No cóż, prawdopodobnie część z Was się ze mną nie zgodzi, ale uważam, że Avatar to kino bardzo ambitne ... BARDZO!!
No bo czym jest ambitne kino wg wiekszosci filmwebowiczow? Ano z moich obserwacji wynika, że film musi być nudny, ciężki, zagmatwany, niezrozumiały dla szerszej widowni a zachwyca się nim garstka wybrańców, tych prawdziwych znawców koneserów kina.
Nie zgadzam się z taką definicją a oto moje argumenty za Avatarem jako MEGAAMBITNYM filmem:
-James Cameron zwlekał z realizacją filmu prawie 10 lat, gdyż nie było wtedy odpowiedniej technologii...chyba o czymś to świadczy? nie chciał zaserwować byle czego, był ambitny!!
-etap postprodukcji trwał około 2 LAT!! pokażcie mi drugi film do którego twórcy się tak przyłożyli?? wielka ambicja twórców
-to o czym pisałem powyżej przekłada się na EFEKT! nie widziałem nigdy lepszego od strony wizualnej filmu!! to co cameron stworzył przebija wszystkich innych razem wziętych o tysiąckroć!! miał ambicje aby kosmici wyrażali ludzkie emocje, ich mimika i ekspresja jest dopracowana w najmniejszym szczególe, żeby widz nie odróżniał pracy grafików od rzeczywistości, by wykreować fantastyczny-realistyczny świat, jego plany były niesamowicie AMBITNE, a wszystko to co zamierzał udało mu się wyśmienicie
-na potrzeby filmu stworzono nowe technologie i zbudowano specjalne kamery (jedna taka zabawka ma wartość 230 000 dolarów)...hmmm...AMBICJA?
-James Cameron miał ambicję, aby w erze masowego piractwa i łatwego darmowego dostępu do najnowszych filmów przyciągnąć ludzi do kina..chyba nie trzeba nikogo przekonywać, że mu się udało - Avatar bije wszelkie rekordy oglądalności!
-James miał AMBICJĘ, aby wprowadzić technologię 3D na stałe do kin, a z czasem pod strzechy - można już stwierdzić, że mu się udało - najnowszy film Clash of the Titans miał być pierwotnie wyświetlany w 2D, jednakże niedawno twórcy stwierdzili, że nie jest wykluczone, że będzie w 3D...zainteresowanie technologią 3D jest ogromne - producenci telewizorów już informują o najnowszych modelach telewizorów z 3D...przypomnę tylko, że technologia 3D jest znana i stosowana od dziesięcioleci!! dlaczego zatem dopiero teraz jest taki boom?? - odpowiedź jest tylko jedna - AVATAR
-wszystko jest dopracowane w najmniejszym szczególe - scenografie są niesamowite, pełne detali na każdym planie, scenariusz trzyma się kupy jak żaden inny(zadbano nawet o takie szczegóły aby wyjaśnić, skąd kosmici znają angielski, zdecydowanie jest to rzadkość w filmach). A skoro już jestem przy językach - język Na'vi stworzył profesor lingwistyki, James zadbał o to by aktorzy nie bełkotali bez sensu, zdecydowanie rzadkość i AMBICJA. Niektórzy zarzucają, że scenariusz jest banalny, nie zgadzam się, scenariusz jest idealny do tego filmu - wszystko trzyma się kupy jak najbardziej, jest wielowątkowy i oryginalny, widać, że jest starannie przemyślany, oczywiście nie jest jakoś szczególnie zagmatwany i dobrze - ma być nośnikiem dla wspaniałych emocji które płyną z tego filmu.
-muzyka, montaż, scenografia, efekty dźwiękowe, 3D ITD ITD ITD mógłbym wymieniać w nieskończoność ale po co!?
Avatar w kilka tygodni zdominował ranking filmwebu i gdyby nie trolle już dawno byłby nr 1! to też o czymś świadczy.
widać niektórych boli, że ktoś zrobił coś lepszego niż ich stare zakurzone filmy sprzed lat. Mają zamknięte umysły. Mi podoba się i Ojciec chrzestny i Avatar i choć są to różne kategorie doceniam oba filmy.
Avatar jest dziełem wybitnym i nie zmienią tego wasze durne jedynki i mizerne antykomentarze..
AVATAR - szczyt ambitnego kina
Podzielam Twoje zdanie.
Co do zagorzałych zwolenników 'klasyki' filmowej:
-"You cannot fill a cup that is already full."
Dokładnie.
To że ktoś czegoś nie dostrzega, wcale nie oznacza że tego tam nie ma.
kocham takie gadanie, które nic nie znaczy. bo z drugiej strony ja mogę napisać:
to, że komuś się wydaje, że coś dostrzega, nie znaczy, że to tam jest.
To, że ktoś nie dostrzega lepszych filmów niż Avatar, wcale nie oznacza, że ich nie ma. To, że ktoś nie dostrzega , że Avatar to przeciętny film (oprócz nieprzeciętnej zastosowanej trchnologii), wcale nie oznacze, że nim nie jest.
BRAWO Miki! Bardzo mi ten film sie podobal ale mialem sam watpliwosci czy nie zbyt banalny czy komercyjny.. Przekonales ta wypowiedza nawet mnie!
Avatar to dla mnie bajecznie piękny film z scenariuszem porównywalnym co
najwyżej do „Starship Troopers”. Mówienie o nim że jest arcydziełem jest
takim bluźnierstwem jak nazywanie Michaela Jacksona artystą.
Jackson był wybitnym artystą !!!
Mówię to z całym przekonaniem i szacunkiem dla w.w. osoby, choć sam jestem megafanem Metallici, i uważam że obecnie nie ma lepszego zespołu, przede wszystkim koncertowego (kiedyś jeszcze było U2 ale od kilku lat tj. od All that you can leave behind" nie nagrali dobrej, równej płyty. Mimo że to nie do końca moje klimaty - Jackson był ARTYSTĄ muzyki POP - podniósł ją do rangi sztuki.
Zawsze wydawało mi się że w muzyce pop niema artystów, są co najwyżej
piosenkarze. Według mnie muzyka dla mas jest muzyką dla nikogo. Jackson z
całego tego śmietnika wyróżniał się tym że umiał tańczyć i był
kontrowersyjny chociaż w świetle tego czego dowiedziałem się po jego
śmierci wydaje mi się że był po prostu chory psychicznie.
W każdym gatunku muzyki można tworzyć rzeczy wybitne (no może poza disco-polo czy hip-hopem). Muzyka klasyczna też tylko obecnie jest "muzyką klasyczną", kiedyś była tworzona na zamówienie, po to by bawić dworzan, lub by przy niej tańczyć. Tak naprawdę różne jest tylko instrumentarium. Jeśli sa sztukę uznać tylko muzykę klasyczną - to jest to równoznaczne ze stwierdzeniem że ludzkość w ciągu kilkuset kolejnych lat nie była już w stanie stworzyć nic godnego uwagi.
do Piotrbimbasik> Może różni nas to że dla mnie w muzyce najważniejszy
jest tekst i przesłanie które z sobą niesie. Dla tego muzyki tanecznej nie
trawię.
Przepraszam - nie obraź się na mnie - ale trochę się zaplątałeś - tekst to książka, dialogi, scenariusz, poezja - muzyka to dźwięki - piękne, porywające, wywołujące podświadoome emocje - lub proste, skoczne "do przytupywania nogą". Tekst =- rozumiem w poezji śpiewanej - jak najbardziej - Grechuta, wczesny Bajor, z zagranicznych Marillion, Genesis, Pink Floyd - u nich również jednak tekst jest uzupełnieniem "magicznych" dźwięków, jeśli dzieło jest sztuką - wzajemnie się uzupełniają.
Masz strasznie skrzywiony pogląd na muzykę i wartości według których powinno się ją klasyfikować. Pamiętaj że z definicji! POP jest od POPULARNY. Wiec jeśli masz ulubionego undergroundowego wykonawce to lepiej nie namawiaj znajomych do słuchania jego muzyki bo jeszcze zrobisz z niego popularnego wokalistę!... druga sprawa to taka że naprawdę mi Cię szkoda smutny człowieku że nie potrafisz poprostu pójść do klubu i sobie najnormalniej w świecie potańczyć ze znajomymi. Co to za katorga musiała by być słuchać tanecznej muzyki! Pewnie tańczysz sobie ze swoimi kolegami nerdami to poezji śpiewanej. A tak na serio ludzie. Skończcie już z tym jak to wy się brzydzicie komercją bo każdy z waszych ulubionych filmów powstał tylko i wyłącznie dlatego że ktoś z kasą go przeczytał i pomyślał "oo to się może sprzedać". Czy to byli Skazani czy Forest Gump czy Ojciec Chrzestny.
Rozbawiłeś mnie chłopcze :D Michael nie był tylko piosenkarzem, on wymyślał to wszystko - muzykę, teksty, taniec, oprawę artystyczną, wyznaczał nowe kierunki.. hihi, naprawdę uważasz, że nie był artystą? :D
I druga zabawna rzecz - przesłanie i tekst są najważniejsze w muzyce?? hehe, to po co komu w ogóle dźwięki? Przeszkadzają Ci one jak rozumiem? :D Może lepiej kupować płytę ale nie słuchać jej, tylko wyciągnąć okładkę i sobie poczytać teksty? Tak bym Ci doradziła :P
hip-hop może być ambitny, choć obecnie faktycznie nie jest.
bimbasik powinnieś kojarzyć , bo z Katowic, twojego miasta ,jest k44.
niedowiarkom polecam KAŻDY utwór takich składów jak paktofonika czy właśnie kaliber 44.
chwile ulotne,a przede wszystkim plus i minus -magik ,główny członek k44, zaśpiewał piosenkę tak, że gdy odtwarza się od tyłu, słychać inny tekst od tego domyślnego.piosenka mająca równocześnie dwa teksty.TO JEST AMBITNE.
I jeszcze, żeby nie było całkowitego offtopa - w poście tematu autor pisze , że Cameron jest ambitny.A avatar ? jest dziełem Camerona, ale nie znaczy to ,że też jest ambitny.jeśli ambitny film oznacza ( a tak jest niewątpliwie w tym kontekście) , że jest film oferujący widzom coś więcej niż tylko efekty specjalne, to np. gdy sportowiec jest ambitny, ale niczego nie osiąga (w przeciwieństwie do Camerona) ,to wyniki jego pracy TEŻ są ambitne( w sensie - dobre) ?? nie zawsze.
ERGO to , że Cameron jest ambitny nie znaczy, że jego film taki jest.
Niestety jestem z Krakowa (choć na szczęście nie jestem rodowitym krakusem), ale Katowice odwiedzam zawsze jak Ironi grają w Spodku, lub przez nie przejeżdżam w drodze na Metallicę lu b U2 do Chorzowa. W Krakowie niestety nigdy nie ma tak dużych imprez - choć w lutym będzię koncert Volbeat - jeśli ktoś nie słyszał polecam zapuścić sobie kawałki na Youtube - znakomite połączenie ciężkiego metalowego "łojenia" z klasycznym rock and rollem z lat 60 (zresztą wokalista ma wspaniały głos b. zbliżony do Elvisa), muzyką country a nawet wreszcie z muzyką taneczną - dawno nie słyszałem tak oryginalnego zespołu - poza tym aż kipi z nich radość grania.
Zgadzam się. Ale jeszcze można by wiele o muzyce napisać, bo jest genialna! Po za OST z LOTRa nie słyszałam nigdy tak świetnego soundtracku jaki ma Avatar <3
Pfffff...Soundtrack LOTRA...
Pfffff...
Pfffff...
I raz jeszcze Pfffffff...
James Horner i JEGO muzyka to tak. "Iris", "Titanic", "Avatar", "Bez granic", "Braveheart". Posłuchaj sobie muzyki z tych filmów. Szczególnie z "Breaveheart", "Titanica" i "Iris"...
A propos:
Lotr wydaje mi się maluczki przy "Avatarze" ale to już taka dygresyjka;P
Sorry, ale takie utwory jak Rider of Rohirin czy Return of the King są naprawde genialne. Z Avatara oczywiście też, ale jednak LOTR dla mnie pozostanie zawsze mega, epickim filmem z epickim OST'em.
"-na potrzeby filmu stworzono nowe technologie i zbudowano specjalne kamery (jedna taka zabawka ma wartość 230 000 dolarów)...hmmm...AMBICJA?"
Raczej kreatywność,w końcu "potrzeba jest matą wynalazków"
"nie widziałem nigdy lepszego od strony wizualnej filmu!!"-ja również.
"miał ambicje aby kosmici wyrażali ludzkie emocje" -miał raczej świadomość że film by nie miał takiej publiki,gdyby widz nie mógł się z Na'vijczykami utożsamiać,więc to raczej konieczność niż ambicja.
"ich mimika i ekspresja jest dopracowana w najmniejszym szczególe, żeby widz nie odróżniał pracy grafików od rzeczywistości" -trudno się tu nie zgodzić,no może jak dla mnie ich nozdrza nie wyglądają zbyt naturalnie.
Zgadzam się, film jest zapowiadaną rewolucją jednak inaczej bym to trochę ujął. Jutro albo wieczorem ja napiszę swoje spostrzeżenia, odnośnie wpływu na kino i opinii ''krytyków'' filmwebowych.
''AVATAR - szczyt ambitnego kina''...... hahahahahaahahahaha. troche mu daleko do von triera, bergmana, antoniniego, feliniego i tysięcy filmów innych znakomitych reżyserów..
Sądząc po profilu raczej żaden z wymienionych przez Ciebie "wybitnych twórców kina" nie należy do Twoich ulubinych - mam wrażenie że powtarzasz jak papuga - po raz kolejny odsyłam do Gombrowicza - "jak to nie zachwyca - zachwyca BO WIELKIM WIESZCZEM BYŁ"
Książki czytam, staram się je zrozumieć, ale w przeciwieństwie do Ciebie nie wypisuję sobie z nich dosłownych cytatów, no ale jeśli koniecznie chcesz "łowo w słowo" - "Wieszczem był? Wieszczył? Panowie, zaklinam panów, a potem jeszcze raz powtórzymy - zachwycamy się gdyż był wielkim poetą, a czcimy, gdyż wieszczem był".
Co do Gombrowicza, to najefektowniejszy moim zdaniem był "gwałt" przez uszy, którego dokonał Miętus na Syfonie, oraz pojedynek na miny. Ogólnie powieść, nota bene lektura w trzeciej liceum,warta jest przeczytania. Piękne groteskowe spojrzenie na niektóre sprawy oraz całkowite wyśmianie pietycznego romantyzmu, tak bliskiemu Polakom,a tak naiwnego, ułudnego.
Ale i tak o moim uwielbieniu zadecydowało "upupianie" xD ;)
A Tobie się podobała "Ferdydurke", że użyłeś fragmentu lekcji polskiego?
Kit, że to nie dotyczy Avatara, ale oprócz filmów mamy przecież książki. To właśnie one wzbogacają wyobraźnię. w filmie jest ona narzucona.
Gdyby Avatar nakręcono na podstawie książki, po nią sięgnełabym przed pójściem do kina. ;)
Koniec. Bo ja lubi.ę subtelnie przemieszczać się w tematach. ;p
Pozdrawiam ludzi czytających książki. ;*
Dzień bez książki - dniem straconym !!! Ale trzeba już "zejść" z tego tematu bo go "rozmyjemy" i założyciel może się obrazić - a to co napisał bardzo mi się podobało, choć ja może nie podszedłem do filmu aż tak entuzjastycznie w rozumieniu filmu ambitnego - bardziej jako do czystej postaci kina rozrywkowego, przygodowego i "przenoszącego nas w inny świat". Ucieszyłem się że ludzie zaczęli znów masowo chodzić do kina - takie daja vu z czasów jak biegało się po kilka razy na "Wejście smoka", "Gwiezdne wojny" czy "Poszukiwaczy zaginionej arki"... ech aż się łezka w oku kręci - teraz niestety większość ściąga z neta i ogląda na komputerze a nie "przeżywa" w kinie.
P.S. nikogo nie pouczam - po prostu jakoś tak sobie skojarzyłem z tym zachwytem nad wieszczem gdy słyszę wypowiedzi osób "onanizujących się Bergmanem, Fellinim, Antononim - a częśc z forumowiczów powtarza to samo, no bo jakże się tu nie zachwycać. Co ciekawe wśród tych wybitnych "wieszczów" nikt nie wymienia Oliviera Stonea, Ridleya Scotta, Terrence'a Mallica, Terry Giliama, Mela Gibsona czy chociażby Francisa Copolli lub rodzimego Krzysztofa Kieślowskiego!!!?
Wiem, wiem, ja zawsze się subtelnie przemieszczam, jak napisałam powyżej. Taka moja natura. :P
Dobrze, kończymy, bo i tak pewnie mało kto czytał Gombra.
Acha: NIE DAJ SIĘ UPUPIĆ! niektórzy tutaj próbóją "na siłę" przekazać swoje racje. ;) No wtajemniczeni wiedzą, jak to zinterpretować, jest git. ;) Buźka ;D
apropos jacksona i artyzmu - a czymże jest ten artyzm? wg mnie jackson spełnia wszelkie kryteria czyli był przede wszystkim inny od całej reszty, jakiś taki ekscentryczny - niczym wariat a przy tym wszystkim tworzył niesamowite piosenki które porywały miliony....i to nie była kreacja marketingowców jak to się dzisiaj odbywa...
marstas09: w takim razie polecam ci przeczytać scenariusz avatara...james był na tyle miły dla swoich fanów, że udostępnił go w sieci (np. tutaj http://www.firstshowing.net/2010/01/12/james-camerons-entire-avatar-screenplay-i s-online-for-free/ ) - fajnie się czyta, no i zawiera cały zamysł reżysera czyli wycięte sceny, które nawiasem mówiąc mam nadzieję, że znajdą się w wersji DVD. Pozdrawiam
Heheh...
Jak poucza a sam źle przytoczył.
Sprostowanie:
Profesor Bladaczka do Gałkiewicza:
-Jak to nie zachwyca? (...) Słowacki wielkim poetą był.(...)
Gombrowicz rlz ;DD
No głupszej rzeczy to chyba jeszcze nie czytałem xD
Doda - najlepsza(ale i najlepszy) artystka bo ma najdroższe ciuchy i drogie teledyski, a jej piosenki mają przesłanie "Nie daj się! Ludzie niech swoje myślą!" Czy to nie jest głębokie? Taki Chopin to może (ba! pewnie by chciał!) stopy polizać.
Otóż widzisz, gdy nazywamy film wybitnym/ambitnym/głębokim nie chodzi nam o film którego reżyser jest ambitnym (ale i chorym psychicznie) gościem, a taki który jest skierowany do ambitnego widza. Jeśli gubisz się przy tak prostych założeniach to w ogóle nie powinieneś się wypowiadać.
Miki, AMBITNY film, a AMBITNY reżyser to różnica. Sądzę, że te dwa
przymiotniki mają zupełnie inne znaczenie w różnych przypadkach.
Ambitny reżyser tworzy coś, w co wkłada masę pracy, po prostu dąży do
określonego celu, może nawet go przewyższa, kończąc swe dzieło.
Ambitny film porusza tematy niebanalne - niekoniecznie jest ciężkostrawny i
nudny, przede wszystkim ma treść, więc nie musi walczyc o widza techniką.
I jeśli celem ambitnego Camerona było zrobienie filmu, który technicznie
będzie wręcz arcydziełem, brawo! Jeśli chciał zabłysnąć również ambitnym
kinem... zabrakło.
Tyle co do tematu. I tak chętnie zobaczyłabym film po raz drugi. Czasem treść może być na drugim planie :) Ta muzyka!
ambitny jak lady gaga:)
koleś nie myl żałosnej komercji od filmów co są płytkie jak latawica z gimnazjum
Tja... po twojej wypowiedzi widać, że jesteś tak samo "ambitny" jak większość gimnazjalistów...
Co do wypowiedzi Mikiego- 100% racji. Avatar jest arcydziełem, tak samo jak arcydziełem muzycznym jest "The Wall" Pink Floyda (film).
A dla mnie Avatar jest po prostu najlepszym filmem jaki kiedykolwiek widziałem- efekty,fabuła,podłożone głosy (Neytiri,ehh...),ale po co się rozdrabniać- WSZYSTKO jest tu na najwyższym poziomie!
I właśnie dlatego uwielbiam filmy Camerona- po prostu robi je od początku do końca na jak najwyższym poziomie (np. Terminator 2- pamiętacie ten opad szczęki po zobaczeniu T-1000?), a tutaj przeszedł samego siebie, zatrudniając językowców do stworzenia języka Na`vi, dopracowując każdy szczegół filmu (np.użycie motion capture dla stworzenia większego realizmu) i oczywiście zatrudniając Zoe do podłożenia głosu pod Neytiri:)
Nie wiem jak wy, ale ja czekam z utęsknieniem na kontynuację Avatara, albo chociaż DVD z "jedynką"... eh, chciałbym już zobaczyć wycięte z filmu sceny, a i James powiedział, że w wersji DVD i Blu-ray będzie dużo dużo więcej... Zobaczymy :D
Coś się we mnie przewraca, gdy ktoś pisze, że fabuła w Avatarze jest na najwyższym poziomie... -_-'
widzisz czerny dobrze wiem, że trollujesz bo już widziałem pare twoich postów wcześniej..ale nie martw się..nakarmię cię:)
otóż fabuła jest o tyle dobra bo - prawdopodobna!! wszystko co widzieliśmy ma duże szanse ziścić się w niedalekiej przyszłości, od zdewastowanej planety Ziemi(w filmie co prawda jest powiedziane tylko, że nie ma tam zieleni ale co bardziej dociekliwi sięgnęli do scenariusza tudzież poszperali za scenami usuniętymi i tam wszystko jest, ew w książce avatar)a przecież już teraz ekolodzy biją na alarm, krwiożerca potężna korporacja(być może i potężniejsza od rządów) i co może nie robi się powoli tak? koncerny i korporacje trzęsą wszystkim już dzisiaj, jedyne co ich powstrzymuje przed całkowitą dominacją to brak posiadania odpowiedniej siły zbrojnej(ale już po kawałeczku odkupują i tę dziedzinę) - od razu mi się przypomina mroczna korporacja Weyland-Yutani z pierwszych obcych ajjj - super smaczek)...poprzez podróże na inne planety i odkrycie na nich życia (a co, kosmos jest tak gigantycznym miejscem, że nas nawet ciężko porównać do mrówki w ogródku bo tacy mali jesteśmy, a co mrówka wie chociażby o innych gatunkach na ziemi? a no właśnie - nic(co nie znaczy że innych gatunków nie ma).....i taka mała dygresja - dziwią mnie trochę wypowiedzi naukowców, którzy stwierdzają, że na marsie czy innej planecie mogło/może istnieć życie - bo znaleziono wodę tudzież tlen? czy umysły naukowców są tak bardzo ograniczone, że nie mogą sobie wyobrazić organizmów innych niż nasze?(a co, na ziemi nie ma beztlenowców ??)....you can't fill a cup which is already filled ....)...co dalej...wojny z innymi rasami? dziwne, że gwiezdnym wojnom nikt nie zarzucał banalności scenariusza...no cóż.....no i skończywszy na samych avatarach...inżyneria genetyczna idzie do przodu i nie widzę w tym na prawdę nic z fiction...czyste science:)
w scenariuszu wszystko trzyma się kupy i nic mu się nie da zarzucić, ma fajny kosmiczny klimacik i jest w sam raz na ten film....mi się bardzo podobał...pasuje jak ulał - a kto ma coś do zarzucenia niech poczyta scenariusz w oryginale i niech się wtedy wypowie(link wyżej)
a co do ambitności filmu - właśnie o to mi chodziło, film nie musi podnosić niebanalnych tematów, trudnych czy zawiłych aby być filmem ambitnym, są różne dziedziny i w swojej kategorii jest Avatar filmem wybitnym i najlepszym z najlepszych i mega-ambitnym:)
pozdrawiam
Nie odpowiadaj gościowi o ksywie Czerny - szkoda czasu, szkoda zdrowia - to Troll - to co napisałeś jest WIELKIE - jeśli będziesz kiedyś chciał - dodam Ci moją recenzję - nie chcę się powtarzać - bo znowu Czerny mnie skrytykuje - aż dzrżę ze strachu.
Pozdrawiam
"otóż fabuła jest o tyle dobra bo - prawdopodobna!!"
-_-' wydrukować wkleić w ramkę. Ile ty masz lat? 15?
Wszystko co napisałeś w twoim poście jest mniej więcej na poziomie samego filmu, piszesz "prawdę objawioną". Też troszkę tego mogę ci skrobnąć jeśli chcesz:
Chmury są białe, albo szare, albo czarne. O wodzie mówi się, że jest niebieska! A to nieprawda bo woda jest przezroczsyta, a w rzece zielona.
-_-'
"wojny z innymi rasami? dziwne, że gwiezdnym wojnom nikt nie zarzucał banalności scenariusza...no cóż....."
Pewnie dlatego, że powstały 30 lat temu geniuszu.
"a co do ambitności filmu - właśnie o to mi chodziło, film nie musi podnosić niebanalnych tematów, trudnych czy zawiłych aby być filmem ambitnym, są różne dziedziny i w swojej kategorii jest Avatar filmem wybitnym i najlepszym z najlepszych i mega-ambitnym:)"
Co (nawet jeśli!) nie usprawiedliwia nikogo do porównywania go do filmów z innej kategorii. Ten film w top 10, to jak Madonna obok Bacha i Chopina.
Jak Harry Potter przy (chociażby) Gombrowiczu.
A i tak Avatar w starciu z innymi sf wypada kiepściutko.
Uwielbiam Harry Pottera - czytamy go z żoną mojemu synowi - a czsem oglądamy razem jak już zaśnie - ma dopiero 5 lat. Ojca chrzestnego też ubóstwiamy, a Avatar to przełom w kinie - buła buła PS. wiesz o co chodzi - język wystawiony.
Czerny a ty co tak trollisz? Dla Ciebie miarą fabuły jest to że sie nie możesz domyśleć końca ? To dopiero żałosne. Zapewne Twoim ulubiony serialem jest w takim razie Moda Na Sukces.
W "Modzie na sukces", podobnie jak w "Avatarze", widz o srednim ilorazie inteligencji jest w stanie odgadnac, bez wiekszego problemu, co sie stanie w ciagu najlblizszych 10 minut.
Ten film jest do bólu przewidywalny.
Zgadzam się, fabuła trzyma się kupy, nie razi nieścisłościami. Jest jednak tylko i wyłącznie dodatkiem do audiowizualnej uczty, którą jest ten film. Dla mnie to był western - czerwoni przemalowani na niebieskich, żyjący w zgodzie z naturą. W części drugiej chciałbym, żeby biali (ziemianie) przywieźli dla Navi whisky, ubrania i koce zarażone ospą. Ciekawe co były marine, a raczej czym, ich wystrzela. I jeszcze więcej tych zielonych listków, którymi była opasana Sigourney Weaver ;)
wybacz kolego ale Avatar to kupa, więcej ambicji miał "Dystrykt 9" a Cameron po Titanicu powinien pujść na emeryturę a nie pchać taką szmirę na ekrany, poza efektami 3D nic w tym filmie nie ma kolorowe to i wszystko z komputera... chcesz ambitne filmy stworzene komputerowo polecam chosiażby Advent children TAM jest fabuła a nie kolejne pieprzenie o Indianach (tym razem zamiast czerwonych niebieskoskórych) Nie pozdrawiam i bez szacunku film BIEDA