Ten film popsuł tylko sens wcześniejszych części, to juz nie ci sami aktorzy, to juź po prostu nie to...
dokładnie to samo odczułam oglądając film . Wcześniejsze części były romantyczne ,niewinne , wprost bajecznie a tu bach i powrót do rzeczywistości .Nie powinno być tej części ,wolałam nie dowiedzieć się o rodzicach Ani .Jednym słowem nie polecam filmu .
Chciałabym żeby zrobili jeszcze jedna cześć ale z Megan Follows.Przecież ta aktorka nie jest taka stara spokojnie mogła by odegrać nawet 30;etnią Anię .A ten film jest po prostu beznadziejny(z Maryli zrobili jendzę która ukrywała prawdę,a większość osób uśmiercili)
Książki o Ani to pogodne, ciepłe opowieści, które ukazują radosną stronę życia. Tchną optymizmem mimo niektórych smutnych wydarzeń. Ania to wspaniała, dobra i mądra dziewczyna a potem kobieta i matka. Ten film to natomiast jakieś kompletne bzdury. Bohaterka nie ma nic wspólnego z prawdziwą Anią. Zgodnie z powieścią rodzice Ani byli nauczycielami. Bardzo się kochali ale umarli na febrę. W trzecim tomie(Ania na uniwersytecie) Ania odwiedziła miejsce swojego urodzenia i grób rodziców. Ania była niezbyt szczęśliwa w sierocińcu, ale nikt jej tam nie krzywdził i nie panowały tam średniowieczne warunki. Ania i Gilbert mieli sześcioro dzieci a nie jednego syna. Kiedy wybuchła I wojna światowa Ania i Gilbert byli już po 50-tce a na wojnę poszli ich synowie, z których jeden zginął. Nawet nie chcę słyszeć, że adaptacja nie musi być zgodna z powieścią. Może i nie musi, ale ten film to profanacja, która woła o pomstę do nieba.
Film mógłby być niezły, gdyby opowiadał o losach innej dziewczynki, nie Ani z Zielonego Wzgórza. Gdyby była to Kasia, Basia, czy Joanna być może spojarzałabym bardziej przychylnym okiem. A tak to niestety, ani nie jest adaptacja książki, tylko zupełnie zmieniona opowieść, nie wiem po co pokrywają się cechy Ani, pojawia się imię np. Gilberta. Bardzo dobra scenografia i kostiumy, dobra gra Shirley McLaine to zbyt mało, żeby podźwignąć ten film.