zrozumienia, że od dawna są takie hipotezy, które Ty uważasz za bzdury. Prawdziwe dowody są natomiast zawarte w pracy Blinova, o której nie raczyłeś wspomnieć.

ocenił(a) film na 9
Gordon Geko

1. Między "rośnie" a "powiększa się" jest istotna różnica. Roślina rośnie a nadmuchiwany balonik powiększa się. Jak to stwierdziłem i podtrzymuję, " wzrost ziemi jest sprzeczny z prawami natury". Tak więc bynajmniej nieuprawnione jest "sam sobie panie zaprzeczasz".
2. "kosmiczna materia spada na Ziemię, co wywoływac może ekspansję"; "wikipedia wyraźnie wskazuje, że są różne hipotezy wyjaśniające ekspansję ZIemi". Znaczenie słowa ekspansja nie bardzo przystaje do jej powiększania się.
3. "Ziemia połyka materię kosmiczną"; niby czym połyka? co to w ogóle znaczy? Używaj słów precyzyjnie - chyba że Twoja teoria jest tak czy owak animistyczna, ale wtedy nie mamy o czym dyskutować, bo pseudonauka mnie nie interesuje!
4. Praca Blinova to taka sama "nauka" jak Daeniken czy znany nam skądinąd prof. B. od brzozy. Grono hochsztaplerów naukowych czy domorosłych "odkrywców" jest bodaj większe, niż grafomanów w literaturze.
Poza tym Blinov nigdzie nie twierdzi, że Ziemia jest żywym organizmem - on tylko chce dowieść za pomocą jakiejś fantazyjnej koncepcji "kinetycznej grawitacji", że masa obiektów materialnych wzrasta na skutek bliżej nieokreślonych interakcji między materią a "eterem". Jest to w gruncie rzeczy pomieszanie danych geofizycznych z w/w hipotezami, wyrażone pseudonaukowym bełkotem.
Dla zaprzeczenia tym mętnym "teoriom" wystarczy powiedzieć, że hipoteza istnienia "eteru" została całkowicie - i teoretycznie i doświadczalnie - obalona przez sławną szczególną teorię względności Einsteina już na początku XX w., a powstawanie materii "z niczego" czy z próżni kosmicznej (teoria stanu stacjonarnego Hoyla), niestety - bo sam byłem jej "wyznawcą" (podobała mi się jej elegancja) - została pokonana przez teorię Big-Bang, która jak na razie najlepiej tłumaczy genezę i dzieje Wszechświata. Nie ma w niej żadnej możliwości kreacji materii (pomińmy ciemną materię i energię - bo ta ma ujemny w stosunku do "naszej" materii znak), a już zwłaszcza wewnątrz lub w pobliżu masywnych obiektów kosmicznych, jak planety.
Dodaj też sobie do teorii Blinova "brzytwę Ockhama", której nikt niby nie udowodnił, ale która przyświeca tworzeniu wszystkich hipotez i teorii w nauce.
PS: jeśli w szczegółach jest coś nie tak z moją interpretacją tekstu Blinova, to wina "Translatora Google", który rosyjski/ukraiński tłumaczy lepiej niż angielski, ale i tak mocno nieprecyzyjnie.

Reasumując - nie mamy o czym dyskutować, bo Twoje poglądy i wiedza są w mojej ocenie zbyt dalekie od naukowych kryteriów poprawności.
Po raz drugi i ostateczny żegnam, zwłaszcza że nadal usiłujesz mnie dyskredytować i obrażać, odnosząc się do mojej osoby a nie tego o czym piszę.

ocenił(a) film na 9
jak45

"Między "rośnie" a "powiększa się" jest istotna różnica. Roślina rośnie a nadmuchiwany balonik powiększa się. "

Ziemia rośnie, bo jej nie tylko promień, ale i masa rośnie drogi panie, więc porównanie do balonika jest błędne.

""Ziemia połyka materię kosmiczną"; niby czym połyka? co to w ogóle znaczy? Używaj słów precyzyjnie"

W pracy Blinova masz wyjaśnione, nie moja wina, że nie umiesz czytać po angielsku. Nie dziwię się, że masz tak małą wiedzę, bo dziś trzeba po ang czytać, że nowe rzeczy ogarniać.

"Praca Blinova to taka sama "nauka" jak Daeniken czy znany nam skądinąd prof. B. od brzozy. Grono hochsztaplerów naukowych czy domorosłych "odkrywców" jest bodaj większe, niż grafomanów w literaturze."

Wysławiaj się precyzyjnie panie, w których miejscach jest to pseudonauka i hochsztaplerka? Skoro czytać po ang nie potrafisz, tylko translatorem musisz się posługiwać, to znaczy, że nawet nie rozumiesz co on napisał. Wypisujesz swoje tezy, tylko żeby zdyskredytować teorię rosnącej Ziemi.

"Poza tym Blinov nigdzie nie twierdzi, że Ziemia jest żywym organizmem - on tylko chce dowieść za pomocą jakiejś fantazyjnej koncepcji "kinetycznej grawitacji", że masa obiektów materialnych wzrasta na skutek bliżej nieokreślonych interakcji między materią a "eterem". Jest to w gruncie rzeczy pomieszanie danych geofizycznych z w/w hipotezami, wyrażone pseudonaukowym bełkotem. "

Sam bełkoczesz, gdzie napisałem, że Blinov coś mówi o ZIemi jako żyjącej istocie? Nigdzie, wszystko Ci się pomieszało. Wskazałem jedynie dowody na wzrost Ziemi, kwestia życia to odrębna sprawa. Jednak już sam wzrost na skutek przemian chemicznych jest istotną cechą życia.

"Dla zaprzeczenia tym mętnym "teoriom" wystarczy powiedzieć, że hipoteza istnienia "eteru" została całkowicie - i teoretycznie i doświadczalnie - obalona przez sławną szczególną teorię względności Einsteina"

Wielu rzeczy nie rozumiesz, Ty nawet nie rozumiesz co to eter, tylko posługujesz się pustosłowiem. Szczególna teoria względności Einsteina usunęła konieczność istnienia eteru, a nie obaliła jego istnienie. A stwierdzenie, że istnienia eteru zostało obalone doświadczalnie jest zwykłym kłamstwem, masz nikłą wiedzę w tym zakresie a udajesz jakiegoś mędrca.

"Dodaj też sobie do teorii Blinova "brzytwę Ockhama", której nikt niby nie udowodnił, ale która przyświeca tworzeniu wszystkich hipotez i teorii w nauce."

Dodam raczej kolejnego "hochsztaplera", który rozwija koncepcję rosnącej Ziemi i podaje empiryczne dowody.

http://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=3&ved=0CD8QFjAC&url= http%3A%2F%2Fwww.earth-prints.org%2Fbitstream%2F2122%2F1152%2F1%2FA%2520SOUND%25 20IDEA%2520....pdf&ei=ROi8UcLNIciptAbOxoCQAQ&usg=AFQjCNGMLpeJboDaSi9FV7_8rtNUdKG Oww&sig2=OoeC0EezYStJGKyHJGbCNw&bvm=bv.47883778,d.Yms

Scalera porównuje okrycie rosnącej Ziemi do odkrycia, że Ziemia jest sferyczna, a nie jest płaska. Kiedy teza sferycznej Ziemi po raz pierwszy się pojawiła i przedstawiano kolejne dowody na nią, tacy jak Ty pukali się w czoło, twierdząc, że to fantazyjne teoryje. Na szczęście oni odeszli i przyszli nowi otwarci ludzie, którzy uznali te dowody za prawdę. Dziś sferyczność Ziemi jest czymś oczywistym. By, by.

ocenił(a) film na 9
ocenił(a) film na 10
Gordon Geko

Moim zdaniem GordonGeko Twe argumenty są niestety zbyt skrajne, by nie rzec - po prostu abstrakcyjne. Zamiast wymieniać kontrargumenty-fakty z Jak45, podajesz na bazie informacji naukowych jawne, wręcz wymyślne abstrakcje. To, że ziemia rośnie, lub jak to określacie powiększa się wcale nie świadczy o "świadomym byciu" itd. - a po cóż kłócić się na bazie wymyślnego teoretyzowania?. Poza tym, bardziej czepiasz się jego osoby, niż merytoryki przedstawionej przeciw Tobie. Nie będę wdawał się w obszerniejszą dyskusje, nie jestem astrofizykiem, acz z zamiłowania posiadam jakąś tam wiedzę, to jednak nie mam najmniejszej ochoty na kłótnie.

ocenił(a) film na 9
zuckovsky123

Wróć do początku mojej wypowiedzi, to lepiej zrozumiesz w czym rzecz. Piszę, że zakładam istnienie pewnego poziomu świadomości u żyjących istot, jak np. bakterie. Poziom oczywiście zależy od rozwoju danego organizmu. Wirusy już są z chemicznego punktu widzenia materią martwą, bo tylko białko i kwas nukleinowy, a z punktu widzenia biologii staje się pseudo-żywy. Rośliny uważane są za żywe, bo rosną, odżywiając się, potrafią też się rozmnażać. Teraz kiedy czyta się pracę Blinova dochodzi się do wniosku, że Ziemia spełnia te wymagania, bo choć bardzo wolno, to rośnie, odżywiając się. Ponieważ rośnie coraz bardziej, a także staje się coraz bardziej gorąca (stąd obserwowane jest tzw. globalne ocieplenie), to ma możliwość stania się Słońcem. W tym czasie nasze Słońce umrze, tzn. wybuchnie i stanie się białym, następnie czarnym karłem. Ziemia będąc większa będzie oczywiście mieć coraz większą siłę grawitacyjną, a przez to przyciągać różne obiekty, jak asteroidy czy tego karła. W tym czasie Księżyc będzie już dorosłą planetą, ponieważ on także rośnie - oczywiście oddala się od Ziemi, na co są już też dowody.

A teraz pytanie skąd się wzięły tzw. gazowe giganty w naszym US: http://pl.wikipedia.org/wiki/Gazowy_olbrzym ? Jowisz, Saturn, Uran i Neptun to duże planety, które prawdopodobnie przeistaczają się w gwiazdy: wspólną cechą jest duża masa, mała gęstość (bo są "gazowe"), tak jak u naszego Słońca, które ma dużo niższą gęstość od Ziemi, a także duża liczba księżyców - przyszłych planet.

Jest to kosmiczne rozmnażanie. Grawitacja służy do przyciągania obiektów, a także do odżywiania się jakiegoś rodzaju materią, pochodzącą z tych księżyców czy planet.

Skoro spełnione są założenia warunków życia, możemy powiedzieć, że Ziemia i inne planety, księżyce, gwiazdy żyją. A skoro żyją, to - skoro przyjąłem od początku pewne założenia dotyczące świadomości - konsekwencją tego jest ich poziom świadomości, który jednak jest nam obcy i tylko oczywiście "abstrakcyjny", jak piszesz.

I na koniec moja uwaga. Ta teoria pozwala połączyć wszystkie rozdzielane w nauce obiekty i rzeczy na Ziemi w jedność. Obecna nauka nie dostrzega tych połączeń i dlatego też nie rozumie dlaczego wiele zjawisk ma miejsce.

ocenił(a) film na 10
Gordon Geko

Ależ ja zrozumiałem to co chciałeś przekazać, nie musiałeś mi tego "specjalnie" tłumaczyć, bo istota jest inna: rozumiem, ale się nie zgadzam. Aczkolwiek ten tekst jest klarowniejszy, od wcześniejszej reszty: szczypania się za słowa na tle "argumentum ad personam".

"Jest to kosmiczne rozmnażanie." - tu bowiem leży pies pogrzebany. Nazywasz to niepotrzebnie "ludzko", nadajesz cechy człowiecze wszystkiemu. Materia z racji posiadania masy/energii lgnie do materii za sprawą grawitacji, lecz jest - patrząc przez pryzmat świadomości - po prostu martwa. Materie da się poznać za pomocą zmysłów, jak nam tłumaczy matka wikipedia, lecz istotą jest to, iż "poznawanie" nie odbija się w drugą stronę. To właśnie odróżnia świadomość, od kamienia - percepcja. To nie jest "kosmiczne rozmnażanie" tylko... Grawitacja. Można gdybać nad tym, czym tak naprawdę jest życie itd. Lecz moim zdaniem nie powinno się tego łączyć od razu ze świadomością, egzystencją czy percepcją.

ocenił(a) film na 9
zuckovsky123

A widzisz porównujesz kamień do całej ZIemi, a to błąd. Moje ciało zbudowane jest np. ze skóry, paznokci, włosów, które rosną, ale z pewnością nie mają świadomości. W zasadzie całe ciało można potraktować jako martwe, jeśli zacznie się rozkładać je na czynniki pierwsze. A jednak przy umysłowej aktywności na jakimś poziomie pojawia się świadomość. Jądro Ziemi może być porównane do serca i umysłu planety. Nie wiesz czy to ma jakąś świadomość czy nie i nie sprawdzisz tego, choćby dlatego, że już Twoje rozumienie świadomości dotyczy tylko człowieka, a co najwyżej zwierzęcia o wyższym rozwoju.

ocenił(a) film na 10
Gordon Geko

"Jądro Ziemi może być porównane do serca i umysłu planety." - Kiedyś myślałem podobnie, naprawdę. Oczywiście w sensie "marzeń" i jak to Jak45 określił "chciejstwa". Teraz wydaje mi się to równie możliwe jak - nie pamiętam nazwy tejże ideologii, ale co ciekawe: taka istnieje - to, że obcy są "w nas" i dzielimy z nimi własne ciała.

ocenił(a) film na 9
zuckovsky123

To ciekawe zjawisko. Zacząłem dyskusję od "apologii" Twojego stanowiska z bardziej naukowego punktu widzenia, a skończyła się na tym, że Ty sam jej zaprzeczasz. Zmieniłem trochę zdanie. Ludzie nie mają za bardzo świadomości... co piszą.

ocenił(a) film na 10
Gordon Geko

A pisząc o kamieniu, nie miałem na myśli całej ziemi. W ogóle skąd ten wniosek?

ocenił(a) film na 9
zuckovsky123

Bo takie było porównanie, a więc taka była interpretacja. Naukowcy twierdzą, że płaszcz Ziemi, do którego pragną się dostać (zaczyna się on od 35 km głębokości od powierzchni; dotychczas udało się ludziom dostać na głębokość nieco powyżej 12 km) jest swego rodzaju silnikiem Ziemi. Chcą się dostać, żeby zrozumieć dlaczego Ziemia zachowuje się w taki a taki sposób, np. poznać przyczyny erupcji wulkanu, trzęsienia ziemi, jej początki.

Tak czy inaczej, twierdzę, że zaprzeczasz obecnie sam sobie, bo dyskusję zacząłem od obrony Twojego stanowiska o świadomości różnych form życia, od którego teraz się odżegnujesz. Reakcje w jądrze Ziemi są nieznane, być może zmiany są powolne, ale twierdzenie, że ich nie ma, że to tylko martwa materia... to jest jak dla mnie zwykłe uproszczenie, a nawet ignorancja w obliczu istnienia tylu zaprzeczających temu faktów.

ocenił(a) film na 10
Gordon Geko

Męczy mnie czytanie Twoich wypowiedzi, bo tak sprzecznie interpretujesz co napisałem, że najzwyczajniej brakuje mi sił na odpisywanie. Może wina leży po mojej stronie; np. może niezbyt klarownie sprecyzowałem swe zamiary w przemyśleniach. Mniejsza, spróbuję jednak.

To, że najpierw podałem teorie zjednoczenia się świadomości w futuryzmie (podkreślając rausz, gdybanie w sposób prosty "chłopskiego myślenia"), nie znaczy przecież, że na 100% tak uważam i mało tego wykluczam wszystko co jest chociaż z lekka sprzeczne z tym postanowieniem. To tylko gdybanie filozoficzne, wręcz kreacja wewnętrznych, alternatywnych marzeń o universum. Osobiście nie uważam, by to co napisałem, było w jakiś sposób dla mnie "poważne", lub bazujące na mej subiektywnej wierze, acz tego nie wykluczam (min. dlatego napisałem "I stanie się światłość" - po prostu dla jaj, lub inaczej: chciałbym, żeby tak się stało). Przykład: mam kilka interpretacji odysei i - co "ciekawe" - żadna ze sobą się nie pokłada, by nie rzec: każda sobie zaprzecza z osobna, co nie wyklucza tego, że każda ma sens. Mało tego, sobie nie zaprzeczam, lecz Twojemu stanowisku jakoby ziemia była świadomym bytem itp, więc znowu moim zdaniem kontrargument (rzecz jasna jak zwykle ad personam) wyssany z palca.

Tak na koniec jak małemu dziecku: nie uważam, by ziemia jako planeta posiadała własną, odrębna od ludzi świadomość. I nie, nie porównałem kamienia do planety ziemi, a jeżeli tak to odebrałeś to wiedz, że nie miałem tego na myśli.

ocenił(a) film na 9
zuckovsky123

Ten cudowny portal spowodował,że sam sobie odpowiadam...

użytkownik usunięty
Gordon Geko

Kurde, nie sądziłem, że śmieszny autorytaryzm filmowy może być powiązany z czymś innym. Czym się Gordonie różnisz od twierdzących, że Ziemia ma nie więcej niż 10k lat? W końcu ani to, ani ekspansja nie znajdują żadnego potwierdzenia obserwacyjnego. Co do tych gwiazdek i gazu - przykro mi mówić, ale masa nie będzie niczego syntezować. ;c

ocenił(a) film na 9

Podałem dwie niezależne publikacje naukowe, które przedstawiają dowody na ekspansję Ziemi. Ekspansja Ziemi to nie tylko wzrost promienia, ale także jej masy. Tym różnię się.

użytkownik usunięty
Gordon Geko

Niezależne publikacje naukowe robią też zwolennicy pustej Ziemi, płaskiej Ziemi i Jan Pająk, pytanie kto je recenzował i jak w ogóle sobie radzą z teoretycznymi i praktycznymi przeszkodami. http://www.talkorigins.org/origins/postmonth/2007_08.html

ocenił(a) film na 9

To pokaż publikacje naukowe pustej Ziemi, płaskiej Ziemi. Jak nie pokażesz, to jesteś kłamcą. Jeśli chodzi, o Twój śmieszny link, to widać na oko, że Autor to kompletny laik w tej dziedzinie. Dyskredytuje go pytanie, jak to się dzieje, że tylko Ziemia rośnie, a nie inne planety. Gdyby miał dostateczną wiedzę, to wiedziałby że ekspansja dotyczy wszystkich planet, księżyców, asteroid. Nigdzie zwolennicy ekspansji ZIemi nie piszą, że tylko Ziemia rośnie. Autor zadaje dziecinne pytania, jak to się dzieje, że nie widać wzrostu, że urządzenia go nie wykrywają. Przecież wiadomo, że ten wzrost jest bardzo, bardzo wolny dla ludzi i żadne dzisiejsze urządzenia nie są w stanie wykryć wzrostu. Pyta skąd sie bierze materia do wzrostu i dlaczego nie wpada ona na orbitę ZIemi. Oczywiste, że ta materia jest tak subtelna, że nie do wykrycia. Może neutrina? Może jakieś wirtualne cząstki znane z mechaniki kwantowej? To dlaczego te neutrina z kosmosu nie wpadają na orbitę? Zastanawiał się? Nie, bo to amator, tak jak wszyscy przeciwnicy teorii ekspandującej Ziemi. Przede wszystkim należy zrozumieć, że grawitacja ma tutaj duże znaczenie, bo prawdopodobnie ona wsysa materię. A jeśli przyjmiemy, że ZIemia jest żywym organizmem, to wręcz powiemy, że grawitacja służy do tego.

użytkownik usunięty
Gordon Geko

http://energia.sl.pl/tekst_8_2.htm
http://www.earthnotaglobe.com/library/
http://files.abovetopsecret.com/files/8c9c87674f67eec6.pdf

"Nie, bo to amator, tak jak wszyscy przeciwnicy teorii ekspandującej Ziemi." - Łoo, czyli całe środowisko akademickie, bo ta marna hipoteza nie spełnia żadnego kryterium metody naukowej teorii, w przeciwieństwie do tektoniki oczywiście. No cóż, miłej zabawy, może jak ludzkość wymrze się powiększy D:

ocenił(a) film na 9

Tak jak mówiłem jesteś kłamcą, bo nie podałeś żadnego źródła naukowego, tylko nie wiadomo jakiego rodzaju wypociny. Czy Ty w ogóle wiesz co to publikacja naukowa? Obejrzyj dokładnie obydwie publikacje, które zamieściłem. Mają Autora, rok wydania, literaturę z której Autor korzystał. To jest poważna literatura, a to co podałeś to dziecinada. Tak samo dziecinne, a nawet żałosne jest porównywanie teorii ekspandującej Ziemi do "teorii" płaskiej ZIemi, którą empirycznie potrafi każdy obalić. Teorii ekspandującej Ziemi NIKT nie potrafi obalić i nie dlatego, że jest niefalsyfikowalna, tylko dlatego, że istnieje dużo pośrednich dowodów ją potwierdzających. A że w główkach wam się nie mieści? Sferyczność Ziemi czy heliocentryzm też kiedyś nie mieściła się w główkach prostym ludziom.

użytkownik usunięty
Gordon Geko

Zapominasz chyba, że ja nie bronię tych idiotyzmów, tylko wykazuję, że są (tak jak twoje).
Kierowanie się "autorem, rokiem wydania i literaturą" jest dość zabawne, bo powyższe to spełniają. Na początku starałem się dowiedzieć: dlaczego tego nie ma w Nature albo Science? Czymś z listy filadelfijskiej, z dużym IF? Tematycznym czasopiśmie? Może nawet PLoS One, jak im zależy na otwartym dostępie?
Bo wiesz, naskrobać, się podpisać i wrzucić w pdf to mogę nawet ja, ale oprócz wiarygodności jest czysto praktyczna kwestia; papier porusza zagadnienie, którego poprawność może przynieść autorowi oczywistą sławę i niezliczoną ilość cytowań, nie wierzę w taką skromność. I chyba słusznie, po wpisaniu nazwiska jednego - The Worldwide list of dissidents scientists.

A teorii, tfu, hipotezy ekspandującej Ziemi NIKT nie potrafi obalić, faktycznie... Obala ją coś na T.
http://i.imgur.com/n4mZCLI.png

ocenił(a) film na 9

"Na początku starałem się dowiedzieć: dlaczego tego nie ma w Nature albo Science? Czymś z listy filadelfijskiej, z dużym IF? Tematycznym czasopiśmie? Może nawet PLoS One, jak im zależy na otwartym dostępie?"

A skąd wiesz, że nie pojawiły się tam artykuły? Czytałeś wszystkie? Przecież nie będą tej teorii wszędzie reklamować, żeby JezusCh. mógł o tym usłyszeć. Bo nie jest to w pełni udowodniona teoria. A nawet jeśli zostanie, to zajmie wiele lat, żeby naukowcy przekonali się o jej słuszności.

Nie wiem co masz na myśli pisząc, że "obala ją coś na T". Żadne Twierdzenie jej nie obala.