Film skończył się dokładnie tak jak myślałem że się skończy. Nie chcę czepiać się innych aspektów filmu ponieważ są doskonałe, jednak filmów opowiadających o osobach dążących do czegoś, a po osiągnięciu tego chylących się ku upadkowi w historii kinomatografii było już sporo. Można napisać że film porusza także wiele innych aspektów, jednak służą one tylko jednemu celowi - zarobienie kupy szmalu, co się sprowadza do tego jednego przewidywalnego zakończenia. Fabuła filmów braci Coen była bardziej zaskakująca.
*SPOILER*
Oczywiście, ja też od razu kiedy zacząłem oglądać film, wiedziałem że nie może się skończyć inaczej jak sceną, w której Daniel zabija Eliego kręglem. To było tak przewidywalne...
A na serio - nie wydaje mi się, że można po prostu powiedzieć, że Daniel "chyli się ku upadkowi" - wtedy to on uciekałby przed kulami, przed kręglem i przed "trzecim objawieniem".
No pewnie Daniel na końcu filmu jest w doskonałej kondycji zarówno fizycznej jak i psychicznej, bogaty z ułożonym życiem rodzinnym szczęśliwy.
Po prostu sielanka. Jeżeli nie zauważyłeś to od momentu wypadku jego syna w Danielu się coś zmienia, wcześniej jedyną rzeczą która dawała mu szczęście była praca z synem u boku. Traci syna, później "brata" i jest coraz gorzej, końcówka filmu to kulminacja, jest on wrakiem człowieka. Ale pan mądrala chyba tego nie zauważył inaczej nie wypisałby takich głupot. Podobny schemat można zobaczyć np w "Scarface".
To, że bohater osiągnie dno było dość oczywiste i raczej wiadome od samego początku, ale moim zdaniem nie psuło to w żadnym stopniu filmu. Zwłaszcza, że ostatniej sceny się w ogóle nie spodziewałem akurat! Na pewno nie było to łatwe zakończenie, ale dobre... byłem zadowolony. Zostawiło widzowi dużą swobodę, w ocenie sytuacji, w ocenie bohatera. Takie zakończenia są najlepsze. Poza samym faktem "upadku głównej postaci" to nie zauważyłem w scenariuszu nic przewidywalnego, cały film oglądałem z zainteresowaniem. Lubie takie filmy, które oglądam "po raz pierwszy", bo coraz częściej oglądając nowe amerykańskie filmy ma się poczucie, że to się już gdzieś kiedyś widziało... tutaj nie miałem tego poczucia. Jednak zgodzę się, że bracia Coen bardziej zaskakują. ;)
Spoiler.
W ostatniej scenie Eli ucieka na czworaka, mógłby wstać i spokojnie zwiać, Daniel nie dość że stary, pijany, jeszcze do tego trochę kulejący wątpię czy by go złapał. Jak dla mnie końcówka była zrobiona trochę na siłę. Poza tym małym szczegółem nie było w filmie nic co by mi nie przypadło do gustu.
końcowa scena wydaje mi się w zamierzeniu trochę groteskowa, jakby wyjęta z Mechanicznej pomarańczy''.
There Will Be Blood najlepszy w 2007
bardziej podobal mi sie Krej nie dla starych ludzi ale trzeba przyznac ze oba filmy sa niezwykle
w poleje sie krew troche wialo nuda jak dla mnie
kreacje aktorskie za to to miod cytryna rzadko mozna cos takiego zobaczyc no i lewis wreszcie dostal oscara zasluzonego
moja ocena 8+
Ahh tutaj zgadzam się z Tobą w stu procentach! A o porównaniu do Mechanicznej Pomarańczy nie pomyślałem wcześniej, a teraz wydaje mi się wręcz oczywiste!