Faktycznie, to największy błąd scenarzystów, pominąć rudobrodego herszta i jego siwego kompana cytującego obsesyjnie łacinę, film średniaczek, nieco lepszy od beznadziejnego "Asterixa i Obelixa" z 1999r, ale przegrywający z wysoko zawieszającym poprzeczkę "Asterixem w Egipcie", zmiana Christiana Claviera na obecnego aktora niezbyt fortunna, całe szczęscie przyćmiewa go nieco Gerard Depardieu, sympatyczny jest Juliusz Cezar czyli Alain Delon (w zasadzie mógł go grać w misji Kleopatra, ale chodziło by partnerował Monice Bellucci ktoś młody-ostatnia miłosna scena chociażby), niezły jest Brutus (syn Cezara takie imię ma?), nieźle gra jak na amatora Schumacher czyli Schumix (tekst z Kubicą głupi, a wjazd jakby z bolidem do naprawy- nie jestem fanem Formuły 1 i nie wiem jak się taki zabieg nazywa perfekcyjnie śmieszny, tylko od kiedy to Germania była pod rzymskim panowaniem? chyba że jakieś południowe ludy?), na siłę wciśnięty jest Numernabis, w zasadzie można byłoby jego osobę sobię odpuścić, Zidane, Tony Parker-warsztatu aktorskiego nie posiadają, więc można się ich nie czepiać, Panoramix-kolejny aktor, po co? świetnie rozbudowana jest za to rola Kakofonixa (dubbing Kryszaka fenomenalny) chociaż trochę niewykorzystana jak i niektóre sceny-odniesienia do "Gwiezdnych wojen", "Ben Hura" czy "Gladiatora" są dość cieńkie.
Nie odradzam, można pooglądać, ja jednak czuje mocny niedosyt, czegoś tu jednak brakło, jakiejś przyprawy......