Ciekawy dramat rodzinny na tle przemian społecznych w Ameryce w latach 60-tych. Bardzo przyzwoicie nakręcony i zagrany,ze znakomicie odmalowanym klimatem tamtych czasów. Zdjęcia w tym filmie są wręcz wybitne. Cóż jednak z tego skoro film dłuży się niemiłosiernie,a w warstwie tekstowej szeleści papierem na kilometr. Zbędna narracja z offu,deklaratywne,czysto literackie dialogi brzmią sztucznie i pompatycznie. Wielka szkoda. Adaptacje literackie wymagają niezwykłego wyczucia,którego debiutantowi w roli reżysera McGregorowi zwyczajnie zabrakło. Tym niemniej nie jest to zły film,po prostu mocno niedoskonały. P.S Jennifer Conally mimo prawie pięćdziesiątki na karku wygląda (wciąż) zjawiskowo.