Choć w szczytach kariery Eminema miałem te naście lat to nie jestem fanem, zatem do filmu podchodzę sprawiedliwie. Po pierwsze, lektor mi wszystko zejbał na maxa. Co za pacan w ogóle wpadł na pomysł aby lektor lektorzył piosenki w filmie muzycznym (oglądałem na CDA)? Oprócz tego, że samo w sobie jest to idiotyczne, to dodatkowo zagłusza muzykę. W FILMIE MUZYCZNYM! MU-ZY-CZNYM!!! No, ale to nie jest cecha filmu w sumie i nie mogę brać tego pod uwagę oceniając go. Przestrzegam jednak przed błędem, który ja popełniłem. Wy obejrzyjcie to po prostu z napisami. Po drugie, piosenka wcale nie taka oscarowa. Po trzecie, aktorstwo... nie chcę się wypowiadać na ten temat, bo aż tak wulgarny nie jestem. Ogólnie, nie jest to zły film - opowiada ładną historię. Jest za to tak nadmuchany przez moje pokolenie i niegdysiejszą modę, że przez lata ciążyło mi to, że go nie obejrzałem, aż w końcu się zawiodłem. Dobre jest to, że 8 Mila zwraca uwagę na ówczesny kryzys gospodarczy, podczas którego dla Detroit mocno się oberwało.