na początku podochodziłem do tego filmu niezbyt chętnie: "atak ludzi grzybów" - co to ma być??? na szczęście jak przeczytałem coś niecoś o j. Japońskim dowiedziałem sie że tytuł został przetłumaczony przez amerykańców byle jak bez myślenia...
no ale do rzeczy: zdobyłem (nie wiem w jaki cudaczny sposób) kolorową wersję filmu, także oglądało mi sie świetnie. napięcie w filmie budowane naprawde świetnie, zresztą jak to Japończycy no nie ;), i oczywiście standardowo - niesamowite zakończenie. naprawde polecam ludziom którzy nie są amatorami horrorów w których chodzi tylko o wyrywanie flaków i jedzeniu mózgów. jak ktoś lubi japońskie klimaty horrorów - jest to pozycja obowiązkowa ;)
10/10
No nie? Klimat pierwsza klasa. A teraz pomyślmy jakby wyglądał "Matango" gdyby go zrobili amerykanie w roku 2009. Obowiązkowo dialogi na zasadzie "daj szluga" "ale ona ma ładny tyłek" "upijemy się w trupa" itd. Do tego wyspa wyglądałaby jak ta w nowej wersji King Konga i mamy obraz nędzy i rozpaczy. Taki cudaczny psychodeliczny film mógł powstać tylko w japonii i tylko w latach 60-tych.
Moim zdaniem najbardziej klimatyczny i wyważony film jaki widziałem. Wiele filmów oglądałem po 20 i więcej razy ale mają one momenty "nudniejsze". Matango jakoś nadal w całokształcie trzyma poziom i nie nudzi. Na swój sposób film genialny. Nie do podrobienia. I niech lepiej go nigdy nie remake-ują. Mimo tych 46 lat film nadal aktualny w przesłaniu.
TO jakie to filmy oglądałeś po 20 i więcej razy ?! Podziel się z wszystkimi, co?