W warszawskim Multikinie w "zapowiedziach" widnieje już 22 lutego. Cieszę się, ale chyba nie zdążę na premierę, bo muszę dokończyć "Naftę" Sinclaira. Pierwszy tom wygrałam na aukcji internetowej, ale żeby przeczytać drugi muszę jeździć do biblioteki i spędzać ileś czasu w czytelni, co jest całkiem przyjemne, bo czytelnia w bibliotece na Koszykowej ma w sobie coś magicznego, no, ale wszystko razem zabiera więcej czasu i chyba lepiej wyciągnąć się z książką na łóżku wieczorem.
Jestem strasznie ciekawa, jak przenieśli "Naftę" na ekran, w książce najbardziej uwagę przykuwa stary nafciarz (który w powieści ma na nazwisko Ross) i podejrzany kaznodzieja (który w powieści nosi nazwisko Watkins). Trochę mnie denerwuje, że u Sinclaira głównym bohaterem jest syn nafciarza, bo śledzenie jego miłosnych historii i bolszewickiego hobby, mało mnie interesuje. Mam nadzieję, że w filmie akcenty rozłożone będą inaczej.