Wiele razy oglądałem "Gone in sixty seconds", wczoraj udało mi się go obejrzeć znów po kilku latach. Nie znudził mi się. Znam go niemal na pamięć ale ma on w sobie coś unikatowego dla każdego faceta. Pomijając Ribisiego, który zawsze i w każdym filmie wygląda mi na kogoś z jedną półkulą, nie wyobrażam sobie celniej dobranej obsady. Jedno jest pewne: jeśli szukasz ambitnego filmu idź sobie obejrzyj "Idę" i daj się rozkoszować pięknem sensacji dla tych, którzy tego potrzebują.