O, z Belucci trafilas w sedno, Wolszczak zreszta tez, ale jednak troche zbyt dojrzale (miejmy na uwadze, ze literacka Anna miala okolo 30 lat - wyszla za maz majac 18), pasowalaby mi tez Sophie Marceau - w ogole, czytajac powiesc mialam wrazenie, ze Anna byla po prostu duzo bardziej kobieca, zaokraglona tu i owdzie, a nie takie chucherka jak Knithley. Chociaz zagrala niezle, ale na pewno z ta rola nie bede jej kojarzyla (niezle moglaby wypasc tez Penelope Cruz albo Megan Fox, chociaz ta ostatnia aktorsko troche odstaje od reszty). Kiedys, kilkanascie lat temu, Salma Hayek (tak ja sobie wyobrazalam podczas pierwszej lektury).

Ale tak w ogole uwazam, ze Anna byla zwykla zdzira, dla ktorej najwiekszym zyciowym problemem byl romans i to, u kogo i w jakiej kiecce spedzic wieczor, zeby sie spotkac z kochankiem - dziwkarzem :)) Pewnie, ze jej maz nie byl przykladem cnot wszelakich, ale widzialy galy co braly - ''bywanie'' i ''bawienie'' wiazalo sie z pewnymi aspektami spolecznymi. Film mi sie podoba, konwencje odbieram jako jak najbardziej udana, ale nie likwiduje to bynajmniej mojej antypatii do tytulowej postaci.