W tym filmie większość scen wygląda i brzmi sztucznie. Nawet te wszystkie przekleństwa "gangsterów", które powinny w ich ustach być naturalne są do bólu sztuczne. Nie wystarczy, żeby troglodyta zagrał siebie. On i tak będzie sztuczny. I to powinno być nauczką dla reżyserów, którym się wydaje inaczej. Ale najbardziej irytujące są sceny, które trwają po kilka, kilkanaście sekund, ale muszą widzom (pewnie też tu chodzi o troglodytów), jakby to ujął pewny niewysoki człowiek, wyjaśnić wszystkie "oczywiste oczywistości" .