Sam pomysł naprawdę świetny. Wykorzystać psychoanalityczną kozetkę do pokazania problemów, z jakimi boryka się tunezyjskie społeczeństwo, na dodatek w lekkiej, satyrycznej formie. Mam jednak odczucie, że reżyserka podeszła aż zanadto ambitnie do swojego projektu, chcąc zmieścić w 90 minutach zbyt wiele wątków, co spowodowało że żaden z nich nie wybrzmiał wystarczająco wyraziście. Czego tu nie ma: problemy z matką, tożsamością seksualną, uzależnienia, niezależność i zależność kobiet, nieudolność urzędnicza, skorumpowana władza, głupi policjanci, rodzący się romans, szukanie swojego miejsca w świecie i jeszcze parę innych by się znalazło. Jak chce się pokazać wszystko, to niestety całość jest powierzchowna i naskórkowa. Ale ogólnie ogląda się dobrze.
Pełna zgoda. Za dużo wszystkiego, a na koniec jakiś taki zawód zostaje... Ogląda się nieźle, ale końcówka totalnie niedociągnięta... Szkoda.
pewnie to głupie pytanie, ale i tak zapytam. O co chodziło w zakończeniu? W scenie na plaży?
"...ale ogólnie ogląda się dobrze" Też z tym się zgadzam.