idąc na emmericha, dobrze wiedziałem, że ten film zgwałci mnie umysłowo. ale poszedłem i tak, bo interesuje mnie rok
2012, a nikt nie skleił do tej pory wysokobudżetówki na ten temat. zresztą pomyślałem. roland nakręcił już 10 filmów
w podobnym tonie. miałem nadzieję, że może ewoluował. z przykrością zawiadamiam, że nie...
no ale po kolei:
punkt należy się zdecydowanie za pomysł. może jeszcze za niektóre efekty i możliwość delektowania się niezłą epą.
koniec punktów dodatnich.
mimo że film oglądałem zaledwie 2 godziny temu, zapamiętałem tylko dwie postaci. ruskiego pilota saszę i woodiego
harelsona jako szalonego radiowca. w sam raz pasowali do konwencji komediowej, a właśnie to emmerichowi wyszło.
całkiem zabawna komedia. cała reszta aktorów rozlazła mi się jak te płyty tektoniczne.
mnogość wątków w filmie, sprawia, że każdy znajdzie w "2012" coś dla siebie. mamy tutaj romans, dramat, s-f,
fantastykę, film katastroficzny, kino moralnego niepokoju, sensację, oraz wcześniej już wspomnianą komedię.
myślałem, że na koniec doczekam się jeszcze musicalu, albo chociaż grupowego tańca w stylu bollywood. niestety, może
w następnym filmie tego pana.
czego nauczył mnie film? pomyślmy...
- potrzebujesz kilku tysięcy roboli, którzy zbudują Ci ściśle tajne arki, mogące uratować ludzkość przed globalnym
kataklizmem? poproś o to wieśniaków z tybetu. oni nie zdradzą tajemnicy, a do tego wykonają robotę w 2 lata, nie
pytając o ewentualną miejscówkę na pokładzie.
- jeśli chcesz być dobrym ojcem, zabierz swoje małe dzieci na wycieczkę po yellowstone i zaprowadź na zastrzeżony i
ogrodzony teren. ważne jest, żebyś pokazał im z bliska zdechłego łosia i połaził po gejzerach.
- dowiedziałeś się, że podniosła się temperatura pod powierzchnią ziemii? zaproś w miejsce odkrycia pół armii stanów
zjednoczonych. niech pilnują turystów, żeby nie przechodzili przez siatkę.
- twoje rodzinne miasto zmienia się w wielki kanion colorado? najlepiej jak uciekniesz całą rodziną limuzyną.
wiadomo, że większym samochodem będzie Ci prościej manewrować. a także jeździć przez walący się wieżowiec i skakać
nad przepaściami.
- chcesz latać samolotami? poczytaj kilka książek instruktażowych. potem wystarczy, że odpalisz silnik i polecisz.
wszystkie ewentualne akrobacje i piruety w powietrzu zrobi za Ciebie adrenalina.
- pamiętaj, że lecąc samolotem transportowym, nie musisz trzymać się niczego. w końcu jest w nim wygodnie i miło jak
w 1 klasie british airways. nawet jeśli samolot będzie spadał, zahaczał kołami o budynki, czy wpadał w turbulencje.
nie martw się, nic nie poczujesz.
- jeśli kiedyś będziesz prezydentem stanów zjednoczonych, w razie apokalipsy zostań w białym domu. ktoś musi
wygłosić orędzie w telewizji i powiedzieć ludziom o końcu świata. co z tego, że wszyscy już o tym wiedzą, bo
rozdupczyło całą amerykę południową i zachodnie wybrzeże północnej.
- skończyło Ci się paliwo, padło 5 z 6 silników w samolocie, a Ty musisz dolecieć do chin? spokojnie. w połowie
drogi okaże się, że płyty tektoniczne dostosowały się do Ciebie i zamiast lądować na oceanie, wylądujesz w
himalajach.
- a skoro już przy lądowaniu. najlepszą metodą na ucieczkę z samolotu to wyjechać z niego efektownie nowym
bentleyem. najlepiej sterowanym głosem.
- jeśli chcesz uratować kilka gatunków zwierząt, takich jak zebra czy nosorożec, najlepszym sposobem jest przywiązać
je do helikoptera i przelecieć z nimi nad himalajami.
- nie wiesz gdzie jesteś, nie masz mapy ani kompasu? bez nerwów!! idź przed siebie w losowo wybranym kierunku, a za
15 minut spostrzeżesz w środku pasma górskiego drogę i jadącego po niej 10 km na godzinę mnicha tybetańskiego wraz z
rodziną, który zmierza akurat tam gdzie Ty.
- chcesz wpuścić na pokład setki przerażonych ludzi, ale przywódcy najpotężniejszych państw świata nie zgadzają się
z Tobą? przeprowadź z nimi videokonferencję, na której powiesz, że społeczeństwo powinno sobie pomagać i że
powinniśmy być dobrzy dla bliźniego. dobrze jeśli walniesz dodatkowo jakiś cytat z trzeciligowej książki. na pewno
przekonasz ich do swoich racji!
- stoisz na krawędzi olbrzymiego statku, przy włazie, który za chwilę się zamknie i jeśli do niego nie wejdziesz za
2 minuty, to zginiesz? nic nie szkodzi! masz jeszcze czas, żeby zawołać swojego małego pieska, który bez większych
problemów przedostanie się do Ciebie i uratuje wraz z Tobą. dodatkowo, zdążysz jeszcze wypatrzeć w tłumie swojego
byłego faceta i pokazać mu na pożegnanie faka.
- projektujesz gigantyczne statki, które mogą być jedynym ratunkiem ludzkośći w razie zagłady planety? idealnym
rozwiązaniem będzie zablokowanie silników w przypadku gdy olbrzymi właz nie będzie w 100% domknięty.
- twój mąż wpadł w tryby ów gigantycznego statku i zmieliło go, przez co zmarł w strasznych męczarniach, ratując
życie Tobie i Twojej rodzinie? nic nie szkodzi. pod ręką jest jeszcze były mąż, z którym możesz się całować już po 5
minutach i mówić jak bardzo go kochasz.
- dowiedziałeś się, że jakiś facet naprawił usterkę, dzięki której nie zginąłeś, zderzając się z mount everest?
uśmiechnij się, zapomnij o sprawie. dowiedziałeś się, że ten sam facet zniknął na 10 sekund, a potem znowu się
ukazał? wiwatuj, przytulaj ze szczęścia innych ludzi, otwieraj szampana.
- i na koniec zapamiętaj! projektując olbrzymie, supernowoczesne i turbowytrzymałe arki, znajdź w nich miejsce na tarasy widokowe, by wszyscy pasażerowie mogli spokojnie pooglądać zachód słońca na środku oceanu.
nie oczekiwałem arcydzieła, nie oczekiwałem nawet filmu bardzo dobrego. oczekiwałem tylko, że emmerich chociaż troszkę spoważniał i nakręcił coś o poziom wyżej od takich "przebojów" jak "dzień niepodległości" czy "pojutrze". jak się jednak okazuje, reżyser ten popadł w rutynę i wyciął swojego blockbustera z szablonu. do tego nierówno. szkoda.
4/10
odpowiedź masz kilka postów wyżej - podaną przez autora wątku :)
smakosz spodziewał się czegoś bardziej smacznego!
było mało smacznie.. ale za to śmiesznie :)
Ocena jest jaka jest, bo nawet mnie było troszkę nie w smak dać poniżej 6/10 :)
Mimo, że zgodnie z filmwebowym opisem ocen film ten w moim odczuciu najlepiej opisują dwie 'oceny' - Poniżej oczekiwań oraz Nieporozumienie.
Film zgrabnie balansuje między nimi i w moich oczach niewiele mu brakuje do kunsztu swojej własnej podróby, czyli '2012: Doomsday' (przynajmniej w kwestii fabularnej... modlitwy są zamienione na jęczenie o więzach rodzinnych).
"hmmm John Cusack w takim gniocie ?" a 1408? a wojenny biznes? to tez są gnioty
a co do 2012 film średni ode mnie 5/10
hahahaha padlam
"- jeśli chcesz uratować kilka gatunków zwierząt, takich jak zebra czy nosorożec, najlepszym sposobem jest przywiązać je do helikoptera i przelecieć z nimi nad himalajami.
- nie wiesz gdzie jesteś, nie masz mapy ani kompasu? bez nerwów!! idź przed siebie w losowo wybranym kierunku, a za 15 minut spostrzeżesz w środku pasma górskiego drogę i jadącego po niej 10 km na godzinę mnicha tybetańskiego wraz z rodziną, który zmierza akurat tam gdzie Ty." -mistrz, idealnie to podsumowales
zapomniales tylko dodac o tym ze nie wazne ze polowa ludzkosci juz nie zyje i swiat sie wali ale przyjaciel mimo ze jest z zona i dzieckiem i pedzi na niego wielka fala wyskosci kilku kilometrow do zadzwoni do kumpla i mu powie ze samolot po niego nie przylecial i sie pozegna.
nie mowiac juz o tym ze telefony dzialaja tam wszystkim bez zarzutow wcale nie jest zawalona siec no bo nikt do nikogo nie dzwoni przeciez tylko nasi bohaterowie umieraja
mimo to wszystko ze bylo wiele absurdalnych scen i zalosnych to uwarzam film za udany bo nie spodziewalam sie ze odzwierciedla wszystko to co wyczytalam o domniemanym koncu swiata w 2012. bo z punktu czlowieka ktory by nie dostal bileciku na arke to ten koniec swiata by trwal chwilke. tylko pyk i by mnie nie bylo bo skoro ma nas zalac lub zapasc sie ziemia a ja nie mam zadnej magicznej limuzyny ani samolotu...
mało tego, cały świat się wali, ale oczywiście odbiorniki sieci komórkowych nadal stoją:-)
haha :) dokładnie . Nie ważne że linie telefoniczne zerwało, nie ważne.Odbiorniki sieci komórkowych są niezawodne:)
Autor tego artykułu tego zapomniał:0.
Z KOMÓRKAMI TO WCALE NIE BYŁ BŁĄD!
Nie chce mi się ponownie o tym pisać:
http://www.filmweb.pl/topic/1243436/Nie+zawiod%C5%82em+si%C4%99+-+(lipa+zgodnie+ z+oczekiwaniem).html
Jeszcze dodam od siebie kilka faktów, o których nie miałem wcześniej pojęcia:
1. Wyczerpanie się paliwa niezawodnie spowoduje pożar silników.
2. Samoloty transportowe mogą latać niczym myśliwce.
3. Helikoptery mogą latać w Himalajach (pułap rzędu 6-8 tys. m.n.p.m).
4. Uderzenie samolotu zniszczy wielką "kotwicę", która jest w stanie utrzymać 10 razy większy statek podczas uderzenia tsumani. Dla mnie to tak, jakby skorupka jajka rozłupała cegłę.
ta wypowiedz jest jak ten film, dużo i dookoła tego, ale jednak nie do końca to.
Dlaczego?
Przyczepiłeś sie do takich blachostek, ze to poezja.
Nie jedno w zyciu człowiek jest w stanie zrobic stad pewne rzeczy inaczej sie patrzy, czy to z punktu strachu, empatii itd.
Dla mnie głupota bylo, ze po 27 dniach uz pyl opadl, ktorego opadniecie trwa znacznie dłużej - setki lat.
Kolejna rzecz to, iż system nienawiedzania takiej machiny jest paliwożerny i jaki i na jak dlugo środek daje moc by pojazd jeździł.
Sa jeszcze inne rzeczy, ale to, ze limuzyna, bo nie mial nic innego do wyboru, bo jak wiadomo poprzedni samochód padł, to, ze spotkał kogos to nie jest wcale nic dziwnego, a nie pokaza, ze wędrują przez 10 min, bo i tak film trwał ponad 2.5h, a kwestia latania - coz, znam lepsze osiagi z gorszymi możliwościami, wiec tez trefne gadanie
"Kolejna rzecz to, iż system nienawiedzania takiej machiny jest paliwożerny i jaki i na jak dlugo środek daje moc by pojazd jeździł."
Nie widziales obłoczków czarnego dymu po wlaczeniu silników? Diesel :)
"Kolejna rzecz to, iż system nienawiedzania takiej machiny jest paliwożerny i jaki i na jak dlugo środek daje moc by pojazd jeździł."
Nie widziales obloczkow czarnego dymu po wlaczeniu silników? Zwykly diesel, nie naped atomowy ale diesel :)
Tylko głupiec nazywa ten film głupim. Jak można oczekiwać od takiej produkcji realizmu? No toż to trzeba być skończonym idiotom. Film daje kupę frajdy i niesamowite efekty. I każda inteligentna osoba obeznana z tematem tego oczekiwała i się nie zawiodła.
No niestety, ale musze przyznac Ci rację :)
Efekty na 10.
Wykonanie na 10.
Podpięcie się pod chwytliwy temat 10.
Co z tego, skoro cała reszta (Cusack bohaterem i niesamowitym farciarzem) okazała sie słabiutka.
W przypadku takich filmów nie może być czegoś takiego jak GŁOWNY BOHATER z naciskiem na słowo BOHATER... ;/
daję 7/10 ale TYLKO i WYŁĄCZNIE za najlepsze IMHO efekty specjalne w historii kina :)
A king kong jakie miał efekty? cos mi sie zdaję że były dłuższe i ciekawsze choć na mniejsza skale
eh cały film jest nieralny ale widział ktoś zeby sie podniecał national geographic o zmianie biegunowości tak jak produkcją hollywoodzka:D ? i tak by sie nie uratowali przy takich kataklizmach:) dig dag wszystkich nas czaka śmierć
EEEXXXTRAKLASA !!! :D 10/10
Doskonale zebrane całe to badziewie... a myślałem że będzie fajny film..
A tu szmira... Pozdrawiam :)
Weźcie się zastanówcie nad sobą. Czepiacie się takich szczegółów przy tego typu filmie. To tak samo jak ja bym się czepiał braku akcji i efektów specjalnych przy filmie obyczajowym!!!
Ojjj mistrzuniu - TO NIE TO SAMO!!! Fabuła dotyczy WSZYSTKICH filmów. Efekty specjalne tylko tych, w których są potrzebne!
kolego, filmy są dla wszystkich ludzi.
mam w zwyczaju nie chodzić do kina na dramaty, czy obyczajowe produkcje. bo dla mnie kino jest od tego, żeby się dobrze bawić. zobaczyć niezłe efekty na dużym ekranie.
ale nie lubię kiedy idę na film katastroficzny, który z reguły ma mnie wystraszyć, podnieść poziom adrenaliny, a niestety zamiast tego, rozbawia mnie licznymi błędami w scenariuszu.
masz rację. nie mogę się przyczepić do dramatu, że nie ma akcji, czy efektów. ale mogę się przyczepić do filmu katastroficznego, że jest zabawny. bo oczekiwałem, że nie będzie.
Hehe się uśmiałem, jesteś mistrzem koleś :) Idealnie wypunktowałeś jawne bzdury w tym filmie, przez które czułem się trochę, jakby twórcy filmu raz po raz walili mnie w pysk. Ja też nie spodziewałem się przeżyć na tym seansie jakiejś wspaniałej przygody intelektualnej czy tam duchowej, nie szukam też w kinie przesadnego realizmu, bo jeśli go zapragnę to wyjrzę poprostu przez okno. No, ale są jednak granice dobrego smaku, których przekraczać nie można, a reżyser zaserwował mi coś na kształt bigosu polanego bitą śmietaną...
Odnośnie bzdur to ja bym jeszcze dodał:
- Himalaje słyną z bardzo łagodnych warunków pogodowych, więc bez obaw między najwyższymi szczytami świata możesz biegać w marynarce czy tam innej bluzce, nie okazując przy tym żadnych oznak wyziębienia organizmu, nie wspominając o parze wydobywającej się z ust
Uwagi jak najbardziej trafione:) Poza tym Jackson jest chyba nieśmiertelny w tym filmie:) Za każdym razem na krawędzi a jednak udaje mu się. Jednak mimo to film warto obejrzeć, efekty super. Może mi tylko ktoś powiedzieć dlaczego te miejsca w arkach były sprzedawane za pieniądze, które w przypadku końca świata stają się w ogóle niepotrzebne??
Nie chodziło o sprzedaż miejsc. Każdy z tych ludzi wyłożył miliard $$$ na budowę tych łodzi i tylko dzięki temu powstały.
moje zdanie na temat tego filmu nieco różni się od waszego.
dla mnie jest po prostu GENIALNY.
wzrusza, trzyma w napięciu, zachwyca, zaskakuje pomysłowością, ukazuje wiele osobowości ludzi itd.
:)
Podawajcie Wasze ulubione absurdy:
Mój typ: Park Yellowstone, żona z dziećmi i obecnym mężem czeka na byłego w samolocie, który to już rozpoczął startowanie. Cusack wpada autem w ogromną szczelinę, ale po chwili jego była żona dostrzega z rozpędzonego samolotu rękę, która się z tej szczeliny wynurza. Gratuluję jej sokolego wzroku, a Cusackowi geparciego biegu, który pomógł mu dogonić samolot.
Igrzyska olimpijskie w Londynie 21.12. :D To się im przeciągnęła impreza.
Nie ma co. Też mnie ten film zmusił do założenia konta na filmwebie. Więcej
takich. :D
Heheh tak, to było genialne - I scena: kempingowóz z Jacksonem w środku zsuwa się do wielkiej przepaści, II scena: nagle na krawędzi przepaści pojawiają się ręce próbującego się wdrapać Jacksona (jak się wydostał z samochodu??? Tego twórcy nie wiedzieli, więc po prostu nie pokazali:), w końcu III scena: Jackson w całej swej postaci rozpoczyna swój bieg za samolotem po pasie (szacunek - musiał nieźle trenować podciąganie na drążku, żeby tak szybko podciągnąć się na powierzchnię). A w ogóle skąd pas startowy akurat niedaleko miejsca gdzie nadawał Charlie?? Ale kto by sobie zajmował głowę takimi błahostkami... ;)
Brawo, pięknie to ująłeś !
Nie zapomnijcie panowie o motywie, jak jechali ciężarówką pod koniec i temperatura -30/40 stopni ich w ogóle nie ruszała, a Gordon w dresiku jeszcze się oparł jak na imprezie i widać, że mu takie warunki pogodowe nie straszne :D
robole z Tybetu ? tu akurat Emmerich ani troche nie przegial, Chinole naprawde zapierdzielaja jak mroweczki za marny grosz, ostatnio lecial dokument na TVP 2 o Wal-Marcie ( taki amerykanski supermarket ), Chinole ze wsi maja do wyboru - zyc na wsi i orac w polu tyczka albo przeprowadzic sie do miasta i pracowac 7 dni w tygodniu w brudzie smrodzie i syfie za 3 dolary dziennie w Wal-Marcie, wiekszosc wybiera to drugie
-30/40 stopni ? nie przesadzasz ? to nie Sybera, jedynie na szczytach gor jest -40 ale a oni jechali ciezaroweczka w dolnych partiach, zreszta mieli tam jakies szmaty
Uuuuuuu stary, bawilem sie setnie- prawie jak na tym filmie na ktory poszedlem z ciekawosci...
Ja dopisałbym jeszcze parę wrzutek... A może właśnie może aby odreagować od tego gówna, którześmy na swoje nieszczęście musieli oglądać, powrzucajmy absurdy, które zawarte zostały w filmie:)
Pociągnijmy wiec dalej:
- wobec kataklizmu, z którego wyjsciem bedą mapy szalonego radiowca, uciekaj staruym zramolałym autem campingowym. Gwarancją będzie to, że rozszalały żywioł wulkaniczny, będzie na tyle inteligentny, że nie pierdyknie w ciebie swoimi ognistoskalnymi odłamami i do tego bedzie cofał sie jak tylko nieco zwolnisz predkosc swego auta...
I jeszcze fajna rzecz :)
Gdy krzyczysz pod wodą zawsze wyraźnie słychać co próbujesz wykrzyczeć :) "tato" :)
Jeśli jesteś 7 letnim dzieckiem i chcesz przebywać pod wodą 20 minut nie przejmuj się - zawsze wystarczy ci powietrza.
ROTFL. Chociaż mi się film podobał, to wnioski przedstawione w tej recenzji powinny być drukowane na ulotkach i wręczane ludziom wychodzącym z seansu. :D
Należy także nie zapominać że każdy chiński robotnik (pracujący nawet na największym zadupiu świata) spotykając obcokrajowca (szczególnie Amerykanina) odpowie (a jakże by inaczej?!) czystą angielszczyzną.
To wsjo z mojej strony 4/10. Zgadzam się, fabuła posiadała tyle błędów, że nie ma sensu bardziej się już rozwodzić... efekty są tylko jednym z wielu elementów, jeżeli jeden z elementów wyraźnie nie domaga (w tym wypadku scenariusz) to automatycznie cały film traci, a dla mnie w fabule poza założeniem reszta była już zawalona na całej linii.
Szacun za poczucie humoru!!!! Ja śmiałem się i komentowałem głośno na seansie w tych samych momentach!!!!
Jedna rzecz mi umknęła na seansie: odległość od Hawajów do Himalajów - ja w tym czasie chyba się śmiałem i nie zauważyłem.
Ale w zamian mały rewanż:
- nie chcesz mieć tłoku przy wejściu do arki? Nie sprzedawaj tylu biletów bez pokrycia!
- nie masz miliarda euro na bilet na arkę? Nic straconego! Zawsze możesz skorzystać z wejśćia "tylko dla personelu", najlepiej przez kotłownię albo kuchnię!
- Przygotowujesz arkę na uderzenie tsunami niosącego masy skał, Air Force One i innego badziewia? Nie instaluj osłon na mostku, lepszzy widok będzie przez pękające szyby!
Pozdrawiam! :)
Nie zgadzam się do końca z waszymi opiniami, owszem film przewidywalny i to w zasadzie powtórka z rozrywki, ale... :
Amerykanie to megalomani i są dumni ze swojego narodu (cóż się dziwić, w końcu to największe mocarstwo świata, kto jak nie oni mieliby ocalić Ziemię?)
Nie chodzi tu o oglądanie martwych łosi w Yellowstone tylko o ludzkie uczucia i braterstwo, które łączą podczas katastrof
Ten film ma dać ludziom do myślenia, że życie jest kruche i nie ważne czy to Natura, Bóg, bogowie, czy zwykły przypadek decydują o czyjejś śmierci
Pokażcie mi inny film katastroficzny, który byłby inny o 180 stopni, gdzie: nie ukazuje się głównie jednej rodziny, której udaje się przeżyć, końca świata albo nie ma albo ludzkość zdołała przetrwać o to chodzi w tych filmach by pokazać wielkość człowieka
Jeśli taki scenariusz czeka nas za 3 lata, to ja dziękuję bardzo chyba nikt zaprzeczy, że taka katastrofa byłaby klęską całej Ziemi i nawet "nowe Arki Noego" nic tu nie pomogą
Jak zacząłem na początku czytać twój komentarz, to najpierw pomyślałem sobie, żeś bystrzak z poczuciem humoru. Niestety im dalej czytałem, tym jednak bardziej utwierdziałem się w przekonaniu, że niestety (muszę nazwać po imieniu, przepraszam) jesteś idiotą. Człowieku o co ci chodzi? Idąc twoim krokiem myślenia można zgnoić praktycznie każdy film! Niektóre twoje "uwagi" są poprostu żenujące. Zgodzę się, że w filmie było sporo niedoróbek i błędów (np. scena z psem woła o pomstę!), no ale: po kiego grzyba przyczepiać się, np. do jak to nazwałeś "tarasów" na arce, albo, że spotkali w tybecie mnicha. Jeśli do każdego filmu tak podchodzisz, to lepiej ich wogóle nie oglądaj, bo potem logujesz się na takich portalach jak ten i p***rzysz głupoty!
do wszystkich, którzy się ze mną nie zgadzają i ich komentarze sprowadzają się do jednego zdania: "nie komentuj, bo skoro widzisz tyle wad w filmie, to znaczy, że jesteś głupi".
ludzie! ja widziałem masę filmów katastroficznych, w których o coś chodzi. chociażby nieprzeciętny "cloverfield". albo równie patetyczny, ale jednak mniej głupi "titanic", czy chociażby "armagedon", który mimo licznych błędów i gagów, nie raził aż tak bardzo.
emmerich przedobrzył. stworzył film z super efektami i nie bardzo przejął się tym, że fabuła ma masę dziur.
W KAŻDYM FILMIE znajdziemy wiele błędów, ale nie w każdym tak rażące i tak walące po oczach, że traci się przyjemność z oglądania. jeśli idę na film katastroficzny, to nie na komedię, a tutaj przez pół seansu się śmiałem. i nie byłem odosobniony.
liczyłem, że będzie lepiej, dlatego poszedłem. dlatego proszę się nie czepiać i nie gadać mi tekstów: "po co chodzisz na takie filmy?"
chodzę, bo jestem ciekawy. a że mam oczy, uszy i ręce, to potem oceniam. nie można tak bezkrytycznie podchodzić do wszystkiego, jak wy, bo wtedy okaże się, że każdy film jest świetny, tylko widzowie to banda narzekaczy. TAK NIE JEST. 2012 to film ze słaby, banalny, przewidywalny, ckliwy na siłę i pełen błędów logicznych. SAME EFEKTY go nie ratują!
Jeśli te "tarasy" na arce albo jadący samochodem mnich są dla ciebie tak rażące, to nie ma co z tobą dyskutować. A jeśli śmiałeś się przez pół filmu, to też daje ci dziwne świadectwo, bo zabawnych scen było raptem kilka. Może warto zastanowić się nad samym sobą kolego?
Właśnie jeżeli zabawnych scen jest tylko kilka, a publika śmieje się w innych miejscach, to jest największa porażka dla reżysera i to nie publika ma się nad sobą zastanowić, tylko sam twórca filmu. Proste. :)
Nie przeszkadza wam, że w piwie są bąbelki? To dlaczego nie pijecie tylko piany?
Tak można podsumować obronę filmu twierdzeniem "inne filmy też mają dziury w fabule". Ale inne filmy przeważnie mają jeszcze fabułę.
z gory sory za brak polskiej czcionki.
jasne, ze tarasy mnie razily. zamiast budowac gigantyczne balkony, powinni te miejsca przeznaczyc na dodatkowe spizarnie z zarciem, albo pomieszczenia dla wiekszej ilosci ludzi. nie sadzisz, ze to by bylo madrzejsze rozwiazanie?
a sam mnich jadacy samochodem mnie nie irytuje. tylko fakt, ze jechal na wysokosci kilku tysiecy metrow nad poziomem morza po normalnej drodze i akurat jakims cudem przejezdzal kolo glownych bohaterow. z tego co mi wiadomo himalaje to baaardzo due pasmo gorskie, a prawdopodobienstwo takie spotkania jest jak 1 do 1000000000000. ja rozumiem, ze to film i moga pojawic sie w nim zbiegi okolicznosci i zwroty akcji, ale na boga, nie w takiej ilosci.
smieszne sceny wcale mnie nie bawily (jak np. ta zenujaca ze staruszkami jadacymi powolutku z jajkami). w tym sek ze smieszyly mnie te SMIERTELNIE POWAZNE. i to jest moj zarzut dla tego filmu. ze film mial mnie przestraszyc, a zawstydzil mnie jak turbodymoman.