greenaway próbuje odwolan do felliniego, ale gdzie mu tam do niego, mozna lubic lub nie jego specyficzne kino- miejscami naprawde interesujace i godne uwagi- ale ten film to zwykle byle co niegodne uwagi, lepiej wziac sie za inne pozycje tego twórcy- tym razem mu nie wyszlo.
z przykrością potwierdzam, bohater powinien chyba pozostać w łóżku z ojcem (taka freudowska interpretacja)
Mr Caligula. Zacznijmy od tego czy Peter Greeneway zapragnąłby przeistoczyczyć, dorównać się jako wybitny twórca teraźniejszej reżyserii naśladownictwu Felliniego? Otóż głęboko wierzę, że nie, ponieważ Świat i wszystko z nim związane, mam na myśli kulturę, stałby się monotonym dążeniem do Kopii, Powielacza Kinowegoarchetypu.