Czy zawarte w filmie przesłanie odmieniło was jakoś jako ludzi? Czy stałeś się lepszym człowiekiem? Czy może sobie obiecujesz że tak będzie?
Czy może tylko to że wiecej postów piszesz na FW i kilka razy byłeś/aś
na tym filmie?
Chcę się dowiedzieć dla ilu z was przesłanie było na tyle silne że mają chęć zmian lub nawet je wprowadzają w życie
PS. Proszę o poważne odpowiedzi.
Będzie tak samo jak po śmierci JANA PAWŁA II większość obiecywała zmiane a nic się nie zmieniło wiem że porównanie nie na miejscu bo treść/przesłanie Avatar nie dorasta do pięt żywotowi i czynom Ojca Świetego ale powinno dać trochę do myślenia.
Otóż myślę że nie da dlatego założyłem ten temat. Po śmieci papieża byłem bardzo poruszony . Po seansie tego filmu nie bardzo. Bo morał wydawał się banalny ale może się mylę dlatego pytam
Nie, nie, nie. Nie tędy droga. Nie porównujmy filmu do WIELKIEGO człowieka.
Jeśli chodzi o film, to trochę zmienił moje myślenie, zwłaszcza jako materialisty i osoby mającej generalnie gdzieś, czy sterta śmieci znajdzie się w kontenerze/koszu na śmieci czy na ziemi. Mam lepsze podejście do pieniądza i jego wartości oraz staram się w miarę szanować środowisku, w którym nie tylko żyją inni, przecież ja sam też.
Avatar co najwyżej dodał mi kolejną ocene 6/10...Avatar jest poprostu kontrowersyjną kupą efekciarskich zagrani Camerona...
Bez przesady... to film kręcony głównie dla kasy a nie po to aby odmieniać czyjeś życie w sensie pozytywnym.
To dlaczego czytam tak wiele o filmie z przesłaniem. O silnym wpływie na osobowość. I wielu takich bajkach a teraz piszesz że to film tylko dla kasy? czyżby żylem w błogiej nieświadomości.
Na'avi są istotami idealnymi i myślę, że każdy człowiek taki powinien być. Niestety, nikt nie będzie idealny, ale każdy winien do idealności dążyć. Na mnie oddziałał emocjonalnie bardzo głęboko, no ale wątpię by mi się coś wżyciu udało zmienić...
U mnie utkwiło to, że film pokazuje m.in. jak wielkiego szacunku i zrozumienia potrzebują zwierzęta. Pokazane jest, że aby żyć ze zwierzęciem trzeba nauczyć sie je zrozumieć, a nie myśleć egoistycznie tylko o sobie i swoich potrzebach.
Są niebieskie i brzydkie. Nie chciałbym tak wyglądać. Poza tym zachowuja się jak niedorozwinięte dzieci.
O silnym wpływie na osobowość, raczej rzadko można przeczytać we wpisach.
O sporej dawce piękna, wzruszeń i pozytywnych emocji już znaaacznie częściej.
Ale coś mi intuicja podpowiada, że znaleźć próbujesz kolejną, świeżą ścieżkę dyskredytacji filmu. Czyżby chodziło o to, że "Avatar wielkim filmem nie jest, bo ludzie po obejrzeniu filmu nadal będą ludzcy i nadal będą zamęczać przyrodę"?
To ja zapytam przekornie: A co w ludziach zmieniły na lepsze inne wielkie filmy? Oprócz rozplenienia przebierańców Jedi, oczywista.
A jaki film jest kręcony nie dla kasy? Chyba tylko kino BHP ;)
Film z przesłaniem, ale czy można dzięki temu zmieniać siebie i otoczenie? Czy po zjedzeniu paczki rodzynek z małym kamyczkiem przestaniemy jeść rodzynki? Albo pić alkohol po kacu?
I tak, i nie. Od dzieciaka ubolewam nad destruktywnym rozwojem naszego gatunku, a przedstawiony w filmie rajski, acz utopijny świat pierwotnej przyrody tylko potęguje smutne przeświadczenie. Nie może jednak być pryzmatem, bo nasza "szara" rzeczywistość jest naprawdę nie mniej kolorowa. Ktoś kiedyś powiedział: świat jest piękny, tylko ludzie są do dupy. Staram się żyć ekologicznie, czyli wszystkiego tyle, ile potrzebuję, bez rozbuchanego konsumpcjonizmu, bezmyślnego marnowania energii. Może ktoś dzięki filmowi pomyśli podobnie. Może nawet coś zmieni ze swojej strony. Nie znaczy to, że zamierzam żyć w lesie i polować na jelenie, bo utrzymanie prawie 7 miliardów ludzi bez naszych fabryk świń i kurczaków i batoników nie jest możliwe. Tylko technika i technologia zapewnia nam byt, w końcu dzięki niej funkcjonujemy. W ciągu 150 lat z milarda zrobiło się nas 6,8 miliarda. A naturalne siedliska i zasoby się pomniejszyły a nie powiększyły.
Czy Na'vi w większej ilości nie rozpoczęliby ekspansji kosztem środowiska, rozwijając technologię? Życie to nie bajka, a przecież wywodzimy się od gości z włóczniami i łukami, odpowiedź jest prosta.
Dużo filmów nie kręconych dla kasy było w polskiej kinematografii. To chyba Władysław Pasikowski kiedyś, dawno temu wspominał o "drogich pocztówkach" jakie twórcy sobie wzajemnie wysyłali. Cos w tym jest.
Trzeba mieć tylko na uwadze to, że czyjeś życie może odmienić dowolne
dzieło (niezależnie od motywów twórców).
Ot dla tego autora topika był to Avatar.
To jest film akcji z pięknymi widokami. Zwykły obywatel nie może nic zmienić po obejrzeniu tego filmu. Patrzysz na krajobraz Pandory i myślisz "Gdyby tak u nas było.". Mleko się rozlało. Ziemia nie będzie Pandorą choćby wszyscy nagle segregowali śmieci, 95% mniejsza emisja CO2, itd. Tu nie ma już co zmieniać. Z innej beczki. Przytoczmy sławny już na tym forum przykład "Ojca Chrzestnego". Niby co on zmienił, że uznaje się go za wybitny? Czy mafia na całym świecie zaprzestała działalności po premierze filmu? A może policja zaczęła skuteczniej z mafijnym półświatkiem walczyć?
Nie sądzę.
Ok, zatem odpowiem szczerze i poważnie. Dla mnie taki Jake Sully to wzór do
naśladowania i nauczyłem się od niego dwóch rzeczy - pokory (w pewnym
sensie) oraz wytrwałego dążenia do celu. Z kolei różnice pomiędzy
mentalnością ludzi oraz na'vi pokazały mi, jaki ze mnie (jako człowieka)
kawał sukinsyna i może warto by było to zmienić. Więc tak, zdecydowanie
film ten wywarł na mnie niezwykle silny wpływ, jak absolutnie żaden film do
tej pory z setek, które widziałem. Czy faktycznie zmieni to moje życie?
Czas pokaże.
Oczywiście od kilkunastu dni siedzę, więcej przy kompie i się oczytuję informacjami o filmach ;p. A tak na poważnie to myślę ,że ten film nie pokazał mi nowych perspektyw na temat życia ,ale bardziej przypomniał te najlepsze cechy o których możliwe już trochę zapomniałem! ;]
nie chodzi mi o to że chce dyskredytować film. Otóż przesłanie jest tak oczywiste że aż nie trafia do człowieka. Wielu uważa że ten film odmienia ludzkość i ma mądre przesłanie. Jednak tutaj troszkę zahaczamy o banał.
A czy nawi byli dobrzy ?? nie do konca. Wg mnie oni też mieli "ludzie " zachowanie konkurent Jake chciał go zabić za to że był obcy.
Navi to tacy sami ludzie tylko troszkę wcześniej bo do nich jeszcze technika jako tako nie dotarła.
Podam przykład Indian. Kiedyś hasali sobie po zielonej łączce i żyli szczęśliwie. Teraz? Gdy przyszły blade twarze, duża część zginęła, mniejsza została jako tako ucywilizowana. Z Na'avi byłoby tak samo. To, że są do nas podobni nie znaczy, że rozwijaliby się tak samo. Może znaleźli by inną drogę, albo by nic w swym życiu nie zmieniali.
bożek w postaci pieniądza zastąpi wszystko :]
a przodkowie Indian z radości klaszczą w ręce, że życie ich dzieci zamieniono w zielone banknoty...
zapominasz tylko, że ludzie na własne życzenie stali się wrogami Na'vi, serie z karabinu, więc Tsu'Tey chciał zabić wroga a nie "obcego", oni byli bardziej otwarci na przybycie obcych niż byśmy byli my...
a na co Na'vi technika? by zastąpić kontakt z baśniowym światem playstation i grami z zabijaniem - to tylko nam się wydaje, że cywilizacja uszczęśliwiamy innych a tak naprawdę my poprostu nie potrafimy już bez niej żyć, wystarczy, że gdzieś na dużej zabraknie prądu to już dramamt i klęska żywiołowa...
zdecydowanie tak. Nowoczesna technika i medycyna. Możliwość chodzenia do kin na Avatara i inne filmy. Samochody i inne rzeczy. No i ciekawe potrawy.
a nie sory nawi nic nie jedli i nie chorowali. Potrzebne pierwiastki odżywcze syntezowali z powietrza.
Niemogę się doczekać 2 częsci tym razem Avatary oswoją delfina na USB
w moim zmienił. Nigdy nie pójde już do kina, kiedy w gazecie napiszą: Super FIlm już wszystko polacy na tym byli, ty też musisz być!
Naciagają dla szmalu
taa... tylko ludzie dążą do samozniszczenia dzięki cywilizacji. "Ludzie zniszczyli swoją matkę. Na ziemi niema zieleni." Prorocze słowa.
Ja odkąd oglądnąłem avatara wyrzuciłem telewizor i komputer, zamieszkałem na drzewie koło domu i wyrósł mi ogon. Uszy sam sobie z tektury doczepiłem
No i po co ten złośliwy sarkazm? Gość pytał, czy Avatar zmienił COŚ w Twoim
życiu, na przykład spojrzenie na jakąś sprawę. Ta zmiana to nie musi być od
razu wyrzeczenie się technologii i wyprowadzenie się na wieś (bo aż tak to
chyba na mnie nic nie byłoby w stanie podziałać :P).
@ krzyrzak69
Tak , teraz zawsze przed pojściem do pracy maluję sobie gębę plakatówkami na niebiesko. Mój psychiatra twierdzi ze to choroba ale ja mu nie wierzę :(
mnie jak już moglo odmienić przesłanie filmu po obejrzeniu pocahontas, Avatar jest genialny, ale jeżeli chodzi o fabułę i te sprawy to pierwsza była jednak pocahontas, a w filmie Camerona jest dosłownie to samo, więc jeżeli chodzi o przesłanie i te sprawy w filmie to niestety to samo co w pocahontas, ale i tak uważam ,,Avatara'' za arcydzieło! :)
po prostu nie zachwycam się motywem (ludzie źli itp.) bo to już było
i żebyście mnie nie zjechali: nie uważam, że przesłanie w avatarze jest złe, szkoda tylko, że ,,to już było''
Ja nie oglądałam ;p
Ale zobaczcie jacy włąśnie są ludzie. Ktoś się grzecznie z ciekawości pyta co fil w Was zmienił, a Wy od razu z sarkazmem i wątami.
Po co to?
Właśnie film można porównać do Księżniczki Mononoke, podobne przesłanie znajdziemy tu i tu. Zapomnieliśmy już o naturze,nie umiemy z nią współgrąc potrafimy ją jedynie niszczyć dla własnych celów.Dla wielu to tylko zwykły film a ja po obejrzeniu go już kilka razy zaczełam się zastanawiać czy tego samego nie robimy na swojej planecie.
Robimy i kiedyś się nadziejemy. Zapominamy że natura ma wielkie zęby i kiedyś się nam odgryzie. Im silniej próbujemy obejść naturę tym więcej przecieka nam między palcami.
Według mnie przez ten cały postęp i technologie straciliśmy pewnie tyle samo - jeśli nie więcej - ile zyskaliśmy.
Moim zdaniem nie niszczymy naszej planety tylko im więcej ludzi jest tym więcej odpadów i mniej źródeł odnawialnych. Nigdy nie zniszczymy Ziemi na tyle żeby była jedną wielką autostradą ponieważ to jest nasze środowisko i nie moglibyśmy bez niego żyć. No chyba że walnie w nas meteoryt...to już inna sprawa :D
dziwne poglądy - więcej ludzi - szybsze wyczerpywanie się zasobów naturalnych, nie zawsze odnawialnych, bądź możliwych do zastąpienia.
Ale możemy sobie sami zaserwować warunki w których nie da się żyć. Popatrz na zanieczyszczenie powietrza. Wyjdziesz na dwór i wdychasz pół tablicy Mendelejewa - cud że jeszcze nie świecimy w ciemnościach.
zmienił u mnie, nastawił mnie bardziej pozytywnie do ekologi i do przyszłości ludzkości. ponadto pobudził moje zainteresowanie kinem ;)
Moim zdaniem to nie są dziwne poglądy, tylko taka jest prawda, od XIX wieku rozpoczął się szybki rozwój naszej cywilizacji, więc jeszcze nie mamy odpowiednich technologii żeby ograniczyć "niszczenie" naszej planety.
Wiem jednak że mamy już pomysły na inne źródła energii, których wytwarzanie nie będzie niekorzystnie wpływać na naszą planetę ;]
Pomysły są - niektóre może nawet dość dobre - ale wszystko się wlecze. Czasami zastanawiam się jak szybko pojawiły by się wydajne silniki nie napędzane benzyną gdyby nagle ropa się skończyła.
Ropa naglę się nie skończy ponieważ mamy jej całkiem spore zapasy i odrywamy jeszcze jej nowe złoża. Pomysły na alternatywne źródła energii mamy dobre ale i tak widzę jak za 50lat latamy na inne planety po nowe surowce :D
No to wtedy nadzieja w silnikach na paliwo wodorowe. Albo jeszcze lepiej -
na wodę. Pomyślcie sobie, wlewacie do baku zwykłej wody. W silniku jest ona
rozkładana na czynniki pierwsze, czyli na wodór oraz tlen. Wodór zostaje
spalony wytwarzając energię (czyli napędzając silnik), a tlen zostaje
uwolniony do atmosfery, działając dla środowiska nie tylko nie-negatywnie,
ale wręcz pozytywnie! Ale ludzie to wyrachowane dranie - nie zrobią silnika
na wodę, gdyż woda jest tania (a nie zwiększą jej ceny, bo przecież wodę
się kupuje do picia i to byłby absurd płacić 4 złote za litr wody tylko
dlatego, że MOŻNA ją wlać do baku zamiast do gardła). Więc nawet, gdyby
umieli zrobić silnik na wodę, to tego nie zrobią. Zrobią silnik na paliwo
wodorowe - a sam wodór już swoje będzie wtedy kosztował.